Usiadłam tak gwałtownie, że w głowie mi zawirowało. Zaczęłam głęboko oddychać, żeby się uspokoić. Rocky poruszył się niespokojnie obok mnie i też otworzył oczy. Chwycił mnie w pasie i chciał ściągnąć z powrotem na łóżko, lecz ja uparcie siedziałam, próbując odzyskać trzeźwość umysłu.
Sen. Dlaczego mam tak realne sny?!
Mimo że wiedziałam, że to co Sarah powiedziała nie było prawdą, to jednak jej słowa echem odbijały się w mojej głowie. Miałam złe przeczucia.
- Co jest? - spytał Rocky zaspanym głosem, ledwo przytomny. W końcu dochodziła trzecia.
- Nic - odpowiedziałam po dłuższej chwili i z powrotem opadłam na łóżko. Oddychałam nierównomiernie. Zaczęłam liczyć sekundy, by trochę się uspokoić.
To prawda, byłam u kuzynki... Znaczy siostry... Ale zareagowała tak... Dobrze. Chyba spodziewała się, że do niej przyjdę. Pewnie Mag ją poinformowała. Może to i lepiej... Nie byłam przygotowana na to wszystko.
- Mów, o co chodzi? - Rocky ziewnął donośnie.
- Gadałam z Sarah i teraz miałam o tym sen. Nic takiego - westchnęłam. Nie czułam potrzeby, żeby o tym gadać.
- Na pewno jest okey?
- Jasne - zamknęła oczy i po chwili poczułam ciężkie ramię chłopaka na brzuchu. Rocky wysunął dłoń pod moją koszulkę, przesunął nią kilka razy, lecz po chwili zatrzymał się. W tym przerwanym geście wyczułam jakąś negatywną emocje. Wzdrygnęłam się. Poczułam mocny niepokój i szybko wyrwałam się z objęć chłopaka. Wręcz pobiegłam do łazienki i stanęłam przed lustrem. Ostrożnie, powoli podniosłam koszulkę w górę.
Już wiem, o co chodziło. Mój brzuch zrobił się większy, bardziej wypukły.
- Szlag - zaklnęłam pod nosem, a po chwili jeszcze raz, głośniej. Przeczytałam ręką włosy w bezradnym geście. Nagle świat zaczął wirować, a ja słabo osunęłam się na podłogę. W oczach miałam łzy, ale nie chciały lecieć. Po prostu natrętnie czekały w kącikach oczu, aż się ogarnę. Gdy tylko w głowie przestało mi się kręcić, szybko wyszłam z łazienki, nie mogąc dłużej patrzeć na to wszystko. Na siebie...
Zrobiłam sobie herbatę i usiadłam na kanapie. Musiałam coś zrobić. Wyjazd w poszukiwaniu ojca był dobrym pretekstem. Tylko bałam się jechać sama. Nie wiem, czy sobie poradzę.
- Hej, mała, czemu nie śpisz? - do pokoju wszedł Ratliff.
- Nie mogłam spać - rzuciłam i zaczęłam obciągać koszulkę, by jak najmniej widać było że mój brzuch zrobił się większy. Zrobiło mi się gorąco. Zaczęłam się denerwować. To dziwne uczucie wypełniało mnie od środka, od cebulek włosów aż do palców u nóg. - A Ty?
- To samo - Ell przeczesał palcami grzywkę i opadł obok mnie na kanapę. - Jesteś jakaś zdenerwowana - zauważył chłopak.
- Nie. No może trochę - zaczęłam nerwowo gnieść rożek koszuli.
- Co jest?
- Dlaczego wszyscy się nagle mnie uczepili? Mam problemy, ale jakbym chciała o nich mówić, to bym powiedziała.
- Masz problemy i to normalne, że wtedy się ciebie czepiają - rzucił Ell. Przez chwilę panowała między nami cisza. - To nie dotyczy twojej rodziny, co? - zaczął domyślać się chłopak. Unikałam jego wzroku i nagle tak po prostu zalałam się łzami. Nie mogąc odpowiedzieć przez denerwującą, bolesną gule w gardle, tylko pokiwałam głową. Czułam, że jestem na skraju załamania, ale nic nie chciało mnie od niego odciągnąć. Stałam nad urwiskiem, gotując się do skoku. Miałam jeszcze nadzieję, że ktoś powie: stój! I chyba tylko dlatego jeszcze nie skoczyłam...
- Hej, mała, chcesz pogadać? Wujo Ratliff cię wysłucha - szeroki uśmiech na twarzy bruneta zupełnie nie pasował, do mojego stanu.
Nie chciałam mówić. Nie miałam odwagi, ani ochoty. Chociaż prawda i tak wyjdzie na jaw. Nie lepiej wyciągnąć ją na wierzch teraz? Może gdybym z kimś kto dobrze zna Rocky'ego pogadała, to byłoby mi łatwiej? Mogłabym się chociaż trochę spodziewać, jak zareaguje. Chociaż tego się domyślałam...
Sen. Dlaczego mam tak realne sny?!
Mimo że wiedziałam, że to co Sarah powiedziała nie było prawdą, to jednak jej słowa echem odbijały się w mojej głowie. Miałam złe przeczucia.
- Co jest? - spytał Rocky zaspanym głosem, ledwo przytomny. W końcu dochodziła trzecia.
- Nic - odpowiedziałam po dłuższej chwili i z powrotem opadłam na łóżko. Oddychałam nierównomiernie. Zaczęłam liczyć sekundy, by trochę się uspokoić.
To prawda, byłam u kuzynki... Znaczy siostry... Ale zareagowała tak... Dobrze. Chyba spodziewała się, że do niej przyjdę. Pewnie Mag ją poinformowała. Może to i lepiej... Nie byłam przygotowana na to wszystko.
- Mów, o co chodzi? - Rocky ziewnął donośnie.
- Gadałam z Sarah i teraz miałam o tym sen. Nic takiego - westchnęłam. Nie czułam potrzeby, żeby o tym gadać.
- Na pewno jest okey?
- Jasne - zamknęła oczy i po chwili poczułam ciężkie ramię chłopaka na brzuchu. Rocky wysunął dłoń pod moją koszulkę, przesunął nią kilka razy, lecz po chwili zatrzymał się. W tym przerwanym geście wyczułam jakąś negatywną emocje. Wzdrygnęłam się. Poczułam mocny niepokój i szybko wyrwałam się z objęć chłopaka. Wręcz pobiegłam do łazienki i stanęłam przed lustrem. Ostrożnie, powoli podniosłam koszulkę w górę.
Już wiem, o co chodziło. Mój brzuch zrobił się większy, bardziej wypukły.
- Szlag - zaklnęłam pod nosem, a po chwili jeszcze raz, głośniej. Przeczytałam ręką włosy w bezradnym geście. Nagle świat zaczął wirować, a ja słabo osunęłam się na podłogę. W oczach miałam łzy, ale nie chciały lecieć. Po prostu natrętnie czekały w kącikach oczu, aż się ogarnę. Gdy tylko w głowie przestało mi się kręcić, szybko wyszłam z łazienki, nie mogąc dłużej patrzeć na to wszystko. Na siebie...
Zrobiłam sobie herbatę i usiadłam na kanapie. Musiałam coś zrobić. Wyjazd w poszukiwaniu ojca był dobrym pretekstem. Tylko bałam się jechać sama. Nie wiem, czy sobie poradzę.
- Hej, mała, czemu nie śpisz? - do pokoju wszedł Ratliff.
- Nie mogłam spać - rzuciłam i zaczęłam obciągać koszulkę, by jak najmniej widać było że mój brzuch zrobił się większy. Zrobiło mi się gorąco. Zaczęłam się denerwować. To dziwne uczucie wypełniało mnie od środka, od cebulek włosów aż do palców u nóg. - A Ty?
- To samo - Ell przeczesał palcami grzywkę i opadł obok mnie na kanapę. - Jesteś jakaś zdenerwowana - zauważył chłopak.
- Nie. No może trochę - zaczęłam nerwowo gnieść rożek koszuli.
- Co jest?
- Dlaczego wszyscy się nagle mnie uczepili? Mam problemy, ale jakbym chciała o nich mówić, to bym powiedziała.
- Masz problemy i to normalne, że wtedy się ciebie czepiają - rzucił Ell. Przez chwilę panowała między nami cisza. - To nie dotyczy twojej rodziny, co? - zaczął domyślać się chłopak. Unikałam jego wzroku i nagle tak po prostu zalałam się łzami. Nie mogąc odpowiedzieć przez denerwującą, bolesną gule w gardle, tylko pokiwałam głową. Czułam, że jestem na skraju załamania, ale nic nie chciało mnie od niego odciągnąć. Stałam nad urwiskiem, gotując się do skoku. Miałam jeszcze nadzieję, że ktoś powie: stój! I chyba tylko dlatego jeszcze nie skoczyłam...
- Hej, mała, chcesz pogadać? Wujo Ratliff cię wysłucha - szeroki uśmiech na twarzy bruneta zupełnie nie pasował, do mojego stanu.
Nie chciałam mówić. Nie miałam odwagi, ani ochoty. Chociaż prawda i tak wyjdzie na jaw. Nie lepiej wyciągnąć ją na wierzch teraz? Może gdybym z kimś kto dobrze zna Rocky'ego pogadała, to byłoby mi łatwiej? Mogłabym się chociaż trochę spodziewać, jak zareaguje. Chociaż tego się domyślałam...
Nie mogąc wytrzymać bacznego spojrzenia Ratliffa, wstałam i wróciłam do pokoju. Na szczęście Rocky już spał.
- Jak Ci się podoba ten pomysł? - spytałam, odstawiając kubek na stolik. Spojrzałam blondynce w oczy.
- Chciałabym go spotkać. Ja go już nie pamiętam... Ale tak na prawdę może być wszędzie! I nie wiemy, czy w ogóle jeszcze żyje - Sarah zrobiła minę, jakby zjadła wyjątkowo kwaśną cytrynę. Rozumiałam jej wątpliwości. Sama zastanawiałam się nad tym samym.
- Musimy pojechać! Zobaczyć... Ale najpierw trzeba wyciągnąć coś od Marka... W końcu on widział Sama jako ostatni - zauważyłam i upiłam łyk zimnej lemoniady.
- No tak... Ale jak chcesz to od niego wyciągnąć?
- Po prostu zapytać - wzruszyłam ramionami, jakby to było takie proste. Byłam strasznie zdenerwowana na samą myśl o wyciąganiu jakichkolwiek informacji od Marka, ale starałam się tego nie okazywać. Okłamywałam samą siebie.
- Słuchaj... Co się stało w Miami? No wiesz... Po tym, gdy straciłaś pamięć - Sarah zadała to pytanie tak nagle, że aż zakrztusiłam się lemoniadą. Zaczęłam szaleńczo kasłać, a do oczu napłynęły mi łzy. Gdy trochę się uspokoiłam spojrzałam na siostrę z bólem w oczach.
- Peter przyjechał... - rzuciłam tylko, bawiąc się palcami.
- Coś między wami zaszło?
- Ja... Znaczy my... Nie chciałam tego - wyszeptałam. - Ja go nie pamiętałam... Ani tego, że mam chłopaka.
Sarah pokiwała powoli głową. Zerkałam na nią od czasu do czasu, bojąc się dłużej spojrzeć jej w oczy.
- Nie chciałam zajść w tą ciążę. Naprawdę... Zrobiłabym wszystko, żeby cofnąć czas i żeby do tego wszystkiego nie doszło... Muszę się stąd wyrwać.
- Chciałabym go spotkać. Ja go już nie pamiętam... Ale tak na prawdę może być wszędzie! I nie wiemy, czy w ogóle jeszcze żyje - Sarah zrobiła minę, jakby zjadła wyjątkowo kwaśną cytrynę. Rozumiałam jej wątpliwości. Sama zastanawiałam się nad tym samym.
- Musimy pojechać! Zobaczyć... Ale najpierw trzeba wyciągnąć coś od Marka... W końcu on widział Sama jako ostatni - zauważyłam i upiłam łyk zimnej lemoniady.
- No tak... Ale jak chcesz to od niego wyciągnąć?
- Po prostu zapytać - wzruszyłam ramionami, jakby to było takie proste. Byłam strasznie zdenerwowana na samą myśl o wyciąganiu jakichkolwiek informacji od Marka, ale starałam się tego nie okazywać. Okłamywałam samą siebie.
- Słuchaj... Co się stało w Miami? No wiesz... Po tym, gdy straciłaś pamięć - Sarah zadała to pytanie tak nagle, że aż zakrztusiłam się lemoniadą. Zaczęłam szaleńczo kasłać, a do oczu napłynęły mi łzy. Gdy trochę się uspokoiłam spojrzałam na siostrę z bólem w oczach.
- Peter przyjechał... - rzuciłam tylko, bawiąc się palcami.
- Coś między wami zaszło?
- Ja... Znaczy my... Nie chciałam tego - wyszeptałam. - Ja go nie pamiętałam... Ani tego, że mam chłopaka.
Sarah pokiwała powoli głową. Zerkałam na nią od czasu do czasu, bojąc się dłużej spojrzeć jej w oczy.
- Nie chciałam zajść w tą ciążę. Naprawdę... Zrobiłabym wszystko, żeby cofnąć czas i żeby do tego wszystkiego nie doszło... Muszę się stąd wyrwać.
- A ten Peter wie, że będzie ojcem? - spytała powoli Sarah.
Pokiwałam gwałtownie głową. Boje się mu powiedzieć. Dzwonił kilka razy, ale ja nie odbierałam.
- Pomogę Ci. W końcu jesteś moją siostrą - i mimo że Sarah się uśmiechała, ciągle widziałam jej wściekły wyraz twarzy i te słowa wykrzyczane w moim śnie.
__________________
Cześć! Jak tam koty? U mnie zaczepiście, chociaż mnóstwo nauki. No ale co zrobić... Przepraszam was, że tak rzadko dodaje rozdziały, ale nie za bardzo mam kiedy je pisać. Postaram się zaglądać na bloga częściej, no ale różnie to może wyjść. Mam nadzieję, że mi wybaczycie ^^ Czekam na komentarze ;)
Cześć! Jak tam koty? U mnie zaczepiście, chociaż mnóstwo nauki. No ale co zrobić... Przepraszam was, że tak rzadko dodaje rozdziały, ale nie za bardzo mam kiedy je pisać. Postaram się zaglądać na bloga częściej, no ale różnie to może wyjść. Mam nadzieję, że mi wybaczycie ^^ Czekam na komentarze ;)
Wspaniały rozdział! Naprawdę nie mogłam się oderwać <3 Uwielbiam twój blog i z nie cierpliwością czekam na Nexta ^^
OdpowiedzUsuń~~Twoja fanka :*
Czy tylko mi się wydaje że Mark to jej ojciec , ona i Lynch'owie to rodzeństwo.... i będzie miała piękne dziecko z Peterem i wszyscy będą Happy :)
OdpowiedzUsuń