wtorek, 28 stycznia 2014

Rzodział 15 - Niewyjaśnione

Cześć R5 Family! Dość szybko napisałam ten rozdział, ale jakoś tak mnie naszło i miałam trochę wolnego czasu, więc... Jest to jeden z dłuższych rozdziałów, ale ja jestem z niego dumna. Mam nadzieję, że wam też się spodoba.


ROZDZIAŁ 15

NIEWYJAŚNIONE

   Siedziałam w pokoju przed laptopem, który przyniosła Sarah. Poszła przygotować nam coś do przegryzienia. Przeglądałam jakieś denne strony z najnowszymi plotkami, które czasami oglądała moja kuzynka. Kolorowe zdjęcia i migające reklamy rozdrażniły mnie, więc wyłączyłam stronę, na której się znajdowałam. Wstałam od biurka i rzuciłam się na łóżko. Wyjęłam z szuflady swój notes, który traktowałam bardziej jak pamiętnik i zaczęłam na rogach strony bazgrać przeróżne wzorki. Czasami było to coś konkretnego - motyl lub jakiś ozdobny napis - a czasem po prostu kilka linii, które tworzyły jakiś niewiadomy wzorek.
   Mój wzrok zatrzymał się na szybko narysowanym motylu. Nie wiem dlaczego, ale skojarzyło mi się to z Rocky'm.
   Rocky.
   Wyjrzałam przez okno, jakby mając nadzieję, że zobaczę dom Lynch'ów tuż obok, a w nim ich rodzinkę i wygłupiającego się Ratliffa. Wyobraziłam sobie, jak wszyscy zasiadają na kanapie przed włączonym, lecz wyciszonym telewizorem. Słońce już zaszło, a do mnie z nocą powróciły wspomnienia dzisiejszego dnia.
   Jeszcze rano wydawało mi się, że samo wybranie się na próbę swojego ukochanego zespołu to coś niezwykłego. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo się myliłam. W domu Lynch'ów panowała luźna atmosfera.
   A przynajmniej do czasu skończenia próby.
   Wzdrygnęłam się, przypominając sobie dotyk dłoni Rocky'ego na moich rękach, gdy uczył mnie grać na gitarze. Cali Girls to była jedna z moich ulubionych piosenek. Świetnie się tak razem grało. To było coś niezwykłego. Nigdy sobie niczego takiego nie wyobrażałam. No ale... jego zielona gitara dość szybko straciła sobą zainteresowanie.
   Dotknęłam delikatnie palcami warg. Ciągle miałam smak jego ust na moich. Dalej nie mogłam w to uwierzyć. Gdy tylko o tym pomyślałam, zrobiło mi się gorąco, a po plecach przebiegł mi mały dreszcz. Na początku pocałunek był nieśmiały, jakby Rocky chciał sprawdzić, co zrobię. Gdy przysunęłam się na tyle blisko, na ile pozwalała mi jego gitara przewieszona przez moje ramię, pocałunek się zmienił. Był namiętny. Rocky'ego ręce powędrowały najpierw do moich bioder, ale gitara wszystko nam utrudniała. W duchu miałam ochotę zrzucić ją na podłogę. Zamiast talii, Rocky chwycił dłonią moją brodę, a drugą wplątał w moje blond włosy. Zarzuciłam mu ręce na szyję, lecz wtedy pocałunek się skończył. Zniknął tak szybko, jak się pojawił.
   - Nie teraz - powiedział szeptem Rocky patrząc mi w oczy. Wiedziałam, o co mu chodzi, więc pokiwałam głową. W domu było pełno ludzi, a ja nie chciałam, żeby ktoś zawracał nam głowę pytaniami typu ,,I jak tam z Rocky'm?'', ,,Co się pomiędzy wami wydarzyło? Ale tak na prawdę'', ,,Jesteście od dzisiaj parą?''.
   Oczywiście nie ukrywam, że to byłoby wspaniałe, ale czy możliwe? Fakt, coś się między nami wydarzyło, ale czy aż na tyle, żebyśmy ze sobą zaczęli chodzić? To brzmi jak coś nieprawdopodobnego, piękny sen, z którego zaraz się wybudzę, ale jednak była to rzeczywistość i zmierzała do tego wymarzonego przez wszystkie fanki kierunku.
   - Mów - rozkazała Sarah. Aż podskoczyłam. Nie widziałam, kiedy weszła. - Co się wczoraj stało?
   - Nic - odpowiedziałam wracając do teraźniejszości, rumieniąc się. ,,Durne rumieńce'' - warknęłam w duchu.
   - Nic? - powtórzyła Sarah unosząc brew. - A Rocky? - spytała z uśmiechem.
   - Rocky uczył mnie tylko grać na gitarze elektrycznej - powiedziałam, mocno naciskając na każde słowo. - Nie wiem, co wam wszystkim strzeliło do głowy - zaczęłam się bronić. - Zachowujesz się zupełnie jak Riker wczoraj.
   Wypowiadając ostatnie zdanie, przypomniałam sobie, co się wczoraj jeszcze działo. Oczywiście nie mogło być pięknie i nie mogli nas zostawić samych dłużej niż dziesięć minut, z czego naprawdę dużą część zajęła nam rozmowa i nauka gry na gitarze. Gdy wydawało się, że nic nie może zepsuć tego momentu, Riker musiał zacząć nas szukać. Odetchnęłam jednak z ulgą, bo nie widział jak się z Rocky'm całowaliśmy. W porę się obróciłam, a brunet złapał mnie tak jak wcześniej, co wywołało u mnie przyjemny dreszcz.
   ,, Chociaż nie tak przyjemny, jak ten, który towarzyszył mi wtedy sekundę wcześniej'' - dodałam uśmiechając się do siebie.
   - Riker słusznie zadawał te pytania - rzuciła Sarah. - No wiesz... Zostawiliśmy was samych...
   Westchnęłam.
   - Ale on mnie tylko uczył grać na gitarze - powtórzyłam. Normalnie bym była trochę rozdrażniona tymi zarzutami, ale to była prawda. Zostawili nas samych i stało się to, co się stało, chociaż nie miałam temu nic przeciwko.
   - Niech ci będzie - powiedziała tylko Sarah, wzdychając. Chwyciła swoją porcję spaghetti i podała mi mój talerz. Jadłyśmy w milczeniu, gdy nagle rozległ się dźwięk przychodzącego sms'a.

                           Cześć Nelly! Masz ochotę
                          wyskoczyć do kina jutro? :)

   Był to sms od Tally. Dawno jej nie widziałam, a przecież obiecałam jej spotkanie.

                                                        Jasne, czemu nie. O której
                                                        i na co??

   Odpowiedź przyszła bardzo szybko.

                           Na co to jeszcze nie wiem,
                          ale jak pójdziemy to się
                          zobaczy ;) A najwyżej jak nie
                         będzie niczego ciekawego, to
                         możemy pójść coś zjeść, co??
                         I myślałam, żeby skoczyć tak
                        o 17

   Szybko wystukałam odpowiedź.

                                                         Dobra to ja podejdę pod
                                                         twój dom ;)

                          Oki

   - Kto to? - spytała Sarah.
   - Tally - odpowiedziałam, chwytając talerz ze spaghetti.
   - Tally? Tally King? - Sarah wytrzeszczyła na nią oczy.
   Skinęłam głową, gdyż usta miałam zapchane spaghetti.
   - Nie możesz z nią nigdzie iść - powiedziała stanowczo kuzynka, głośno odkładając talerz na blat biurka. Zakrztusiłam się jedzeniem, nie spodziewając się takich słów.
   - Niby dlaczego? - spytałam ją z ironią w głosie.
   - To wiedźma! Jest wredna i egoistyczna. Nie wiem, jak możesz się z nią kolegować, a co dopiero przyjaźnić. Niby udaje miłą, a tak to nawet nie chcesz wiedzieć, co za twoimi plecami potrafi powiedzieć. Od lat mieszka tutaj na osiedlu. Nie znasz jej tyle lat co ja i szczerze mówiąc, to ci zazdroszczę - zakończyła Sarah. Jeszcze bardziej wytrzeszczyłam na nią oczy.
   - Chyba pomyliły ci się osoby - rzuciłam tylko i również odłożyłam talerz na biurko.
   - Rób co chcesz - powiedziała jakby zrezygnowana Sarah. - Ale pamiętaj, że cie ostrzegałam - powiedziawszy to, zgarnęła laptopa do torby, chwyciła telefon i wyszła. Zakryłam twarz dłońmi. Nie wiedziałam, o co jej chodzi.


   Siedziałam z Tally w restauracji. Zaszłyśmy wcześniej do kina i leciało kilka fajnych filmów, ale stwierdziłyśmy, że wolimy nie siedzieć w pełnym, ciemnym kinie tylko pójść coś zjeść i pogadać jak przyjaciółki. Gdy szłyśmy tutaj z Tally, cały czas rozmyślałam o tym, co mówiła Sarah. To było naprawdę dziwne. Nagle wpadł mi do głowy pomysł, że muszę zapytać o to Tally. Tylko czy będę miała tyle odwagi, żeby zadać to pytanie? Może będzie tak jak z Mag. Stchórzę. Różnica jest taka, że ciocia zataiła przede mną przyjście Rossa do domu. Ale wiem, że będę musiała się w końcu tego dowiedzieć. I o Rossie, i o kuzynce.
   Kelnerka przyniosła nasze zamówienia, a my nie przerywając rozmowy, zaczęłyśmy jeść. Po chwili poczułam się trochę nieswojo. Miałam wrażenie, że ktoś na mnie patrzy. Rozejrzałam się i wtedy serce mi zamarło. Na zewnątrz stał Ross i przyglądał mi się dyskretnie przez oszkloną ścianę.. Po raz drugi zakrztusiłam się jedzeniem.
   Wstałam od stołu.
   - Muszę iść do łazienki - skłamałam. Nie czekając na odpowiedź, wybiegłam na zewnątrz. Chwyciłam Rossa za rękę i pociągnęłam go za róg budynku. - Co ty tutaj robisz? - syknęłam. - Śledzisz mnie? - spytałam podejrzliwie.
   - Nie - odpowiedział szybko Ross. - W sumie zobaczyłem cię całkiem przypadkiem i...
   - ...i stałeś pod restauracją, obserwując mnie przez okno, tak? - dokończyłam za niego. Blondynowi chyba zrobiło się głupio, lecz nie mogłam tego określić. Dookoła panował lekki półmrok.
   - Co ciebie łączy z Rocky'm? - spytał mnie po chwili ciszy. Spojrzałam na niego poirytowana i zdenerwowana.
   - Co was wszystkich wzięło z tym Rocky'm! - krzyknęłam, a przechodzący chodnikiem ludzie spojrzeli na mnie z ukosa. - On mnie uczył grać na gitarze elektrycznej. To tyle.
   Nie wiedziałam, dlaczego mam to tak ukrywać. Lubiłam Rocky'ego... No dobra - bardzo lubiłam Rocky'ego. Oczywiście wiedziałam, że prędzej czy później wszyscy się o tym dowiedzą, ale czy musieli teraz? Sama jeszcze nie wiedziałam, co Rocky o tej całej sytuacji sądzi. Może to był błąd? Może tak nie powinno być... W głowie miałam mętlik, gdy o tym wszystkim myślałam.
   - Na pewno? - spytał podejrzliwie Ross.
   - Tak! - odpowiedziałam, lekko się uspokajając. - Wy wyszliście zadowoleni z próby, Rocky został i był przybity, dlatego z nim zostałam - wyjaśniłam. - Gdy się dowiedział, że uczyłam się grać na gitarze, chciał zobaczyć jak sobie radzę, ale nie umiem dobrze na elektrycznej, więc chciał mnie nauczyć. Nawet nie może pokazać mi chwytów i mi trochę pomóc? Sobie nie radziłam, to mi pomagał. Poza tym ja go o to nie prosiłam. Wy się uwzięliście jak nie wiem co. Nudzi wam się? Specjalnie musicie kręcić jakąś miłosną aferę? - zakończyłam.
   Ross spuścił głowę i wpatrywał się w swoje converse'y.
   - Przyszedłeś tu tylko po to, żeby się tego dowiedzieć? Właściwie po co ci to było? - spytałam podejrzliwie. Czekałam na jego reakcję.
   Blondyn spojrzał mi po chwili w oczy.
   - Bo gdybyś ty z nim była, nie mógłbym zrobić tego - powiedział, po czym szybko się pochylił i złożył mi na ustach ciepły pocałunek. Nieśmiało dotknęłam jego ramion, a później powędrowałam dłońmi w górę, do jego miękkich, blond włosów. Ross chwycił mnie w talii i przyciągnął bliżej. Po krótkiej chwili odsunęłam się od niego.
   - Muszę iść - rzuciłam i nie czekając na reakcję, wbiegłam z powrotem do restauracji.
   Zajęłam miejsce na przeciwko Tally i wzięłam się za jedzenie.
   - Wszystko w porządku? - spytała, uważnie mi się przyglądając.
   - Tak - odpowiedziałam krótko. - Wszystko w porządku.
   W restauracji przestałam myśleć o Rossie i o tym, co się stało. Tally skutecznie wciągnęła mnie w rozmowę, ale i tak straciłam przez tą sytuację apetyt, więc ledwo co ruszyłam swoją porcję. Dopiero, gdy doszłam do domu, wszystkie myśli powróciły. Rzuciłam się na łóżko w pokoju i po raz kolejny wyciągnęłam zeszyt. Zamyślona, bazgrałam coś ołówkiem. Za dużo się wydarzyło. To nie dla mnie. Wcześniejsze życie miałam spokojne, pełne książek i samotności. Teraz nie dość, że mam przyjaciół to jeszcze dwóch chłopaków, z którymi się całowałam. Czy ja o to prosiłam? Musiał mnie spotkać taki los? Oczywiście chciałam zmian w moim życiu, ale nie spodziewałam się tak wszystkiego na raz.
   - Tak - odpowiedziałam sama sobie. - W duchu o tym marzyłam.
   Zamknęłam notatnik z cichym trzaskiem.
   ,,Trzeba wyjaśnić niewyjaśnione'' - zmotywowałam siebie w duchu.
   Chwyciłam telefon i wystukałam szybką wiadomość do kuzynki:

                                                 Co się stało, że tak nie
                                                 lubisz Tally??
 
   A później do Tally:

                                                Nie wiem, o co chodzi,
                                                ale moja kuzynka Sarah
                                                 cb nie lubi :P

   Nie wiedziałam, jak zacząć wiadomość do mojej przyjaciółki, więc napisałam tak. Jakoś trzeba wkręcić ją w temat.
   Nagle jakby wiedząc, że chce z nią porozmawiać, ciocia weszła do mojego pokoju z kubkiem herbaty.
   - Napijesz się? - spytała, wyciągając do mnie kubek. Chwyciłam go niepewnie.
   - Muszę z tobą pogadać ciociu - powiedziałam od razu, bojąc się, że po chwili po prostu zabraknie mi odwagi.
   Mag usiadła na skraju łóżka.
   - Co się stało?
   Wzięłam głęboki oddech. Przez chwilę to dręczące mnie pytanie nie chciało mi przejść przez gardło. Musiałam jednak się tego dowiedzieć.
   - Dlaczego nie powiedziałaś mi, że Ross do mnie przyszedł?
   Ciocia spojrzała na mnie. Trochę się zmieszała, ale pewnie przeczuwała, że ją o to spytam. Prędzej czy później bym to zrobiła. Po prostu musiałam wiedzieć.
   - R5 ono... - zaczęła ciocia, ale nie wiedziała, jak do końca sformułować zdanie. - Nie powinnaś się z nimi spotykać - powiedziała w końcu. Spojrzałam na nią osłupiała. Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi.
   - Dlaczego?
   - To skomplikowane... - odpowiedziała tylko.
   - Dlaczego? - powtórzyłam głośniej pytanie. Teraz musiałam wiedzieć.
   - Przecież przez nich trafiłaś do szpitala! - powiedziała, podnosząc głos. Skąd ona mogła to wiedzieć?
   - Skąd wiesz? - spytałam.
   Ciocia nie odpowiedziała od razu.
   - Przyjaźnię się z ich mamą. A właściwie   p r z y j a ź n i ł a m.
   Spojrzałam na Mag zaskoczona. To była zupełnie nowa informacja i nie wiedziałam, co z nią teraz zrobić. Czułam jednak, że to nie wszystko.
   - To porządni ludzie. Uwielbiają swoich fanów i nie specjalnie posłali mnie do szpitala. To, że znalazłam się w niewłaściwym miejscu i czasie, nie oznacza, że zrobili to specjalnie - broniłam ich. - Ciociu... Powiedz mi, dlaczego? Co oni   t o b i e   takiego zrobili?
   Mag wstała z bólem w oczach i wyszła z pokoju, nie mówiąc ani słowa.
   Powiem wam tak - moje życie nie było nudne tak jak wcześniej. Nie lubiłam go, ale powoli zaczynałam zdawać sobie sprawę, że za nim tęsknie. Mimo że wszystko dla osoby z zewnątrz wydawało się teraz proste i chwilami cudowne, dla mnie takie nie było. Zamykane z cichym trzaskiem drzwi od mojego pokoju tylko sprowadziły więcej pytań i coraz mniej odpowiedzi. Już zupełnie nie wiedziałam, o co tak naprawdę Mag chodziło - o szpital (tu byłam jednak prawie pewna, że nie) czy o jakieś wydarzenie, które musiało się stać całkiem nie dawno. I jeszcze Sarah. Nie wiem, co zrobiła jej Tally, ale byłam przekonana, że to, co kuzynka mi powiedziała, to kłamstwo. Chociaż czy miałam pewność? Taką stuprocentową?
   I jeszcze Rocky i Ross. O nich nie miałam ochotę w tej chwili myśleć, ale wspomnienia same powróciły. Dotyk dłoni blondyna na plaży i bruneta przy graniu na gitarze. Pocałunek - i jednego, i drugiego.
   Cóż... Jednego i ja, i wy możemy być pewni - moje życie może z dnia na dzień zmienić się w koszmar. Ja to wiem.

________________

I jak? To na razie tyle, ale mam nadzieję, że wam się tak spodobało, jak mi. Ja osobiście uwielbiam ten rozdział, chociaż dziwnie się czuję, wychwalając swoją własną robotę :P No a wy? Co o tym sądzicie? Zostawiajcie komentarze i piszcie swoje opinie. To motywujące. Zadawajcie pytania, jeśli chcecie coś wiedzieć - i te dotyczące rozdziału i (jeśli macie takie pytanie) dotyczące samej mnie. Chętnie na wszystkie odpowiem. I jeszcze raz powtarzam - ja nie gryzę! A teraz... Do zobaczenia w następnym rozdziale!

PS Dzisiaj leciało na 4fun LOUD ♥.♥ R5 staje się coraz sławniejsze w Polsce! Teraz trzeba wkręcić w to wszystko inne muzyczne stacje i jeszcze Pass Me By do kompletu by się przydało. No ale przecież w naszej rodzince siła ;)

2 komentarze:

  1. Rozdział jest super, nie mogłam się oderwać. Dobra robota, zazdroszczę ci talentu do pisania. Czekam na kolejny rozdział
    ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. genialny rozdział :D Czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń