niedziela, 29 czerwca 2014

Rozdział 39 - Telefon


ROZDZIAŁ 39

TELEFON


   Siedziałam przy łóżku Rocky'ego trzymając go za rękę. Wpatrywałam się w jego profil. Chłopak spał już od jakiegoś czasu. Było z nim dobrze. Ross siedział na korytarzu, ponownie przeczesując nerwowo ręką włosy, od czego stały już na wszystkie strony.
   Wczoraj oznajmiłam mu, że wszystko sobie przypomniałam. Gdy zapytał, jak, zaczęły się trudności. Nie wiedziałam, co zrobić. W końcu zdecydowałam się powiedzieć prawdę, bo i tak by się o tym dowiedział. Gdy zaczęłam mówić i byłam już przy tym, jak Rocky przewiesił mi gitarę przez ramię, wiedział jak to się potoczy.
   - Ross... bardzo cię przepraszam. Strasznie mi głupio - powiedziałam ze łzami w oczach, gdy chłopak mi przerwał.
   - Jestem idiotą... - wydukał w końcu blondyn.
   - Nie. Nie jesteś. To ja zawiniłam - westchnęłam.
   - Nie bierz na siebie winy. Podświadomie wiedziałem, że go kochasz, a mimo wszystko chciałem ciebie od niego odsunąć. Złamałem kodeks braci i dostałem za swoje - Ross schował twarz w dłonie.
   - Ja cię kocham, bardziej jak przyjaciela, ale...
   - ... mniej niż Rocky'ego - dokończył za mnie. - I to jest w tym najgorsze. Może gdyby Rocky'ego nie było, byłabyś moja.
   - Nawet tak nie myśl! Jesteście braćmi - skarciłam blondyna.
   - Tylko ja zawsze dorastałem w ich cieniu! I głupi myślałem, że teraz będzie inaczej.
   - Nie wolno ci tak myśleć! Jesteś utalentowanym, młodym chłopakiem, którego jeszcze wiele czeka. Może los chciał, żebyś jeszcze trochę poczekał na swoją miłość - starałam się pocieszyć chłopaka i chwyciłam go za rękę.
   - Dzięki - rzucił tylko i mocniej chwycił moją dłoń.
   - Niech pani się przesunie, proszę - głos pielęgniarki wyrwał mnie z zamyślenia. Rocky leżał w szpitalu tylko jeden dzień. Mimo iż zabrali go tutaj całego zakrwawionego, to jego obrażenia nie były takie wielkie. Dzisiaj miał już wychodzić.
   Brunet otworzył gwałtownie oczy, patrząc prosto na mnie. Przeciągnął się leniwie.
   - Wstawaj. Jak przyjdzie lekarz przebada cię i wracasz do domu - uśmiechnęłam się do bruneta. Już dawno nie byłam taka szczęśliwa. Nie czułam się tak lekko. A teraz...
   - Mogę wychodzić już teraz. Tylko pomóż mi wstać - jęknął Rocky, próbując usiąść. Sprawiało mu to trudność, ponieważ całe plecy miał obite.
   Zaśmiałam się, widząc komiczne wręcz próby wstania i pomogłam chłopakowi usiąść. Wtedy do pokoju wpadł Ross wraz z doktorem. Blondyn przystanął obok mnie, obserwując uważnie brata. Lekarz zabrał się za badanie chłopaka.
   - Chce, żebyś była szczęśliwa - szepnął mi Ross do ucha.
   - Nawet, gdy będę z Rocky'm?
   - Tak - westchnął blondyn. - Może za bardzo się pospieszyłem?
   - Może - pokiwałam powoli głową.
    Po dwudziestu minutach bezczynnego stania, Rocky'ego wypisali ze szpitala i ruszyliśmy na parking, gdzie czekał już na nas Riker. Zgarnął naszą trójkę i już po chwili byliśmy w domu. Oczywiście wszyscy już wiedzieli, co się stało i że odzyskałam pamięć.
   - A co z Tally? - spytałam, ponieważ ta jedna rzecz nie dawała mi spokoju.
   - Zamknęli ją. Ją i Nathan'a za handel narkotykami - wyjaśnił Ross.
   - Może to i lepiej... - westchnęłam, mając nadzieję, że już więcej nie spotkam tej dziewczyny. Było mi też ciężko z powodu czekającej mnie wizyty z Riker'em. Załatwiał od Tally narkotyki. Ale dlaczego? Czy to nie przekraczało jakiejś granicy? Pewnie tak...
   Dotarliśmy pod dom i Rocky od razu wyskoczył z samochodu. Ross też i gdy tylko blondyn zatrzasnął drzwi od auta, brunet od razu wskoczył mu na plecy.
   - Do domu, mój rumaku! - krzyknął Rocky, rzucając się po plecach brata. Ten zarżał jak koń i ruszył biegiem w stronę drzwi. Gdy tylko je przekroczył, słuchać było głos Stormie, denerwującą się o dziecinne zachowanie synów w tak poważnej sytuacji.
   Ja i Riker zostaliśmy na zewnątrz, ponieważ chciałam z nim pogadać na osobności o tym, co się stało.
   - Dlaczego chciałeś ćpać? - przeszłam od razu do rzeczy.
   - Po prostu... spróbować czegoś nowego - westchnął blondyn. - To mnie nie usprawiedliwia, wiem, ale... Wiem, że popełniłem błąd, Nelly, tylko co mogę w związku z tym zrobić?
   - Są ważniejsze osoby, które potrzebują twoich wyjaśnień. Pokaż, że naprawdę żałujesz. I ciesz się, że dziennikarze o niczym nie wiedzą.
   - Przynajmniej jakieś plusy - westchnął chłopak. Popchnęłam go w stronę drzwi. Ten powoli wszedł do środka, gdzie od razu zjawiła się przed nim matka. Riker zaczął jej wszystko wyjaśniać i widać było, że jest na niego bardzo zła. Jednak tak naprawdę nie mogła nic zrobić.
   Nagle poczułam, jak ktoś łapie mnie w biodrach. Odwróciłam się powoli twarzą do Rocky'ego, który od razu złożył na mych ustach delikatny pocałunek.
   - Tęskniłem za tym - westchnął chłopak.
   - Ja też - powiedziałam szczerze i spojrzałam mu prosto w oczy. Staliśmy tak kilka minut, aż w końcu nie przerwał tego głos Rydel i błysk flesza.
   - To słodkie - skomentowała, patrząc na zrobione zdjęcie. Wyrwałam jej aparat z ręki i spojrzałam na fotografię. Na zdjęciu widać było mnie i Rocky'ego od pasa w górę, mocno się obejmujących i patrzących sobie w oczy. Jedynie nie pasowała sceneria - korytarz w domu Lynch'ów, cały zawalony gratami, których jeszcze nikt nie rozpakował po powrocie z trasy.
   - Nie mam z wami żadnych zdjęć - uświadomiłam sobie.
   - Ja mam kilka naszych na telefonie. Mogę ci wywołać - zaproponowała Rydel. Pokiwałam tylko głową. Po chwili Delly chwyciła mnie za rękaw i odciągnęła na bok. - To znowu jesteście razem? - zapytała blondynka, wskazując głową na bruneta. Pokiwałam z uśmiechem głową.
   - A co z tobą i Peter'em? - rzuciłam.
   - Nie chce go na razie widzieć - westchnęła Rydel. - On chyba nie był dla mnie.
   Wtedy podszedł do nas brunet i ponownie chwycił mnie w biodrach.
   - Już nie puszczę - powiedział, przybliżając swoje usta do mojego obojczyka. Odchyliłam głowę do tyłu i wtedy zadzwonił mój telefon. Niechętnie odsunęłam się od Rocky'ego i weszłam do jednego z pokoi. Szybko odebrałam, widząc, kto dzwoni.
   - Cześć córuś - przywitała mnie Jean.
   - Co jest?
   - Już niedługo święta. Wiesz co to oznacza? - zadała mi pytanie matka. Trochę się nad nim głowiłam, aż w końcu doszłam do czego zmierza Jean.
   - Już? - spytałam a głos lekko mi zadrżał. Jean mruknęła tylko niejasną odpowiedź, pożegnała się i rozłączyła. Usiadłam na kanapie w pokoju i schowałam twarz w dłoniach.
   - Hej! Co jest?  - do pokoju wszedł Ell, siadając obok mnie. Objął mnie przyjacielsko ramieniem, a zapach jego wody kolońskiej wymieszanej z... zapachem truskawki owiał mnie i wypełnił płuca.
   - Ratliff... - zaczęłam nieśmiało. - Dlaczego pachniesz truskawką? - zaśmiałam się.
   - Ehh to płyn pod prysznic Rydel... Myślałem, że jak psiknę się wodą kolońską to jakoś zamaskuję ten zapach, ale nic... - Ell westchnął, a ja znowu się roześmiałam. - A wracając do tematu, co jest? Nie jest ci dobrze z Rocky'm i chciałaś umówić się ze mną, ale nie wiesz, jak odmówić Rocky'emu? Klasyczny przypadek... - Ell szturchnął mnie ramieniem, a ja znowu się roześmiałam.
   - Muszę cię zawieść, bo nie o to chodzi. Dzwoniła moja mama. Ale naprawdę nie ważne. Jak będę chciała to powiem, a to nic ważnego, więc nie widzę teraz potrzeby.
   - Jesteś pewna?
   - Jak nigdy - wydusiłam z siebie i wymusiłam uśmiech. - A tak przy okazji - zaczęłam, przypominając coś sobie. - Nie mam żadnych zdjęć z tobą, więc może...
   - Dwa razy nie trzeba powtarzać! - rzucił rozentuzjazmowany Ell. Wyciągnęłam telefon i zaczęliśmy robić sobie zdjęcia.
   Nagle zrobiło mi się ciężko na sercu, gdy tylko widziałam rozweseloną twarz Ell'a.

_________________

Cześć! Tak na początek... WA-KA-CJE! <33 Wreszcie! Świetnie u mnie zaczęte ;3 I tak jak na drugim blogu ostrzegam was - Jest niby wolne, lecz ja zaczynam próby do występu we wrześniu i nie będę miała za bardzo czasu na pisanie rozdziałów, ale postaram się dodawać ich najwięcej, jak tylko będę mogła. I to tyle ^^ Komentujcie miśki!


2 komentarze:

  1. Super rozdział , czekałam na to żeby Nel znów była z Rock'm :)) Czekam na nexta . Pisz szybko :))

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam na nexta! pisz szybko bo nie mogę się doczekać! :)

    OdpowiedzUsuń