wtorek, 10 czerwca 2014

Rozdział 36 - Atak



ROZDZIAŁ 36

ATAK


   Wracałam do domu, z papierosem w ustach i niedopitym piwem w dłoni. Było mi tak lekko. Podśpiewywałam sobie jakieś piosenki pod nosem, to usłyszane w radiu, to jakieś z dzieciństwa.
   - To teraz co? - spytałam łapiąc ręką latarnię. Nogi pode mną się ugięły, lecz śmiało ruszyłam dalej.
   - A na co masz ochotę? - spytał mnie chłopak, łapiąc w pasie. Zachichotałam, bo podświadomie wiedziałam, że nie chodzi mu o piosenki. Odwrócił moją głowę w swoją stronę i mocno pocałował. Wypuściłam papierosa z dłoni, zaskoczona tak nagłym całusem. Oderwaliśmy się od siebie po jakimś czasie, ciężko oddychając. Ponownie zachichotałam. - Więc? - szepnął mi do ucha. W jego oddechu czuć było mocną woń alkoholu, podobnie jak w moim.
   Pociągnęłam z butelki łyk piwa. Gestem zaproponowałam mu alkohol, a chłopak od razu wziął butelkę do rąk. Zatoczyłam się delikatnie.
   Szliśmy tak w nieokreślonym kierunku. Myślałam, że zmierzam do domu, ale tak naprawdę nie miałam bladego pojęcia, gdzie jestem.
   Nagle obok nas zatrzymał się samochód.
   - Co wy tutaj wyczyniacie, do cholery? - spytał chłopak w środku. Nie było widać jego twarzy, więc skupiłam się, próbując coś zobaczyć. Nagle po prostu wysiadł z auta, wręcz wyszarpał mnie z ramion drugiego chłopaka i wepchnął do samochodu. Byłam tak zaskoczona, że nie zdążyłam zareagować. Po plecach przeszedł mi dreszcz.
   Chłopak wsiadł z powrotem do auta i gwałtownie ruszył.
   - Peter! Idioto, co ci odbiło? - warknęłam, widząc swojego ''porywacza''.
   - Nathan? Serio?! - podniósł głos.
   - Co ty do niego masz?! To twój przyjaciel! - prychnęłam. - Nie możemy go tam zostawić! Ma moje piwo! - krzyknęłam, odwracając się za siebie.
   - Dziecko, co ty z sobą robisz?
   - Nic - odparłam od razu. - Nie to nie, ale za piwo mi oddajesz - założyłam ręce na piersi. - Ale i tak nie możemy go tam zostawić! Jest pijany, jeszcze coś mu się stanie! - mówiłam spanikowanym głosem. Peter się zatrzymał. Widać było, że targają nim emocje, lecz po chwili zawrócił.
   - Nie wierzę, że to robię! I że ty coś takiego robisz!
   - Wymyślasz! - rzuciłam. Nie zdawałam sobie sprawy, jak głośno mówię i jak bardzo bełkoczę. - Masz szlugi?
   - Jezu, Nel! - Peter był wyraźnie zniecierpliwiony. Stukał palcami w kierownicę.
   - Nie mów do mnie Nel! Nie jestem dzieckiem! - warknęłam. - Nelly.
    Peter zatrzymał się przy swoim przyjacielu i również zgarnął go do samochodu.
   - Mój wybawca! Powiedz, że masz szlugi! - odwróciłam się w stronę Nathan'a. Wyciągnął paczkę z kieszeni i przybliżył do mnie. Złapał moją koszulkę, po czym odsłonił biust i wrzucił opakowanie za bluzkę. Zachichotałam i zanurkowałam ręką, by wydobyć papierosy z dekoltu.
   - Uspokójcie się! I żadnego palenia w samochodzie! - krzyknął Peter, wyrywając mi szluga z ręki. Zmierzyłam go wzrokiem.
   - Oczywiście - warknęłam, zapadając się w fotel.


   - Wchodźcie! - krzyknął Peter, a ja z Nathan'em powłócząc nogami przekroczyliśmy próg domu. Gdy pochyliłam się, żeby ściągnąć buty, chłopak złapał mnie za tyłek, na co odepchnęłam go żartobliwie. Peter widząc to przewrócił oczami. - Ty idziesz tutaj - pokierował Nathan'a do pokoju. Ten nie protestując wszedł do środka.
   - Ale wyślesz do mnie jeszcze kociaka na dobranoc, co? - spytał chłopak, z błyskiem w oku. Wpatrywał się prosto w mój dekolt. Peter go zignorował. Popchnął przyjaciela na łóżko, zgasił światło w pokoju, po czym zamknął za sobą drzwi.
   - A ty idziesz ze mną - rozkazał, ciągnąc mnie za sobą. Usiadłam sobie na kanapie w salonie. Peter jednak szybko zgonił mnie ruchem ręki i zaczął ją rozkładać. Korzystając z okazji wróciłam się po szlugi, które zostawiłam w kieszeni kurtki i wróciłam do szatyna. Wyszłam na taras zapalając jednego.
   - O co ci chodzi? - spytałam, gdy dołączył do mnie Peter, wpatrując się w mój profil.
   - O nic. Dobrze, że się odnajdujesz, ale Nathan nie jest dla ciebie.
   - Jesteś zazdrosny, czy jak? - spytałam zbliżając się do szatyna. Chłopak chciał się odsunąć, lecz złapałam go jedną ręką za koszulkę i obróciłam, by był tyłem do ściany domu. Oparłam się ciałem o jego brzuch i strzepnęłam popiół na ziemię.
   Staliśmy tak kilka minut, wpatrując się w siebie. Zdążyłam wypalić swojego szluga.
   - Więc? - spytałam Peter'a.
   - Przecież jesteśmy przyjaciółmi. Jak mógłbym być zazdrosny - prychnął chłopak.
   - Niby tak, ale po tym, co się stało w Miami... - podsunęłam, szczerząc się do Peter'a.
   - Przerabialiśmy to, tak?
   Przewróciłam oczami. Wspięłam się na palcach, a moje usta znalazły się na poziomie ust chłopaka. Stałam tak kilka chwil, po czym gwałtownie pocałowałam Peter'a. Nie był zaskoczony. Złapał mnie w biodrach, a ja zarzuciłam swoje nogi na jego biodra. Oplotłam go, a szatyn zaniósł mnie do środka, nie przestając całować. Położył na łóżku i zawisnął nade mną, podpierając się rękoma koło mojej głowy. Nie wiem, ile tak się całowaliśmy. Z małymi przerwami, na pieszczoty. To on zjeżdżał niżej, do moich piersi i brzucha, to ja badałam jego rysy mięśni. Leżałam pod nim, oplatając go nogami w pasie, od czasu do czasu je ściągając, gdy było nam niewygodnie. Unosiłam brzuch, gdy mnie dotykał.
   Po nie wiadomo ile trwającej chwili, ułożyliśmy się obok siebie. Leżeliśmy tak, dopóki nasze oddechy się uspokoiły. W końcu pomału przeniosłam wzrok na Peter'a. Spał. To była moja szansa.
   Zsunęłam się z łóżka, ubrałam buty i cicho wyszłam przed dom. Jak przez mgłę pamiętałam drogę stąd do domu. Z trudem szłam chodnikiem, lekko się zataczając. W głowie strasznie mi się kręciło.
   Gdy zobaczyłam swoją ulicę, odetchnęłam z ulgą. Jednak to tutaj.
   Nagle ktoś chwycił mnie za rękę i pociągnął w przeciwną stronę. Zaskoczona odwróciłam się do chłopaka. Chciałam krzyczeć, lecz w panice nie chciał wydobyć się ze mnie żaden dźwięk. Zaczęłam ciężko oddychać.
   Próbowałam się wyrwać, szarpać, lecz chłopak był wysoki i dobrze zbudowany, silniejszy ode mnie. Tylko tyle potrafiłam o nim powiedzieć.
   - Puszczaj! - krzyknęłam w końcu. Od razu jednak tego pożałowałam. Uścisk dłoni na moim przedramieniu nie zelżał, lecz chłopak stanął. Na myśl, co się teraz stanie, zesztywniałam, a włoski na plecach stanęły dęba.
   Chłopak powoli się odwrócił, spoglądając mi w oczy. Przyciągnął mnie bliżej siebie, na co się wzdrygnęłam.
   Nagle zrobił coś, czego nigdy bym się nie spodziewała. On mnie... Pocałował.

_________________

Cześć! Mamy rozdzialik! Mam nadzieję, że wam się spodoba. Zostawiajcie komentarze ^^

PS Słyszeliście Rock That Rock?? Kocham! <3

https://www.youtube.com/watch?v=IeVVLq9NDTU  

3 komentarze:

  1. Dlaczego Nel musiała się aż tak zmienić że zaczęła palić , pić i być tak jakby ...niegrzeczna . Oby ten chłopak który ją pocałował to był Ross lub Rocky . Jeżeli to któryś z nich to nie z nią porozmawia i jej chociaż coś przypomni . Oby się wszystko poukładało . A i tak przy okazji super rozdział i czekam na nexta . Proszę pisz szybko :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Błagam żeby to był Ross i żeby wszystko się jej przypomniało
    Świetny rozdział i szybko dodawaj nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie gdyby był to Riker....

    OdpowiedzUsuń