Cześć R5 Family! Dość szybko napisałam ten rozdział, ale jakoś tak mnie naszło i miałam trochę wolnego czasu, więc... Jest to jeden z dłuższych rozdziałów, ale ja jestem z niego dumna. Mam nadzieję, że wam też się spodoba.
ROZDZIAŁ 15
NIEWYJAŚNIONE
Siedziałam w pokoju przed laptopem, który przyniosła Sarah. Poszła przygotować nam coś do przegryzienia. Przeglądałam jakieś denne strony z najnowszymi plotkami, które czasami oglądała moja kuzynka. Kolorowe zdjęcia i migające reklamy rozdrażniły mnie, więc wyłączyłam stronę, na której się znajdowałam. Wstałam od biurka i rzuciłam się na łóżko. Wyjęłam z szuflady swój notes, który traktowałam bardziej jak pamiętnik i zaczęłam na rogach strony bazgrać przeróżne wzorki. Czasami było to coś konkretnego - motyl lub jakiś ozdobny napis - a czasem po prostu kilka linii, które tworzyły jakiś niewiadomy wzorek.
Mój wzrok zatrzymał się na szybko narysowanym motylu. Nie wiem dlaczego, ale skojarzyło mi się to z Rocky'm.
Rocky.
Wyjrzałam przez okno, jakby mając nadzieję, że zobaczę dom Lynch'ów tuż obok, a w nim ich rodzinkę i wygłupiającego się Ratliffa. Wyobraziłam sobie, jak wszyscy zasiadają na kanapie przed włączonym, lecz wyciszonym telewizorem. Słońce już zaszło, a do mnie z nocą powróciły wspomnienia dzisiejszego dnia.
Jeszcze rano wydawało mi się, że samo wybranie się na próbę swojego ukochanego zespołu to coś niezwykłego. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo się myliłam. W domu Lynch'ów panowała luźna atmosfera.
A przynajmniej do czasu skończenia próby.
Wzdrygnęłam się, przypominając sobie dotyk dłoni Rocky'ego na moich rękach, gdy uczył mnie grać na gitarze. Cali Girls to była jedna z moich ulubionych piosenek. Świetnie się tak razem grało. To było coś niezwykłego. Nigdy sobie niczego takiego nie wyobrażałam. No ale... jego zielona gitara dość szybko straciła sobą zainteresowanie.
Dotknęłam delikatnie palcami warg. Ciągle miałam smak jego ust na moich. Dalej nie mogłam w to uwierzyć. Gdy tylko o tym pomyślałam, zrobiło mi się gorąco, a po plecach przebiegł mi mały dreszcz. Na początku pocałunek był nieśmiały, jakby Rocky chciał sprawdzić, co zrobię. Gdy przysunęłam się na tyle blisko, na ile pozwalała mi jego gitara przewieszona przez moje ramię, pocałunek się zmienił. Był namiętny. Rocky'ego ręce powędrowały najpierw do moich bioder, ale gitara wszystko nam utrudniała. W duchu miałam ochotę zrzucić ją na podłogę. Zamiast talii, Rocky chwycił dłonią moją brodę, a drugą wplątał w moje blond włosy. Zarzuciłam mu ręce na szyję, lecz wtedy pocałunek się skończył. Zniknął tak szybko, jak się pojawił.
- Nie teraz - powiedział szeptem Rocky patrząc mi w oczy. Wiedziałam, o co mu chodzi, więc pokiwałam głową. W domu było pełno ludzi, a ja nie chciałam, żeby ktoś zawracał nam głowę pytaniami typu ,,I jak tam z Rocky'm?'', ,,Co się pomiędzy wami wydarzyło? Ale tak na prawdę'', ,,Jesteście od dzisiaj parą?''.
Oczywiście nie ukrywam, że to byłoby wspaniałe, ale czy możliwe? Fakt, coś się między nami wydarzyło, ale czy aż na tyle, żebyśmy ze sobą zaczęli chodzić? To brzmi jak coś nieprawdopodobnego, piękny sen, z którego zaraz się wybudzę, ale jednak była to rzeczywistość i zmierzała do tego wymarzonego przez wszystkie fanki kierunku.
- Mów - rozkazała Sarah. Aż podskoczyłam. Nie widziałam, kiedy weszła. - Co się wczoraj stało?
- Nic - odpowiedziałam wracając do teraźniejszości, rumieniąc się. ,,Durne rumieńce'' - warknęłam w duchu.
- Nic? - powtórzyła Sarah unosząc brew. - A Rocky? - spytała z uśmiechem.
- Rocky uczył mnie tylko grać na gitarze elektrycznej - powiedziałam, mocno naciskając na każde słowo. - Nie wiem, co wam wszystkim strzeliło do głowy - zaczęłam się bronić. - Zachowujesz się zupełnie jak Riker wczoraj.
Wypowiadając ostatnie zdanie, przypomniałam sobie, co się wczoraj jeszcze działo. Oczywiście nie mogło być pięknie i nie mogli nas zostawić samych dłużej niż dziesięć minut, z czego naprawdę dużą część zajęła nam rozmowa i nauka gry na gitarze. Gdy wydawało się, że nic nie może zepsuć tego momentu, Riker musiał zacząć nas szukać. Odetchnęłam jednak z ulgą, bo nie widział jak się z Rocky'm całowaliśmy. W porę się obróciłam, a brunet złapał mnie tak jak wcześniej, co wywołało u mnie przyjemny dreszcz.
,, Chociaż nie tak przyjemny, jak ten, który towarzyszył mi wtedy sekundę wcześniej'' - dodałam uśmiechając się do siebie.
- Riker słusznie zadawał te pytania - rzuciła Sarah. - No wiesz... Zostawiliśmy was samych...
Westchnęłam.
- Ale on mnie tylko uczył grać na gitarze - powtórzyłam. Normalnie bym była trochę rozdrażniona tymi zarzutami, ale to była prawda. Zostawili nas samych i stało się to, co się stało, chociaż nie miałam temu nic przeciwko.
- Niech ci będzie - powiedziała tylko Sarah, wzdychając. Chwyciła swoją porcję spaghetti i podała mi mój talerz. Jadłyśmy w milczeniu, gdy nagle rozległ się dźwięk przychodzącego sms'a.
Cześć Nelly! Masz ochotę
wyskoczyć do kina jutro? :)
Był to sms od Tally. Dawno jej nie widziałam, a przecież obiecałam jej spotkanie.
Jasne, czemu nie. O której
i na co??
Odpowiedź przyszła bardzo szybko.
Na co to jeszcze nie wiem,
ale jak pójdziemy to się
zobaczy ;) A najwyżej jak nie
będzie niczego ciekawego, to
możemy pójść coś zjeść, co??
I myślałam, żeby skoczyć tak
o 17
Szybko wystukałam odpowiedź.
Dobra to ja podejdę pod
twój dom ;)
Oki
- Kto to? - spytała Sarah.
- Tally - odpowiedziałam, chwytając talerz ze spaghetti.
- Tally? Tally King? - Sarah wytrzeszczyła na nią oczy.
Skinęłam głową, gdyż usta miałam zapchane spaghetti.
- Nie możesz z nią nigdzie iść - powiedziała stanowczo kuzynka, głośno odkładając talerz na blat biurka. Zakrztusiłam się jedzeniem, nie spodziewając się takich słów.
- Niby dlaczego? - spytałam ją z ironią w głosie.
- To wiedźma! Jest wredna i egoistyczna. Nie wiem, jak możesz się z nią kolegować, a co dopiero przyjaźnić. Niby udaje miłą, a tak to nawet nie chcesz wiedzieć, co za twoimi plecami potrafi powiedzieć. Od lat mieszka tutaj na osiedlu. Nie znasz jej tyle lat co ja i szczerze mówiąc, to ci zazdroszczę - zakończyła Sarah. Jeszcze bardziej wytrzeszczyłam na nią oczy.
- Chyba pomyliły ci się osoby - rzuciłam tylko i również odłożyłam talerz na biurko.
- Rób co chcesz - powiedziała jakby zrezygnowana Sarah. - Ale pamiętaj, że cie ostrzegałam - powiedziawszy to, zgarnęła laptopa do torby, chwyciła telefon i wyszła. Zakryłam twarz dłońmi. Nie wiedziałam, o co jej chodzi.
Siedziałam z Tally w restauracji. Zaszłyśmy wcześniej do kina i leciało kilka fajnych filmów, ale stwierdziłyśmy, że wolimy nie siedzieć w pełnym, ciemnym kinie tylko pójść coś zjeść i pogadać jak przyjaciółki. Gdy szłyśmy tutaj z Tally, cały czas rozmyślałam o tym, co mówiła Sarah. To było naprawdę dziwne. Nagle wpadł mi do głowy pomysł, że muszę zapytać o to Tally. Tylko czy będę miała tyle odwagi, żeby zadać to pytanie? Może będzie tak jak z Mag. Stchórzę. Różnica jest taka, że ciocia zataiła przede mną przyjście Rossa do domu. Ale wiem, że będę musiała się w końcu tego dowiedzieć. I o Rossie, i o kuzynce.
Kelnerka przyniosła nasze zamówienia, a my nie przerywając rozmowy, zaczęłyśmy jeść. Po chwili poczułam się trochę nieswojo. Miałam wrażenie, że ktoś na mnie patrzy. Rozejrzałam się i wtedy serce mi zamarło. Na zewnątrz stał Ross i przyglądał mi się dyskretnie przez oszkloną ścianę.. Po raz drugi zakrztusiłam się jedzeniem.
Wstałam od stołu.
- Muszę iść do łazienki - skłamałam. Nie czekając na odpowiedź, wybiegłam na zewnątrz. Chwyciłam Rossa za rękę i pociągnęłam go za róg budynku. - Co ty tutaj robisz? - syknęłam. - Śledzisz mnie? - spytałam podejrzliwie.
- Nie - odpowiedział szybko Ross. - W sumie zobaczyłem cię całkiem przypadkiem i...
- ...i stałeś pod restauracją, obserwując mnie przez okno, tak? - dokończyłam za niego. Blondynowi chyba zrobiło się głupio, lecz nie mogłam tego określić. Dookoła panował lekki półmrok.
- Co ciebie łączy z Rocky'm? - spytał mnie po chwili ciszy. Spojrzałam na niego poirytowana i zdenerwowana.
- Co was wszystkich wzięło z tym Rocky'm! - krzyknęłam, a przechodzący chodnikiem ludzie spojrzeli na mnie z ukosa. - On mnie uczył grać na gitarze elektrycznej. To tyle.
Nie wiedziałam, dlaczego mam to tak ukrywać. Lubiłam Rocky'ego... No dobra - bardzo lubiłam Rocky'ego. Oczywiście wiedziałam, że prędzej czy później wszyscy się o tym dowiedzą, ale czy musieli teraz? Sama jeszcze nie wiedziałam, co Rocky o tej całej sytuacji sądzi. Może to był błąd? Może tak nie powinno być... W głowie miałam mętlik, gdy o tym wszystkim myślałam.
- Na pewno? - spytał podejrzliwie Ross.
- Tak! - odpowiedziałam, lekko się uspokajając. - Wy wyszliście zadowoleni z próby, Rocky został i był przybity, dlatego z nim zostałam - wyjaśniłam. - Gdy się dowiedział, że uczyłam się grać na gitarze, chciał zobaczyć jak sobie radzę, ale nie umiem dobrze na elektrycznej, więc chciał mnie nauczyć. Nawet nie może pokazać mi chwytów i mi trochę pomóc? Sobie nie radziłam, to mi pomagał. Poza tym ja go o to nie prosiłam. Wy się uwzięliście jak nie wiem co. Nudzi wam się? Specjalnie musicie kręcić jakąś miłosną aferę? - zakończyłam.
Ross spuścił głowę i wpatrywał się w swoje converse'y.
- Przyszedłeś tu tylko po to, żeby się tego dowiedzieć? Właściwie po co ci to było? - spytałam podejrzliwie. Czekałam na jego reakcję.
Blondyn spojrzał mi po chwili w oczy.
- Bo gdybyś ty z nim była, nie mógłbym zrobić tego - powiedział, po czym szybko się pochylił i złożył mi na ustach ciepły pocałunek. Nieśmiało dotknęłam jego ramion, a później powędrowałam dłońmi w górę, do jego miękkich, blond włosów. Ross chwycił mnie w talii i przyciągnął bliżej. Po krótkiej chwili odsunęłam się od niego.
- Muszę iść - rzuciłam i nie czekając na reakcję, wbiegłam z powrotem do restauracji.
Zajęłam miejsce na przeciwko Tally i wzięłam się za jedzenie.
- Wszystko w porządku? - spytała, uważnie mi się przyglądając.
- Tak - odpowiedziałam krótko. - Wszystko w porządku.
W restauracji przestałam myśleć o Rossie i o tym, co się stało. Tally skutecznie wciągnęła mnie w rozmowę, ale i tak straciłam przez tą sytuację apetyt, więc ledwo co ruszyłam swoją porcję. Dopiero, gdy doszłam do domu, wszystkie myśli powróciły. Rzuciłam się na łóżko w pokoju i po raz kolejny wyciągnęłam zeszyt. Zamyślona, bazgrałam coś ołówkiem. Za dużo się wydarzyło. To nie dla mnie. Wcześniejsze życie miałam spokojne, pełne książek i samotności. Teraz nie dość, że mam przyjaciół to jeszcze dwóch chłopaków, z którymi się całowałam. Czy ja o to prosiłam? Musiał mnie spotkać taki los? Oczywiście chciałam zmian w moim życiu, ale nie spodziewałam się tak wszystkiego na raz.
- Tak - odpowiedziałam sama sobie. - W duchu o tym marzyłam.
Zamknęłam notatnik z cichym trzaskiem.
,,Trzeba wyjaśnić niewyjaśnione'' - zmotywowałam siebie w duchu.
Chwyciłam telefon i wystukałam szybką wiadomość do kuzynki:
Co się stało, że tak nie
lubisz Tally??
A później do Tally:
Nie wiem, o co chodzi,
ale moja kuzynka Sarah
cb nie lubi :P
Nie wiedziałam, jak zacząć wiadomość do mojej przyjaciółki, więc napisałam tak. Jakoś trzeba wkręcić ją w temat.
Nagle jakby wiedząc, że chce z nią porozmawiać, ciocia weszła do mojego pokoju z kubkiem herbaty.
- Napijesz się? - spytała, wyciągając do mnie kubek. Chwyciłam go niepewnie.
- Muszę z tobą pogadać ciociu - powiedziałam od razu, bojąc się, że po chwili po prostu zabraknie mi odwagi.
Mag usiadła na skraju łóżka.
- Co się stało?
Wzięłam głęboki oddech. Przez chwilę to dręczące mnie pytanie nie chciało mi przejść przez gardło. Musiałam jednak się tego dowiedzieć.
- Dlaczego nie powiedziałaś mi, że Ross do mnie przyszedł?
Ciocia spojrzała na mnie. Trochę się zmieszała, ale pewnie przeczuwała, że ją o to spytam. Prędzej czy później bym to zrobiła. Po prostu musiałam wiedzieć.
- R5 ono... - zaczęła ciocia, ale nie wiedziała, jak do końca sformułować zdanie. - Nie powinnaś się z nimi spotykać - powiedziała w końcu. Spojrzałam na nią osłupiała. Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi.
- Dlaczego?
- To skomplikowane... - odpowiedziała tylko.
- Dlaczego? - powtórzyłam głośniej pytanie. Teraz musiałam wiedzieć.
- Przecież przez nich trafiłaś do szpitala! - powiedziała, podnosząc głos. Skąd ona mogła to wiedzieć?
- Skąd wiesz? - spytałam.
Ciocia nie odpowiedziała od razu.
- Przyjaźnię się z ich mamą. A właściwie p r z y j a ź n i ł a m.
Spojrzałam na Mag zaskoczona. To była zupełnie nowa informacja i nie wiedziałam, co z nią teraz zrobić. Czułam jednak, że to nie wszystko.
- To porządni ludzie. Uwielbiają swoich fanów i nie specjalnie posłali mnie do szpitala. To, że znalazłam się w niewłaściwym miejscu i czasie, nie oznacza, że zrobili to specjalnie - broniłam ich. - Ciociu... Powiedz mi, dlaczego? Co oni t o b i e takiego zrobili?
Mag wstała z bólem w oczach i wyszła z pokoju, nie mówiąc ani słowa.
Powiem wam tak - moje życie nie było nudne tak jak wcześniej. Nie lubiłam go, ale powoli zaczynałam zdawać sobie sprawę, że za nim tęsknie. Mimo że wszystko dla osoby z zewnątrz wydawało się teraz proste i chwilami cudowne, dla mnie takie nie było. Zamykane z cichym trzaskiem drzwi od mojego pokoju tylko sprowadziły więcej pytań i coraz mniej odpowiedzi. Już zupełnie nie wiedziałam, o co tak naprawdę Mag chodziło - o szpital (tu byłam jednak prawie pewna, że nie) czy o jakieś wydarzenie, które musiało się stać całkiem nie dawno. I jeszcze Sarah. Nie wiem, co zrobiła jej Tally, ale byłam przekonana, że to, co kuzynka mi powiedziała, to kłamstwo. Chociaż czy miałam pewność? Taką stuprocentową?
I jeszcze Rocky i Ross. O nich nie miałam ochotę w tej chwili myśleć, ale wspomnienia same powróciły. Dotyk dłoni blondyna na plaży i bruneta przy graniu na gitarze. Pocałunek - i jednego, i drugiego.
Cóż... Jednego i ja, i wy możemy być pewni - moje życie może z dnia na dzień zmienić się w koszmar. Ja to wiem.
________________
I jak? To na razie tyle, ale mam nadzieję, że wam się tak spodobało, jak mi. Ja osobiście uwielbiam ten rozdział, chociaż dziwnie się czuję, wychwalając swoją własną robotę :P No a wy? Co o tym sądzicie? Zostawiajcie komentarze i piszcie swoje opinie. To motywujące. Zadawajcie pytania, jeśli chcecie coś wiedzieć - i te dotyczące rozdziału i (jeśli macie takie pytanie) dotyczące samej mnie. Chętnie na wszystkie odpowiem. I jeszcze raz powtarzam - ja nie gryzę! A teraz... Do zobaczenia w następnym rozdziale!
PS Dzisiaj leciało na 4fun LOUD ♥.♥ R5 staje się coraz sławniejsze w Polsce! Teraz trzeba wkręcić w to wszystko inne muzyczne stacje i jeszcze Pass Me By do kompletu by się przydało. No ale przecież w naszej rodzince siła ;)
wtorek, 28 stycznia 2014
niedziela, 26 stycznia 2014
Rozdział 14 - (nie)Możliwe
Cześć R5ers! Przepraszam, że dopiero teraz wstawiam kolejny rozdział, ale wcześniej po pierwsze - nie miałam czasu, a po drugie - jestem chora i z moją weną twórczą nie jest aż tak dobrze. No ale doczekaliście się. Jest kolejny rozdział specjalnie dla was, więc zapraszam wszystkich do czytania!
ROZDZIAŁ 14
(nie)MOŻLIWE
Obudziłam się rano, z szerokim uśmiechem na twarzy. Słońce wisiało już wysoko na niebie. Spojrzałam na zegarek. 10:23. Wczoraj wróciłam do domu późno. Było widać, że ciocia nie jest z tego zadowolona, ale w końcu jestem pełnoletnia.
Wydarzenia z poprzedniego wieczoru uderzyły mnie nagle. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Po pływaniu rozsiedliśmy się na wszyscy na kocu, który okazał się trochę za mały, ale nie przeszkadzało nam to. Stopniowo opróżnialiśmy koszyk. Reszta chciała pójść grać jeszcze w siatkówkę, ale ja nie byłam to tego za bardzo chętna. Ratliff jednak nie odpuścił i zaciągnął mnie do reszty. Mimo że nie grałam najlepiej, nikt się tym nie przejmował. Bardzo dobrze się bawiliśmy. Gdy zaczęło się ściemniać, rozpaliliśmy ognisko, a Rocky chwycił gitarę. Najbardziej zapamiętałam, jak zaczęło nam się nudzić. Rocky odłożył instrument i razem z Ratliffem wrzucili Rossa do wody. Po chwili wszyscy wygłupialiśmy się, pływając. Gdy zrobiło nam się zimno, wróciliśmy do ogniska i się ogrzaliśmy. Później chłopacy na zmianę grali przeróżne piosenki - nie tylko swoje. Nawet Rydel jedną zagrała. Ja się nie odważyłam, chociaż granie na gitarze nie wychodziło mi tak źle. Kiedyś sama się uczyłam. Wszyscy śpiewaliśmy, nawet wtedy, gdy do końca ktoś nie znał słów, co zdarzało się czasami przy piosenkach różnych mniej znanych wykonawców. Było świetnie!
Myśląc o tym, co się działo, dopiero teraz zwróciłam uwagę, że na plaży było prawie pusto. Zauważyłam tylko kilka pojedynczych osób.
Drgnęłam, gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi. Uchyliły się i ujrzałam w nich twarz cioci. Zobaczywszy że nie śpię, weszła do środka.
- Masz gościa - powiedziała Mag. Serce zabiło mi mocniej. Może to znowu Ross?
Zamarłam, zobaczywszy kto wchodzi do mojego pokoju. Wpatrywałam się tylko tępo, nie wiedząc co powiedzieć, co zrobić. Usiadłam gwałtownie, dalej się nie odzywając. Mag cicho wyszła z pokoju, zostawiając nas samych.
- Cześć - powiedziała nieśmiało dziewczyna.
Spuściłam wzrok.
- Przepraszam - wyszeptałam. - Miałaś rację Sarah. Zachowałam się samolubnie... Ale nie wiedziałam jak to ci powiedzieć. Bałam się, że cię stracę, a i tak to się stało. Dlatego przepraszam - zakończyłam.
- Nie. To ja ciebie przepraszam - powiedziała zdecydowanie Sarah i usiadła obok mnie. Spojrzałam na nią. Czułam, że do oczu napływają mi łzy. Byłam bardzo wrażliwa. Za bardzo. Chciałam to zmienić, ale to wcale nie jest takie proste.
Nie czekając dłużej, przytuliłam kuzynkę.
- Wiesz... Mam dla ciebie niespodziankę, chociaż sama nie wiem, co to będzie - powiedziałam. Odzyskana przyjaciółka spojrzała na mnie zdziwiona i rozbawiona. - Rydel mi coś mówiła, że ma jakiś pomysł, ale nie powiedziała mi o co chodzi... - wyjaśniłam a Sarah pisnęła.
- Serio? Rydel ma jakiś pomysł dla mnie? - upewniła się, a ja pokiwałam tylko głową. Nagle mnie olśniło.
- Wiesz... Wpadłam chyba na lepszy pomysł, tylko nie wiem, czy się zgodzą.
- Jaki? -spytała od razu podekscytowana kuzynka.
- Może wybrałabyś się ze mną na ich próbę. Mam iść jutro albo we wtorek.
Sarah pisnęła.
- Super by było!
- Tylko musisz się trochę opanować... - westchnęłam, co przypominało mi odpowiedzialnego za swoje dziecko rodzica.
- Oczywiście - odpowiedziała Sarah, poważnym tonem. Roześmiałyśmy się.
Następne dni mijały szybko. Nie wiem, czy to przez to, że miałam we wtorek wybrać się na próbę R5, czy też dlatego, że pogodziłam się z kuzynką. Dogadywałyśmy się lepiej niż zwykle. Opowiadałam jej o moim pierwszym spotkaniu z Rikerem w parku. Wtedy wszystko się dokładnie wyjaśniło. Później powiedziałam jej, co się działo w pizzerii. Oczywiście nie mogłam pominąć wizyty Rossa w domu cioci i tego, że mi nie powiedziała. Kuzynkę też to zaskoczyło. Opowiedziałam jej też o niespodziance na plaży. Gdy tylko wysłuchała tej opowieści do końca, od razu zapytała mnie o podarowany mi przez Rydel strój. Chciałam jej go zwrócić, ale blondynka się upierała, żebym go sobie zostawiła. Sarah była wyraźnie podekscytowana i zainteresowana wszystkim, co jej mówiłam. Zataiłam jednak wydarzenie, gdy Ross chwycił mnie za rękę. Sama nie wiedziałam, dlaczego to zrobił. Lubiłam go, to fakt i jak pomyślałam o tym, co się stało, napełniało mnie takie dziwne uczucie, którego sama nie potrafiłam nazwać. To byłoby piękne, gdybyśmy ze sobą byli, ale to przecież nie bajka. Poza tym bałam się, że to co do niego poczuję, będzie związane z tym, że jest sławny. Taka dzika radość, że mój idol się mną zainteresował. Nie miłość, czy zauroczenie. Gdybym była normalną nastolatką, która nakłada sobie co przerwę nową warstwę tuszu do rzęs, ogląda się za każdym ładnym chłopakiem i gada o zakupach, jak większość dziewczyn, które znam, to pewnie od razu bym się na Rossa rzuciła. Fakt - miałam już osiemnaście lat i skończyłam szkołę, ale z tego co pamiętam, to właśnie tak się zachowywało większość dziewczyn, które znałam. I były po prostu... puste.
Westchnęłam cicho. Dla nich byłam nienormalna i tyle.
Rozległ się dzwonek do drzwi, a ja i Sarah zerwałyśmy się z krzeseł. Prawie wybiegłyśmy z kuchni. Pożegnałyśmy się z ciocią, robiącą kawę dla swoich koleżanek z kółka artystycznego, na które chodziła w każdy czwartek. Otworzyłyśmy drzwi, a na zewnątrz stała Rydel.
- Cześć - przywitałam się. - To jest moja kuzynka Sarah.
- Hej - powiedziała Rydel, a Sarah jej pomachała. - To co? Gotowe na próbę R5? - spytała entuzjastycznie. Wydałyśmy z siebie okrzyki radości. Blondynka zadzwoniła po taksówkę, ale postanowiłyśmy, że nie będziemy tutaj na nią czekać, tylko trochę się przejdziemy i gdzieś indziej po nas podjedzie. Ruszyłyśmy więc z miejsca i szłyśmy w stronę umówionej ulicy. - To co lubisz robić? - spytała Rydel moją kuzynkę po chwili.
- Ogólnie to interesuje się trochę muzyką i modą, ale chyba najbardziej lubię tańczyć.
- Modą? To mam z kim pogadać - zaśmiała się blondynka.
Rozmawiałyśmy we trzy na różne tematy. Rydel wypytywała się bardziej, co Sarah lubi i dlaczego. Gdy wsiadłyśmy do taksówki, błyskawicznie dotarłyśmy pod dom Lynch'ów. Wysiadając, byłam bardzo podekscytowana i podejrzewałam, że Sarah tak samo. Rydel wygrzebała klucze z torebki i otworzyła nam drzwi. Powoli weszłyśmy do środka.
Dom był zastawiony rzeczami. Rzuciły mi się w oczy wieszaki z ubraniami. Tu i tam walały się jakieś mniej potrzebne rzeczy typu piłki do kosza czy deskorolki. W jednym z pokoi zobaczyłam instrumenty. Wszystko było tam poukładane.
- Chłopacy mają zaraz być - rzuciła Rydel. - Chcecie się czegoś napić?
Pokiwałyśmy z kuzynką głową. Ruszyłyśmy za Rydel do kuchni. Wyjęła dla nas z lodówki po butelce wody. W tej chwili, usłyszałyśmy otwierane drzwi. Do domu wpadło kilka osób, głośno sobie z czegoś żartując. Rydel wciągnęła się w rozmowę z moją kuzynką. Gadały trochę o modzie, trochę o tańcu, co najbardziej lubiła Sarah. Ja wpatrywałam się w wejście do kuchni. Do pomieszczenia weszło kilku chłopaków - nie kto inny, jak Lynch'owie i Ratliff.
- Zaczynamy próbę drogie panie - powiedział od razu Riker. Chwycił kilka butelek wody, podał je reszcie i wyszli z kuchni. Gdy z dziewczynami wymaszerowałam za nimi, napotkałam wzrok Rossa. Od razu spojrzałam gdzie indziej, przypominając sobie co się stało i o czym rozmyślałam w niedzielę, po niespodziance na plaży.
W pokoju, gdzie dzisiaj miał ćwiczyć zespół, usiadłyśmy z kuzynką na kanapie. Oczywiście trochę trwało, aż Sarah usiadła. Najpierw przywitała się z wszystkimi i trochę z nimi gadała. Chłopacy byli - jak na moje oko - zafascynowani, że tak uwielbia taniec. Rozpoczęcie próby przeciągnęło się o pół godziny, jak nie więcej. Ja tylko im pomachałam i siedziałam cicho na kanapie. Przyzwyczaiłam się do tego, że często zostaje sama.
Gdy już zaczęliśmy próbę, nie obeszło się, bez wygłupów. Godzina spokoju, patrzenie, jak R5 się rozśpiewuje, wsłuchiwanie się w piosenki R5, brzmienie poszczególnych partii instrumentów, śpiewanie solo, żeby sobie lekko przećwiczyć tekst. Było bardzo przyjemnie i spokojnie, do czasu, gdy Riker nie wylał Rossowi wody na głowę. Oczywiście wszyscy zanieśli się śmiechem i od tamtego czasu, zaczęliśmy się wygłupiać, nawet ja i Sarah. Od czasu do czasu rozlegało się wołanie któregoś z członków zespołu ,,Dobra już spokój. Wracamy do porządnej próby'', ale wtedy robiło się jeszcze zabawniej, a wszyscy wybuchali śmiechem.
Chłopacy razem z Rydel stwierdzili, że dalsza próba nie ma sensu. Otworzyli drzwi i wysypali się na zewnątrz. Ja wychodziłam ostatnia, gdy coś przykuło moją uwagę. Rocky stał ze swoją starą, zieloną gitarą w ręku. Poczekałam, aż wszyscy wyjdą i zawróciłam do bruneta.
- Coś się stało? - spytałam chłopaka.
Rocky drgnął i spojrzał na mnie.
- Nie - odpowiedział tylko i odstawił gitarę na swoje miejsce. - Nie wiedziałem, że tu jesteś - powiedział lekko zmieszany.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc milczałam.
- Umiesz na czymś grać? - spytał mnie nagle chłopak.
- Uczyłam się na gitarze. Dość długo, ale moja gitara została w Miami. I trochę na pianinie - odpowiedziałam.
- Mieszkasz w Miami?
- Mieszkałam - poprawiłam. - Teraz jestem u cioci. Nie mam pojęcia, ile dokładnie tutaj zostanę.
Rocky powoli pokiwał głową. Po chwili uśmiechnął się szeroko. Z powrotem chwycił swoją zieloną gitarę. Podszedł do mnie od tyłu i przewiesił mi ją na pasku przez ramię.
- Co ty robisz? - spytałam go zdziwiona.
- Chce zobaczyć jak grasz - odpowiedział, wzruszając ramionami. Dalej się szeroko uśmiechał. Stanął sobie trochę dalej i patrzył na mnie w oczekiwaniu.
- Ale ja nigdy nie grałam na gitarze elektrycznej! - zaprotestowałam.
- Teraz masz okazję - rzucił tylko, puszczając do mnie oko. Rocky podał mi kostkę do gitary. Nieśmiało ją od niego wzięłam. Złapałam jeden z zapamiętanych akordów, których się uczyłam i przeciągnęłam kostkę po strunach. Dźwięk zdawał się wibrować w cichym pomieszczeniu. Rocky znowu uśmiechnął się i podszedł do mnie od tyłu. Delikatnie chwycił moją lewą dłoń i złapał nią jeden z akordów. Swoją drugą dłonią chwycił moją prawą i energicznie przeciągnął kostkę po strunach. Później pokazał mi drugi chwyt i następny. Uświadomiłam sobie, że gra swoją partię z piosenki Cali Girls. Po chwili puścił mnie i zachęcił, żebym spróbowała sama. Nie wychodziło mi najlepiej, więc jeszcze raz stanął przy mnie i zrobił to samo co wcześniej. Chwytając moje dłonie, poczułam, jakbym miała motyle w brzuchu. Spojrzałam na Rocky'ego kątem oka. On też na mnie patrzył. Łapał moją ręką chwyty, nawet na nie nie patrząc. Odwróciłam się przodem do bruneta, pchana jakąś nieznaną mi siłą. Patrzyliśmy sobie w oczy. Rocky lekko się nade mną pochylił. Był o wiele wyższy ode mnie. Jego włosy delikatnie łaskotały mi czoło.
Jeśli myślałam, że pójście na próbę R5 jest niezwykłe, to mocno się pomyliłam.
________________
I jak?? Mam nadzieję, że wam się podobał. Piszcie komentarze. One bardzo mnie motywują. I pamiętajcie - macie jakieś pytania do mnie, czy dotyczące rozdziału, czy bohaterów to pytajcie. Jeśli coś chcecie wiedzieć na mój temat, to też śmiało. Ja nie gryzę i chętnie odpowiem na wasze pytania. Ja lecę miśki, ale zobaczymy się w następnym poście!
PS Tak przy okazji - widzieliście (I Can't) Forget About You R5 na 4 fun? Ja tylko raz i byłam taka podekscytowana i tak się cieszyłam, że nie potrafię tego opisać! Mam nadzieję, że będą ich puszczać częściej, niż tylko w Chcesz - Masz.
ROZDZIAŁ 14
(nie)MOŻLIWE
Obudziłam się rano, z szerokim uśmiechem na twarzy. Słońce wisiało już wysoko na niebie. Spojrzałam na zegarek. 10:23. Wczoraj wróciłam do domu późno. Było widać, że ciocia nie jest z tego zadowolona, ale w końcu jestem pełnoletnia.
Wydarzenia z poprzedniego wieczoru uderzyły mnie nagle. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Po pływaniu rozsiedliśmy się na wszyscy na kocu, który okazał się trochę za mały, ale nie przeszkadzało nam to. Stopniowo opróżnialiśmy koszyk. Reszta chciała pójść grać jeszcze w siatkówkę, ale ja nie byłam to tego za bardzo chętna. Ratliff jednak nie odpuścił i zaciągnął mnie do reszty. Mimo że nie grałam najlepiej, nikt się tym nie przejmował. Bardzo dobrze się bawiliśmy. Gdy zaczęło się ściemniać, rozpaliliśmy ognisko, a Rocky chwycił gitarę. Najbardziej zapamiętałam, jak zaczęło nam się nudzić. Rocky odłożył instrument i razem z Ratliffem wrzucili Rossa do wody. Po chwili wszyscy wygłupialiśmy się, pływając. Gdy zrobiło nam się zimno, wróciliśmy do ogniska i się ogrzaliśmy. Później chłopacy na zmianę grali przeróżne piosenki - nie tylko swoje. Nawet Rydel jedną zagrała. Ja się nie odważyłam, chociaż granie na gitarze nie wychodziło mi tak źle. Kiedyś sama się uczyłam. Wszyscy śpiewaliśmy, nawet wtedy, gdy do końca ktoś nie znał słów, co zdarzało się czasami przy piosenkach różnych mniej znanych wykonawców. Było świetnie!
Myśląc o tym, co się działo, dopiero teraz zwróciłam uwagę, że na plaży było prawie pusto. Zauważyłam tylko kilka pojedynczych osób.
Drgnęłam, gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi. Uchyliły się i ujrzałam w nich twarz cioci. Zobaczywszy że nie śpię, weszła do środka.
- Masz gościa - powiedziała Mag. Serce zabiło mi mocniej. Może to znowu Ross?
Zamarłam, zobaczywszy kto wchodzi do mojego pokoju. Wpatrywałam się tylko tępo, nie wiedząc co powiedzieć, co zrobić. Usiadłam gwałtownie, dalej się nie odzywając. Mag cicho wyszła z pokoju, zostawiając nas samych.
- Cześć - powiedziała nieśmiało dziewczyna.
Spuściłam wzrok.
- Przepraszam - wyszeptałam. - Miałaś rację Sarah. Zachowałam się samolubnie... Ale nie wiedziałam jak to ci powiedzieć. Bałam się, że cię stracę, a i tak to się stało. Dlatego przepraszam - zakończyłam.
- Nie. To ja ciebie przepraszam - powiedziała zdecydowanie Sarah i usiadła obok mnie. Spojrzałam na nią. Czułam, że do oczu napływają mi łzy. Byłam bardzo wrażliwa. Za bardzo. Chciałam to zmienić, ale to wcale nie jest takie proste.
Nie czekając dłużej, przytuliłam kuzynkę.
- Wiesz... Mam dla ciebie niespodziankę, chociaż sama nie wiem, co to będzie - powiedziałam. Odzyskana przyjaciółka spojrzała na mnie zdziwiona i rozbawiona. - Rydel mi coś mówiła, że ma jakiś pomysł, ale nie powiedziała mi o co chodzi... - wyjaśniłam a Sarah pisnęła.
- Serio? Rydel ma jakiś pomysł dla mnie? - upewniła się, a ja pokiwałam tylko głową. Nagle mnie olśniło.
- Wiesz... Wpadłam chyba na lepszy pomysł, tylko nie wiem, czy się zgodzą.
- Jaki? -spytała od razu podekscytowana kuzynka.
- Może wybrałabyś się ze mną na ich próbę. Mam iść jutro albo we wtorek.
Sarah pisnęła.
- Super by było!
- Tylko musisz się trochę opanować... - westchnęłam, co przypominało mi odpowiedzialnego za swoje dziecko rodzica.
- Oczywiście - odpowiedziała Sarah, poważnym tonem. Roześmiałyśmy się.
Następne dni mijały szybko. Nie wiem, czy to przez to, że miałam we wtorek wybrać się na próbę R5, czy też dlatego, że pogodziłam się z kuzynką. Dogadywałyśmy się lepiej niż zwykle. Opowiadałam jej o moim pierwszym spotkaniu z Rikerem w parku. Wtedy wszystko się dokładnie wyjaśniło. Później powiedziałam jej, co się działo w pizzerii. Oczywiście nie mogłam pominąć wizyty Rossa w domu cioci i tego, że mi nie powiedziała. Kuzynkę też to zaskoczyło. Opowiedziałam jej też o niespodziance na plaży. Gdy tylko wysłuchała tej opowieści do końca, od razu zapytała mnie o podarowany mi przez Rydel strój. Chciałam jej go zwrócić, ale blondynka się upierała, żebym go sobie zostawiła. Sarah była wyraźnie podekscytowana i zainteresowana wszystkim, co jej mówiłam. Zataiłam jednak wydarzenie, gdy Ross chwycił mnie za rękę. Sama nie wiedziałam, dlaczego to zrobił. Lubiłam go, to fakt i jak pomyślałam o tym, co się stało, napełniało mnie takie dziwne uczucie, którego sama nie potrafiłam nazwać. To byłoby piękne, gdybyśmy ze sobą byli, ale to przecież nie bajka. Poza tym bałam się, że to co do niego poczuję, będzie związane z tym, że jest sławny. Taka dzika radość, że mój idol się mną zainteresował. Nie miłość, czy zauroczenie. Gdybym była normalną nastolatką, która nakłada sobie co przerwę nową warstwę tuszu do rzęs, ogląda się za każdym ładnym chłopakiem i gada o zakupach, jak większość dziewczyn, które znam, to pewnie od razu bym się na Rossa rzuciła. Fakt - miałam już osiemnaście lat i skończyłam szkołę, ale z tego co pamiętam, to właśnie tak się zachowywało większość dziewczyn, które znałam. I były po prostu... puste.
Westchnęłam cicho. Dla nich byłam nienormalna i tyle.
Rozległ się dzwonek do drzwi, a ja i Sarah zerwałyśmy się z krzeseł. Prawie wybiegłyśmy z kuchni. Pożegnałyśmy się z ciocią, robiącą kawę dla swoich koleżanek z kółka artystycznego, na które chodziła w każdy czwartek. Otworzyłyśmy drzwi, a na zewnątrz stała Rydel.
- Cześć - przywitałam się. - To jest moja kuzynka Sarah.
- Hej - powiedziała Rydel, a Sarah jej pomachała. - To co? Gotowe na próbę R5? - spytała entuzjastycznie. Wydałyśmy z siebie okrzyki radości. Blondynka zadzwoniła po taksówkę, ale postanowiłyśmy, że nie będziemy tutaj na nią czekać, tylko trochę się przejdziemy i gdzieś indziej po nas podjedzie. Ruszyłyśmy więc z miejsca i szłyśmy w stronę umówionej ulicy. - To co lubisz robić? - spytała Rydel moją kuzynkę po chwili.
- Ogólnie to interesuje się trochę muzyką i modą, ale chyba najbardziej lubię tańczyć.
- Modą? To mam z kim pogadać - zaśmiała się blondynka.
Rozmawiałyśmy we trzy na różne tematy. Rydel wypytywała się bardziej, co Sarah lubi i dlaczego. Gdy wsiadłyśmy do taksówki, błyskawicznie dotarłyśmy pod dom Lynch'ów. Wysiadając, byłam bardzo podekscytowana i podejrzewałam, że Sarah tak samo. Rydel wygrzebała klucze z torebki i otworzyła nam drzwi. Powoli weszłyśmy do środka.
Dom był zastawiony rzeczami. Rzuciły mi się w oczy wieszaki z ubraniami. Tu i tam walały się jakieś mniej potrzebne rzeczy typu piłki do kosza czy deskorolki. W jednym z pokoi zobaczyłam instrumenty. Wszystko było tam poukładane.
- Chłopacy mają zaraz być - rzuciła Rydel. - Chcecie się czegoś napić?
Pokiwałyśmy z kuzynką głową. Ruszyłyśmy za Rydel do kuchni. Wyjęła dla nas z lodówki po butelce wody. W tej chwili, usłyszałyśmy otwierane drzwi. Do domu wpadło kilka osób, głośno sobie z czegoś żartując. Rydel wciągnęła się w rozmowę z moją kuzynką. Gadały trochę o modzie, trochę o tańcu, co najbardziej lubiła Sarah. Ja wpatrywałam się w wejście do kuchni. Do pomieszczenia weszło kilku chłopaków - nie kto inny, jak Lynch'owie i Ratliff.
- Zaczynamy próbę drogie panie - powiedział od razu Riker. Chwycił kilka butelek wody, podał je reszcie i wyszli z kuchni. Gdy z dziewczynami wymaszerowałam za nimi, napotkałam wzrok Rossa. Od razu spojrzałam gdzie indziej, przypominając sobie co się stało i o czym rozmyślałam w niedzielę, po niespodziance na plaży.
W pokoju, gdzie dzisiaj miał ćwiczyć zespół, usiadłyśmy z kuzynką na kanapie. Oczywiście trochę trwało, aż Sarah usiadła. Najpierw przywitała się z wszystkimi i trochę z nimi gadała. Chłopacy byli - jak na moje oko - zafascynowani, że tak uwielbia taniec. Rozpoczęcie próby przeciągnęło się o pół godziny, jak nie więcej. Ja tylko im pomachałam i siedziałam cicho na kanapie. Przyzwyczaiłam się do tego, że często zostaje sama.
Gdy już zaczęliśmy próbę, nie obeszło się, bez wygłupów. Godzina spokoju, patrzenie, jak R5 się rozśpiewuje, wsłuchiwanie się w piosenki R5, brzmienie poszczególnych partii instrumentów, śpiewanie solo, żeby sobie lekko przećwiczyć tekst. Było bardzo przyjemnie i spokojnie, do czasu, gdy Riker nie wylał Rossowi wody na głowę. Oczywiście wszyscy zanieśli się śmiechem i od tamtego czasu, zaczęliśmy się wygłupiać, nawet ja i Sarah. Od czasu do czasu rozlegało się wołanie któregoś z członków zespołu ,,Dobra już spokój. Wracamy do porządnej próby'', ale wtedy robiło się jeszcze zabawniej, a wszyscy wybuchali śmiechem.
Chłopacy razem z Rydel stwierdzili, że dalsza próba nie ma sensu. Otworzyli drzwi i wysypali się na zewnątrz. Ja wychodziłam ostatnia, gdy coś przykuło moją uwagę. Rocky stał ze swoją starą, zieloną gitarą w ręku. Poczekałam, aż wszyscy wyjdą i zawróciłam do bruneta.
- Coś się stało? - spytałam chłopaka.
Rocky drgnął i spojrzał na mnie.
- Nie - odpowiedział tylko i odstawił gitarę na swoje miejsce. - Nie wiedziałem, że tu jesteś - powiedział lekko zmieszany.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć, więc milczałam.
- Umiesz na czymś grać? - spytał mnie nagle chłopak.
- Uczyłam się na gitarze. Dość długo, ale moja gitara została w Miami. I trochę na pianinie - odpowiedziałam.
- Mieszkasz w Miami?
- Mieszkałam - poprawiłam. - Teraz jestem u cioci. Nie mam pojęcia, ile dokładnie tutaj zostanę.
Rocky powoli pokiwał głową. Po chwili uśmiechnął się szeroko. Z powrotem chwycił swoją zieloną gitarę. Podszedł do mnie od tyłu i przewiesił mi ją na pasku przez ramię.
- Co ty robisz? - spytałam go zdziwiona.
- Chce zobaczyć jak grasz - odpowiedział, wzruszając ramionami. Dalej się szeroko uśmiechał. Stanął sobie trochę dalej i patrzył na mnie w oczekiwaniu.
- Ale ja nigdy nie grałam na gitarze elektrycznej! - zaprotestowałam.
- Teraz masz okazję - rzucił tylko, puszczając do mnie oko. Rocky podał mi kostkę do gitary. Nieśmiało ją od niego wzięłam. Złapałam jeden z zapamiętanych akordów, których się uczyłam i przeciągnęłam kostkę po strunach. Dźwięk zdawał się wibrować w cichym pomieszczeniu. Rocky znowu uśmiechnął się i podszedł do mnie od tyłu. Delikatnie chwycił moją lewą dłoń i złapał nią jeden z akordów. Swoją drugą dłonią chwycił moją prawą i energicznie przeciągnął kostkę po strunach. Później pokazał mi drugi chwyt i następny. Uświadomiłam sobie, że gra swoją partię z piosenki Cali Girls. Po chwili puścił mnie i zachęcił, żebym spróbowała sama. Nie wychodziło mi najlepiej, więc jeszcze raz stanął przy mnie i zrobił to samo co wcześniej. Chwytając moje dłonie, poczułam, jakbym miała motyle w brzuchu. Spojrzałam na Rocky'ego kątem oka. On też na mnie patrzył. Łapał moją ręką chwyty, nawet na nie nie patrząc. Odwróciłam się przodem do bruneta, pchana jakąś nieznaną mi siłą. Patrzyliśmy sobie w oczy. Rocky lekko się nade mną pochylił. Był o wiele wyższy ode mnie. Jego włosy delikatnie łaskotały mi czoło.
Jeśli myślałam, że pójście na próbę R5 jest niezwykłe, to mocno się pomyliłam.
________________
I jak?? Mam nadzieję, że wam się podobał. Piszcie komentarze. One bardzo mnie motywują. I pamiętajcie - macie jakieś pytania do mnie, czy dotyczące rozdziału, czy bohaterów to pytajcie. Jeśli coś chcecie wiedzieć na mój temat, to też śmiało. Ja nie gryzę i chętnie odpowiem na wasze pytania. Ja lecę miśki, ale zobaczymy się w następnym poście!
PS Tak przy okazji - widzieliście (I Can't) Forget About You R5 na 4 fun? Ja tylko raz i byłam taka podekscytowana i tak się cieszyłam, że nie potrafię tego opisać! Mam nadzieję, że będą ich puszczać częściej, niż tylko w Chcesz - Masz.
czwartek, 23 stycznia 2014
Rozdział 13 - Mała Niespodzianka
Cześć! Dość szybko napisałam ten rozdział, ale strasznie mi się w domu nudzi, bo jestem chora i siedzę sama cały dzień, ale to pomaga mi się skupić na wymyślaniu nowych historii. Chociaż ostatnio przychodzi mi to bardzo łatwo. Tak jak obiecałam - rozdział jest troszkę dłuższy niż normalnie piszę, ale teraz to będzie normą. Mam nadzieję, że wam się spodoba.
ROZDZIAŁ 13
MAŁA NIESPODZIANKA
Tamtego dnia całkiem nieźle się z Rossem dogadywaliśmy. Poszliśmy do miasta, żebym mogła zacząć się lepiej orientować. Nie będę ukrywać - było to całkiem fajne. Mijający nas ludzie oglądali się za nami, a młode dziewczyny podchodziły do Rossa i prosiły go o autograf lub zdjęcie. Zwykle przypatrywały mi się i zawsze, gdy je na tym przyłapywałam, rozmyślałam, co im może chodzić po głowie. Blondyn nie miał nic przeciwko, że co chwilę przystawaliśmy i spełnialiśmy cząstkę marzenia każdej fanki. Zwykle śledziłam go wzrokiem i wyraźnie widziałam, że sprawia mu dużą przyjemność uszczęśliwianie napotkanych fanek. Gdy podchodziła do niego jakaś młodziutka dziewczyna z mamą, i pytała, czy może autograf, odpowiadał tylko ,,Dla R5Family wszystko''. Podziwiałam go za cierpliwość. Przed kamerami był wariatem i podejrzewałam, że normalnie też jest, ale okazywał dobroć. Wpatrywałam się w to, lecz cały czas rozmyślałam jednak o tym, po co Ross przyszedł do mojego domu. Miałam wrażenie, że tak na prawdę nie po to, żeby pokazać mi miasto. Kilkakrotnie chciałam go o to zapytać, lecz nie miałam odwagi. Zrobiłam to tylko raz, lecz tylko wzruszał ramionami. Po tym zapytał mnie, co się u mnie stało. Nie miałam ochoty mu o tym teraz mówić. Chłopak wieczorem odprowadził mnie do domu i umówiliśmy się na sobotę.
- Chce ci coś pokazać - powiedział tylko, gdy zapytałam się o sobotę. - To niespodzianka.
Po tym pożegnaliśmy się, a Ross odszedł. Patrzyłam za nim, aż zniknął, skręciwszy w jakąś uliczkę. Weszłam do domu, przywitałam się z ciocią i od razu poszłam do łazienki. Tamtego dnia szybko zasnęłam, nie mogąc doczekać się soboty, choć była dopiero środa. Obudziłam się w środku nocy, męczona koszmarami. Cały czas widziałam kuzynkę wybiegającą z pokoju. Jej oczy. Najpierw siedziałyśmy w ogrodzie. Roześmiana Sarah, a później... ból. W jej brązowych oczach. I ogień. Wtedy się obudziłam. Gdy już zasnęłam, miałam do samego rana pusty, czarny obraz przed oczami.
Następne dni minęły mi bardzo szybko. Zanim się obejrzałam, była już sobota. Rydel przełożyła nasze spotkanie. Trochę mnie to zasmuciło. Miałam pójść do Lynchów i zobaczyć ich próbę. Rydel obiecała, że spotkamy się w poniedziałek, jeśli będę chciała.
Dużo razy próbowałam dodzwonić się do kuzynki, ale nie odbierała. Chodziłam przybita przez te trzy dni. Ciocia próbowała mnie przekonać, że wszystko będzie dobrze, ponieważ zna własną córkę i wie, że długo nie pociągnie bez swojej przyjaciółki, a szczególnie, gdy to jej rodzina. Zawsze po tych słowach miałam nadzieję, że Sarah mi wybaczy ten cały tydzień kłamstw. Cieszył mnie też fakt, że Mag nie zdenerwowała się na mnie i nie wysłała do Miami, do domu. Wspierała mnie. Była ze mną, chociaż wiedziałam, że bardzo wspiera również swoją córkę. Może przekonywała ją, żeby ze mną pogadała, jak robiła ciocia ze mną? Oczywiście ja próbowałam to zrobić bez namawiania Mag, ale to było miłe, że się o mnie troszczyła.
Umówiłam się z Rossem w parku, gdzie pierwszy raz rozmawiałam z Rikerem. Był dzisiaj bardzo ciepły dzień, więc założyłam krótkie spodenki, które sięgały mi do połowy ud, czarne, lekko zniszczone trampki, białą koszulkę na ramiączkach, na którą zarzuciłam brązową bluzę. Włosy związałam w luźny kucyk. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie, po czym chwyciłam swoją torbę i wyszłam z domu. Pożegnałam się też z ciocią, która podlewała kwiaty przed domem, rozmawiając przy tym z sąsiadką. Pomachała mi tylko przelotnie, a ja ruszyłam w kierunku parku.
Doszłam bardzo szybko. Przystanęłam i rozejrzałam się. Nagle dostrzegłam blondyna w żółtych okularach przeciwsłonecznych z ciemnymi szybkami siedzącego na ławce pod drzewem, w tym samym miejscu co ja, gdy pokłóciłam się z kuzynką. Ruszyłam do niego. Ross zobaczył mnie od razu.
- Cześć - rzuciłam, siadając obok chłopaka.
- Cześć - odpowiedział. - Idziemy? Mamy trochę do przejścia, a nie chce się spóźnić.
- Spóźnić? - spytałam zdziwiona. - Na co?
Ross tylko uśmiechnął się tajemniczo, po czym wstał. Zrobiłam to samo. Ruszył w stronę drogi, a ja próbowałam za nim nadążyć.
Przeszliśmy się z Rossem kawałek, nie odzywając się ani słowem. Chciałam zadać mu kilka pytań, lecz nie wiedziałam, jak zacząć, a moje myśli wędrowały w stronę mojej rodziny i tego, co się stało przez ten prawie miesiąc. Głowiłam się całą drogę, którą przeszliśmy. Miałam jednak świadomość, że i tak do niczego nie dojdę, więc to nie ma najmniejszego sensu.
Spojrzałam na Rossa kontem oka. Ciekawość mnie zżerała. Chciałam wiedzieć, dlaczego przyszedł do mnie do domu i dlaczego ciocia mnie okłamywała. To były dwie główne sprawy, do których nie mogłam znaleźć odpowiedzi, a oczywiście bardzo mi na tym zależało. Za tym ciągnął się sznur innych pytań i podejrzeń, lecz nie zwracałam teraz na nie uwagi. Nie miałam też odwagi spytać o to cioci.
Podniosłam głowę i rozejrzałam się. Nie miałam pojęcia, gdzie dokładnie jesteśmy. Nie orientowałam się tutaj za dobrze. Nie zobaczyłam wystarczającej części miasta siedząc nad książkami albo krążąc bez sensu po osiedlu tylko po to, żeby mieć co robić lub pobyć w samotności.
Nagle przy drodze zatrzymała się taksówka, a Ross błyskawicznie otworzył jej drzwi. Spojrzałam na niego zaskoczona. Chłopak tylko uniósł brwi, po czym gestem dłoni poprosił, żebym wsiadła. Nic nie mówiłam. Dalej zdziwiona i lekko poirytowana tą sytuacją, wskoczyłam na tylne siedzenie taksówki, a Ross zrobił to samo. Rzucił do kierowcy jakiś adres, po czym ruszyliśmy z miejsca. Wpatrywałam się w blondyna z wyraźną ciekawością. On tylko mrugnął do mnie szybko i zapatrzył się w okno. Ciszę przerwał mój dzwonek telefonu. I Want You Bad. Spojrzałam na wyświetlacz, rumieniąc się, przypominając sobie tekst pierwszej zwrotki. Ross widząc to, uśmiechnął się i znów przeniósł wzrok na szybę.
- Gdzie jesteś? - spytała mnie od razu Tally, gdy tylko odebrałam telefon.
- Cześć. Właśnie wyszłam, a co?
- Ach... No dobra. Chciałam się z tobą spotkać - wyjaśniła. - Mogłybyśmy pogadać, przejść się do miasta...
- To nie dzisiaj. Może jakoś w środę? Albo w czwartek? - spytałam.
- No dobrze... - powiedziała w końcu Tally, po krótkiej chwili ciszy. - Na razie. Jeszcze się zdzwonimy - pożegnawszy się, od razu się rozłączyła. Po tej rozmowie znowu zapadła cisza.
Po chwili dotarliśmy na miejsce. Wyskoczyłam z taksówki. Ross zapłacił i zrobił to samo. Uważnie śledziłam go wzrokiem. Nie miałam pojęcia, gdzie jesteśmy, ani dokąd idziemy. Podszedł po woli i delikatnie chwycił mnie za rękę. Spojrzałam na niego, po czym oblałam się rumieńcem. Wysunęłam swoją dłoń z jego. Ross rzucił mi przepraszające spojrzenie i wlepił wzrok w chodnik.
- Uznajmy, że tego nie było - odezwałam się cichym głosem po chwili.
- Tak - przytaknął. Zapadła chwila ciszy, która przerwał Ross. - To co? Idziemy? - spytał.
- Jasne. Tylko gdzie?
Blondyn znów uśmiechnął się tajemniczo. Ruszyliśmy przez skąpaną w słońcu drogę. Po chwili chłopak stanął.
- Nie patrz - powiedział, stając za mną i zasłaniając mi oczy dłońmi. Po plecach przebiegł mi dreszcz. Ross prowadził mnie w tylko sobie znanym kierunku. Z trudem powstrzymywałam się od pytań typu ,,Daleko jeszcze'', albo ,,Powiedz, gdzie idziemy?''. Podświadomie czułam, że i tak czy inaczej mi nie powie. Przygryzłam wargę, ostrożnie stawiając kroki. Nagle poczułam, że moje nogi się lekko zapadają, a powierzchnia sprawia mi trudność w chodzeniu. Usłyszałam szum wody, dochodzący z pewnej odległości. Musieliśmy być na plaży. Ross jednak się nie zatrzymywał. Szliśmy dalej, coraz ciężej stawiając nogi. Miałam na stopach stare, lekko zniszczone trampki, a piasek wsypywał się do nich niemiłosiernie. Po krótkiej chwili blondyn zatrzymał się gwałtownie. Ostrożnie odsłonił mi oczy. Oślepiający błysk słońca sprawił, że przez pewien moment miałam mroczki przed oczami. Mrugałam szybko, by się ich pozbyć i wtedy to zobaczyłam. Koc rozłożony na piasku, duży koszyk, gitara i ułożone z kamieni miejsce na ognisko, a obok stosik drewna. Patrzyłam, zaskoczona, na całą tą scenerię. Nagle usłyszałam głośne krzyki, a kilka osób wpadło na mnie z impetem, zwalając mnie z nóg. Wylądowałam na piasku, przygnieciona przez trzy osoby. Zaczęłam się śmiać, uświadamiając sobie, że to nie kto inny jak Rocky, Ratliff i Riker. Rydel stanęła obok Rossa. Oboje z wielkim trudem zdjął ze mnie wygłupiających się chłopaków i pomogli mi wstać.
- Co to miało być? - spytałam, zanosząc się śmiechem.
- Niespodzianka! - krzyknęli zgodnie.
- Co? - wydusiłam zaskoczona.
- Wiesz... Pomyśleliśmy, że skoro wcześniej się całkiem fajnie bawiliśmy, to moglibyśmy to powtórzyć - odpowiedziała szybko Rydel.
- Znaczy ,,my'' w sensie że j a - wtrącił Rocky. Spojrzałam na niego zaskoczona. Brunet uśmiechnął się szeroko. Odwzajemniłam uśmiech.
- Dziękuję - powiedziałam po chwili.
- Za co? - spytał Riker.
- Za to - powiedziałam tylko, zataczając łuk ręką.
- Spoko - odezwał się Rocky. - Przecież nie ma za co. To takie podziękowanie, że nie podałaś Rikera do sądu i nie siedzi teraz w pace a my nie krzątamy się po posterunkach policji. Tak mogło być...
Przewróciłam oczami.
- Przecież już wam mówiłam, że bym tego nie zrobiła. Nie wałkujcie tematu!
- No dobra - przerwał nam Ross. - My tu gadu, gadu, a sześcioosobową zabawę na plaży czas zacząć.
Na te słowa wszyscy wydali okrzyki zadowolenia. Rocky zdjął koszulkę przez głowę i chwycił leżącą obok koca piłkę do siatkówki, której wcześniej nie zauważyłam. Spojrzałam na jego opalony tors i od razu się odwróciłam. Reszta chłopaków zrobiła to samo, a ja unikałam patrzenia na nich. Oblałam się rumieńcem. To był u mnie wielki minus. Chłopacy pobiegli grać w siatkę kawałek dalej, gdzie rozciągnięta była siatka. Ja i Rydel rozsiadłyśmy się na kocu.
- To... - zaczęła po chwili. - Mów. Co się stało?
- Właśnie to - powiedziałam. Dziewczyna nic z tego nie zrozumiała. - Chodzi o to, że moja kuzynka was uwielbia. Jest waszą fanką - zaczęłam wyjaśniać. - Ja jej nic nie powiedziałam... O naszym wyjściu... Okłamywałam ją. Nie chciałam jej zranić, ale i tak to zrobiłam - skończyłam, a w moich oczach zaszkliły się łzy.
Rydel przytuliła mnie.
- Nie martw się - powiedziała tylko. - Mam pomysł - rzuciła, puszczając mnie. - Ale powiem ci dopiero we wtorek. No może w poniedziałek zobaczymy jak się spotkamy. Tylko obiecaj, że teraz się rozchmurzysz.
- Obiecuję - powiedziałam, przecierając oczy.
- Hej! - krzyknął Ross. - Idziecie pływać?
Rydel zerwała się na równe nogi. Zdjęła koszulkę, pod którą krył się w białe paski, zielony strój dwuczęściowy.
- Ja nie mam stroju... - mruknęłam.
- Ach... Zapomniałam. Choć - rzuciła tylko, pomagając mi wstać. Po chwili doszliśmy do małej, plażowej przebieralni. Rydel mnie do niej wepchnęła i podała mi mały pakunek. - To dla ciebie - powiedziała tylko. Odpakowałam go i aż nie mogła uwierzyć własnym oczom. Chciałam się odezwać, ale dziewczyna mnie uprzedziła. - Przebieraj się i nie marudź.
Po chwili wyszłam w podobnym do Rydel, dwuczęściowym stroju, lecz z dużo szerszymi, białymi i ,zamiast zielonych, ciemnoniebieskimi paskami. Krój był jednak taki sam.
- Wyglądasz świetnie! - krzyknęła, gdy tylko mnie zobaczyła. Czułam się dziwnie w podarowanym stroju. Pobiegłyśmy z powrotem. Rzuciłam swoje na szybko złożone rzeczy na koc. - Idziesz? - spytała.
Pokiwałam tylko głową. Rzuciłyśmy się biegiem do wody, zanosząc się śmiechem.
________________
I jak? Podobało się? Mam nadzieję, że tak. Piszcie komentarze - one bardzo motywują. Zarówno te pozytywne jak negatywne. Jak coś jest nie jasne, lub ogólnie macie jakieś pytania, to pytajcie. Jeszcze raz powtarzam - ja nie gryzę ;) A teraz... Do zobaczenia!
ROZDZIAŁ 13
MAŁA NIESPODZIANKA
Tamtego dnia całkiem nieźle się z Rossem dogadywaliśmy. Poszliśmy do miasta, żebym mogła zacząć się lepiej orientować. Nie będę ukrywać - było to całkiem fajne. Mijający nas ludzie oglądali się za nami, a młode dziewczyny podchodziły do Rossa i prosiły go o autograf lub zdjęcie. Zwykle przypatrywały mi się i zawsze, gdy je na tym przyłapywałam, rozmyślałam, co im może chodzić po głowie. Blondyn nie miał nic przeciwko, że co chwilę przystawaliśmy i spełnialiśmy cząstkę marzenia każdej fanki. Zwykle śledziłam go wzrokiem i wyraźnie widziałam, że sprawia mu dużą przyjemność uszczęśliwianie napotkanych fanek. Gdy podchodziła do niego jakaś młodziutka dziewczyna z mamą, i pytała, czy może autograf, odpowiadał tylko ,,Dla R5Family wszystko''. Podziwiałam go za cierpliwość. Przed kamerami był wariatem i podejrzewałam, że normalnie też jest, ale okazywał dobroć. Wpatrywałam się w to, lecz cały czas rozmyślałam jednak o tym, po co Ross przyszedł do mojego domu. Miałam wrażenie, że tak na prawdę nie po to, żeby pokazać mi miasto. Kilkakrotnie chciałam go o to zapytać, lecz nie miałam odwagi. Zrobiłam to tylko raz, lecz tylko wzruszał ramionami. Po tym zapytał mnie, co się u mnie stało. Nie miałam ochoty mu o tym teraz mówić. Chłopak wieczorem odprowadził mnie do domu i umówiliśmy się na sobotę.
- Chce ci coś pokazać - powiedział tylko, gdy zapytałam się o sobotę. - To niespodzianka.
Po tym pożegnaliśmy się, a Ross odszedł. Patrzyłam za nim, aż zniknął, skręciwszy w jakąś uliczkę. Weszłam do domu, przywitałam się z ciocią i od razu poszłam do łazienki. Tamtego dnia szybko zasnęłam, nie mogąc doczekać się soboty, choć była dopiero środa. Obudziłam się w środku nocy, męczona koszmarami. Cały czas widziałam kuzynkę wybiegającą z pokoju. Jej oczy. Najpierw siedziałyśmy w ogrodzie. Roześmiana Sarah, a później... ból. W jej brązowych oczach. I ogień. Wtedy się obudziłam. Gdy już zasnęłam, miałam do samego rana pusty, czarny obraz przed oczami.
Następne dni minęły mi bardzo szybko. Zanim się obejrzałam, była już sobota. Rydel przełożyła nasze spotkanie. Trochę mnie to zasmuciło. Miałam pójść do Lynchów i zobaczyć ich próbę. Rydel obiecała, że spotkamy się w poniedziałek, jeśli będę chciała.
Dużo razy próbowałam dodzwonić się do kuzynki, ale nie odbierała. Chodziłam przybita przez te trzy dni. Ciocia próbowała mnie przekonać, że wszystko będzie dobrze, ponieważ zna własną córkę i wie, że długo nie pociągnie bez swojej przyjaciółki, a szczególnie, gdy to jej rodzina. Zawsze po tych słowach miałam nadzieję, że Sarah mi wybaczy ten cały tydzień kłamstw. Cieszył mnie też fakt, że Mag nie zdenerwowała się na mnie i nie wysłała do Miami, do domu. Wspierała mnie. Była ze mną, chociaż wiedziałam, że bardzo wspiera również swoją córkę. Może przekonywała ją, żeby ze mną pogadała, jak robiła ciocia ze mną? Oczywiście ja próbowałam to zrobić bez namawiania Mag, ale to było miłe, że się o mnie troszczyła.
Umówiłam się z Rossem w parku, gdzie pierwszy raz rozmawiałam z Rikerem. Był dzisiaj bardzo ciepły dzień, więc założyłam krótkie spodenki, które sięgały mi do połowy ud, czarne, lekko zniszczone trampki, białą koszulkę na ramiączkach, na którą zarzuciłam brązową bluzę. Włosy związałam w luźny kucyk. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie, po czym chwyciłam swoją torbę i wyszłam z domu. Pożegnałam się też z ciocią, która podlewała kwiaty przed domem, rozmawiając przy tym z sąsiadką. Pomachała mi tylko przelotnie, a ja ruszyłam w kierunku parku.
Doszłam bardzo szybko. Przystanęłam i rozejrzałam się. Nagle dostrzegłam blondyna w żółtych okularach przeciwsłonecznych z ciemnymi szybkami siedzącego na ławce pod drzewem, w tym samym miejscu co ja, gdy pokłóciłam się z kuzynką. Ruszyłam do niego. Ross zobaczył mnie od razu.
- Cześć - rzuciłam, siadając obok chłopaka.
- Cześć - odpowiedział. - Idziemy? Mamy trochę do przejścia, a nie chce się spóźnić.
- Spóźnić? - spytałam zdziwiona. - Na co?
Ross tylko uśmiechnął się tajemniczo, po czym wstał. Zrobiłam to samo. Ruszył w stronę drogi, a ja próbowałam za nim nadążyć.
Przeszliśmy się z Rossem kawałek, nie odzywając się ani słowem. Chciałam zadać mu kilka pytań, lecz nie wiedziałam, jak zacząć, a moje myśli wędrowały w stronę mojej rodziny i tego, co się stało przez ten prawie miesiąc. Głowiłam się całą drogę, którą przeszliśmy. Miałam jednak świadomość, że i tak do niczego nie dojdę, więc to nie ma najmniejszego sensu.
Spojrzałam na Rossa kontem oka. Ciekawość mnie zżerała. Chciałam wiedzieć, dlaczego przyszedł do mnie do domu i dlaczego ciocia mnie okłamywała. To były dwie główne sprawy, do których nie mogłam znaleźć odpowiedzi, a oczywiście bardzo mi na tym zależało. Za tym ciągnął się sznur innych pytań i podejrzeń, lecz nie zwracałam teraz na nie uwagi. Nie miałam też odwagi spytać o to cioci.
Podniosłam głowę i rozejrzałam się. Nie miałam pojęcia, gdzie dokładnie jesteśmy. Nie orientowałam się tutaj za dobrze. Nie zobaczyłam wystarczającej części miasta siedząc nad książkami albo krążąc bez sensu po osiedlu tylko po to, żeby mieć co robić lub pobyć w samotności.
Nagle przy drodze zatrzymała się taksówka, a Ross błyskawicznie otworzył jej drzwi. Spojrzałam na niego zaskoczona. Chłopak tylko uniósł brwi, po czym gestem dłoni poprosił, żebym wsiadła. Nic nie mówiłam. Dalej zdziwiona i lekko poirytowana tą sytuacją, wskoczyłam na tylne siedzenie taksówki, a Ross zrobił to samo. Rzucił do kierowcy jakiś adres, po czym ruszyliśmy z miejsca. Wpatrywałam się w blondyna z wyraźną ciekawością. On tylko mrugnął do mnie szybko i zapatrzył się w okno. Ciszę przerwał mój dzwonek telefonu. I Want You Bad. Spojrzałam na wyświetlacz, rumieniąc się, przypominając sobie tekst pierwszej zwrotki. Ross widząc to, uśmiechnął się i znów przeniósł wzrok na szybę.
- Gdzie jesteś? - spytała mnie od razu Tally, gdy tylko odebrałam telefon.
- Cześć. Właśnie wyszłam, a co?
- Ach... No dobra. Chciałam się z tobą spotkać - wyjaśniła. - Mogłybyśmy pogadać, przejść się do miasta...
- To nie dzisiaj. Może jakoś w środę? Albo w czwartek? - spytałam.
- No dobrze... - powiedziała w końcu Tally, po krótkiej chwili ciszy. - Na razie. Jeszcze się zdzwonimy - pożegnawszy się, od razu się rozłączyła. Po tej rozmowie znowu zapadła cisza.
Po chwili dotarliśmy na miejsce. Wyskoczyłam z taksówki. Ross zapłacił i zrobił to samo. Uważnie śledziłam go wzrokiem. Nie miałam pojęcia, gdzie jesteśmy, ani dokąd idziemy. Podszedł po woli i delikatnie chwycił mnie za rękę. Spojrzałam na niego, po czym oblałam się rumieńcem. Wysunęłam swoją dłoń z jego. Ross rzucił mi przepraszające spojrzenie i wlepił wzrok w chodnik.
- Uznajmy, że tego nie było - odezwałam się cichym głosem po chwili.
- Tak - przytaknął. Zapadła chwila ciszy, która przerwał Ross. - To co? Idziemy? - spytał.
- Jasne. Tylko gdzie?
Blondyn znów uśmiechnął się tajemniczo. Ruszyliśmy przez skąpaną w słońcu drogę. Po chwili chłopak stanął.
- Nie patrz - powiedział, stając za mną i zasłaniając mi oczy dłońmi. Po plecach przebiegł mi dreszcz. Ross prowadził mnie w tylko sobie znanym kierunku. Z trudem powstrzymywałam się od pytań typu ,,Daleko jeszcze'', albo ,,Powiedz, gdzie idziemy?''. Podświadomie czułam, że i tak czy inaczej mi nie powie. Przygryzłam wargę, ostrożnie stawiając kroki. Nagle poczułam, że moje nogi się lekko zapadają, a powierzchnia sprawia mi trudność w chodzeniu. Usłyszałam szum wody, dochodzący z pewnej odległości. Musieliśmy być na plaży. Ross jednak się nie zatrzymywał. Szliśmy dalej, coraz ciężej stawiając nogi. Miałam na stopach stare, lekko zniszczone trampki, a piasek wsypywał się do nich niemiłosiernie. Po krótkiej chwili blondyn zatrzymał się gwałtownie. Ostrożnie odsłonił mi oczy. Oślepiający błysk słońca sprawił, że przez pewien moment miałam mroczki przed oczami. Mrugałam szybko, by się ich pozbyć i wtedy to zobaczyłam. Koc rozłożony na piasku, duży koszyk, gitara i ułożone z kamieni miejsce na ognisko, a obok stosik drewna. Patrzyłam, zaskoczona, na całą tą scenerię. Nagle usłyszałam głośne krzyki, a kilka osób wpadło na mnie z impetem, zwalając mnie z nóg. Wylądowałam na piasku, przygnieciona przez trzy osoby. Zaczęłam się śmiać, uświadamiając sobie, że to nie kto inny jak Rocky, Ratliff i Riker. Rydel stanęła obok Rossa. Oboje z wielkim trudem zdjął ze mnie wygłupiających się chłopaków i pomogli mi wstać.
- Co to miało być? - spytałam, zanosząc się śmiechem.
- Niespodzianka! - krzyknęli zgodnie.
- Co? - wydusiłam zaskoczona.
- Wiesz... Pomyśleliśmy, że skoro wcześniej się całkiem fajnie bawiliśmy, to moglibyśmy to powtórzyć - odpowiedziała szybko Rydel.
- Znaczy ,,my'' w sensie że j a - wtrącił Rocky. Spojrzałam na niego zaskoczona. Brunet uśmiechnął się szeroko. Odwzajemniłam uśmiech.
- Dziękuję - powiedziałam po chwili.
- Za co? - spytał Riker.
- Za to - powiedziałam tylko, zataczając łuk ręką.
- Spoko - odezwał się Rocky. - Przecież nie ma za co. To takie podziękowanie, że nie podałaś Rikera do sądu i nie siedzi teraz w pace a my nie krzątamy się po posterunkach policji. Tak mogło być...
Przewróciłam oczami.
- Przecież już wam mówiłam, że bym tego nie zrobiła. Nie wałkujcie tematu!
- No dobra - przerwał nam Ross. - My tu gadu, gadu, a sześcioosobową zabawę na plaży czas zacząć.
Na te słowa wszyscy wydali okrzyki zadowolenia. Rocky zdjął koszulkę przez głowę i chwycił leżącą obok koca piłkę do siatkówki, której wcześniej nie zauważyłam. Spojrzałam na jego opalony tors i od razu się odwróciłam. Reszta chłopaków zrobiła to samo, a ja unikałam patrzenia na nich. Oblałam się rumieńcem. To był u mnie wielki minus. Chłopacy pobiegli grać w siatkę kawałek dalej, gdzie rozciągnięta była siatka. Ja i Rydel rozsiadłyśmy się na kocu.
- To... - zaczęła po chwili. - Mów. Co się stało?
- Właśnie to - powiedziałam. Dziewczyna nic z tego nie zrozumiała. - Chodzi o to, że moja kuzynka was uwielbia. Jest waszą fanką - zaczęłam wyjaśniać. - Ja jej nic nie powiedziałam... O naszym wyjściu... Okłamywałam ją. Nie chciałam jej zranić, ale i tak to zrobiłam - skończyłam, a w moich oczach zaszkliły się łzy.
Rydel przytuliła mnie.
- Nie martw się - powiedziała tylko. - Mam pomysł - rzuciła, puszczając mnie. - Ale powiem ci dopiero we wtorek. No może w poniedziałek zobaczymy jak się spotkamy. Tylko obiecaj, że teraz się rozchmurzysz.
- Obiecuję - powiedziałam, przecierając oczy.
- Hej! - krzyknął Ross. - Idziecie pływać?
Rydel zerwała się na równe nogi. Zdjęła koszulkę, pod którą krył się w białe paski, zielony strój dwuczęściowy.
- Ja nie mam stroju... - mruknęłam.
- Ach... Zapomniałam. Choć - rzuciła tylko, pomagając mi wstać. Po chwili doszliśmy do małej, plażowej przebieralni. Rydel mnie do niej wepchnęła i podała mi mały pakunek. - To dla ciebie - powiedziała tylko. Odpakowałam go i aż nie mogła uwierzyć własnym oczom. Chciałam się odezwać, ale dziewczyna mnie uprzedziła. - Przebieraj się i nie marudź.
Po chwili wyszłam w podobnym do Rydel, dwuczęściowym stroju, lecz z dużo szerszymi, białymi i ,zamiast zielonych, ciemnoniebieskimi paskami. Krój był jednak taki sam.
- Wyglądasz świetnie! - krzyknęła, gdy tylko mnie zobaczyła. Czułam się dziwnie w podarowanym stroju. Pobiegłyśmy z powrotem. Rzuciłam swoje na szybko złożone rzeczy na koc. - Idziesz? - spytała.
Pokiwałam tylko głową. Rzuciłyśmy się biegiem do wody, zanosząc się śmiechem.
________________
I jak? Podobało się? Mam nadzieję, że tak. Piszcie komentarze - one bardzo motywują. Zarówno te pozytywne jak negatywne. Jak coś jest nie jasne, lub ogólnie macie jakieś pytania, to pytajcie. Jeszcze raz powtarzam - ja nie gryzę ;) A teraz... Do zobaczenia!
wtorek, 21 stycznia 2014
Rozdział 12 - Zmartwienia
Hej R5 Family! Co u was? Macie ferie? Ja niestety nie :( Ale pozdrowienia dla wszystkich już wypoczywających w ciepłych domkach! Wyjeżdżacie gdzieś? Ja tak, ale oczywiście dopiero 14.02 - na początek ferii. A teraz bez dalszego przeciągania - rozdział 12!
ROZDZIAŁ 12
ZMARTWIENIA
- Cześć! - krzyknął ktoś, a ja aż podskoczyłam. To Tally. - Widziałam, jak szłaś w tą stronę. Poszłam też i cię zobaczyłam.
- Cześć - powiedziałam, dalej trzęsącym się od emocji głosem. Smutek i ból mieszał się z radością i podekscytowaniem, lecz to pierwsze zwyciężało, bo znowu napłynęły mi do oczu łzy.
- Co się stało? - spytała przejęta dziewczyna, siadając szybko obok mnie. Objęła mnie nieśmiało. Uśmiechnęłam się do niej słabo. Nagłe podekscytowanie na myśl o jutrzejszej próbie R5 i o tym, że ja na niej będę, wyparowało. Zniknęło tak szybko jak się pojawiło.
- Moja kuzynka... - szepnęłam. - To długa historia...
- Och... - westchnęła. - Nie martw się. Będzie dobrze. Jesteście rodziną, prawda? Na pewno cię zrozumie - starała pocieszyć mnie Tally. - Właściwie to o co poszło? - spytała zaciekawiona.
- Okłamałam ją - powiedziałam krótko. Nie wiedziałam, ile mogę Tally powiedzieć. - Bałam się, że mnie znienawidzi, więc ją okłamałam... Ale widzę, że i tak czy inaczej by mnie znienawidziła - skończyłam słabo. Wszystko nagle się rozmazało. Widziałam jakby przez mgłę i uświadomiłam sobie, że płaczę.
- Nie płacz - powiedziała dziewczyna, ocierając mi łzę z policzka. - Nie warto. Wszystko się ułoży. Tak czasami jest. Nie ważne co zrobisz, to i tak będzie źle. Nienawidzę tego - przyznała. - Trzeba być dobrej myśli i już - powiedziała, patrząc mi w oczy.
Uśmiechnęłam się do niej delikatnie.
- Dziękuję - szepnęłam.
Tally wstała z ławki i wyciągnęła do mnie dłoń.
- Dawaj - powiedziała, a ja spojrzałam na nią zaskoczona. - Idziemy do kawiarni. Musisz przestać teraz smutać.
Niechętnie wstałam z ławki.
- Chociaż wiesz co... -zaczęła. - Zadzwoń do niej.
- Co? - zdziwiłam się.
- Im szybciej rozwiążecie ten problem, tym dla was będzie lepiej - wyjaśniła.
Spojrzałam na telefon trzymany w dłoni. ,,Może Tally miała rację?'' - myślałam. W tej chwili rozległ się dźwięk mojego dzwonka. Aż podskoczyłam, gdy rozległy się pierwsze takty I Want You Bad. Odebrałam szybko.
- Gdzie jesteś? - spytała mnie od razu Mag.
- Idę z koleżanką na kawę - wyznałam.
- Kiedy wrócisz?
- Nie wiem... - odburknęłam.
Usłyszałam westchnienie w słuchawce.
- Dobrze - odpowiedziała tylko i się rozłączyła. Zaciekawiło mnie, co ciocia chciała. Może tylko upewnić się, czy nie robię niczego głupiego?
Gdy tylko włożyłam telefon do kieszeni, rozległo się podekscytowane pytanie Tally.
- To R5, prawda?
- Tak - odpowiedziałam bez wahania.
- Uwielbiam ich! - krzyknęła, a kilka przerażonych ptaków wzbiło się do lotu. Roześmiałam się.
- Ja też - powiedziałam. - Są świetni, ale nigdy nie byłam na ich koncercie, chociaż nie raz miałam okazję...
Tally położyła mi dłoń na ramieniu i spojrzała na mnie współczująco.
- Szkoda... Ja byłam na jednym.
- Dobra... - zaczęłam zmieniając temat. - To idziemy?
Tally uśmiechnęła się, po czym ruszyłyśmy w stronę kawiarni. Bardzo szybko do niej doszłyśmy, zagadane. Byłam nieco nieśmiała, ale przełamywałam się. Czasami się zacinałam i nie wiedziałam dokładnie co chce powiedzieć, ale Tally wyraźnie to nie przeszkadzało.
Na chwilę zapomniałam o tym, co się wydarzyło z kuzynką.
Na chwilę.
Gdy weszłyśmy do środka, zaskoczył mnie klimat tego miejsca. Stare, małe, ciemne stoliki z ciemnobrązowymi zawijasami poustawiane były w nieładzie. Dosunięto do nich po kilka krzeseł o podobnym wyglądzie. Ściany były w kawowym kolorze, a na jednej z większych ścian była piękna fototapeta przedstawiająca czubki drzew, góry oraz piękne, wiszące na niebie blade słońce. Nie można tego dokładnie opisać. Nie potrafiłam odwrócić od tej ściany wzroku.
Usiadłyśmy przy jednym z wolnych stolików, a chwilkę później podeszła do nas wysoka, rudowłosa kelnerka. Złożyłyśmy zamówienie i kontynuowałyśmy wcześniejszy temat. Nagle Tally zapytała:
- Dlaczego okłamałaś kuzynkę?
Poczułam ukucie w sercu i skrzywiłam się. Nie chciałam teraz o tym myśleć.
- To skomplikowane - burknęłam tylko. Zapadła krępująca cisza. Przerwała ją dopiero kelnerka, która wróciła z naszym zamówieniem. Postawiła przede mną latte i lody czekoladowe z polewą i bitą śmietaną, a przez Tally cappuccino i także lody, tylko ciasteczkowe. Zaczęłam grzebać w swojej porcji, nagle tracąc apetyt.
- Zadzwoń do niej - powiedziała po chwili dziewczyna, przerywając ciszę.
- Nie - odpowiedziałam cicho. - Nie teraz... Sarah... Nie mam pojęcia, jak ją przeprosić... Okłamałam ją, bo bałam się, że ją stracę. I tak ją straciłam, tylko mam większą świadomość, że zrobiłam źle. Gdybym powiedziała jej prawdę, to może byłoby inaczej...
Tally westchnęła.
- Jak chcesz.
Ciszę przerwał dzwonek mojego telefonu. Wygrzebałam go z torby, do której go wrzuciłam i odebrałam.
- Tak?
- Nelly... - zaczęła niepewnie ciocia. - Miałaś gościa.
Zdziwiłam się.
- Jak to ,,miałam''? - spytałam zaciekawiona.
- Właśnie wyszedł - wyjaśniła Mag.
- Kto to był?
- Nie wiem - odpowiedziała. - Wysoki blondyn, brązowe oczy... Mówił, że ma na imię jakoś na R, ale zapamiętałam jak...
Serce mi zamarło.
To mógł być albo Ross, albo Riker.
Tylko dlaczego ciocia mi o tym nie powiedziała wcześniej?
- Dobra... Na razie - powiedziałam i się rozłączyłam.
Szybko wystukałam sms'a do Rikera :
Byłeś dzisiaj u mnie? Moja ciocia
tak przynajmniej mówi...
- Coś się stało? - spytała nagle Tally.
- Nie... - odpowiedziałam, pogrążona we własnych myślach. - Nic takiego...
Nie, a co?
Wstrzymałam oddech. Czyli to pewnie Ross.
Albo ktoś inny.
Nic. Może to był Ross...
Mogę do niego zadzwonić, jeśli chcesz...
Tak? Bo nie wiem, o co chodzi.
- Wiesz Tally - odezwałam się nagle do dziewczyny. - Muszę iść. Przepraszam, ale nie mam dzisiaj za bardzo humoru. Może kiedy indziej, co?
Dziewczyna spojrzała na mnie lekko zmartwiona.
- Jasne. Rozumiem - odparła jednak wesołym głosem. - Odprowadzić cię? - spytała wstając i zbierając swoje rzeczy.
- Nie dzięki - odpowiedziałam. - Muszę coś jeszcze załatwić.
- Dobra. To do zobaczenia! - krzyknęła wychodząc. - Będziemy w kontakcie!
Odczekałam kilka minut i zrobiłam to samo. Szybko wybiegłam z kawiarni, zostawiając drobny napiwek kelnerce. Z niecierpliwością czekałam na wiadomość od Rikera. Nie wiedziałam, o co chodzi i co o tym myśleć. Czułam się jednocześnie podle w stosunku do mojego zachowania wobec Tally.
Gadałem z Rossem i mówił, że
u ciebie był, ale ty gdzieś wyszłaś.
Nie powiedział, o co chodzi, ale
może jeszcze go gdzieś złapiesz.
Szybko wystukałam krótką odpowiedź.
Dobra, dzięki.
Szybko odczytałam wiadomość i ruszyłam w stronę domu. Nie wiedziałam, gdzie mam iść. Ross przecież mógł być wszędzie. Napędzała mnie jednak ciekawość i żądza wyjaśnień. I do tego ciocia. Nie wiem, dlaczego mi nie powiedziała, że Ross przyszedł. Przecież do mnie dzwoniła! Spytała się tylko gdzie jestem i to tyle. Mogłam się domyślić, że coś jest nie tak po jej tonie głosu. Był taki jakby zgaszony, bez emocji... Zupełnie do niej nie podobny. Ale przecież byłam zbyt zajęta kuzynką i tym, jak się wobec niej zachowałam. To nie było w porządku, ale nie chciałam jej ranić... Może jakby się nie wydało, że byłam z R5 na obiedzie i świetnie się przy tym bawiłam, nic takiego nie miało by miejsca? Nie mogłam tak myśleć. To było nie w porządku. Wszystko byłoby normalne, gdybym nie poszła ze swoją kuzynką do miasta, nie spotkałybyśmy jej koleżanki Ivy, nie dostałabym drzwiami od Rikera... Ale to już się zdarzyło. Tak po prostu miało być... To nie moja wina. Nie mogłam niczego przewidzieć. Może dobrze, że tak się stało? Że wszystko toczy się tak a nie inaczej? Gdyby nic się takiego nie zdarzyło, moje życie byłoby nudne.
Gdybym miała normalną, kochającą mnie mamę i zabawnego, lecz stanowczego tatę, tak jak każdy... Ale nie miałam. Mój ojciec wyjeżdżał z domu na kilka tygodni, miesiąc, rok... Nie widziałam go często. I jeszcze nie mieliśmy o czym rozmawiać. Nie spędzaliśmy takich pięknych chwil jak w filmach. Nie mogliśmy się dogadać. A matka...? Ona się mną nie interesowała. Żyła jakby w innym świecie. Chociaż nie - to ja byłam inna. Nie interesowałam się wyglądem, chłopakami czy makijażem. Nie plotkowałam z wszystkimi na każdy temat. Lubiłam książki i samotność. Jean była zupełnie inna. Może dlatego wysłała mnie do cioci? Bo stwierdziła, że jestem w ich rodzinie ,,dziwadłem'' i nie chciała mnie wychowywać? A może na prawdę nie dałaby rady? Przecież jak może dać, biegając pięć razy w tygodniu do fryzjera czy kosmetyczki...
Zamyślona zderzyłam się z jakimś przechodniem.
- Przepraszam... - wymamrotałam i podciągnęłam sobie torbę wyżej na ramie, wlepiając wzrok w chodnik.
- Nic się nie stało - odpowiedział znajomy głos. - Właśnie cię szukałem.
Podniosłam głowę i uśmiechnęłam się słabo do Rossa.
________________
I jak? Podoba się? Jest trochę dłuższy niż pozostałe, ale myślę, że to chyba dobrze. Obiecałam sobie zacząć pisać dłuższe rozdziały. Nie wiem, co wy na ten pomysł, ale mi się on podoba. Piszcie swoje opinie i pytania. Pamiętajcie - ja nie gryzę! Chętnie na wszystko odpowiem i poczytam też wasze blogi. I dziękuję za miłe komentarze. To bardzo wspiera, pomaga i motywuje do dalszego pisania, więc jeszcze raz dziękuję. I... Do zobaczenia!
ROZDZIAŁ 12
ZMARTWIENIA
- Cześć! - krzyknął ktoś, a ja aż podskoczyłam. To Tally. - Widziałam, jak szłaś w tą stronę. Poszłam też i cię zobaczyłam.
- Cześć - powiedziałam, dalej trzęsącym się od emocji głosem. Smutek i ból mieszał się z radością i podekscytowaniem, lecz to pierwsze zwyciężało, bo znowu napłynęły mi do oczu łzy.
- Co się stało? - spytała przejęta dziewczyna, siadając szybko obok mnie. Objęła mnie nieśmiało. Uśmiechnęłam się do niej słabo. Nagłe podekscytowanie na myśl o jutrzejszej próbie R5 i o tym, że ja na niej będę, wyparowało. Zniknęło tak szybko jak się pojawiło.
- Moja kuzynka... - szepnęłam. - To długa historia...
- Och... - westchnęła. - Nie martw się. Będzie dobrze. Jesteście rodziną, prawda? Na pewno cię zrozumie - starała pocieszyć mnie Tally. - Właściwie to o co poszło? - spytała zaciekawiona.
- Okłamałam ją - powiedziałam krótko. Nie wiedziałam, ile mogę Tally powiedzieć. - Bałam się, że mnie znienawidzi, więc ją okłamałam... Ale widzę, że i tak czy inaczej by mnie znienawidziła - skończyłam słabo. Wszystko nagle się rozmazało. Widziałam jakby przez mgłę i uświadomiłam sobie, że płaczę.
- Nie płacz - powiedziała dziewczyna, ocierając mi łzę z policzka. - Nie warto. Wszystko się ułoży. Tak czasami jest. Nie ważne co zrobisz, to i tak będzie źle. Nienawidzę tego - przyznała. - Trzeba być dobrej myśli i już - powiedziała, patrząc mi w oczy.
Uśmiechnęłam się do niej delikatnie.
- Dziękuję - szepnęłam.
Tally wstała z ławki i wyciągnęła do mnie dłoń.
- Dawaj - powiedziała, a ja spojrzałam na nią zaskoczona. - Idziemy do kawiarni. Musisz przestać teraz smutać.
Niechętnie wstałam z ławki.
- Chociaż wiesz co... -zaczęła. - Zadzwoń do niej.
- Co? - zdziwiłam się.
- Im szybciej rozwiążecie ten problem, tym dla was będzie lepiej - wyjaśniła.
Spojrzałam na telefon trzymany w dłoni. ,,Może Tally miała rację?'' - myślałam. W tej chwili rozległ się dźwięk mojego dzwonka. Aż podskoczyłam, gdy rozległy się pierwsze takty I Want You Bad. Odebrałam szybko.
- Gdzie jesteś? - spytała mnie od razu Mag.
- Idę z koleżanką na kawę - wyznałam.
- Kiedy wrócisz?
- Nie wiem... - odburknęłam.
Usłyszałam westchnienie w słuchawce.
- Dobrze - odpowiedziała tylko i się rozłączyła. Zaciekawiło mnie, co ciocia chciała. Może tylko upewnić się, czy nie robię niczego głupiego?
Gdy tylko włożyłam telefon do kieszeni, rozległo się podekscytowane pytanie Tally.
- To R5, prawda?
- Tak - odpowiedziałam bez wahania.
- Uwielbiam ich! - krzyknęła, a kilka przerażonych ptaków wzbiło się do lotu. Roześmiałam się.
- Ja też - powiedziałam. - Są świetni, ale nigdy nie byłam na ich koncercie, chociaż nie raz miałam okazję...
Tally położyła mi dłoń na ramieniu i spojrzała na mnie współczująco.
- Szkoda... Ja byłam na jednym.
- Dobra... - zaczęłam zmieniając temat. - To idziemy?
Tally uśmiechnęła się, po czym ruszyłyśmy w stronę kawiarni. Bardzo szybko do niej doszłyśmy, zagadane. Byłam nieco nieśmiała, ale przełamywałam się. Czasami się zacinałam i nie wiedziałam dokładnie co chce powiedzieć, ale Tally wyraźnie to nie przeszkadzało.
Na chwilę zapomniałam o tym, co się wydarzyło z kuzynką.
Na chwilę.
Gdy weszłyśmy do środka, zaskoczył mnie klimat tego miejsca. Stare, małe, ciemne stoliki z ciemnobrązowymi zawijasami poustawiane były w nieładzie. Dosunięto do nich po kilka krzeseł o podobnym wyglądzie. Ściany były w kawowym kolorze, a na jednej z większych ścian była piękna fototapeta przedstawiająca czubki drzew, góry oraz piękne, wiszące na niebie blade słońce. Nie można tego dokładnie opisać. Nie potrafiłam odwrócić od tej ściany wzroku.
Usiadłyśmy przy jednym z wolnych stolików, a chwilkę później podeszła do nas wysoka, rudowłosa kelnerka. Złożyłyśmy zamówienie i kontynuowałyśmy wcześniejszy temat. Nagle Tally zapytała:
- Dlaczego okłamałaś kuzynkę?
Poczułam ukucie w sercu i skrzywiłam się. Nie chciałam teraz o tym myśleć.
- To skomplikowane - burknęłam tylko. Zapadła krępująca cisza. Przerwała ją dopiero kelnerka, która wróciła z naszym zamówieniem. Postawiła przede mną latte i lody czekoladowe z polewą i bitą śmietaną, a przez Tally cappuccino i także lody, tylko ciasteczkowe. Zaczęłam grzebać w swojej porcji, nagle tracąc apetyt.
- Zadzwoń do niej - powiedziała po chwili dziewczyna, przerywając ciszę.
- Nie - odpowiedziałam cicho. - Nie teraz... Sarah... Nie mam pojęcia, jak ją przeprosić... Okłamałam ją, bo bałam się, że ją stracę. I tak ją straciłam, tylko mam większą świadomość, że zrobiłam źle. Gdybym powiedziała jej prawdę, to może byłoby inaczej...
Tally westchnęła.
- Jak chcesz.
Ciszę przerwał dzwonek mojego telefonu. Wygrzebałam go z torby, do której go wrzuciłam i odebrałam.
- Tak?
- Nelly... - zaczęła niepewnie ciocia. - Miałaś gościa.
Zdziwiłam się.
- Jak to ,,miałam''? - spytałam zaciekawiona.
- Właśnie wyszedł - wyjaśniła Mag.
- Kto to był?
- Nie wiem - odpowiedziała. - Wysoki blondyn, brązowe oczy... Mówił, że ma na imię jakoś na R, ale zapamiętałam jak...
Serce mi zamarło.
To mógł być albo Ross, albo Riker.
Tylko dlaczego ciocia mi o tym nie powiedziała wcześniej?
- Dobra... Na razie - powiedziałam i się rozłączyłam.
Szybko wystukałam sms'a do Rikera :
Byłeś dzisiaj u mnie? Moja ciocia
tak przynajmniej mówi...
- Coś się stało? - spytała nagle Tally.
- Nie... - odpowiedziałam, pogrążona we własnych myślach. - Nic takiego...
Nie, a co?
Wstrzymałam oddech. Czyli to pewnie Ross.
Albo ktoś inny.
Nic. Może to był Ross...
Mogę do niego zadzwonić, jeśli chcesz...
Tak? Bo nie wiem, o co chodzi.
- Wiesz Tally - odezwałam się nagle do dziewczyny. - Muszę iść. Przepraszam, ale nie mam dzisiaj za bardzo humoru. Może kiedy indziej, co?
Dziewczyna spojrzała na mnie lekko zmartwiona.
- Jasne. Rozumiem - odparła jednak wesołym głosem. - Odprowadzić cię? - spytała wstając i zbierając swoje rzeczy.
- Nie dzięki - odpowiedziałam. - Muszę coś jeszcze załatwić.
- Dobra. To do zobaczenia! - krzyknęła wychodząc. - Będziemy w kontakcie!
Odczekałam kilka minut i zrobiłam to samo. Szybko wybiegłam z kawiarni, zostawiając drobny napiwek kelnerce. Z niecierpliwością czekałam na wiadomość od Rikera. Nie wiedziałam, o co chodzi i co o tym myśleć. Czułam się jednocześnie podle w stosunku do mojego zachowania wobec Tally.
Gadałem z Rossem i mówił, że
u ciebie był, ale ty gdzieś wyszłaś.
Nie powiedział, o co chodzi, ale
może jeszcze go gdzieś złapiesz.
Szybko wystukałam krótką odpowiedź.
Dobra, dzięki.
Szybko odczytałam wiadomość i ruszyłam w stronę domu. Nie wiedziałam, gdzie mam iść. Ross przecież mógł być wszędzie. Napędzała mnie jednak ciekawość i żądza wyjaśnień. I do tego ciocia. Nie wiem, dlaczego mi nie powiedziała, że Ross przyszedł. Przecież do mnie dzwoniła! Spytała się tylko gdzie jestem i to tyle. Mogłam się domyślić, że coś jest nie tak po jej tonie głosu. Był taki jakby zgaszony, bez emocji... Zupełnie do niej nie podobny. Ale przecież byłam zbyt zajęta kuzynką i tym, jak się wobec niej zachowałam. To nie było w porządku, ale nie chciałam jej ranić... Może jakby się nie wydało, że byłam z R5 na obiedzie i świetnie się przy tym bawiłam, nic takiego nie miało by miejsca? Nie mogłam tak myśleć. To było nie w porządku. Wszystko byłoby normalne, gdybym nie poszła ze swoją kuzynką do miasta, nie spotkałybyśmy jej koleżanki Ivy, nie dostałabym drzwiami od Rikera... Ale to już się zdarzyło. Tak po prostu miało być... To nie moja wina. Nie mogłam niczego przewidzieć. Może dobrze, że tak się stało? Że wszystko toczy się tak a nie inaczej? Gdyby nic się takiego nie zdarzyło, moje życie byłoby nudne.
Gdybym miała normalną, kochającą mnie mamę i zabawnego, lecz stanowczego tatę, tak jak każdy... Ale nie miałam. Mój ojciec wyjeżdżał z domu na kilka tygodni, miesiąc, rok... Nie widziałam go często. I jeszcze nie mieliśmy o czym rozmawiać. Nie spędzaliśmy takich pięknych chwil jak w filmach. Nie mogliśmy się dogadać. A matka...? Ona się mną nie interesowała. Żyła jakby w innym świecie. Chociaż nie - to ja byłam inna. Nie interesowałam się wyglądem, chłopakami czy makijażem. Nie plotkowałam z wszystkimi na każdy temat. Lubiłam książki i samotność. Jean była zupełnie inna. Może dlatego wysłała mnie do cioci? Bo stwierdziła, że jestem w ich rodzinie ,,dziwadłem'' i nie chciała mnie wychowywać? A może na prawdę nie dałaby rady? Przecież jak może dać, biegając pięć razy w tygodniu do fryzjera czy kosmetyczki...
Zamyślona zderzyłam się z jakimś przechodniem.
- Przepraszam... - wymamrotałam i podciągnęłam sobie torbę wyżej na ramie, wlepiając wzrok w chodnik.
- Nic się nie stało - odpowiedział znajomy głos. - Właśnie cię szukałem.
Podniosłam głowę i uśmiechnęłam się słabo do Rossa.
________________
I jak? Podoba się? Jest trochę dłuższy niż pozostałe, ale myślę, że to chyba dobrze. Obiecałam sobie zacząć pisać dłuższe rozdziały. Nie wiem, co wy na ten pomysł, ale mi się on podoba. Piszcie swoje opinie i pytania. Pamiętajcie - ja nie gryzę! Chętnie na wszystko odpowiem i poczytam też wasze blogi. I dziękuję za miłe komentarze. To bardzo wspiera, pomaga i motywuje do dalszego pisania, więc jeszcze raz dziękuję. I... Do zobaczenia!
niedziela, 19 stycznia 2014
Nominacje :)
Mój blog został nominowany do Liebster Award, za co dziękuję Julii Hejnar, Aśce Nowak i Kindze Janik. Jestem tym bardzo zaskoczona. Jest to dla mnie miła niespodzianka, za którą wam dziękuję.
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
Pytania dla mnie od Kingi :
1. Czy masz jakieś zwierzątko, jeśli tak to jakie?
- Mam dwa psy, kota i żółwia. Po prostu kocham zwierzęta.
2. Wolisz pepsi czy colę?
- Nie robi mi to wielkiej różnicy.
3. Jak masz na drugie imię?
- Nie mam drugiego imienia, ale za to mam dwa nazwiska.
4. Czym się interesujesz?
- To trudne pytanie. Mam wiele zainteresowań. Kocham śpiewać, ogólnie uwielbiam muzykę, gram na pianinie i uczę się grać na gitarze oraz lubię tańczyć. I jeszcze sport. Gram m.in. w tenisa. Kocham też fotografię i czasami lubię sobie pomalować. No i oczywiście piszę :)
5. Jaki masz numer w dzienniku?
- 14.
6. Co przeważnie robisz w weekendy?
- Zwykle robię to, co lubię. Śpiewam, gram i piszę. Spotykam się z przyjaciółmi, albo czasami lubię pobyć trochę sama i poczytać jakąś dobrą książkę.
7. Jaki jest twój ulubiony przedmiot?
- Biorąc pod uwagę to, że chodzę do szkoły muzycznej, to mam kilka ulubionych przedmiotów. Ale jeśli chodzi o te ,,zwykłe'' przedmioty to lubię geografię, plastykę i edukacje dla bezpieczeństwa (mamy bardzo zabawnego pana :D )
8. Masz rodzeństwo, jeśli tak to starsze czy młodsze?
- Mam rodzeństwo. Siostrę i brata oboje są ode mnie starsi.
9. Co lubisz bardziej - pisać czy czytać?
- Trudne pytanie. Lubię i jedno, i drugie. Jeśli miałabym wybierać, to chyba wolę pisać.
10. Jakie jest twoje motto życiowe?
- Kieruje się kilkoma mottami, ale jedno z tych ,,najczęściej używanych'' to ,,Nie ważne co się stało - żyje się dalej''.
11. Jakie kraje miałaś okazję odwiedzić?
- Trochę ich jest, ale zobaczyłam m.in. Austrię (i to dość sporą część), Chorwację, Słowację, Niemcy, Francję i Włochy.
Teraz pytania od Julii :
1. Jaki jest twój ulubiony kolor?
- Niebieski i zielony.
2. Jak masz na drugie imię?
- Nie mam drugiego imienia.
3. Wolisz czytać książki czy oglądać filmy?
- Zdecydowanie książki. Mogę wszystko wyobrazić sobie po swojemu, a nie tak, jak chciał reżyser.
4. Dlaczego postanowiłaś założyć bloga akurat na ten konkretny temat?
- Po 1 - uwielbiam R5, a po 2 - zmobilizowała mnie przyjaciółka, która słuchała moich jeszcze niespisanych, wymyślonych historii.
5. Jakie masz zainteresowania?
- Pisałam wcześniej, ale teraz też mogę - Mam wiele zainteresowań. Kocham śpiewać, ogólnie uwielbiam muzykę, gram na pianinie i uczę się grać na gitarze oraz lubię tańczyć. I jeszcze sport. Gram m.in. w tenisa. Kocham też fotografię i czasami lubię sobie pomalować. No i oczywiście piszę :)
6. Jaki jest twój ulubiony przedmiot w szkole?
- Geografia, plastyka i EDB.
7. Masz rodzeństwo? Jeśli tak, to starsze czy młodsze?
- Starsze - brata i siostrę.
8. Masz jakieś ulubione zwierzę? Jeśli tak, to dlaczego akurat to?
- Nie mam ulubionego zwierzaka. Kocham wszystkie, nawet te drapieżne. Gdybym mogła, to przygarnęłabym wszystkie bezdomne zwierzęta.
9. Co zazwyczaj robisz w weekendy?
- Zwykle robię to, co lubię. Śpiewam, gram i piszę. Spotykam się z przyjaciółmi, albo czasami lubię pobyć trochę sama i poczytać jakąś dobrą książkę.
10. Jakie jest twoje życiowe motto?
- Kieruje się kilkoma mottami, ale jedno z tych ,,najczęściej używanych'' to ,,Nie ważne co się stało - żyje się dalej''.
11. Jakie dotychczas kraje miałaś okazję odwiedzić?
- Trochę ich jest, ale zobaczyłam m.in. Austrię (i to dość sporą część), Chorwację, Słowację, Niemcy, Francję i Włochy
Pytania od Aśki:
1. Kto jest twoim idolem?
- Jak można się domyślić, to oczywiście R5. Lubię jeszcze Taylor'a Mathews'a.
2. Jaki jest twój ulubiony kolor?
- Niebieski i zielony.
3. Co robisz w wolnym czasie?
- Zwykle robię to, co lubię. Śpiewam, gram i piszę. Spotykam się z przyjaciółmi, albo czasami lubię pobyć trochę sama i poczytać jakąś dobrą książkę.
Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.
Pytania dla mnie od Kingi :
1. Czy masz jakieś zwierzątko, jeśli tak to jakie?
- Mam dwa psy, kota i żółwia. Po prostu kocham zwierzęta.
2. Wolisz pepsi czy colę?
- Nie robi mi to wielkiej różnicy.
3. Jak masz na drugie imię?
- Nie mam drugiego imienia, ale za to mam dwa nazwiska.
4. Czym się interesujesz?
- To trudne pytanie. Mam wiele zainteresowań. Kocham śpiewać, ogólnie uwielbiam muzykę, gram na pianinie i uczę się grać na gitarze oraz lubię tańczyć. I jeszcze sport. Gram m.in. w tenisa. Kocham też fotografię i czasami lubię sobie pomalować. No i oczywiście piszę :)
5. Jaki masz numer w dzienniku?
- 14.
6. Co przeważnie robisz w weekendy?
- Zwykle robię to, co lubię. Śpiewam, gram i piszę. Spotykam się z przyjaciółmi, albo czasami lubię pobyć trochę sama i poczytać jakąś dobrą książkę.
7. Jaki jest twój ulubiony przedmiot?
- Biorąc pod uwagę to, że chodzę do szkoły muzycznej, to mam kilka ulubionych przedmiotów. Ale jeśli chodzi o te ,,zwykłe'' przedmioty to lubię geografię, plastykę i edukacje dla bezpieczeństwa (mamy bardzo zabawnego pana :D )
8. Masz rodzeństwo, jeśli tak to starsze czy młodsze?
- Mam rodzeństwo. Siostrę i brata oboje są ode mnie starsi.
9. Co lubisz bardziej - pisać czy czytać?
- Trudne pytanie. Lubię i jedno, i drugie. Jeśli miałabym wybierać, to chyba wolę pisać.
10. Jakie jest twoje motto życiowe?
- Kieruje się kilkoma mottami, ale jedno z tych ,,najczęściej używanych'' to ,,Nie ważne co się stało - żyje się dalej''.
11. Jakie kraje miałaś okazję odwiedzić?
- Trochę ich jest, ale zobaczyłam m.in. Austrię (i to dość sporą część), Chorwację, Słowację, Niemcy, Francję i Włochy.
Teraz pytania od Julii :
1. Jaki jest twój ulubiony kolor?
- Niebieski i zielony.
2. Jak masz na drugie imię?
- Nie mam drugiego imienia.
3. Wolisz czytać książki czy oglądać filmy?
- Zdecydowanie książki. Mogę wszystko wyobrazić sobie po swojemu, a nie tak, jak chciał reżyser.
4. Dlaczego postanowiłaś założyć bloga akurat na ten konkretny temat?
- Po 1 - uwielbiam R5, a po 2 - zmobilizowała mnie przyjaciółka, która słuchała moich jeszcze niespisanych, wymyślonych historii.
5. Jakie masz zainteresowania?
- Pisałam wcześniej, ale teraz też mogę - Mam wiele zainteresowań. Kocham śpiewać, ogólnie uwielbiam muzykę, gram na pianinie i uczę się grać na gitarze oraz lubię tańczyć. I jeszcze sport. Gram m.in. w tenisa. Kocham też fotografię i czasami lubię sobie pomalować. No i oczywiście piszę :)
6. Jaki jest twój ulubiony przedmiot w szkole?
- Geografia, plastyka i EDB.
7. Masz rodzeństwo? Jeśli tak, to starsze czy młodsze?
- Starsze - brata i siostrę.
8. Masz jakieś ulubione zwierzę? Jeśli tak, to dlaczego akurat to?
- Nie mam ulubionego zwierzaka. Kocham wszystkie, nawet te drapieżne. Gdybym mogła, to przygarnęłabym wszystkie bezdomne zwierzęta.
9. Co zazwyczaj robisz w weekendy?
- Zwykle robię to, co lubię. Śpiewam, gram i piszę. Spotykam się z przyjaciółmi, albo czasami lubię pobyć trochę sama i poczytać jakąś dobrą książkę.
10. Jakie jest twoje życiowe motto?
- Kieruje się kilkoma mottami, ale jedno z tych ,,najczęściej używanych'' to ,,Nie ważne co się stało - żyje się dalej''.
11. Jakie dotychczas kraje miałaś okazję odwiedzić?
- Trochę ich jest, ale zobaczyłam m.in. Austrię (i to dość sporą część), Chorwację, Słowację, Niemcy, Francję i Włochy
Pytania od Aśki:
1. Kto jest twoim idolem?
- Jak można się domyślić, to oczywiście R5. Lubię jeszcze Taylor'a Mathews'a.
2. Jaki jest twój ulubiony kolor?
- Niebieski i zielony.
3. Co robisz w wolnym czasie?
- Zwykle robię to, co lubię. Śpiewam, gram i piszę. Spotykam się z przyjaciółmi, albo czasami lubię pobyć trochę sama i poczytać jakąś dobrą książkę.
4. Od jak dawna piszesz tego bloga?
- Ponad miesiąc! Dalej nie mogę uwierzyć, że udało mi się zwrócić uwagę kilku osób i odniosłam już taki sukces w tak krótkim czasie.
5. Często się poddajesz?
- Nigdy. Zawsze dążę do celu. Jestem uparta. Jeśli coś sobie postanowię, to nie odpuszczę.
6. Co skusiło cię do założenia bloga?
- Kiedyś nie myślałam o założeniu bloga, a tym bardziej o pisaniu własnego opowiadania. Czytałam kilka blogów z opowiadaniami i myślałam, nad spróbowaniem własnych sił. Jednak to wszystko dzięki mojej przyjaciółce.
7. Czego najbardziej lubisz słuchać?
- Jeśli chodzi o zespoły, to R5, The Vamps, Taylor Mathews i Green Day. Ogólnie preferuję bardziej lekkiego rocka.
8. Grasz na jakimś instrumencie?
- Oczywiście! Pianino i gitara. Uwielbiam. Sama muzyka sprawia mi radość. Postanowiłam też sobie, że nauczę się grać na perkusji.
9. Lubisz się śmiać?
- Tak. Dość łatwo mnie rozśmieszyć. Lubię się powygłupiać, za czym ciągnie się dużo śmiechu!
10. Jakie są twoje ulubione słodycze?
- Kocham ciastka, ale przerzuciłam się na zbożowe, ponieważ uwielbiam je jeść!
11. Czyj styl najbardziej ci się podoba?
- Nie mam żadnej takiej osoby. Staram się tworzyć własny styl.
Nominowani przeze mnie to:
Vicky Ratliff
Zuza :)
Anabel Fray
Renata Żmuda
Karolina Lynch
Ally Lynch
Kasia Kukułka
Olivia Półczyńska
Veraa Steall
Anne Marano
Camille Marano
A oto pytania ode mnie:
1. Lubisz zwierzęta?
2. Jaki jest twój ulubiony aktor/aktorka?
3. Jakiej muzyki lubisz słuchać?
4. Masz swoją ulubioną książkę? Jeśli tak, to jaką i dlaczego akurat tą?
5. Jaki typ filmów lubisz oglądać?
6. Co wolisz bardziej - tańczyć czy śpiewać?
7. Jakie jest twoje największe marzenie?
8. Ulubiona wokalistka/ta?
9. Co cię zainspirowało do pisania bloga?
10. Skąd czerpiesz pomysły na swoje opowiadania?
11. Często się poddajesz?
PS Nowy rozdział pojawi się jutro albo we wtorek.
piątek, 17 stycznia 2014
Rozdział 11 - Sms
Cześć wam! Ale jestem podekscytowana przez cały tydzień! Po 1 - teledysk, a po 2 - wycieczka klasowa. Wróciłam dość późno, ale tak się dzisiaj uwinęłam, że napisałam cały rozdział! Mam nadzieję, że wam się spodoba :)
ROZDZIAŁ 11
SMS
Telefon. Mój telefon. Na dywanie. Koło zapłakanej kuzynki.
Pomacałam kieszenie spodni, by upewnić się, że to na pewno moja komórka. Były puste. Musiałam go zapomnieć, gdy wychodziłam. Przeniosłam wzrok z dywanu na kuzynkę. W jej bystrych brązowych oczach za prostokątnymi czarnymi okularami odbijał się ból.
Powoli kucnęłam i podniosłam swój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Sms. Od Rikera.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - spytała.
Nie wiedziałam co jej odpowiedzieć. Wpatrywałam się tępo na telefon. Nie miałam odwagi spojrzeć kuzynce w oczy. Nie miałam odwagi też, by przeczytać teraz tego sms'a. Okłamywałam moją przyjaciółkę, że pewnie nigdy nie spotkam R5. Że nigdy nie pogadamy jak normalni ludzie. Że nawet gdybym zobaczyła jednego członka zespołu, to po co miałby gdzieś ze mną iść. Że nigdy nie zostaniemy normalnymi przyjaciółmi. Bo przecież dlaczego taka sławna osoba miałaby się kolegować z kimś takim jak ja? A co w tym czasie robiłam? Gadałam i żartowałam z R5 zajadając pizzę.
- Dlaczego? - powtórzyła pytanie, gdy nie odpowiedziałam.
Poczucie winy gryzło mnie od środka. Miałam ochotę się rozpłakać.
- Jesteś podła - rzuciła nagle Sarah, wstając, a w jej oczach ukazał się gniew pomieszany z żalem. - Przecież się przyjaźnimy! Jesteśmy rodziną! Wiedziałaś, że bardzo chce ich spotkać! Uwielbiam ich tak samo jak ty. I co zrobiłaś? Okłamywałaś mnie. Spełniłaś swoje marzenia, a ja? Pomyślałaś chociaż przez chwilę o mnie? Że też tak bardzo bym chciała spotkać kogoś z R5. Porozmawiać. - kuzynka zaczęła krzyczeć, patrząc mi prosto w oczy. Już nie dostrzegłam w nich bólu. Był w nich czysty gniew.
- Sarah... - zaczęłam, lecz nie wiedziałam do końca, co chce powiedzieć. - Ja nie... Nie mogłam...
- Nie mogłaś? - spytała z ironią w głosie kuzynka. - Przecież ty dobrze wiesz, że R5 to moi idole. Że chciałabym ich chociaż zobaczyć. I co zrobiłaś? Zachowałaś się jak samolubna świnia! - krzyknęła mi prosto w twarz, zgarnęła swoje rzeczy z biurka i wyszła z pokoju, głośno trzaskając drzwiami.
Jej ostatnie słowa uderzyły mnie z siłą armaty. Nie próbowałam powstrzymać już łez. Po moich polikach spływały słone krople. ,,Miała rację'' - powiedziałam do siebie.
Usiadłam na podłodze, tak samo, jak Sarah. Wiedziałam już, dlaczego tak bardzo lubiła przesiadywać dokładnie w tym miejscu. Widok na różany ogród cioci Mag, rozkołysane delikatnie drzewa... Pięknie.
,,Co ja zrobiłam?'' - spytałam sama siebie w duchu, znów zalewając się łzami. Serce przekuwał mi ostry ból. Poczułam się tak, jakby Sarah wychodząc wściekła z pokoju zabrała ze sobą część mojego życia. Była moją jedyną przyjaciółką. Przyjaciółką, którą właśnie straciłam.
Usłyszałam kroki na schodach. Ciocia Mag zapukała cicho i uchyliła drzwi. Odwróciłam się do niej, a ona zmartwiona usiadła obok mnie. Objęła mnie ramieniem i delikatnie głaskała po włosach. Na ten gest jeszcze bardziej zaczęły targać mną wyrzuty sumienia.
Wstałam i chwyciłam torbę.
- Idę się przejść - rzuciłam drżącym od emocji głosem i wyszłam trzymając telefon w dłoni. Mag nic nie odpowiedziała. Usłyszałam tylko jej cisze westchnienie, lecz nie zwracałam na nie uwagi. Zbiegłam po schodach i wypadłam na chodnik. Zaczęłam iść w stronę parku, gdzie rozmawiałam pierwszy raz z Rikerem. Napędzana wszystkim, co się dzisiaj zdarzyło, doszłam tam błyskawicznie. Usiadłam na jednej z ławek w cieniu rzucanym przez wielkie drzewo. Odchyliłam głowę do tyłu i zamknęłam oczy.
Mogłam jej powiedzieć. Po co ja ją okłamywałam? Przez moją własną głupotę straciłam swoją jedyną przyjaciółkę. I jak zareaguje na to ciocia? Przecież Sarah to jej córka. Będzie na mnie zła? W końcu ją też okłamywałam. Zachowałam się źle. Mama już o tym wie? Może Mag do niej zadzwoniła... Ale przecież Jean ja nie obchodzę.
Myśli kotłowały mi się w głowie.
- Co ja mam teraz zrobić? - spytałam siebie pod nosem, chowając twarz w dłoniach. Nagle telefon wysunął mi się z ręki. No tak. Telefon. Sms.
Podniosłam go szybko, ciekawa, co napisał do mnie Riker. Wiedziałam, że to on. Widziałam, a poza tym, nawet gdybym tego nie zobaczyła, z zachowania kuzynki można było się wszystkiego domyślić.
Drżącymi rękoma odblokowałam telefon i weszłam w wiadomości, co zajęło mi więcej czasu niż zwykle. Wstrzymałam oddech i przeczytałam sms'a:
Cześć Nelly! Masz trochę czasu??
Może byśmy pogadały trochę, co??
Wiem, moda nie jest dla ciebie, ale
chłopacy doprowadzają mnie już do
szału! :/ Odpisz szybko! - Rydel :)
Mimo całej tej atmosfery, uśmiechnęłam się do siebie. Trochę dziwnie było gadać z Rydel, o tym, jak denerwują ją czasami bracia i Ratliff. Bez zawahania odpisałam:
Chętnie ^^ Tylko dzisiaj nie mogę...
Nagle coś wpadło mi do głowy - Sarah.
Znów zatopiłam się w myślach o tym, co się dzisiaj stało. Nie trwało to jednak długo, bo po kilku minutach usłyszałam dzwonek przychodzącego sms'a.
Coś się stało??
Tak. Coś się stało. Rydel jakby czytała mi w myślach.
Nie chce o tym gadać...
Odpowiedź przyszła bardzo szybko.
Może jutro się spotkamy?? I
opowiesz mi wszystko, co??
Przecież mogę ci pomóc :)
Należysz do R5 Family a rodzina
sobie pomaga. I jesteśmy ci
to z chłopakami winni.
Zrobiło mi się ciepło na sercu. Chcieli mi pomóc. I to tak na prawdę. W sumie racja - należę do R5 Family, ale to nie to samo.
Nie musisz tego robić ^^
Racja - nie muszę, ale chce :)
Trzymałam telefon w dłoni. Wiadomość od Rydel chodziła mi po głowie. Racja - nie muszę, ale chce... Może naprawdę się zaprzyjaźniłyśmy.
Dzięki ^^ To jutro?? Gdzie
i o której??
Czekałam z niecierpliwością na wiadomość.
Znaczy powinniśmy mieć próbę
o 16, ale możemy przełożyć, no
chyba że chcesz przyjść i
zobaczyć ;) To wtedy po ciebie
podjadę przed 16, co??
Wstrzymałam oddech. Ja na próbie R5? Nie mogę w to uwierzyć! Zobaczę ich dom, jak pracują...
Serio bym mogła zostać na
próbie?? Jak tak, to zgoda ^^
Jutro ci powiem, co się stało :/
Do jutra :)
Jutro ja na próbie R5... To nie możliwe!
________________
To tyle! Podobało się?? Piszcie! Na razie muszę zmykać, więc nie będę się wam dzisiaj rozpisywać, ale macie tutaj jeszcze teledysk, zapowiedź Rossa i R5!
Teledysk do (I Can't) Forget About You - http://www.youtube.com/watch?v=4NdR71bozts&app=desktop
Zapowiedź R5 - http://www.youtube.com/watch?v=MtH0K44IURY
Zapowiedź Rossa -http://www.youtube.com/watch?v=pyN5NtdVsXU&feature=youtu.be
ROZDZIAŁ 11
SMS
Telefon. Mój telefon. Na dywanie. Koło zapłakanej kuzynki.
Pomacałam kieszenie spodni, by upewnić się, że to na pewno moja komórka. Były puste. Musiałam go zapomnieć, gdy wychodziłam. Przeniosłam wzrok z dywanu na kuzynkę. W jej bystrych brązowych oczach za prostokątnymi czarnymi okularami odbijał się ból.
Powoli kucnęłam i podniosłam swój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Sms. Od Rikera.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - spytała.
Nie wiedziałam co jej odpowiedzieć. Wpatrywałam się tępo na telefon. Nie miałam odwagi spojrzeć kuzynce w oczy. Nie miałam odwagi też, by przeczytać teraz tego sms'a. Okłamywałam moją przyjaciółkę, że pewnie nigdy nie spotkam R5. Że nigdy nie pogadamy jak normalni ludzie. Że nawet gdybym zobaczyła jednego członka zespołu, to po co miałby gdzieś ze mną iść. Że nigdy nie zostaniemy normalnymi przyjaciółmi. Bo przecież dlaczego taka sławna osoba miałaby się kolegować z kimś takim jak ja? A co w tym czasie robiłam? Gadałam i żartowałam z R5 zajadając pizzę.
- Dlaczego? - powtórzyła pytanie, gdy nie odpowiedziałam.
Poczucie winy gryzło mnie od środka. Miałam ochotę się rozpłakać.
- Jesteś podła - rzuciła nagle Sarah, wstając, a w jej oczach ukazał się gniew pomieszany z żalem. - Przecież się przyjaźnimy! Jesteśmy rodziną! Wiedziałaś, że bardzo chce ich spotkać! Uwielbiam ich tak samo jak ty. I co zrobiłaś? Okłamywałaś mnie. Spełniłaś swoje marzenia, a ja? Pomyślałaś chociaż przez chwilę o mnie? Że też tak bardzo bym chciała spotkać kogoś z R5. Porozmawiać. - kuzynka zaczęła krzyczeć, patrząc mi prosto w oczy. Już nie dostrzegłam w nich bólu. Był w nich czysty gniew.
- Sarah... - zaczęłam, lecz nie wiedziałam do końca, co chce powiedzieć. - Ja nie... Nie mogłam...
- Nie mogłaś? - spytała z ironią w głosie kuzynka. - Przecież ty dobrze wiesz, że R5 to moi idole. Że chciałabym ich chociaż zobaczyć. I co zrobiłaś? Zachowałaś się jak samolubna świnia! - krzyknęła mi prosto w twarz, zgarnęła swoje rzeczy z biurka i wyszła z pokoju, głośno trzaskając drzwiami.
Jej ostatnie słowa uderzyły mnie z siłą armaty. Nie próbowałam powstrzymać już łez. Po moich polikach spływały słone krople. ,,Miała rację'' - powiedziałam do siebie.
Usiadłam na podłodze, tak samo, jak Sarah. Wiedziałam już, dlaczego tak bardzo lubiła przesiadywać dokładnie w tym miejscu. Widok na różany ogród cioci Mag, rozkołysane delikatnie drzewa... Pięknie.
,,Co ja zrobiłam?'' - spytałam sama siebie w duchu, znów zalewając się łzami. Serce przekuwał mi ostry ból. Poczułam się tak, jakby Sarah wychodząc wściekła z pokoju zabrała ze sobą część mojego życia. Była moją jedyną przyjaciółką. Przyjaciółką, którą właśnie straciłam.
Usłyszałam kroki na schodach. Ciocia Mag zapukała cicho i uchyliła drzwi. Odwróciłam się do niej, a ona zmartwiona usiadła obok mnie. Objęła mnie ramieniem i delikatnie głaskała po włosach. Na ten gest jeszcze bardziej zaczęły targać mną wyrzuty sumienia.
Wstałam i chwyciłam torbę.
- Idę się przejść - rzuciłam drżącym od emocji głosem i wyszłam trzymając telefon w dłoni. Mag nic nie odpowiedziała. Usłyszałam tylko jej cisze westchnienie, lecz nie zwracałam na nie uwagi. Zbiegłam po schodach i wypadłam na chodnik. Zaczęłam iść w stronę parku, gdzie rozmawiałam pierwszy raz z Rikerem. Napędzana wszystkim, co się dzisiaj zdarzyło, doszłam tam błyskawicznie. Usiadłam na jednej z ławek w cieniu rzucanym przez wielkie drzewo. Odchyliłam głowę do tyłu i zamknęłam oczy.
Mogłam jej powiedzieć. Po co ja ją okłamywałam? Przez moją własną głupotę straciłam swoją jedyną przyjaciółkę. I jak zareaguje na to ciocia? Przecież Sarah to jej córka. Będzie na mnie zła? W końcu ją też okłamywałam. Zachowałam się źle. Mama już o tym wie? Może Mag do niej zadzwoniła... Ale przecież Jean ja nie obchodzę.
Myśli kotłowały mi się w głowie.
- Co ja mam teraz zrobić? - spytałam siebie pod nosem, chowając twarz w dłoniach. Nagle telefon wysunął mi się z ręki. No tak. Telefon. Sms.
Podniosłam go szybko, ciekawa, co napisał do mnie Riker. Wiedziałam, że to on. Widziałam, a poza tym, nawet gdybym tego nie zobaczyła, z zachowania kuzynki można było się wszystkiego domyślić.
Drżącymi rękoma odblokowałam telefon i weszłam w wiadomości, co zajęło mi więcej czasu niż zwykle. Wstrzymałam oddech i przeczytałam sms'a:
Cześć Nelly! Masz trochę czasu??
Może byśmy pogadały trochę, co??
Wiem, moda nie jest dla ciebie, ale
chłopacy doprowadzają mnie już do
szału! :/ Odpisz szybko! - Rydel :)
Mimo całej tej atmosfery, uśmiechnęłam się do siebie. Trochę dziwnie było gadać z Rydel, o tym, jak denerwują ją czasami bracia i Ratliff. Bez zawahania odpisałam:
Chętnie ^^ Tylko dzisiaj nie mogę...
Nagle coś wpadło mi do głowy - Sarah.
Znów zatopiłam się w myślach o tym, co się dzisiaj stało. Nie trwało to jednak długo, bo po kilku minutach usłyszałam dzwonek przychodzącego sms'a.
Coś się stało??
Tak. Coś się stało. Rydel jakby czytała mi w myślach.
Nie chce o tym gadać...
Odpowiedź przyszła bardzo szybko.
Może jutro się spotkamy?? I
opowiesz mi wszystko, co??
Przecież mogę ci pomóc :)
Należysz do R5 Family a rodzina
sobie pomaga. I jesteśmy ci
to z chłopakami winni.
Zrobiło mi się ciepło na sercu. Chcieli mi pomóc. I to tak na prawdę. W sumie racja - należę do R5 Family, ale to nie to samo.
Nie musisz tego robić ^^
Racja - nie muszę, ale chce :)
Trzymałam telefon w dłoni. Wiadomość od Rydel chodziła mi po głowie. Racja - nie muszę, ale chce... Może naprawdę się zaprzyjaźniłyśmy.
Dzięki ^^ To jutro?? Gdzie
i o której??
Czekałam z niecierpliwością na wiadomość.
Znaczy powinniśmy mieć próbę
o 16, ale możemy przełożyć, no
chyba że chcesz przyjść i
zobaczyć ;) To wtedy po ciebie
podjadę przed 16, co??
Wstrzymałam oddech. Ja na próbie R5? Nie mogę w to uwierzyć! Zobaczę ich dom, jak pracują...
Serio bym mogła zostać na
próbie?? Jak tak, to zgoda ^^
Jutro ci powiem, co się stało :/
Do jutra :)
Jutro ja na próbie R5... To nie możliwe!
________________
To tyle! Podobało się?? Piszcie! Na razie muszę zmykać, więc nie będę się wam dzisiaj rozpisywać, ale macie tutaj jeszcze teledysk, zapowiedź Rossa i R5!
Teledysk do (I Can't) Forget About You - http://www.youtube.com/watch?v=4NdR71bozts&app=desktop
Zapowiedź R5 - http://www.youtube.com/watch?v=MtH0K44IURY
Zapowiedź Rossa -http://www.youtube.com/watch?v=pyN5NtdVsXU&feature=youtu.be
wtorek, 14 stycznia 2014
Rozdział 10 - Tally
Cześć Wam R5ers! Jak minął weekend i te dwa dni szkoły? U mnie całkiem całkiem i w czwartek jedziemy na wycieczkę, więc możecie się mnie nie spodziewać. Nie chce wam tutaj teraz przedłużać, więc proszę - rozdział 10!
ROZDZIAŁ 10
TALLY
Następny tydzień minął bez żadnych większych wydarzeń. Odpoczywałam w łóżku, bo czasami dalej kręciło mi się w głowie, a ciocia regularnie zmieniała mi opatrunek na głowie, na który wcześniej nie zwróciłam uwagi. Rano budziłam się wcześnie, czytałam jakieś książki, które były już w pokoju, albo które przynosiła mi Sarah, robiłyśmy sobie śniadanie i razem spędzałyśmy ze sobą cały dzień. Nie powiedziałam ani jej, ani cioci o tym, co się stało, chociaż wiele razy mnie to korciło. Miałam jednak przeczucie, że lepiej się powstrzymać. Tak samo było z wykręceniem numeru telefonu do Rikera i pogadania z nim, albo umówienia się znowu na jakiś wypad.
Najbardziej bolało mnie to, gdy gadając z kuzynką, ta wspominała, jak bardzo chciałaby poznać R5, wyjść z nimi gdziekolwiek - na miasto, do kina, posiedzieć w parku. Ja to przeżyłam i teraz kłamałam jej w żywe oczy, że ja też bym tak chciała, ale szanse, że zwrócą uwagę na takie dziewczyny jak my jest bardzo mała i że prawdopodobnie nigdy coś takiego się nie stanie. A ja... ja coś takiego przeżyłam i teraz się do tego przy niej nie przyznawałam, bo wiedziałam, jakby zareagowała. Na pewno nie byłaby zadowolona, że jej nie wzięłam, a co działoby się później, to nawet nie chce sobie wyobrażać.
Numer Rikera zapisałam sobie na telefonie, a karteczkę podarłam na milion kawałeczków i wyrzuciłam do kosza. Nie chciałam, żeby np. ciocia Mag ją znalazła, bo pewnie zaczęłaby zadawać mnóstwo pytań. Ja chciałam tego uniknąć.
I gdy tak mijał kolejny dzień, kolejny wspólny obiad przy stole, kolejne te same piosenki powtarzane w cicho lecącym radiu i te same rozmowy, nie wiedziałam, że dzisiaj wydarzy się coś szczególnego. Zapowiadało się tak samo, a wydarzyło się coś zupełnie niespodziewanego.
To wydarzenie zaczęło się, gdy postanowiłam poszukać w okolicy sklepu, bo cioci zabrakło mleka i drożdży do ciasta, a sama nie mogła wyjść. Sarah już pojechała, więc zadanie pójścia do sklepu padło na mnie. Oczywiście możecie się pytać, co jest takiego niezwykłego w ,,wycieczce'' na zakupy. Otóż już wam wszystko mówię.
Błądząc pomiędzy rzędami bardzo podobnych do siebie domów z takimi samymi zielonymi trawnikami i równo przyciętymi żywopłotami - nie wspominając już o trawnikach - zobaczyłam ją. Dziewczynę o mlecznej skórze i czarnej burzy lokowanych włosów. Wyglądała pięknie w zachodzącym już słońcu. Nie wiem, czy to zrozumiecie, ale poczułam coś takiego, że muszę do niej podejść, przywitać się... Miałam wrażenie, że to jakiś znak, że cały czas ją spotykam - w samolocie, na lotnisku, przy sklepie.
Jednak moja nieśmiałość mi na to nie pozwalała.
Weszłam więc do sklepu wzięłam to co trzeba i wyszłam na zewnątrz. Rozejrzałam się w poszukiwaniu obcej dziewczyny, lecz nigdzie jej nie zobaczyłam. Odchodziłam zrezygnowana, wpatrzona w swoje buty i wtedy poczułam, że na kogoś wpadłam. Podniosłam wzrok i z zakłopotaniem wymamrotałam.
- Przepraszam.
- Nic się nie stało - powiedziała śmiało dziewczyna. - Ja ciebie znam - zaczęła się zastanawiać. - Z samolotu! Siedziałyśmy razem! - przypomniała sobie.
- Tak... Pamiętam - ,,To za mało!'' - krzyknęłam na siebie w myślach. - Jestem Nelly - przedstawiłam się.
- Tally - również się przedstawiła, wyciągając do mnie dłoń. Uścisnęłam ją nieśmiało. - Co cie sprowadza do LA? - spytała. - Ja tutaj mieszkam, tylko pojechałam do babci na tydzień. A ciebie tutaj w tej okolicy jakoś wcześniej nie spotkałam.
- Ja... Przyjechałam tutaj... Mieszkam teraz - paplałam bez sensu, a Tally spojrzała się na mnie z uniesioną brwią. - U cioci.
- Aaa. Rozumiem. A skąd jesteś?
- Miami.
Zapadł chwila ciszy, a ja wykorzystałam ją, by lepiej przyjrzeć się Tally. Miała bladą cerę, gęste czarne loczki i piękne, szafirowe oczy idealnie współgrające z jej wyglądem. Ubrała na siebie podobnego koloru koszulkę z krótkim rękawkiem, jasne dżinsy, biały rozpinany sweterek i czarne baleriny z kilkoma delikatnymi białymi diamencikami. Nie miała żadnego makijażu, oprócz delikatnego cienia na oczach w błękitnym kolorze. Wyglądała jak bogini, która zeszła między ludzi i starała się wtopić w tłum, co zupełnie jej nie wychodziło. Każdy zauważyłby ją z odległości dobrego kilometra. Zmarszczyłam się, uświadamiając sobie, jak muszę przy niej wyglądać. Miałam na sobie koszulę w brązową kratę, kremowe rurki i zniszczone czarne trampki, a włosy zebrałam sobie w luźny kucyk.
Właściwie nie wiem, dlaczego się tym przejmowałam, bo nigdy nie zwracałam na to uwagi.
- Właściwie, to gdzie ty mieszkasz? - spytała mnie nagle Tally.
- Nie daleko, ale nie pamiętam nazwy ulicy - mówiąc to, rozglądałam się dookoła, próbując sobie przypomnieć, w którą stronę mam iść.
- Ja tutaj, więc nie mogę ci już zbytnio pomóc - rzuciła Tally, zatrzymując się nagle przy jednym z domków. Był w odcieniu jasnej zieleni. Rozejrzałam się jeszcze dokładniej, wyostrzając wzrok i nagle dostrzegłam swój dom - beżowy, po drugiej stronie ulicy kilka działek dalej.
- Tam - wskazałam ręką dom. - Tam mieszkam.
- Serio? - wytrzeszczyła oczy dziewczyna. - Super! - ucieszyła się. - Możemy się jeszcze jakoś razem spotkać, co? Może dzisiaj przejdziemy się do kawiarni? Jest kawałek za sklepem - zaproponowała dziewczyna.
- Jasne - zgodziłam się nieśmiało. - Czemu nie...
- Super! Podaj mi swój numer telefonu, to sobie zapiszę. Zdzwonimy się. Ja będę mogła wyjść dopiero gdzieś za dwie godzinki. Pasuje ci?
- Tak. Może być... - powiedziawszy to, podyktowałam Tally swój numer telefonu z pamięci, a ta po zapisaniu go, radosna pomachała mi i weszła do domu, obiecując, że zadzwoni.
Po kilku chwilach byłam już w domu. Dałam cioci zakupy i spytałam, czy będę mogła wyjść później. Ciocia nie miała nic przeciwko. Powiedziała, że jestem przecież pełnoletnia i nawet nie powinnam się jej pytać, ale miło jej, że jednak pytam. Po tym pobiegłam na górę, a wchodząc do swojego pokoju, stanęłam jak wryta. Sarah siedziała zapłakana na podłodze, opierając się plecami o łóżko.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - spytała patrząc mi w oczy, po czym przesunęła telefon w moją stronę po dywanie. Czułam, jak silna rodzinna, a zarazem przyjacielska więź po między nami pęka, tworząc gigantyczną przepaść.
________________
To tyle! Reszta w następnym poście ;) Prawdopodobnie rozdział 11 pojawi się w piątek, może w sobotę. Mam nadzieję, że ten wam się spodobał. Piszcie komentarze tutaj, lub znajdźcie mnie na Fb albo TT ( @Emilia_Official ). Możecie też do mnie pisać na e-mail - emila1231@interia.pl Pytajcie o co chcecie i piszcie, czy wam się podoba, czy nie i wasze sugestie też są mile widziane. A teraz do zobaczenia!
PS Macie tutaj jeszcze zapowiedzi teledysku (I Can't) Forget About You :
Rocky - http://www.youtube.com/ watch?v=WBroHgqCgDM
Ratliff - http://www.youtube.com/ watch?v=uS4pdJUY8Rc
Rydel - http://www.youtube.com/ watch?v=L-HB5dBOZ3U&feature=you tu.be
Riker -https://www.youtube.com/ watch?v=ID53IBG59gQ&feature=you tu.be
Dzisiaj ma być jeszcze Ross, a jutro sam teledysk! Wstawię wam go może jak będę miała chwilkę ;)
ROZDZIAŁ 10
TALLY
Następny tydzień minął bez żadnych większych wydarzeń. Odpoczywałam w łóżku, bo czasami dalej kręciło mi się w głowie, a ciocia regularnie zmieniała mi opatrunek na głowie, na który wcześniej nie zwróciłam uwagi. Rano budziłam się wcześnie, czytałam jakieś książki, które były już w pokoju, albo które przynosiła mi Sarah, robiłyśmy sobie śniadanie i razem spędzałyśmy ze sobą cały dzień. Nie powiedziałam ani jej, ani cioci o tym, co się stało, chociaż wiele razy mnie to korciło. Miałam jednak przeczucie, że lepiej się powstrzymać. Tak samo było z wykręceniem numeru telefonu do Rikera i pogadania z nim, albo umówienia się znowu na jakiś wypad.
Najbardziej bolało mnie to, gdy gadając z kuzynką, ta wspominała, jak bardzo chciałaby poznać R5, wyjść z nimi gdziekolwiek - na miasto, do kina, posiedzieć w parku. Ja to przeżyłam i teraz kłamałam jej w żywe oczy, że ja też bym tak chciała, ale szanse, że zwrócą uwagę na takie dziewczyny jak my jest bardzo mała i że prawdopodobnie nigdy coś takiego się nie stanie. A ja... ja coś takiego przeżyłam i teraz się do tego przy niej nie przyznawałam, bo wiedziałam, jakby zareagowała. Na pewno nie byłaby zadowolona, że jej nie wzięłam, a co działoby się później, to nawet nie chce sobie wyobrażać.
Numer Rikera zapisałam sobie na telefonie, a karteczkę podarłam na milion kawałeczków i wyrzuciłam do kosza. Nie chciałam, żeby np. ciocia Mag ją znalazła, bo pewnie zaczęłaby zadawać mnóstwo pytań. Ja chciałam tego uniknąć.
I gdy tak mijał kolejny dzień, kolejny wspólny obiad przy stole, kolejne te same piosenki powtarzane w cicho lecącym radiu i te same rozmowy, nie wiedziałam, że dzisiaj wydarzy się coś szczególnego. Zapowiadało się tak samo, a wydarzyło się coś zupełnie niespodziewanego.
To wydarzenie zaczęło się, gdy postanowiłam poszukać w okolicy sklepu, bo cioci zabrakło mleka i drożdży do ciasta, a sama nie mogła wyjść. Sarah już pojechała, więc zadanie pójścia do sklepu padło na mnie. Oczywiście możecie się pytać, co jest takiego niezwykłego w ,,wycieczce'' na zakupy. Otóż już wam wszystko mówię.
Błądząc pomiędzy rzędami bardzo podobnych do siebie domów z takimi samymi zielonymi trawnikami i równo przyciętymi żywopłotami - nie wspominając już o trawnikach - zobaczyłam ją. Dziewczynę o mlecznej skórze i czarnej burzy lokowanych włosów. Wyglądała pięknie w zachodzącym już słońcu. Nie wiem, czy to zrozumiecie, ale poczułam coś takiego, że muszę do niej podejść, przywitać się... Miałam wrażenie, że to jakiś znak, że cały czas ją spotykam - w samolocie, na lotnisku, przy sklepie.
Jednak moja nieśmiałość mi na to nie pozwalała.
Weszłam więc do sklepu wzięłam to co trzeba i wyszłam na zewnątrz. Rozejrzałam się w poszukiwaniu obcej dziewczyny, lecz nigdzie jej nie zobaczyłam. Odchodziłam zrezygnowana, wpatrzona w swoje buty i wtedy poczułam, że na kogoś wpadłam. Podniosłam wzrok i z zakłopotaniem wymamrotałam.
- Przepraszam.
- Nic się nie stało - powiedziała śmiało dziewczyna. - Ja ciebie znam - zaczęła się zastanawiać. - Z samolotu! Siedziałyśmy razem! - przypomniała sobie.
- Tak... Pamiętam - ,,To za mało!'' - krzyknęłam na siebie w myślach. - Jestem Nelly - przedstawiłam się.
- Tally - również się przedstawiła, wyciągając do mnie dłoń. Uścisnęłam ją nieśmiało. - Co cie sprowadza do LA? - spytała. - Ja tutaj mieszkam, tylko pojechałam do babci na tydzień. A ciebie tutaj w tej okolicy jakoś wcześniej nie spotkałam.
- Ja... Przyjechałam tutaj... Mieszkam teraz - paplałam bez sensu, a Tally spojrzała się na mnie z uniesioną brwią. - U cioci.
- Aaa. Rozumiem. A skąd jesteś?
- Miami.
Zapadł chwila ciszy, a ja wykorzystałam ją, by lepiej przyjrzeć się Tally. Miała bladą cerę, gęste czarne loczki i piękne, szafirowe oczy idealnie współgrające z jej wyglądem. Ubrała na siebie podobnego koloru koszulkę z krótkim rękawkiem, jasne dżinsy, biały rozpinany sweterek i czarne baleriny z kilkoma delikatnymi białymi diamencikami. Nie miała żadnego makijażu, oprócz delikatnego cienia na oczach w błękitnym kolorze. Wyglądała jak bogini, która zeszła między ludzi i starała się wtopić w tłum, co zupełnie jej nie wychodziło. Każdy zauważyłby ją z odległości dobrego kilometra. Zmarszczyłam się, uświadamiając sobie, jak muszę przy niej wyglądać. Miałam na sobie koszulę w brązową kratę, kremowe rurki i zniszczone czarne trampki, a włosy zebrałam sobie w luźny kucyk.
Właściwie nie wiem, dlaczego się tym przejmowałam, bo nigdy nie zwracałam na to uwagi.
- Właściwie, to gdzie ty mieszkasz? - spytała mnie nagle Tally.
- Nie daleko, ale nie pamiętam nazwy ulicy - mówiąc to, rozglądałam się dookoła, próbując sobie przypomnieć, w którą stronę mam iść.
- Ja tutaj, więc nie mogę ci już zbytnio pomóc - rzuciła Tally, zatrzymując się nagle przy jednym z domków. Był w odcieniu jasnej zieleni. Rozejrzałam się jeszcze dokładniej, wyostrzając wzrok i nagle dostrzegłam swój dom - beżowy, po drugiej stronie ulicy kilka działek dalej.
- Tam - wskazałam ręką dom. - Tam mieszkam.
- Serio? - wytrzeszczyła oczy dziewczyna. - Super! - ucieszyła się. - Możemy się jeszcze jakoś razem spotkać, co? Może dzisiaj przejdziemy się do kawiarni? Jest kawałek za sklepem - zaproponowała dziewczyna.
- Jasne - zgodziłam się nieśmiało. - Czemu nie...
- Super! Podaj mi swój numer telefonu, to sobie zapiszę. Zdzwonimy się. Ja będę mogła wyjść dopiero gdzieś za dwie godzinki. Pasuje ci?
- Tak. Może być... - powiedziawszy to, podyktowałam Tally swój numer telefonu z pamięci, a ta po zapisaniu go, radosna pomachała mi i weszła do domu, obiecując, że zadzwoni.
Po kilku chwilach byłam już w domu. Dałam cioci zakupy i spytałam, czy będę mogła wyjść później. Ciocia nie miała nic przeciwko. Powiedziała, że jestem przecież pełnoletnia i nawet nie powinnam się jej pytać, ale miło jej, że jednak pytam. Po tym pobiegłam na górę, a wchodząc do swojego pokoju, stanęłam jak wryta. Sarah siedziała zapłakana na podłodze, opierając się plecami o łóżko.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - spytała patrząc mi w oczy, po czym przesunęła telefon w moją stronę po dywanie. Czułam, jak silna rodzinna, a zarazem przyjacielska więź po między nami pęka, tworząc gigantyczną przepaść.
________________
To tyle! Reszta w następnym poście ;) Prawdopodobnie rozdział 11 pojawi się w piątek, może w sobotę. Mam nadzieję, że ten wam się spodobał. Piszcie komentarze tutaj, lub znajdźcie mnie na Fb albo TT ( @Emilia_Official ). Możecie też do mnie pisać na e-mail - emila1231@interia.pl Pytajcie o co chcecie i piszcie, czy wam się podoba, czy nie i wasze sugestie też są mile widziane. A teraz do zobaczenia!
PS Macie tutaj jeszcze zapowiedzi teledysku (I Can't) Forget About You :
Rocky - http://www.youtube.com/
Ratliff - http://www.youtube.com/
Rydel - http://www.youtube.com/
Riker -https://www.youtube.com/
Dzisiaj ma być jeszcze Ross, a jutro sam teledysk! Wstawię wam go może jak będę miała chwilkę ;)
niedziela, 12 stycznia 2014
Rozdział 9 - Obiad
Weekend, weekend i już niedziela, która pewnie zleci nie wiadomo jak szybko :P Na szczęście miałam czas w sobotę, więc napisałam wam rozdzialik, który dzisiaj rano skończyłam. Więc co mogę wam powiedzieć... Po prostu zapraszam do czytania!
ROZDZIAŁ 9
OBIAD
Wracając do domu odprowadzana przez Rikera, byłam bardzo wesoła. Cały czas przypominałam sobie to, co się właśnie wydarzyło. Trzy duże pizze, podejrzanie przemiły kasjer, ja i R5. Na początku było bardzo dziwnie. Wszyscy starali się zachować zbyt idealnie. Ja dlatego, że byli przy mnie moi idole, a oni... Właściwie to nie wiem dlaczego. Może dlatego, że myśleli, że podam ich do sądu za ten wypadek i akcję ze szpitalem, nie wspominając już o śledzeniu, a może po prostu nie wiedzieli, co mam teraz w głowie i czy nie planuję żadnej zemsty w stylu rzucenia gorącą pizzą w twarz. To byłoby do mnie nie podobne, ale oni o tym wtedy jeszcze nie wiedzieli.
Więc gdy zasiedliśmy przy stole ze sztućcami w ręku, próbując pokroić kawałek pizzy, który mieliśmy na swoich talerzach, było to naprawdę bardzo dziwne. Jednak tylko Rocky i Ratliff nie zachowywali się jak książęta, próbujący zrobić na mnie wrażenie i przekonać potajemnie, że nie warto wzywać policję, rozluźnili atmosferę, jedząc pizzę w tradycyjny sposób i wygłupiając się przy tym, w każdej możliwej sytuacji.
Ja jednak nawet wtedy nie byłam wcale rozluźniona. To była moja wada - byłam nieśmiała i dopiero po nawiązaniu naprawdę dobrych kontaktów mogłam się zrelaksować. Mimo że wydawało mi się, że dobrze znam R5, to w głębi ducha wiedziałam, że wcale tak nie jest.
Rydel po krótkim czasie zobaczyła mój problem z nawiązywaniem nowych znajomości nawet, jeśli chodziło o kogoś sławnego. Starała wciągnąć mnie do rozmowy o modzie, lecz przekonała się, że nie interesują mnie takie tematy. Dlatego szybko przerzuciła się na muzykę. Zagadałam się z nią bez reszty.
Dowiedziałam się również, że Ryland specjalnie przyleciał z powrotem do LA, gdy tylko dowiedział się, co się stało. Nie mieszkał tutaj i już jutro wracał z powrotem. Chciał mnie poznać i również dowiedzieć się prawdy.
Po krótkim czasie, cała reszta (w tym ja) nie przejmowała się żadnymi sztućcami, powagą czy uprzejmościami. Byliśmy... sobą. Po prostu. Żartowaliśmy, pożeraliśmy kolejne kawałki gorącej pizzy i gadaliśmy. Gdy jednak trzeba było skończyć obiad i wracać do rzeczywistości, zrobiło mi się żal tego, że ta chwila nie może trwać wiecznie. Nie wiedziałam, czy jeszcze uda nam się to powtórzyć, czy uważają mnie za przyjaciółkę, albo chociaż znajomą. Wiedziałam tylko, że jesteśmy R5 Family.
- O czym tak myślisz? - spytał Riker, wyrywając mnie z zamyślenia.
- O tym, co się właśnie wydarzyło - odpowiedziałam. - Dalej w to nie wierzę.
Chłopak zaśmiał się.
- Nie wierzysz, że jadłaś obiad z najsławniejszym i najgenialniejszym zespołem na świecie, czy to, że poznałaś nas dzięki tygodniu w szpitalu? - spytał z rozbawionym błyskiem w oku.
- Ale jesteś skromny... - mruknęłam pod nosem, a Riker się roześmiał. Nie wiedział tylko, że dla mnie R5 jest naprawdę najgenialniejszym zespołem. Kiedyś słuchałam czasami 1D, ale zrozumiałam, że to naprawdę nie ja. Dopiero R5 podpasowało się do mojego życia. To byli wariaci, a ja zawsze podziwiałam ich za odwagę, gdy robili różne dziwne, a zarazem zabawne rzeczy na scenie. - Nie wierzę i w jedno i w drugie - odpowiedziałam w końcu.
Nagle odwróciliśmy się, słysząc coraz głośniejsze kroki.
- Zostawiłaś telefon w pizzeri - powiedział Rocky, lekko zasapany. Wzięłam od niego komórkę zaskoczona, a zarazem wdzięczna chłopakowi.
- Dziękuję - odpowiedziałam, patrząc mu w oczy. Jego brązowe włosy opadały mu na czoło, a orzechowe oczy wpatrywały się we mnie.
- Spoko - odpowiedział. - W końcu nie trafimy do żadnego więzienia ani nic, więc mamy u ciebie dług.
Pokiwałam tylko głową.
Nawet nie zauważyłam, kiedy doszliśmy pod mój dom.
- No więc... My już idziemy. Nie chcemy wzbudzać zachwytu w żadnej twojej sąsiadce, która właśnie wygląda przez okno. Zobaczy nas jeszcze zemdleje bidulka i co będzie? - powiedział z udawaną przykrością Rocky.
Wszyscy roześmialiśmy się.
- Dobra my już naprawdę musimy lecieć. To na razie - powiedział Rocky bardziej poważnie. Zauważyłam czarny samochód podjeżdżający pod dom. Rocky otworzył drzwi i wsiadając pomachał ręką na brata.
Riker tylko pokiwał głową i odwrócił się do mnie.
- To na razie - pożegnał się. - I masz... - wcisnął mi w rękę małą karteczkę. - Jakby co to wiesz... - rzucił wsiadając do samochodu. W środku był już Ross, Ryland, Rocky, Rydel i Ratliff. Dopiero teraz zobaczyłam siedzącego za kierownicą Marka. Pomachałam im wszystkim i podeszłam do drzwi. Dopiero gdy odjechali, weszłam do środa i opierając się plecami o ścianę, rozłożyłam karteczkę.
Na niej było dziewięć cyfr, co oznaczało tylko jedno - numer telefonu Rikera.
________________
To tyle na razie! Mam nadzieję, że wam się podobało. Piszcie komentarze, szukajcie mnie na Fb jeśli chcecie (możecie wtedy też pisać do mnie w wiadomości ;) ) i możecie szukać mnie też na TT, gdzie będę informowała o wstawieniu nowego rozdziału. Jeśli macie jakieś sugestie, pomysły czy uwagi, możecie pisać na mój e-mail : emila1231@interia.pl Zapraszam was również na fanpage na Fb, który prowadzę i też informuję o pojawieniu się nowego rozdziału - Polish R5ers. I jeśli macie pytania dotyczące rozdziału, bohaterów, czegokolwiek (nawet jeśli chodzi o mnie) to pytajcie, a ja z chęcią odpowiem na każde pytanie.
Tutaj macie jeszcze zapowiedzi teledysku (I Can't) Forget About You, których jest już 3! Czekamy na pozostałe i na sam teledysk oczywiście też!
Rocky - http://www.youtube.com/ watch?v=WBroHgqCgDM
Ratliff - http://www.youtube.com/ watch?v=uS4pdJUY8Rc
Rydel - http://www.youtube.com/ watch?v=L-HB5dBOZ3U&feature=you tu.be
I do zobaczenia w następnym poście!
ROZDZIAŁ 9
OBIAD
Wracając do domu odprowadzana przez Rikera, byłam bardzo wesoła. Cały czas przypominałam sobie to, co się właśnie wydarzyło. Trzy duże pizze, podejrzanie przemiły kasjer, ja i R5. Na początku było bardzo dziwnie. Wszyscy starali się zachować zbyt idealnie. Ja dlatego, że byli przy mnie moi idole, a oni... Właściwie to nie wiem dlaczego. Może dlatego, że myśleli, że podam ich do sądu za ten wypadek i akcję ze szpitalem, nie wspominając już o śledzeniu, a może po prostu nie wiedzieli, co mam teraz w głowie i czy nie planuję żadnej zemsty w stylu rzucenia gorącą pizzą w twarz. To byłoby do mnie nie podobne, ale oni o tym wtedy jeszcze nie wiedzieli.
Więc gdy zasiedliśmy przy stole ze sztućcami w ręku, próbując pokroić kawałek pizzy, który mieliśmy na swoich talerzach, było to naprawdę bardzo dziwne. Jednak tylko Rocky i Ratliff nie zachowywali się jak książęta, próbujący zrobić na mnie wrażenie i przekonać potajemnie, że nie warto wzywać policję, rozluźnili atmosferę, jedząc pizzę w tradycyjny sposób i wygłupiając się przy tym, w każdej możliwej sytuacji.
Ja jednak nawet wtedy nie byłam wcale rozluźniona. To była moja wada - byłam nieśmiała i dopiero po nawiązaniu naprawdę dobrych kontaktów mogłam się zrelaksować. Mimo że wydawało mi się, że dobrze znam R5, to w głębi ducha wiedziałam, że wcale tak nie jest.
Rydel po krótkim czasie zobaczyła mój problem z nawiązywaniem nowych znajomości nawet, jeśli chodziło o kogoś sławnego. Starała wciągnąć mnie do rozmowy o modzie, lecz przekonała się, że nie interesują mnie takie tematy. Dlatego szybko przerzuciła się na muzykę. Zagadałam się z nią bez reszty.
Dowiedziałam się również, że Ryland specjalnie przyleciał z powrotem do LA, gdy tylko dowiedział się, co się stało. Nie mieszkał tutaj i już jutro wracał z powrotem. Chciał mnie poznać i również dowiedzieć się prawdy.
Po krótkim czasie, cała reszta (w tym ja) nie przejmowała się żadnymi sztućcami, powagą czy uprzejmościami. Byliśmy... sobą. Po prostu. Żartowaliśmy, pożeraliśmy kolejne kawałki gorącej pizzy i gadaliśmy. Gdy jednak trzeba było skończyć obiad i wracać do rzeczywistości, zrobiło mi się żal tego, że ta chwila nie może trwać wiecznie. Nie wiedziałam, czy jeszcze uda nam się to powtórzyć, czy uważają mnie za przyjaciółkę, albo chociaż znajomą. Wiedziałam tylko, że jesteśmy R5 Family.
- O czym tak myślisz? - spytał Riker, wyrywając mnie z zamyślenia.
- O tym, co się właśnie wydarzyło - odpowiedziałam. - Dalej w to nie wierzę.
Chłopak zaśmiał się.
- Nie wierzysz, że jadłaś obiad z najsławniejszym i najgenialniejszym zespołem na świecie, czy to, że poznałaś nas dzięki tygodniu w szpitalu? - spytał z rozbawionym błyskiem w oku.
- Ale jesteś skromny... - mruknęłam pod nosem, a Riker się roześmiał. Nie wiedział tylko, że dla mnie R5 jest naprawdę najgenialniejszym zespołem. Kiedyś słuchałam czasami 1D, ale zrozumiałam, że to naprawdę nie ja. Dopiero R5 podpasowało się do mojego życia. To byli wariaci, a ja zawsze podziwiałam ich za odwagę, gdy robili różne dziwne, a zarazem zabawne rzeczy na scenie. - Nie wierzę i w jedno i w drugie - odpowiedziałam w końcu.
Nagle odwróciliśmy się, słysząc coraz głośniejsze kroki.
- Zostawiłaś telefon w pizzeri - powiedział Rocky, lekko zasapany. Wzięłam od niego komórkę zaskoczona, a zarazem wdzięczna chłopakowi.
- Dziękuję - odpowiedziałam, patrząc mu w oczy. Jego brązowe włosy opadały mu na czoło, a orzechowe oczy wpatrywały się we mnie.
- Spoko - odpowiedział. - W końcu nie trafimy do żadnego więzienia ani nic, więc mamy u ciebie dług.
Pokiwałam tylko głową.
Nawet nie zauważyłam, kiedy doszliśmy pod mój dom.
- No więc... My już idziemy. Nie chcemy wzbudzać zachwytu w żadnej twojej sąsiadce, która właśnie wygląda przez okno. Zobaczy nas jeszcze zemdleje bidulka i co będzie? - powiedział z udawaną przykrością Rocky.
Wszyscy roześmialiśmy się.
- Dobra my już naprawdę musimy lecieć. To na razie - powiedział Rocky bardziej poważnie. Zauważyłam czarny samochód podjeżdżający pod dom. Rocky otworzył drzwi i wsiadając pomachał ręką na brata.
Riker tylko pokiwał głową i odwrócił się do mnie.
- To na razie - pożegnał się. - I masz... - wcisnął mi w rękę małą karteczkę. - Jakby co to wiesz... - rzucił wsiadając do samochodu. W środku był już Ross, Ryland, Rocky, Rydel i Ratliff. Dopiero teraz zobaczyłam siedzącego za kierownicą Marka. Pomachałam im wszystkim i podeszłam do drzwi. Dopiero gdy odjechali, weszłam do środa i opierając się plecami o ścianę, rozłożyłam karteczkę.
Na niej było dziewięć cyfr, co oznaczało tylko jedno - numer telefonu Rikera.
________________
To tyle na razie! Mam nadzieję, że wam się podobało. Piszcie komentarze, szukajcie mnie na Fb jeśli chcecie (możecie wtedy też pisać do mnie w wiadomości ;) ) i możecie szukać mnie też na TT, gdzie będę informowała o wstawieniu nowego rozdziału. Jeśli macie jakieś sugestie, pomysły czy uwagi, możecie pisać na mój e-mail : emila1231@interia.pl Zapraszam was również na fanpage na Fb, który prowadzę i też informuję o pojawieniu się nowego rozdziału - Polish R5ers. I jeśli macie pytania dotyczące rozdziału, bohaterów, czegokolwiek (nawet jeśli chodzi o mnie) to pytajcie, a ja z chęcią odpowiem na każde pytanie.
Tutaj macie jeszcze zapowiedzi teledysku (I Can't) Forget About You, których jest już 3! Czekamy na pozostałe i na sam teledysk oczywiście też!
Rocky - http://www.youtube.com/
Ratliff - http://www.youtube.com/
Rydel - http://www.youtube.com/
I do zobaczenia w następnym poście!
piątek, 10 stycznia 2014
Rozdział 8 - Wyjaśnienia
Dobra jak wczoraj obiecałam - rozdział 8! I też jak obiecałam jest trochę dłuższy. Mam nadzieję, że wam się spodoba ^^ Więc zapraszam do czytania!
ROZDZIAŁ 8
WYJAŚNIENIA
Siedziałam z Rikerem na ławce na małym placyku. Wiedziałam już wszystko, co chciałam wiedzieć.
Okazało się, że chodził za mną z powodu mojego wylądowania w szpitalu. Było to tak, że gdy schylałam się po telefon, uderzył mnie drzwiami. Po prostu nie zauważył mnie, a ja nieszczęśliwie musiałam dostać mocno z głowę. Zadzwonił po karetkę i odwiedzał mnie w szpitalu, żeby się upewnić, że nic się poważnego nie stało. Nie udało mu się jednak mnie złapać samej, więc zdobył mój adres i zostawił wiadomość na karteczce z nadzieją, że ją znajdę.
Nie powiem, że strasznie mi ulżyło, że to właśnie on był teraz tutaj ze mną. Nikt, kogo bym w ogóle nie znała. Nikt, kto mógłby okazać się jakimś niebezpiecznym człowiekiem. Nikt taki, tylko człowiek, którego uwielbiałam, widząc go na zdjęciach czy filmikach z wywiadów. To był mój idol. Gdy widziałam jego lub jakiegokolwiek członka R5 w telewizji, uśmiechałam się do ekranu jak głupia. Po prostu uwielbiałam ich takimi, jacy są przed kamerami, a tak na prawdę, to ja ich kompletnie nie znam. Nie wiem, jacy są w codziennym życiu, ani co robią w wolnych chwilach. Jak spędzają urodziny swoich rodziców, czy co robią w nudny, sobotni dzień, gdy nie siedzą w samolocie, nie mają prób, lub nie piszą nowej piosenki. Mogłam się tego jedynie domyślać, podobnie jak reszta jego fanów.
Przyjrzałam się dokładnie chłopakowi. Jego umięśnione ręce i brzuch opinała koszula w kratę, którą nosił wcześniej pod bluzą. Blond grzywka przysłaniała jego bystre i ciepłe brązowe oczy. Uśmiechał się delikatnie, co dodawało mu dużo uroku.
- Masz jeszcze chwilkę? - spytał, wyrywając mnie z zamyślenia.
- Tak - odpowiedziałam nieśmiało. - Chyba tak.
Riker uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- To co powiesz, na mały wspólny obiad? - spytał, a ja wytrzeszczyłam oczy z zaskoczenia. - Chciałbym trochę lepiej poznać osobę, którą wysłałem do szpitala.
Zaśmiałam się.
- Przydałoby się - przytaknęłam, a chłopak też się roześmiał.
Wstaliśmy z ławki, a Riker od razu zaczął prowadzić mnie do sobie znanego celu.
- Mamy tylko nadzieję, że nie będzie żadnych fotografów - rzucił, rozglądając się. - Najgorsze jest to, że wieść, że ktoś z R5 wysłał cie do szpitala, już się lekko zdążyła roznieść - powiedział nagle zmartwiony. - Reporterzy nas niszczą. Ciągle na stronach pojawiają się wpisy o tym, a gazety też nie oszczędzają papieru. Nie wiem, jak się po tym pozbieramy - zakończył, a ja dostrzegłam smutek w jego brązowych oczach.
- Nie martw się - powiedziałam odruchowo. Wiedziałam, że to jednak nie starczy. - Przecież oni nie wiedzą jak na prawdę było.
- I w tym właśnie problem - przerwał mi Riker. - Piszą coś, zmyślają... Nie znają prawdy i wypisują same kłamstwa - powiedział chłopak, a ja tym razem dostrzegłam lekką złość w jego oczach. - Rozeszła się nawet plotka, że ktoś z zespołu cie pobił!
- Słuchaj naprostujemy to - starałam się pocieszyć Rikera. - Powiem im, jak na prawdę było i obiecuję, że nie poślę cię do sądu - zażartowałam, lecz chłopak wziął to na poważnie.
- Na prawdę? - spytał, a ja przytaknęłam głową. - Zrobisz to dla mnie? Dla zespołu? Wiesz, że sprawę w sądzie masz wygraną i że możesz dostać kupę pieniędzy...
- Uważaj, bo się rozmyślę - zagroziłam Rikerowi i razem się roześmialiśmy. - Będzie dobrze.
Po tych słowach zapadła trochę niezręczna cisza.
- Wiesz ja uwielbiam R5 i nigdy bym was nie skrzywdziła w taki sposób - powiedziałam nagle, po czym przestałam zawstydzona. Na policzkach pojawił mi się rumieniec. - Znaczy uwielbiam z tego co was widzę w telewizji, bo tak naprawdę, to was nie znam - dodałam. - Szkoda, ale teraz mam szansę.
- Tak? My lubimy spełniać marzenia naszej R5 Family. Sami do niej należymy - przytaknął po krótkim namyśle. - Więc teraz masz okazję mnie poznać - mówiąc to, Riker puścił do mnie oko. - A jaka jest twoja ulubiona piosenka?
- Gdybym zaczęła ci wymieniać, to trochę by to potrwało - ostrzegłam. - Ale kocham Cali Girls, Forget About You, Loud... Dużo tego - przyznałam. - I świetna jest też wasza piosenka Ready Set Rock. A ty? Jaką lubisz najbardziej? - spytałam.
Riker zastanowił się chwilę.
- Też ich jest kilka - przyznał. - Nie potrafię wymienić, w szczególności, że niektóre śpiewam.
Pomyślałam przez chwilę nad jego słowami, po czym pokiwałam głową. Nagle rozległ się dźwięk dzwonka i Riker wyjął telefon z kieszeni. Spojrzał na mnie, dając do zrozumienia, że musi odebrać. Skinęłam tylko głową, a on przyłożył telefon do ucha. Nie mówił dużo. Słuchał przez chwilę, po czym spytał mnie, czy reszta ekipy razem z Rylandem mogą przyłączyć się do naszego obiadu. Zaskoczona, a jednocześnie podekscytowana odpowiedziałam:
- Jasne.
Po tym gadali chwilę przez telefon, a ja spytałam.
- A gdzie właściwie idziemy?
Riker przerwał rozmowę i odpowiedział:
- Myśleliśmy nad taką restauracją... - myślał przez chwilę. - Zawsze zapominam jej nazwy. No w każdym razie w centrum miasta.
- A nie możemy iść po prostu na pizzę? - spytałam pod nosem, a Riker uśmiechnął się szeroko, po czym parsknął śmiechem. Rzucił kilka słów do telefonu, po czym zameldował:
- W takim razie idziemy na pizzę. Wszyscy nie mają nic przeciwko, więc...
Też parsknęłam śmiechem. Chcieli mnie zabrać to jakiejś pewnie eleganckiej restauracji, a ja zaciągnęłam ich na pizzę...
Zapowiadał się świetny obiad.
_______________
To tyle! Zostawiajcie komentarze albo piszcie swoje opinie na mojego Fb ;) Możecie znaleźć mnie także na TT ( @Emilia_Official). Więc... Piszcie, czy wam się podoba, piszcie, co wam nie pasuję i możecie również zadawać pytania dotyczące rozdziałów, jeśli czegoś nie zrozumiecie. Nie bójcie się, bo ja na prawdę nie gryzę, a komentarze mnie motywują do dalszego pisania. No a teraz do zobaczenia w następnym poście!
PS Widzieliście zapowiedzi do teledysku piosenki R5 (I Can't) Forget About You?? Tutaj macie jak na razie 2 i czekamy teraz na resztę i na sam teledysk oczywiście też! Wstawię wam go tutaj, a jak na razie macie tylko krótkie filmiki :
Ratliff - http://www.youtube.com/watch?v=uS4pdJUY8Rc&feature=youtu.be
Rocky - http://www.youtube.com/watch?v=WBroHgqCgDM
ROZDZIAŁ 8
WYJAŚNIENIA
Siedziałam z Rikerem na ławce na małym placyku. Wiedziałam już wszystko, co chciałam wiedzieć.
Okazało się, że chodził za mną z powodu mojego wylądowania w szpitalu. Było to tak, że gdy schylałam się po telefon, uderzył mnie drzwiami. Po prostu nie zauważył mnie, a ja nieszczęśliwie musiałam dostać mocno z głowę. Zadzwonił po karetkę i odwiedzał mnie w szpitalu, żeby się upewnić, że nic się poważnego nie stało. Nie udało mu się jednak mnie złapać samej, więc zdobył mój adres i zostawił wiadomość na karteczce z nadzieją, że ją znajdę.
Nie powiem, że strasznie mi ulżyło, że to właśnie on był teraz tutaj ze mną. Nikt, kogo bym w ogóle nie znała. Nikt, kto mógłby okazać się jakimś niebezpiecznym człowiekiem. Nikt taki, tylko człowiek, którego uwielbiałam, widząc go na zdjęciach czy filmikach z wywiadów. To był mój idol. Gdy widziałam jego lub jakiegokolwiek członka R5 w telewizji, uśmiechałam się do ekranu jak głupia. Po prostu uwielbiałam ich takimi, jacy są przed kamerami, a tak na prawdę, to ja ich kompletnie nie znam. Nie wiem, jacy są w codziennym życiu, ani co robią w wolnych chwilach. Jak spędzają urodziny swoich rodziców, czy co robią w nudny, sobotni dzień, gdy nie siedzą w samolocie, nie mają prób, lub nie piszą nowej piosenki. Mogłam się tego jedynie domyślać, podobnie jak reszta jego fanów.
Przyjrzałam się dokładnie chłopakowi. Jego umięśnione ręce i brzuch opinała koszula w kratę, którą nosił wcześniej pod bluzą. Blond grzywka przysłaniała jego bystre i ciepłe brązowe oczy. Uśmiechał się delikatnie, co dodawało mu dużo uroku.
- Masz jeszcze chwilkę? - spytał, wyrywając mnie z zamyślenia.
- Tak - odpowiedziałam nieśmiało. - Chyba tak.
Riker uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- To co powiesz, na mały wspólny obiad? - spytał, a ja wytrzeszczyłam oczy z zaskoczenia. - Chciałbym trochę lepiej poznać osobę, którą wysłałem do szpitala.
Zaśmiałam się.
- Przydałoby się - przytaknęłam, a chłopak też się roześmiał.
Wstaliśmy z ławki, a Riker od razu zaczął prowadzić mnie do sobie znanego celu.
- Mamy tylko nadzieję, że nie będzie żadnych fotografów - rzucił, rozglądając się. - Najgorsze jest to, że wieść, że ktoś z R5 wysłał cie do szpitala, już się lekko zdążyła roznieść - powiedział nagle zmartwiony. - Reporterzy nas niszczą. Ciągle na stronach pojawiają się wpisy o tym, a gazety też nie oszczędzają papieru. Nie wiem, jak się po tym pozbieramy - zakończył, a ja dostrzegłam smutek w jego brązowych oczach.
- Nie martw się - powiedziałam odruchowo. Wiedziałam, że to jednak nie starczy. - Przecież oni nie wiedzą jak na prawdę było.
- I w tym właśnie problem - przerwał mi Riker. - Piszą coś, zmyślają... Nie znają prawdy i wypisują same kłamstwa - powiedział chłopak, a ja tym razem dostrzegłam lekką złość w jego oczach. - Rozeszła się nawet plotka, że ktoś z zespołu cie pobił!
- Słuchaj naprostujemy to - starałam się pocieszyć Rikera. - Powiem im, jak na prawdę było i obiecuję, że nie poślę cię do sądu - zażartowałam, lecz chłopak wziął to na poważnie.
- Na prawdę? - spytał, a ja przytaknęłam głową. - Zrobisz to dla mnie? Dla zespołu? Wiesz, że sprawę w sądzie masz wygraną i że możesz dostać kupę pieniędzy...
- Uważaj, bo się rozmyślę - zagroziłam Rikerowi i razem się roześmialiśmy. - Będzie dobrze.
Po tych słowach zapadła trochę niezręczna cisza.
- Wiesz ja uwielbiam R5 i nigdy bym was nie skrzywdziła w taki sposób - powiedziałam nagle, po czym przestałam zawstydzona. Na policzkach pojawił mi się rumieniec. - Znaczy uwielbiam z tego co was widzę w telewizji, bo tak naprawdę, to was nie znam - dodałam. - Szkoda, ale teraz mam szansę.
- Tak? My lubimy spełniać marzenia naszej R5 Family. Sami do niej należymy - przytaknął po krótkim namyśle. - Więc teraz masz okazję mnie poznać - mówiąc to, Riker puścił do mnie oko. - A jaka jest twoja ulubiona piosenka?
- Gdybym zaczęła ci wymieniać, to trochę by to potrwało - ostrzegłam. - Ale kocham Cali Girls, Forget About You, Loud... Dużo tego - przyznałam. - I świetna jest też wasza piosenka Ready Set Rock. A ty? Jaką lubisz najbardziej? - spytałam.
Riker zastanowił się chwilę.
- Też ich jest kilka - przyznał. - Nie potrafię wymienić, w szczególności, że niektóre śpiewam.
Pomyślałam przez chwilę nad jego słowami, po czym pokiwałam głową. Nagle rozległ się dźwięk dzwonka i Riker wyjął telefon z kieszeni. Spojrzał na mnie, dając do zrozumienia, że musi odebrać. Skinęłam tylko głową, a on przyłożył telefon do ucha. Nie mówił dużo. Słuchał przez chwilę, po czym spytał mnie, czy reszta ekipy razem z Rylandem mogą przyłączyć się do naszego obiadu. Zaskoczona, a jednocześnie podekscytowana odpowiedziałam:
- Jasne.
Po tym gadali chwilę przez telefon, a ja spytałam.
- A gdzie właściwie idziemy?
Riker przerwał rozmowę i odpowiedział:
- Myśleliśmy nad taką restauracją... - myślał przez chwilę. - Zawsze zapominam jej nazwy. No w każdym razie w centrum miasta.
- A nie możemy iść po prostu na pizzę? - spytałam pod nosem, a Riker uśmiechnął się szeroko, po czym parsknął śmiechem. Rzucił kilka słów do telefonu, po czym zameldował:
- W takim razie idziemy na pizzę. Wszyscy nie mają nic przeciwko, więc...
Też parsknęłam śmiechem. Chcieli mnie zabrać to jakiejś pewnie eleganckiej restauracji, a ja zaciągnęłam ich na pizzę...
Zapowiadał się świetny obiad.
_______________
To tyle! Zostawiajcie komentarze albo piszcie swoje opinie na mojego Fb ;) Możecie znaleźć mnie także na TT ( @Emilia_Official). Więc... Piszcie, czy wam się podoba, piszcie, co wam nie pasuję i możecie również zadawać pytania dotyczące rozdziałów, jeśli czegoś nie zrozumiecie. Nie bójcie się, bo ja na prawdę nie gryzę, a komentarze mnie motywują do dalszego pisania. No a teraz do zobaczenia w następnym poście!
PS Widzieliście zapowiedzi do teledysku piosenki R5 (I Can't) Forget About You?? Tutaj macie jak na razie 2 i czekamy teraz na resztę i na sam teledysk oczywiście też! Wstawię wam go tutaj, a jak na razie macie tylko krótkie filmiki :
Ratliff - http://www.youtube.com/watch?v=uS4pdJUY8Rc&feature=youtu.be
Rocky - http://www.youtube.com/watch?v=WBroHgqCgDM
Subskrybuj:
Posty (Atom)