wtorek, 21 stycznia 2014

Rozdział 12 - Zmartwienia

Hej R5 Family! Co u was? Macie ferie? Ja niestety nie :( Ale pozdrowienia dla wszystkich już wypoczywających w ciepłych domkach! Wyjeżdżacie gdzieś? Ja tak, ale oczywiście dopiero 14.02 - na początek ferii. A teraz bez dalszego przeciągania - rozdział 12!


ROZDZIAŁ 12

ZMARTWIENIA

   - Cześć! - krzyknął ktoś, a ja aż podskoczyłam. To Tally. - Widziałam, jak szłaś w tą stronę. Poszłam też i cię zobaczyłam.
   - Cześć - powiedziałam, dalej trzęsącym się od emocji głosem. Smutek i ból mieszał się z radością i podekscytowaniem, lecz to pierwsze zwyciężało, bo znowu napłynęły mi do oczu łzy.
   - Co się stało? - spytała przejęta dziewczyna, siadając szybko obok mnie. Objęła mnie nieśmiało. Uśmiechnęłam się do niej słabo. Nagłe podekscytowanie na myśl o jutrzejszej próbie R5 i o tym, że ja na niej będę, wyparowało. Zniknęło tak szybko jak się pojawiło.
   - Moja kuzynka... - szepnęłam. - To długa historia...
   - Och... - westchnęła. - Nie martw się. Będzie dobrze. Jesteście rodziną, prawda? Na pewno cię zrozumie - starała pocieszyć mnie Tally. - Właściwie to o co poszło? - spytała zaciekawiona.
   - Okłamałam ją - powiedziałam krótko. Nie wiedziałam, ile mogę Tally powiedzieć. - Bałam się, że mnie znienawidzi, więc ją okłamałam... Ale widzę, że i tak czy inaczej by mnie znienawidziła - skończyłam słabo. Wszystko nagle się rozmazało. Widziałam jakby przez mgłę i uświadomiłam sobie, że płaczę.
   - Nie płacz - powiedziała dziewczyna, ocierając mi łzę z policzka. - Nie warto. Wszystko się ułoży. Tak czasami jest. Nie ważne co zrobisz, to i tak będzie źle. Nienawidzę tego - przyznała. - Trzeba być dobrej myśli i już - powiedziała, patrząc mi w oczy.
   Uśmiechnęłam się do niej delikatnie.
   - Dziękuję - szepnęłam.
   Tally wstała z ławki i wyciągnęła do mnie dłoń.
   - Dawaj - powiedziała, a ja spojrzałam na nią zaskoczona. - Idziemy do kawiarni. Musisz przestać teraz smutać.
   Niechętnie wstałam z ławki.
   - Chociaż wiesz co... -zaczęła. - Zadzwoń do niej.
   - Co? - zdziwiłam się.
   - Im szybciej rozwiążecie ten problem, tym dla was będzie lepiej - wyjaśniła.
   Spojrzałam na telefon trzymany w dłoni. ,,Może Tally miała rację?'' - myślałam. W tej chwili rozległ się dźwięk mojego dzwonka. Aż podskoczyłam, gdy rozległy się pierwsze takty I Want You Bad. Odebrałam szybko.
   - Gdzie jesteś? - spytała mnie od razu Mag.
   - Idę z koleżanką na kawę - wyznałam.
   - Kiedy wrócisz?
   - Nie wiem... - odburknęłam.
   Usłyszałam westchnienie w słuchawce.
   - Dobrze - odpowiedziała tylko i się rozłączyła. Zaciekawiło mnie, co ciocia chciała. Może tylko upewnić się, czy nie robię niczego głupiego?
   Gdy tylko włożyłam telefon do kieszeni, rozległo się podekscytowane pytanie Tally.
   - To R5, prawda?
   - Tak - odpowiedziałam bez wahania.
   - Uwielbiam ich! - krzyknęła, a kilka przerażonych ptaków wzbiło się do lotu. Roześmiałam się.
   - Ja też - powiedziałam. - Są świetni, ale nigdy nie byłam na ich koncercie, chociaż nie raz miałam okazję...
   Tally położyła mi dłoń na ramieniu i spojrzała na mnie współczująco.
   - Szkoda... Ja byłam na jednym.
   - Dobra... - zaczęłam zmieniając temat. - To idziemy?
   Tally uśmiechnęła się, po czym ruszyłyśmy w stronę kawiarni. Bardzo szybko do niej doszłyśmy, zagadane. Byłam nieco nieśmiała, ale przełamywałam się. Czasami się zacinałam i nie wiedziałam dokładnie co chce powiedzieć, ale Tally wyraźnie to nie przeszkadzało.
   Na chwilę zapomniałam o tym, co się wydarzyło z kuzynką.
   Na chwilę.
   Gdy weszłyśmy do środka, zaskoczył mnie klimat tego miejsca. Stare, małe, ciemne stoliki z ciemnobrązowymi zawijasami poustawiane były w nieładzie. Dosunięto do nich po kilka krzeseł o podobnym wyglądzie. Ściany były w kawowym kolorze, a na jednej z większych ścian była piękna fototapeta przedstawiająca czubki drzew, góry oraz piękne, wiszące na niebie blade słońce. Nie można tego dokładnie opisać. Nie potrafiłam odwrócić od tej ściany wzroku.
   Usiadłyśmy przy jednym z wolnych stolików, a chwilkę później podeszła do nas wysoka, rudowłosa kelnerka. Złożyłyśmy zamówienie i kontynuowałyśmy wcześniejszy temat. Nagle Tally zapytała:
   - Dlaczego okłamałaś kuzynkę?
   Poczułam ukucie w sercu i skrzywiłam się. Nie chciałam teraz o tym myśleć.
   - To skomplikowane - burknęłam tylko. Zapadła krępująca cisza. Przerwała ją dopiero kelnerka, która wróciła z naszym zamówieniem. Postawiła przede mną latte i lody czekoladowe z polewą i bitą śmietaną, a przez Tally cappuccino i także lody, tylko ciasteczkowe. Zaczęłam grzebać w swojej porcji, nagle tracąc apetyt.
   - Zadzwoń do niej - powiedziała po chwili dziewczyna, przerywając ciszę.
   - Nie - odpowiedziałam cicho. - Nie teraz... Sarah... Nie mam pojęcia, jak ją przeprosić... Okłamałam ją, bo bałam się, że ją stracę. I tak ją straciłam, tylko mam większą świadomość, że zrobiłam źle. Gdybym powiedziała jej prawdę, to może byłoby inaczej...
   Tally westchnęła.
   - Jak chcesz.
   Ciszę przerwał dzwonek mojego telefonu. Wygrzebałam go z torby, do której go wrzuciłam i odebrałam.
   - Tak?
   - Nelly... - zaczęła niepewnie ciocia. - Miałaś gościa.
   Zdziwiłam się.
   - Jak to ,,miałam''? - spytałam zaciekawiona.
   - Właśnie wyszedł - wyjaśniła Mag.
   - Kto to był?
   - Nie wiem - odpowiedziała. - Wysoki blondyn, brązowe oczy... Mówił, że ma na imię jakoś na R, ale zapamiętałam jak...
   Serce mi zamarło.
   To mógł być albo Ross, albo Riker.
   Tylko dlaczego ciocia mi o tym nie powiedziała wcześniej?
   - Dobra... Na razie - powiedziałam i się rozłączyłam.
   Szybko wystukałam sms'a do Rikera :

                                                             Byłeś dzisiaj u mnie? Moja ciocia 
                                                             tak przynajmniej mówi...

   - Coś się stało? - spytała nagle Tally.
   - Nie... - odpowiedziałam, pogrążona we własnych myślach. - Nic takiego...
 
                        Nie, a co?

   Wstrzymałam oddech. Czyli to pewnie Ross.
   Albo ktoś inny.
 
                                                                Nic. Może to był Ross...

                        Mogę do niego zadzwonić, jeśli chcesz...

                                                               Tak? Bo nie wiem, o co chodzi.

   - Wiesz Tally - odezwałam się nagle do dziewczyny. - Muszę iść. Przepraszam, ale nie mam dzisiaj za bardzo humoru. Może kiedy indziej, co?
   Dziewczyna spojrzała na mnie lekko zmartwiona.
   - Jasne. Rozumiem - odparła jednak wesołym głosem. - Odprowadzić cię? - spytała wstając i zbierając swoje rzeczy.
   - Nie dzięki - odpowiedziałam. - Muszę coś jeszcze załatwić.
   - Dobra. To do zobaczenia! - krzyknęła wychodząc. - Będziemy w kontakcie!
   Odczekałam kilka minut i zrobiłam to samo. Szybko wybiegłam z kawiarni, zostawiając drobny napiwek kelnerce. Z niecierpliwością czekałam na wiadomość od Rikera. Nie wiedziałam, o co chodzi i co o tym myśleć. Czułam się jednocześnie podle w stosunku do mojego zachowania wobec Tally.

                            Gadałem z Rossem i mówił, że
                           u ciebie był, ale ty gdzieś wyszłaś.
                           Nie powiedział, o co chodzi, ale
                          może jeszcze go gdzieś złapiesz.

   Szybko wystukałam krótką odpowiedź.

                                                            Dobra, dzięki.

   Szybko odczytałam wiadomość i ruszyłam w stronę domu. Nie wiedziałam, gdzie mam iść. Ross przecież mógł być wszędzie. Napędzała mnie jednak ciekawość i żądza wyjaśnień. I do tego ciocia. Nie wiem, dlaczego mi nie powiedziała, że Ross przyszedł. Przecież do mnie dzwoniła! Spytała się tylko gdzie jestem i to tyle. Mogłam się domyślić, że coś jest nie tak po jej tonie głosu. Był taki jakby zgaszony, bez emocji... Zupełnie do niej nie podobny. Ale przecież byłam zbyt zajęta kuzynką i tym, jak się wobec niej zachowałam. To nie było w porządku, ale nie chciałam jej ranić... Może jakby się nie wydało, że byłam z R5 na obiedzie i świetnie się przy tym bawiłam, nic takiego nie miało by miejsca? Nie mogłam tak myśleć. To było nie w porządku. Wszystko byłoby normalne, gdybym nie poszła ze swoją kuzynką do miasta, nie spotkałybyśmy jej koleżanki Ivy, nie dostałabym drzwiami od Rikera... Ale to już się zdarzyło. Tak po prostu miało być... To nie moja wina. Nie mogłam niczego przewidzieć. Może dobrze, że tak się stało? Że wszystko toczy się tak a nie inaczej? Gdyby nic się takiego nie zdarzyło, moje życie byłoby nudne.
   Gdybym miała normalną, kochającą mnie mamę i zabawnego, lecz stanowczego tatę, tak jak każdy... Ale nie miałam. Mój ojciec wyjeżdżał z domu na kilka tygodni, miesiąc, rok... Nie widziałam go często. I jeszcze nie mieliśmy o czym rozmawiać. Nie spędzaliśmy takich pięknych chwil jak w filmach. Nie mogliśmy się dogadać. A matka...? Ona się mną nie interesowała. Żyła jakby w innym świecie. Chociaż nie - to ja byłam inna. Nie interesowałam się wyglądem, chłopakami czy makijażem. Nie plotkowałam z wszystkimi na każdy temat. Lubiłam książki i samotność. Jean była zupełnie inna. Może dlatego wysłała mnie do cioci? Bo stwierdziła, że jestem w ich rodzinie ,,dziwadłem'' i nie chciała mnie wychowywać? A może na prawdę nie dałaby rady? Przecież jak może dać, biegając pięć razy w tygodniu do fryzjera czy kosmetyczki...
   Zamyślona zderzyłam się z jakimś przechodniem.
   - Przepraszam... - wymamrotałam i podciągnęłam sobie torbę wyżej na ramie, wlepiając wzrok w chodnik.
   - Nic się nie stało - odpowiedział znajomy głos. - Właśnie cię szukałem.
   Podniosłam głowę i uśmiechnęłam się słabo do Rossa.

________________

I jak? Podoba się? Jest trochę dłuższy niż pozostałe, ale myślę, że to chyba dobrze. Obiecałam sobie zacząć pisać dłuższe rozdziały. Nie wiem, co wy na ten pomysł, ale mi się on podoba. Piszcie swoje opinie i pytania. Pamiętajcie - ja nie gryzę! Chętnie na wszystko odpowiem i poczytam też wasze blogi. I dziękuję za miłe komentarze. To bardzo wspiera, pomaga i motywuje do dalszego pisania, więc jeszcze raz dziękuję. I... Do zobaczenia!

3 komentarze:

  1. Rozdział mega. i fajnie że długi. Lubię tak se trochę dłużej poczytać... Masz talent w pisaniu. Czekam na next! ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział i zapraszam do mnie http://historia-taka-jak-wszystkie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. I fajnie że jest długi, takie lepiej mi się czyta. Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń