ROZDZIAŁ 35
KLUB I NIEOCZEKIWANE ZDARZENIE
Zbiegłam po schodach, a moja granatowa miniówka radośnie podskakiwała, jakby żyła własnym życiem. Założyłam do niej zwykłą, czerwoną bluzkę, co tworzyło fajny kolorystyczny kontrast. Do tego czarne koturny.
- Wychodzę! - krzyknęłam, lecz Jean się nawet nie obejrzała. To tak jej na mnie zależało? Nie robiła nic? Nie pytała, dokąd idę, co będę robiła...? Może dlatego jestem, jaka jestem, a właściwie byłam, jaka byłam, bo teraz cała moja osobowość kształtuje się na nowo.
- Tylko nie wróć późno! - rzuciła moja 'mama', gdy byłam już przy drzwiach. Przewróciłam oczami. Jak idę na imprezę, to chyba wiadomo, że wrócę późno! Ale ona nie wiedziała, gdzie wychodzę, skoro się tym nie interesowała...
Wskoczyłam do samochodu, w którym czekała już Natalie. Uścisnęłam blondynkę, a ona po chwili ruszyła z miejsca. Czarne audi lśniło w blasku ulicznych latarni, gdy dojeżdżałyśmy do centrum Miami. Czułam się...wolna? Nie wiem, czy to dobre słowo, ale coś podobnego.
Podniosłam się z siedzenia, a moje włosy rozwiał wiatr. Roześmiałam się, wyrzucając ręce do góry. Natalie też się roześmiała. Czułam się przy niej swobodnie.
Gdy blondynka zatrzymała samochód, wyskoczyłam z niego, nie otwierając drzwi. Weszłyśmy do środka, gdzie roiło się od młodych, tańczących ludzi, lub siedzących przy barku. Po chwili wkręciłyśmy się pomiędzy tłum tańczących. Wiłyśmy się miedzy imprezowiczami, a klub drżał od głośnej muzyki. Po jakimś czasie podeszłyśmy do baru i zamówiłyśmy sobie drinka i jeszcze jednego. Szybko ktoś porwał Natalie, a ta nie protestując ruszyła za chłopakiem. Mimo że zostałam tylko ja, to nie czułam się samotna, pośród tylu ludzi.
Nagle poczułam, jak ktoś łapie mnie za rękę. Gwałtownie się odwróciłam, zauważając chłopaka. Próbowałam się szarpać, wyrwać nieznajomemu. On jednak był silniejszy. Ogarnął mnie strach.
- Puszczaj! - krzyknęłam, próbując przebić się przez głośną muzykę. Chłopak odwrócił się do mnie. Próbowałam dojrzeć jego twarz, ale przez migające, kolorowe światła było to trudne. Jeszcze raz spróbowałam się wyrwać. On jednak mocniej chwycił mnie za nadgarstek, przyciągając bliżej do siebie. Stanęliśmy w rogu sali.
- Nelly! Uspokój się!
- Kim ty jesteś? Skąd mnie znasz? - speszyłam się.
- Nie pamiętasz mnie? - spytał chłopak. Potrząsnęłam głową. ''Nieznajomy'' miał ciemne włosy i jasne oczy. - Jestem Peter! Twój przyjaciel. Z LA - wyjaśnił. - Co ci się stało?
- Ja... Nic nie pamiętam. Miałam mały wypadek i od tamtego momentu... - powiedziałam po chwili ciszy, załamującym się głosem. Równie dobrze mógł mnie okłamywać. Mogliśmy się nie znać. Może chciał wykorzystać tylko sytuację? Nie byłam pewna, ale w chłopaku było coś... przyciągającego? Czułam, że go znam. Peter przyciągnął mnie bliżej. Przytulił, a po chwili puścił. Był to delikatny, nieśmiały uścisk. Nagle dołączyła do nas Natalie.
- Kto to? - spytała, mierząc chłopaka lubieżnym wzrokiem.
- Mój przyjaciel - rzuciłam.
- Natalie - przedstawiła się dziewczyna, podchodząc bliżej do chłopaka, kładąc rękę na jego ramieniu. Po tym zjechała niżej i niżej, aż zatrzymała się przy pasku od spodni. Stanęła tak, jakby miała to z nim zrobić tu i teraz. Zachowywała się tak seksownie. Peter złapał ją w biodrach. Po chwili Natalie powoli się odsunęła.
Nie trwało to jednak długo, bo blondynkę znowu odciągnął jakiś chłopak, z którym bez sprzeciwu poszła. Była ładną blondynką, którą natura przyzwoicie obdarzyła, poza tym lubiła się bawić, więc nie dziwiłam się, dlaczego była taka ''rozchwytywana''. Peter odprowadzał ją wzrokiem.
- Musimy pogadać - rzucił po chwili ciszy, gdy Natalie zniknęła pomiędzy ludźmi. Znowu złapał mnie za nadgarstek i wyciągnął z klubu.
- Chodź do mnie - zaproponowałam i ruszyliśmy w odpowiednią stronę. Doszliśmy bardzo szybko, mimo że do domu miałam dość daleko. Pchnęłam drzwi i po chwili znaleźliśmy się w środku. Jean musiała wyjść, bo w pomieszczeniach panowała ciemność i cisza. Rozejrzałam się na wszelki wypadek, lecz byliśmy sami. Zaprowadziłam go do pokoju.
- To co się dokładnie stało? - spytał w końcu.
- Ja naprawdę nie pamiętam. Miałam wypadek i po tym straciłam pamięć. Lekarz mi mówił, że to może potrwać z tydzień, dzień, albo bardzo długo. To zależy od ludzi - westchnęłam, przypominając sobie słowa doktora. Peter chodził w tą i z powrotem, po czym usiadł obok mnie i przytulił.
Nagle odwrócił moją twarz do swojej i mocno, namiętnie pocałował. Nie byłam pewna, jak zareagować. Chciał tego, lecz robił to tak ostrożnie.
Chwycił moją bluzkę, podciągając do góry i szybko ściągając. Zaczął całować mnie po całym brzuchu i piersiach. Chciałam się bronić, odepchnąć go... Nie pamiętałam Peter'a. Ale... podobało mi się. Nie dałam rady mu się oprzeć.
Peter zsunął mi ramionka od stanika, a po chwili szybko go ze mnie zrzucił. Nie zostałam mu dłużna i też zdjęłam z niego koszulkę. On szybko ściągnął z siebie spodnie, zostając w samych bokserkach. Zrobił to samo z moją miniówką, sprawnie dotykając palcami moich nóg. Chłopak zaczął całować mnie po udach, na co zrobiło mi się gorąco. Po krótkiej chwili leżeliśmy na łóżku nadzy. Jeździł swoimi rękoma po moim ciele. Dotykał mojej gołej skóry na brzuchu, plecach, udach, okrążając palcami moje piersi.
Peter przewrócił się na plecy, ciągnąc przy okazji mnie. Usiadłam na nim okrakiem. Bardzo mu się to spodobało. Również całowałam go po całej klatce piersiowej i jego umięśnionym brzuchy. Oblizałam powoli wargę, jak miała zwyczaj robić Natalie. Wyprężyłam się przed nim, prezentując swoje piersi. Dotknął mojego brzucha. Peter podniósł się, znowu kładąc mnie na łóżku, a serce mi przyśpieszyło, gdy chłopak przygotowywał swojego ''kolegę''. Rozsunął mi nogi, szybko we mnie wchodząc. Jęknęłam z rozkoszy, przyciągając Peter'a bliżej do siebie. Zaczął poruszać się we mnie okrężnymi ruchami, co wręcz wbiło mnie w poduszki. Zacisnęłam ręce na karku chłopaka, co mu nie przeszkadzało. Potem zjechałam w dół, łapiąc go za umięśnione ramiona. Przysunęłam się do niego, chcąc być bliżej. Ocierałam się piersiami o brzuch chłopaka.
Peter poruszał się coraz szybciej i w końcu poczułam, że dochodzę. Krzyknęłam, na co Peter się uśmiechnął. Zwolnił tempa i ze mnie wyszedł. Spuścił mi się na brzuch, ostatni raz pocałował moje piersi i ułożył się obok mnie. Owinęłam sobie pasmo jego ciemnych włosów wokół palca. Ten gest coś mi przypominał, ale nie byłam pewna co. Jakby ktoś kiedyś tak robił u mnie.
Machinalnie złapałam w drugą rękę kilka pasm włosów.
Leżeliśmy tak, ciężko oddychając. W końcu ostatni raz pocałowałam Peter'a i zasnęłam.
_________________
Cześć ;*
Mamy rozdzialik! Ciężko mi się go pisało, serio, ale stwierdziłam, że już czas dać taką scenę. Zaskoczeni? Piszcie komenty ;)
Nie nie nie! A co z Rossem?? Ale i tak mi się bardzo podoba :P Czekam na nexta!!
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się tego , ale może być , ale też bym chciała żeby wszystko wróciło do normy :)) Szybko pisz następny rozdział !!! :))
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie się, nie mogę uwierzyć w taki zwrot akcji. Jestem mile zaskoczona. Czekam na next.
OdpowiedzUsuń