ROZDZIAŁ 9
OBIAD
Wracając do domu odprowadzana przez Rikera, byłam bardzo wesoła. Cały czas przypominałam sobie to, co się właśnie wydarzyło. Trzy duże pizze, podejrzanie przemiły kasjer, ja i R5. Na początku było bardzo dziwnie. Wszyscy starali się zachować zbyt idealnie. Ja dlatego, że byli przy mnie moi idole, a oni... Właściwie to nie wiem dlaczego. Może dlatego, że myśleli, że podam ich do sądu za ten wypadek i akcję ze szpitalem, nie wspominając już o śledzeniu, a może po prostu nie wiedzieli, co mam teraz w głowie i czy nie planuję żadnej zemsty w stylu rzucenia gorącą pizzą w twarz. To byłoby do mnie nie podobne, ale oni o tym wtedy jeszcze nie wiedzieli.
Więc gdy zasiedliśmy przy stole ze sztućcami w ręku, próbując pokroić kawałek pizzy, który mieliśmy na swoich talerzach, było to naprawdę bardzo dziwne. Jednak tylko Rocky i Ratliff nie zachowywali się jak książęta, próbujący zrobić na mnie wrażenie i przekonać potajemnie, że nie warto wzywać policję, rozluźnili atmosferę, jedząc pizzę w tradycyjny sposób i wygłupiając się przy tym, w każdej możliwej sytuacji.
Ja jednak nawet wtedy nie byłam wcale rozluźniona. To była moja wada - byłam nieśmiała i dopiero po nawiązaniu naprawdę dobrych kontaktów mogłam się zrelaksować. Mimo że wydawało mi się, że dobrze znam R5, to w głębi ducha wiedziałam, że wcale tak nie jest.
Rydel po krótkim czasie zobaczyła mój problem z nawiązywaniem nowych znajomości nawet, jeśli chodziło o kogoś sławnego. Starała wciągnąć mnie do rozmowy o modzie, lecz przekonała się, że nie interesują mnie takie tematy. Dlatego szybko przerzuciła się na muzykę. Zagadałam się z nią bez reszty.
Dowiedziałam się również, że Ryland specjalnie przyleciał z powrotem do LA, gdy tylko dowiedział się, co się stało. Nie mieszkał tutaj i już jutro wracał z powrotem. Chciał mnie poznać i również dowiedzieć się prawdy.
Po krótkim czasie, cała reszta (w tym ja) nie przejmowała się żadnymi sztućcami, powagą czy uprzejmościami. Byliśmy... sobą. Po prostu. Żartowaliśmy, pożeraliśmy kolejne kawałki gorącej pizzy i gadaliśmy. Gdy jednak trzeba było skończyć obiad i wracać do rzeczywistości, zrobiło mi się żal tego, że ta chwila nie może trwać wiecznie. Nie wiedziałam, czy jeszcze uda nam się to powtórzyć, czy uważają mnie za przyjaciółkę, albo chociaż znajomą. Wiedziałam tylko, że jesteśmy R5 Family.
- O czym tak myślisz? - spytał Riker, wyrywając mnie z zamyślenia.
- O tym, co się właśnie wydarzyło - odpowiedziałam. - Dalej w to nie wierzę.
Chłopak zaśmiał się.
- Nie wierzysz, że jadłaś obiad z najsławniejszym i najgenialniejszym zespołem na świecie, czy to, że poznałaś nas dzięki tygodniu w szpitalu? - spytał z rozbawionym błyskiem w oku.
- Ale jesteś skromny... - mruknęłam pod nosem, a Riker się roześmiał. Nie wiedział tylko, że dla mnie R5 jest naprawdę najgenialniejszym zespołem. Kiedyś słuchałam czasami 1D, ale zrozumiałam, że to naprawdę nie ja. Dopiero R5 podpasowało się do mojego życia. To byli wariaci, a ja zawsze podziwiałam ich za odwagę, gdy robili różne dziwne, a zarazem zabawne rzeczy na scenie. - Nie wierzę i w jedno i w drugie - odpowiedziałam w końcu.
Nagle odwróciliśmy się, słysząc coraz głośniejsze kroki.
- Zostawiłaś telefon w pizzeri - powiedział Rocky, lekko zasapany. Wzięłam od niego komórkę zaskoczona, a zarazem wdzięczna chłopakowi.
- Dziękuję - odpowiedziałam, patrząc mu w oczy. Jego brązowe włosy opadały mu na czoło, a orzechowe oczy wpatrywały się we mnie.
- Spoko - odpowiedział. - W końcu nie trafimy do żadnego więzienia ani nic, więc mamy u ciebie dług.
Pokiwałam tylko głową.
Nawet nie zauważyłam, kiedy doszliśmy pod mój dom.
- No więc... My już idziemy. Nie chcemy wzbudzać zachwytu w żadnej twojej sąsiadce, która właśnie wygląda przez okno. Zobaczy nas jeszcze zemdleje bidulka i co będzie? - powiedział z udawaną przykrością Rocky.
Wszyscy roześmialiśmy się.
- Dobra my już naprawdę musimy lecieć. To na razie - powiedział Rocky bardziej poważnie. Zauważyłam czarny samochód podjeżdżający pod dom. Rocky otworzył drzwi i wsiadając pomachał ręką na brata.
Riker tylko pokiwał głową i odwrócił się do mnie.
- To na razie - pożegnał się. - I masz... - wcisnął mi w rękę małą karteczkę. - Jakby co to wiesz... - rzucił wsiadając do samochodu. W środku był już Ross, Ryland, Rocky, Rydel i Ratliff. Dopiero teraz zobaczyłam siedzącego za kierownicą Marka. Pomachałam im wszystkim i podeszłam do drzwi. Dopiero gdy odjechali, weszłam do środa i opierając się plecami o ścianę, rozłożyłam karteczkę.
Na niej było dziewięć cyfr, co oznaczało tylko jedno - numer telefonu Rikera.
________________
To tyle na razie! Mam nadzieję, że wam się podobało. Piszcie komentarze, szukajcie mnie na Fb jeśli chcecie (możecie wtedy też pisać do mnie w wiadomości ;) ) i możecie szukać mnie też na TT, gdzie będę informowała o wstawieniu nowego rozdziału. Jeśli macie jakieś sugestie, pomysły czy uwagi, możecie pisać na mój e-mail : emila1231@interia.pl Zapraszam was również na fanpage na Fb, który prowadzę i też informuję o pojawieniu się nowego rozdziału - Polish R5ers. I jeśli macie pytania dotyczące rozdziału, bohaterów, czegokolwiek (nawet jeśli chodzi o mnie) to pytajcie, a ja z chęcią odpowiem na każde pytanie.
Tutaj macie jeszcze zapowiedzi teledysku (I Can't) Forget About You, których jest już 3! Czekamy na pozostałe i na sam teledysk oczywiście też!
Rocky - http://www.youtube.com/
Ratliff - http://www.youtube.com/
Rydel - http://www.youtube.com/
I do zobaczenia w następnym poście!
Jej ^^ Cudny rozdział :)
OdpowiedzUsuńOMG, BISTY rozdział. Nie mogę się doczekać następnego ;))
OdpowiedzUsuńA teraz chamska reklama... Serdecznie zapraszam na mojego bloga r5-love-stories.blogspot.com Oczywiście komentarze do rozdziałów są mile widziane ^^