wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział 40 - Prawda



Wiem, że to tak nagle, ale... Stwierdziłam, że już czas. To ostatni rozdział tego opowiadania. Mam nadzieję, że będzie wam się dobrze go czytać. Bardzo ważna notatka na dole także też ją przeczytajcie ^^ 


ROZDZIAŁ 40

PRAWDA


   Następne dni coraz bardziej zbliżały nas do świąt. Robiłam sobie z Lynch'ami mnóstwo zdjęć przy każdej możliwej okazji, co chyba im nie przeszkadzało. Wykorzystałam fakt, że nie mamy żadnych wspólnych zdjęć, a w końcu się przyjaźnimy.
   Przez te kilka nocy nękały mnie koszmary z Rocky'm. Że spadł z tego dachu i zginął. A reszta... stali i się śmiali. A to przerażenie, które widziałam wtedy w jego oczach... Ono było ze mną wszędzie. Nawet, gdy Rocky się śmiał, to ja dalej w jego wesołych oczach widziałam ten strach. Nie potrafiłam się go pozbyć.
   - Halo, Nel! - Rocky pomachał mi ręką przed twarzą.
   - Tak? - powiedziałam pół przytomnie.
   - Pytałem, czy u nas dzisiaj zostajesz - westchnął brunet, lecz dalej miał uśmiech na twarzy.
   - Jasne, czemu nie. Raz mogę sobie zrobić wolne.
   - Jakie wolne? Od czego? - chłopak zmarszczył brwi.
   - Nie ważne. To dotyczy świąt. Muszę pozałatwiać kilka rzeczy przed świętami - machnęłam ręką.
   - Czy nasze gołąbki mogą być cicho? - przerwał nam Riker, wpatrzony w film. W tym samym czasie Ross wstał i nie patrząc w naszą stronę wyszedł z salonu. Podniosłam się, chcąc pójść za nim, lecz Rocky złapał mnie i pociągnął z powrotem na kanapę.
   - Potrzebuje czasu - szepnął mi do ucha, patrząc za bratem. Usadowiłam się wygodniej. Wiedziałam, że Rocky ma rację. W końcu też to przechodził, gdy ja z nim zerwałam i zaczęłam umawiać się z Ross'em. Wiedział, jak młodszy brat się teraz czuje.
   Skrzywiłam się, bo w głębi duszy wiedziałam, że to moja wina. To cierpienie. Ja też cierpiałam.
   - Gdzie ta Rydel? - ocknął się nagle Riker i również wyszedł. Po chwili pojawił się z wyszykowaną siostrą i Ell'em. - Zgarniemy tylko młodego - rzucił, nie wiadomo właściwie do kogo. Z dwadzieścia minut zajęło im wyciągnięcie blondyna z pokoju, ale w końcu cała czwórka stanęła gotowa w holu, chociaż Ross nieco naburmuszony.
  - Na pewno nie chcecie z nami iść? - odezwała się Rydel, gdy zmierzali w stronę wyjścia.
  - Rocky jeszcze nie jest na siłach, poza tym nie może pić alkoholu jeśli mamy mu podawać te tabletki przeciw bólowe. Ja też nie mam dzisiaj ochoty - wzruszyłam ramionami.
   - Jak chcecie. Zostajecie sami tylko mi tu bez szaleństw - zagroził Riker palcem, a Rydel się roześmiała, gdy ujrzała moje rumieńce.
   - Spokojnie damy sobie radę - rzucił również rozbawiony Rocky. Po chwili zostaliśmy sami, gdy reszta wybrała się do klubu.
   - Idę do łazienki - szybko wstałam z kanapy i poszłam do powiedzianego miejsca. Machinalnie otworzyłam szafkę i jak zwykle ujrzałam tam za dużą na mnie koszulkę Rocky'ego. Wzięłam gorący prysznic i wciągnęłam ją na siebie. Gdy wychodziłam ani trochę nie byłam skrępowana, mimo że strój sięgał mi do połowy ud.
   - Dawno cię tak nie widziałem - powiedział Rocky, gdy stanęłam przed kanapą, a jego oczy błysnęły. Przyciągnął mnie przed siebie i zaczął całować odsłoniętą część ud, idąc wyżej, do nóg zakrytych koszulką. Głaskałam go przy tym po włosach. Nie wiem nawet kiedy chłopak ściągnął ze mnie koszulkę i całował po brzuchu. Po chwili podciągnął mnie do góry, a ja oplotłam nogi wokół jego bioder. Zaniósł mnie do swojego pokoju i ułożył na łóżku. Całował mój brzuch, uda, szyję, jeździł po mojej skórze swoim ciepłym językiem i padał każde moje wgłębienie i wypustkę opuszkami palców. Nie robił jednak nic innego, nic więcej. Nawet nie wiedział jaką sprawia mi to przyjemność i jak bardzo chciałam więcej i więcej.
   Wsunęłam rękę pod koszulkę chłopaka i objechałam palcami jego rysy mięśni, po czym zjechałam w dół do kości biodrowych. Wsunęłam palec za gumkę jego bokserek, sprawdzając jak zareaguje. Jego oczy błysnęły niebezpiecznie. Chwycił mnie między łopatkami podnosząc lekko do góry, bym była bliżej niego.
   Po chwili zawahania wsunęłam kolejny palec za gumkę bokserek i kolejny, aż w końcu moja ręka otarła się o kolegę Rocky'ego, na co brunet zadrżał. Chwyciłam go mocno, a chłopak aż jęknął. Nie wiem, ile to trwało.
   - Miało być bez szaleństw - przypomniałam, wyciągając powoli rękę z bokserek bruneta, co średnio mu się spodobało.
   - Nie uprawiamy seksu. Nie ma szaleństw. Znaczy jest, ale nie takie, którego zakazali - chłopak puścił do mnie oko, ostatni raz pocałował mnie pomiędzy piersiami i ułożył się obok mnie.
   Wstałam, chwyciłam koszulę, która znalazła się na ziemi i wciągnęłam sobie przez głowę. Rocky cały czas wodził za mną wzrokiem, obserwując co robię. Nie wiedziałam jak zacząć to, co chciałam mu powiedzieć. To było trudne, szczególnie po tym wszystkim, co przeszliśmy. Co każde z nas przeżywało.
   - Jestem zmęczona - westchnęłam. Przykryłam się kołdrą, a Rocky zrobił to samo. Wtuliłam się w niego, wsuwając rękę pod koszulkę chłopaka i zatrzymując ją na piersi bruneta. Przycisnęłam dłoń, a serce chłopaka zabiło mi pod palcami. Mocne, szybkie uderzenia. Zamknęłam oczy, dając wypełnić się temu pulsowi. Poczułam rękę chłopaka na swoim policzku. Odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy.
   - Dobranoc - brunet pocałował mnie w czoło. Nic nie odpowiedziałam, tylko mocniej wtuliłam się w Rocky'ego. Nie myślałam, że mogłabym go odzyskać. Nie myślałam, że mi wybaczy. Zostawiłam go dla jego brata! Było to błędem. Nie byłam z nim szczęśliwa. Tylko Rocky był dla mnie. Ja go rozumiałam. I on mnie też. Dopełnialiśmy się. Kochaliśmy. I zawsze będę go kochać. Jako mojego idola i jako chłopaka. Po prostu kochać.


   Uciekłam do pokoju. Znowu. Miałam mało czasu. Teraz już naprawdę mało. Wcześniej próbowałam to wszystko jakoś odwlec, ale nic z tego. Święta się zbliżały i nie miałam na to wpływu.
   Najbardziej bałam się rozmowy z Rocky'm i z resztą Lynch'ów, nie pomijając również Ell'a. Postanowiłam jednak, że jest tylko jedna osoba, z którą muszę poważnie porozmawiać. Reszta dowie się w swoim czasie. Tak... To dobry pomysł. Tylko Rocky. Reszta... I tak się dowie.
   - Nel schodź już! - usłyszałam krzyk z dołu. Schyliłam się jeszcze i wyciągnęłam pluszaka pingwinka spod łóżka. Wrzuciłam go tam po tym, jak wróciłam do LA i nic jeszcze nie pamiętałam. Nie wiedziałam wtedy, jaki był ważny.
   Ociągając się zeszłam na dół i już po chwili siedziałyśmy w samochodzie. Nie rozmawiałam z ciocią przez całą drogę. Nie chciałam. Nie miałam na nic humoru i Mag dobrze o tym wiedziała. Święta... Jednak nie takie radosne.
   Szybko dotarliśmy pod dom Lynch'ów. Nie było już mowy, żebym ukrywała fakt, że spotykam się z Rocky'm przed ciocią. Zresztą po co? I tak nie miała na to wpływu. Nie mogła mi tego zabronić.
   Weszłam do środka bez pukania, po prostu. Wczoraj ostrzegłam bruneta, że przyjdę. Miał czekać. Reszta (jak mi powiedział) miała jechać do centrum. To dobrze. Bardzo dobrze.
   - Nelly! Już jesteś - Rocky uśmiechnął się do mnie, lecz ja nie miałam na to siły. Szybko podbiegłam do bruneta i mocno chwyciłam w ramiona. Trzymałam go tak kilka minut, które zdawały się trwać wieczność, co chwilę szepcząc, że go kocham.
   Odsunęłam się od chłopaka, a do oczu napłynęły mi łzy.
   - Hej! Co się stało? - Rocky chwycił mnie za podbródek i zmusił, żebym na niego spojrzała.
   - Przyszłam się pożegnać, Rocky - wydukałam.
   - Co? Nie rozumiem. To przez twoją ciocię? - brunet zmarszczył brwi i po chwili wziął mnie w ramiona.
   - Nie. Ja wyjeżdżam, Rocky - wydusiłam, a żal zawładnął mym sercem. Dreszcz przeszedł mi po plecach, gdy brunet odsunął mnie od siebie na odległość wyprostowanej ręki.
   - Jak to? Gdzie? Kiedy?
   - Teraz. Do Miami.
   - Na święta? - zapytał ostrożnie chłopak, przeciągając ostatnią sylabę. Ta jego ostrożność. Zawsze taki przy mnie był. Ale teraz to rozumiałam.
   - Chciałabym - westchnęłam. - Już tutaj nie wrócę, Rocky.
   Brunet patrzył na mnie przerażonymi oczami i znowu przyciągnął mnie do siebie.
   - Już? Tak szybko? - zapytał, wyraźnie przypominając sobie naszą rozmowę, gdy uczył mnie grać na gitarze, gdy tutaj przyjechałam.
   - Nie chce, ale... Muszę - po polikach spłynęły mi łzy, które Rocky szybko otarł kciukiem.
   - Zostań. Proszę - głos chłopaka się załamał.
   - Nie mogę.
   Rocky szybko złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Nie wiem, ile trwał. Pół godziny. Kilka minut. Parę sekund. Nie wiem. Po jakimś czasie usłyszałam klakson, oznaczający, że mój czas tutaj się skończył. Po prostu. Musiałam zostawić wszystko za sobą i odejść.
   - Muszę iść - wydukałam, odsuwając się z trudem od Rocky'ego.
   - Ale będę dzwonić. Uda nam się - głos bruneta drżał od emocji, tak samo jak mój. Pokręciłam głową, dając mu znak, że to nie ma sensu. - Dopiero cię odzyskałem i znów mam stracić?
   Na te słowa poczułam, jakby ktoś wbijał mi nóż prosto w serce i rozcinał je na milion kawałków. Ból, smutek i żal rozlały mi się po ciele. Płakałam. Mocno płakałam. Nie mogłam już tego powstrzymać. Rocky miał rację. Myślałam tak samo. Byłam z nim, a później zmarnowałam czas, który mógł być nam dany na Ross'a. Zapomniałam o nich wszystkich i dopiero, gdy Rocky znowu mnie pocałował zrozumiałam, jak bardzo go kocham. I nagle miałam go stracić. To wszystko. Ale co mogłam zrobić? Nic.
   - Do zobaczenia, Rocky - rzuciłam, pocałowałam szybko ostatni raz chłopaka i zostawiając na ziemi torbę ze świątecznymi prezentami dla Lynch'ów i Ell'a wyszłam, z całych sił starając się nie oglądać za siebie. Wsiadłam do samochodu, szeptem prosząc ciocię, żeby już jechała. Ona to zrobiła i w ciszy ruszyłyśmy z miejsca. Ostatni raz spojrzałam do tyłu, patrząc na malejący dom, a przed nim stojącego bruneta, a ból jeszcze bardziej ukuł mnie w serce. Czułam, że coś mnie od środka rozrywa. Na maleńkie kawałeczki. Pustka.
   I znowu zostanę sama. Bez przyjaciół. Bez rodziny. Bez chłopaka. Sama. Pusta. Jak porcelanowa lalka, z której uczuciami nikt się nie liczy.

__________________

Cześć miśki <33 Tym oto rozdziałem kończymy bloga. Szczerze mówiąc, to pisząc go się rozpłakałam. Moja przygoda z Nelly dobiega końca. Pisałam to dla was i dla siebie. Wcześniej nie byłam przekonana, ale teraz ciężko mi pomyśleć, że to już koniec.
Chciałabym z tego miejsca podziękować wszystkim, którzy wytrzymali i przeczytali wszystkie te rozdziały. Naprawdę was podziwiam! Dziękuję więc wszystkim, którzy byli ze mną od początku i którzy doszli w trakcie. Po prostu bez was, nie było by tego opowiadania! Gdyby nie wy i wasza chęć do czytania, to... Po prostu pewnie przestałabym pisać. I mimo że czasami się załamywałam, bo pod rozdziałami nie było komentarz, to i tak wiedziałam w głębi duszy, że jakaś jedna osóbka czyta ten durny rozdział, moje wypociny i to dawało mi siłę. Także dziękuję jeszcze raz ;**
I dziękuję mojej przyjaciółce - Van, która pełniła rolę mojego ''menadżera'', o co oczywiście jej nie prosiłam. Sama wpakowała się w moje opowiadanie. Ale była przy mnie cały czas i goniła do pisania rozdziałów. Jest świetna i nie wiem, co bym bez niej zrobiła <33 Dziękuję z całego serduszka wariatko!
I to tyle! Kończymy przygodę z Nelly i R5. Może jeszcze wrócę do tego i napiszę kolejną część?? No nie wiem, ale wszystko jest do zrobienia. Nie chce was tutaj zanudzać, ale... Po prostu kocham was <33 Wszystkich! No i Ready 5et Rock! Do usłyszenia miśki <33


4 komentarze:

  1. Rozdzial idealny! Czemu tak wczesnie musialas skonczyc????? Why...:'( ja cb tez kocham wariatko :* pisze jako anonim bo nie mam profilu zadnego xd ale i tak wiesz kim jestem ;* Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck Kckckckckckkckckkckckkkckckck <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Co dlaczego ona musi odjechać ?! Dlaczego już skończyłaś blog ??? :C Kocham ten blog a ty mi tu go zakańczasz .Proszę cię nie rób tego , napisz kolejną część !!!PROSZĘ Nie wytrzymam jeżeli nie będzie następnej .

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko uwielbiam ten blog. Od poczatku nie bylam z Toba ale jak doszlam to nadrobilam rozdzialy, a pozniej juz zawsze bylam na bierzaco i jak dodawalas to od razu bralam sie za lekture :3. Smutno mi, ze ta przygoda sie skonczyla, bo byla bardzo fajna. Masz dryg do pisania i mowie Ci nie koncz tego!! Wiem, ze piszesz inny blog o Bad Rydel xD Takze go czytam ;). Wiedz, ze jesli zalozysz nowego bloga to z ochota bede go czytac. Nie zawsze dodawalam komentarze, za co Cie prepraszam, ale zawsze czytalam. Bylam z Toba ;) Bardzo sie uciesze jesli napiszesz kolejna czesc, bo ta historia nie moze sie tak szybko i latwo skonczyc. Bede czekala.w razie czego jesli jednak nic sie nie pojawi to bede czekala na nowego bloga i next'y u Bad Rydel Lynch xD. Zycze ci duuuuzo super pomyslow i weny i powodzenia. Szkoda ze to juz koniec? :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Boze....to bylo 2 lata temu....a ja znowu czytam i rycze jak glupia....i strasznie za toba tesknie...Kocham najmcniej:'( <3

    OdpowiedzUsuń