środa, 21 maja 2014
Rozdział 33 - Pamięć i Strach cz. 2
ROZDZIAŁ 33
PAMIĘĆ I STRACH CZ. 2
Po tym, co powiedział mi doktor byłam cała podenerwowana. Miałam tylko nadzieję, że to nie będzie trwało długo. Tylko tyle. Próbowałam zrobić wszystko, by coś sobie przypomnieć, cokolwiek! Cały czas przeczesywałam pamięć, wspomnienia, które mi zostały. Z minuty na minutę załamywałam ręce. Co ja miałam zrobić?
Nagle drzwi do pokoju się otworzyły, a ja spięta odwróciłam się w ich stronę. Do pomieszczenia szybkim krokiem weszła jakaś kobieta w towarzystwie jednej z pielęgniarek. Farbowana rudowłosa kobieta stanęła przede mną i złapała moją twarz w dłonie, na co się wzdrygnęłam. Odsunęłam się ostrożnie na sam koniec łóżka.
- To jest Jean - przedstawiła pielęgniarka kobietę. Jean, Jean... Przyjrzałam się uważniej rudowłosej. Jej delikatny uśmiech jak z okładki magazynu o modzie coś mi przypominał. Kobieta miała proste włosy, a jej oczy przysłaniały ciemne okulary. Jeszcze raz uważnie przeanalizowałam wszystkie wspomnienia, później jeszcze raz i jeszcze raz. Nagle sobie przypomniałam, jak lekarz podawał mi informacje o mnie. 'Nelly Moran, 19 lat. Miami. Jean i Ksawery Moran.'
Mama.
Próbowałam dojrzeć oczy kobiety przez jej okulary, ale mi się nie udało. Po chwili zobaczyłam spływającą po jej policzku łzę. Było mi żal Jean, ale... pamiętałam tylko, że jest moją matką. Chciałam ją pocieszyć, przytulić, ale czułam jakby to była obca kobieta. Miałam wrażenie, jakbym spotkała ją pierwszy raz, chociaż pojawiała się w moich myślach.
Westchnęłam.
- Nie ma sensu jej tutaj trzymać - odezwała się pielęgniarka. - Wypiszemy ją dzisiaj, a pani niech nas informuje o dalszym rozwoju - skierowała się do Jean, po czym wyszła. Zaczęłam zbierać swoje rzeczy, a po kilku minutach pielęgniarka wróciła, niosąc moje ubrania. Poszłam się przebrać, a Jean zajęła się wypisaniem mnie ze szpitala.
Nakładając na siebie skąpe ciuszki dziwnie się czułam, ale miałam tylko to. Mimo początkowej niewygody, szybko się przyzwyczaiłam i nawet mi się spodobały.
Ruszyłam za Jean na parking. Miałam wrażenie, jakbym szła za obcą osobą. Jak te biedne dzieci z domu dziecka, które wbrew swojej woli trafiają do nowych domów, do nowych ludzi. I nie mają nic do powiedzenia. Czułam się tak samo i na tą myśl, łzy napłynęły mi do oczu, ale szybko się ich pozbyłam. To była moja matka. To zupełnie coś innego, niż te dzieci.
Otworzyła przede mną drzwi, a ja wsiadłam do srebrnego samochodu, czując się bardziej niekomfortowo, niż w tych ubraniach, które miałam na sobie. Przez całą drogę wpatrywałam się w szybę. Miasto szybko umykało mi przed oczami, tworząc delikatną, kolorową plamę. Kręciło mi się w głowie, a to tylko pogarszało sprawę.
Weszłyśmy do domu, a ja od razu pobiegłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Nie wiem, ile tak leżałam. Dziwnie się czułam. Pamiętam ten pokój, ale miałam wrażenie, jakbym była w obcym domu. Usiadłam skrępowana przy ścianie, opierając się o nią plecami. Po chwili jednak coś sobie przypomniałam. Wstałam i podeszłam do okna. To dziwne. Nie było tutaj różanego ogrodu?
Cisze przerwał dzwonek telefonu. Nie od razu zorientowałam się, że to mój. Odebrałam telefon.
- Tak?
- Nelly! - rozległ się od razu męski głos w telefonie. - Dlaczego się nie odzywałaś? Próbowałem się do ciebie dodzwonić, ale nie odbierałaś.
- Kto mówi? - spytałam, marszcząc brwi.
- Nie poznajesz mnie? Przecież to ja! Tylko zmieniłem numer. Jakieś dziewczyny dostały mój... - westchnął chłopak trochę załamany. Dalej jednak miał wesoły głos.
- Ja... Nie pamiętam - szepnęłam, lecz chyba rozmówca nie usłyszał. - Cześć! - rzuciłam szybko, trochę przestraszona. Kto to był? Mogłam się spytać, ale nie mam pewności, że go znam. Wzdrygnęłam się.
Nagle drzwi się otworzyły i wpadła do pokoju Jean.
- Jak się czujesz? - spytała, siadając na łóżku.
- Dobrze... Chyba - dodałam szeptem po chwili. Odgarnęłam włosy do tyłu. Jak ja chciałam sobie wszystko przypomnieć! - Opowiedz trochę o mnie. Co się działo.
- Przez kilka miesięcy mieszkałaś teraz z ciocią Mag w Los Angeles. Masz tam też kuzynkę. Od małego się tobą zajmowałam. Podobno poznałaś kilka nowych osób. I masz przyjaciela w LA, Peter'a - Jean zastanawiała się chwilkę, ale chyba nic więcej nie przychodziło jej do głowy. Westchnęłam. Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Kobieta szybko się podniosła i poszła odtworzyć. Po chwili do pokoju wpadła dziewczyna. Brunetka ze smutkiem, pomieszanym z radością spoglądała na mnie i po chwili usiadła obok, na co ja się odsunęłam.
- Co się stało? - spytała.
- Ja nie pamiętam - powtórzyłam któryś raz to samo. - Nic nie pamiętam. Was nie pamiętam, swojego przyjaciela, ani nawet mojej mamy. Niczego - powiedziałam zrozpaczonym głosem.
- Postaram ci się siebie przypomnieć. Jestem Sophie. Chodziłyśmy razem do podstawówki, później wyjechałam do Chicago. Spotkałyśmy się po latach kilka dni temu, a ty na mnie nakrzyczałaś. Byłaś w mocnym szoku i mnie nie pamiętałaś. Później wszystko się wyjaśniło. Byłyśmy razem na zakupach tydzień temu i zachęciłam cię, do kupienia granatowej miniówki - mówiła, lecz mi nic się nie przypominało. Pokręciłam głową, dając jej znak, że dalej nie pamiętam. Ona zastanowiła się chwilę. - Wiem! - krzyknęła nagle. - Robiłyśmy razem babeczki na dzień ciasteczkowy i zrobiłyśmy sobie wojnę na mąkę! Całe byłyśmy białe - roześmiała się brunetka. Coś mi się powoli przypominało, ale to dalej nie zapełniało wszystkich luk, które miałam w pamięci.
- Coś sobie przypominam! - powiedziałam do niej, zatapiając się w myślach. Ona patrzała na mnie z nadzieją. Ale to nie moja wina. Nie straciłam pamięci specjalnie.
Nagle drzwi znowu się otworzyły i do pokoju wbiegła skąpo ubrana blondynka. Od razu przypomniałam sobie, jak szłyśmy w stronę Sophie, w sklepie w miniówkach.
- Słyszałam, że już jesteś w domu, więc przyszłam - wyjaśniła. Uśmiechnęłam się do niej, choć słabo pamiętałam kim jest. - Czy ty... Straciłaś pamięć? - spytała ostrożnie, a ja pokiwałam głową. Blondynka miała dziwny wyraz twarzy. - Zostawisz nas same? Na chwilkę? - skierowała się do Sophie, która od razu wstała i wyszła z pokoju. Blondynka zaś usiadła naprzeciwko mnie. - Naprawdę mnie nie pamiętasz? - spytała, a ja ponownie pokręciłam głową. - Jestem Natalie. Przyjaźnimy się - mówiła ze łzami w oczach. Zrobiło mi się jej żal. Przysunęłam się do niej i mocno przytuliłam.
- Nie pamiętam. Ale ci wierzę - dodałam szybko, widząc jej zasmucony wyraz twarzy. Uśmiechnęła się delikatnie przez łzy.
- Chcesz wyjść dzisiaj do klubu? Pobawimy się trochę, wypijemy. Będzie tak, jak wcześniej! - zaproponowała. Do klubu? Taką jestem dziewczyną?
Nagle przypomniało mi się, jak wkładałam papierosa do ust i wypuściłam dym. Później chwyciłam butelkę stojącą przy moich stopach i pociągnęłam duży łyk. No i patrząc na ubrania, które na sobie miałam... To możliwe...
- Jasne - zgodziłam się bez dłuższego namysłu. Natalie uśmiechnęła się tajemniczo.
- Przyjdę po ciebie po dwudziestej - zapowiedziała, uścisnęła mnie ostatni raz i wyszła z pokoju. Nagle jednak się wróciła. - Mam nadzieję, że cię odzyskam taką, jaka byłaś... - westchnęła i poszła, a po chwili do pokoju wkroczyła Sophie.
- I co? - spytała zaniepokojona.
- My... Znaczy ja i Natalie się przyjaźnimy. Wydaje się... - zaczęłam i nie wiedziałam jak skończyć. Brunetka pokiwała głową. Zastanowiła się przez chwilę.
- Natalie jest wariatką i wiele osób uważa ją za zdzirę, ale ja myślę, że czasami można się pobawić - wzruszyła ramionami Sophie, kończąc zaczętą przeze mnie myśl. Pokiwałam głową.
- Dokładnie tak - zgodziłam się.
- Musisz odzyskać pamięć - odezwała się nagle Sophie, po chwili ciszy. Miała błagalny ton głosu.
- Przypomnę sobie. A przynajmniej większość... Mam nadzieję.
Spojrzałam na zegarek.
- Dobra ja spadam. Musisz trochę pobyć sama - stwierdziła brunetka i podniosła się. Mocno mnie przytuliła, jakby to miało mi pomóc przywołać wszystkie wspomnienia. Po tym wyszła, zostawiając mnie samą. Do umówionego wyjścia zostały mi dwie godziny. Nie miałam co robić, więc zaczęłam przeszukiwać szafkę i biurko. Znalazłam tam kilka starych zdjęć, lecz żadnych nie rozpoznałam. Niczego.
Wzdrygnęłam się.
Zobaczyłam także trochę kartek ze szkoły, z których wynikało, że dość dobrze się uczyłam. Zaczęłam rozglądać się po pokoju. Na jednej z szafek znajdowało się dużo książek, ale to zupełnie nie pasowało do mojego stroju i tego, co mówiła Natalie.
Opadłam na łóżko.
- Wracaj szybciej, o pamięci... - westchnęłam do siebie.
_________________
Cześć <33
Przepraszam was, że tak długo nie dodaję, ale ja teraz 13 godz spędzam w szkole, idę na 7, wracam o 20, nie wyrabiam z niczym... ;// Można powiedzieć, że szkoła to serio mój dom! Ale macie rozdział. Nie wiem, czy wam się spodoba i czy w ogóle ktoś czyta, bo nie komentujecie, a to... No mam wrażenie, jakbym pisała, wstawiała, a ludzie i tak mięliby to gdzieś. No ale macie i liczę na komentarze.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
WoW! Rozdział jest powalający! Serio nie spodziewałam się takiego czegoś! :o Ona kompletnie nic nie pamięta...Nie wiem co będzie dalej...No i co będzie jak Ross przyjedzie z trasy? Czy ona w ogóle o nim pamięta? Mam tyle pytań teraz w głowie...:o Dawaj szybko next! ;*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział , czekam na nexta . Ja naprawdę nie spodziewałam się tej sytuacji , mam nadzieje że wszystko wróci do normy :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj przeczytałam cały twój blog i muszę powiedzieć, że jest genialny. Nie.mogę się doczekać następnego rozdziału. Ciekawe czy Nelly by sobie coś przypomniala gdyby spotkała się z Lynch'ami?
OdpowiedzUsuńPrzez ostatnie 2 dni czytałam cały twój blog. Jest wspaniły. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńZałoże się, że dużo osób czyta, a to, że nie komentują to wyłącznie wynika z lenistwa! <3
OdpowiedzUsuńPiszesz świetnie, każdy twój rozdział jest boski, ten również!
Dlaczego ona go nie pamietaaaaaaaaa!?? ;(
http://tale-of-untruth.blogspot.com/