- Więc... Jak chcesz go odszukać? Pomożemy ci - powiedziała Rydel, opadając obok mnie na kanapę. Podała mi kubek z herbatą i sama wzięła łyk ze swojego.
Byłam jej wdzięczna, że nie męczyła mnie z tematem moich przyszywanych rodziców. Chciałam z nią o tym pogadać, ale gdy będę na to gotowa. Teraz nie byłam.
- Jeszcze się nad tym dokładnie nie zastanawiałam... - przyznałam, jedną ręką gniotąc koszulę w kratę na ręce. Musiałam poczekać, aż ślady znikną, chociaż ostatnio pojawiało się ich coraz więcej. Wiem, że nie powinnam. Rocky ze mną o tym wcześniej gadał, ale... to nie było takie proste. Tak po prostu przestać.
- Musisz najpierw się o nim czegoś dowiedzieć.
- Pomyślałam, że najpierw pogadam z moją prawdziwą mamą, z tą matką na niby też i muszę jeszcze pogadać z Markiem, bo w końcu to on jako ostatni widział mojego ojca.
- Myślisz, że dla Mag będzie to szok, że już wiesz? - spytała Rydel.
- Nie mam pojęcia, ale i tak muszę z nią pogadać - westchnęłam. - Dobra, idę do niej, bo później mogę nie dać rady...
Byłam jej wdzięczna, że nie męczyła mnie z tematem moich przyszywanych rodziców. Chciałam z nią o tym pogadać, ale gdy będę na to gotowa. Teraz nie byłam.
- Jeszcze się nad tym dokładnie nie zastanawiałam... - przyznałam, jedną ręką gniotąc koszulę w kratę na ręce. Musiałam poczekać, aż ślady znikną, chociaż ostatnio pojawiało się ich coraz więcej. Wiem, że nie powinnam. Rocky ze mną o tym wcześniej gadał, ale... to nie było takie proste. Tak po prostu przestać.
- Musisz najpierw się o nim czegoś dowiedzieć.
- Pomyślałam, że najpierw pogadam z moją prawdziwą mamą, z tą matką na niby też i muszę jeszcze pogadać z Markiem, bo w końcu to on jako ostatni widział mojego ojca.
- Myślisz, że dla Mag będzie to szok, że już wiesz? - spytała Rydel.
- Nie mam pojęcia, ale i tak muszę z nią pogadać - westchnęłam. - Dobra, idę do niej, bo później mogę nie dać rady...
- Słuchaj... - Rydel mnie zatrzymała. - A nie myślisz, że Sam nie jest twoim ojcem? W końcu bez powodu by cię nie oddała...
Blondynka zamilkła. Myślałam o tym. Długo to rozważałam i bałam się tego. Bo jeśli nie on, to kto nim był?
- Pójść z tobą?
- Jasne, czemu nie - odstawiłam kubek i wstałam z kanapy. Po chwili byłyśmy już w samochodzie i sunęłyśmy drogą w stronę domu Mag. Dotarłyśmy tam bardzo szybko. Za szybko. Nie byłam gotowa, ale musiałam się zebrać.
Nieśmiało zapukałam do drzwi. Mag otworzyła po kilku minutach, gdy już chciałam się wycofać. Była wyraźnie zaskoczona na mój widok, ale podejrzewałam, że zaraz będzie jeszcze bardziej zszokowana, że znam prawdę.
- Już wszystko wiem - powiedziałam na wejściu, bojąc się, że zaraz zabraknie mi odwagi.
- Ale... Co wiesz? - Mag nie ukrywała podenerwowania.
- Jean nie jest moją matką - wykrztusiłam przez zaciśnięte gardło. - Ty nią jesteś - dokończyłam i czekałam na reakcję Mag. Mojej matki.
Czułam, jakby to był jeden wielki okropny żart. Miałam nawet nadzieję, że tak jest. Wiedziałam jednak, że to rzeczywistość, okrutna prawda, jedna z tych, które niszczą życie i zmieniają je nieodwracalnie.
- Skąd wiesz? I od kiedy?
- W paszporcie był mój akt urodzenia. I jest na nim twoje imię. Tylko nie ma ojca. Dlaczego?
- Jasne, czemu nie - odstawiłam kubek i wstałam z kanapy. Po chwili byłyśmy już w samochodzie i sunęłyśmy drogą w stronę domu Mag. Dotarłyśmy tam bardzo szybko. Za szybko. Nie byłam gotowa, ale musiałam się zebrać.
Nieśmiało zapukałam do drzwi. Mag otworzyła po kilku minutach, gdy już chciałam się wycofać. Była wyraźnie zaskoczona na mój widok, ale podejrzewałam, że zaraz będzie jeszcze bardziej zszokowana, że znam prawdę.
- Już wszystko wiem - powiedziałam na wejściu, bojąc się, że zaraz zabraknie mi odwagi.
- Ale... Co wiesz? - Mag nie ukrywała podenerwowania.
- Jean nie jest moją matką - wykrztusiłam przez zaciśnięte gardło. - Ty nią jesteś - dokończyłam i czekałam na reakcję Mag. Mojej matki.
Czułam, jakby to był jeden wielki okropny żart. Miałam nawet nadzieję, że tak jest. Wiedziałam jednak, że to rzeczywistość, okrutna prawda, jedna z tych, które niszczą życie i zmieniają je nieodwracalnie.
- Skąd wiesz? I od kiedy?
- W paszporcie był mój akt urodzenia. I jest na nim twoje imię. Tylko nie ma ojca. Dlaczego?
Mag wpuściła nas do środka. Usiadłyśmy w kuchni. Wyraźnie było widać, że Mag jest zestresowana. Ciągle nerwowo stukała palcami w gładki blat stołu.
- Dlaczego trafiłam do Jean? - spytałam z żalem w głosie. Całej tej rozmowie przysłuchiwała się Rydel.
- Jean nie mogła mieć dzieci, więc postanowiłam, że po urodzeniu oddam ciebie jej. Sama nie dałabym rady utrzymać dwójkę dzieci i...
- Nie chciałaś mnie mieć - dodałam, bo domyślam się prawdy.
- To brzmi okropnie, ale wtedy były inne czasy - próbowała tłumaczyć się Mag. Bezskutecznie. Nerwowo zerkała na Rydel, jakby przeszkadzało jej towarzystwo dziewczyny. Nie chciałam jednak, żeby ta sobie poszła. Bez niej mogłam nie dać rady.
- Sarah wie?
- Wie. Obiecała, że Ci nie powie. Chcieliśmy, żebyś myślała, że to Jean jest twoją matką. Prawda nie miała wyjść na jaw.
Dopiero teraz zauważyłam podobieństwa, których nie widziałam u mnie i moich "rodziców". Mag miała takie same, brązowo szare oczy, jak ja. Drobny nos również dostałam od niej. Dlaczego wcześniej tego nie zauważyłam? Z Jean nie miałam nic w wyglądzie wspólnego.
- Zostaniesz w LA? Ze mną? - to pytanie gwałtownie wyrwało mnie z ciemnych zakamarków myśli. Nie mogłam się przyzwyczaić, że to Mag jest moją matką. Zawsze była kochaną ciocią Mag, do której przyjeżdżałam na wakacje, gdy byłam mała, i która zawsze zaczepiała mnie jakimś kiepskim żartem. A teraz okazuje się, że ta ciepła osóbka jest mi bliższa, niż myślałam.
- Zostanę w LA - westchnęłam, pomijając drugie pytanie i rozczesałam dłonią włosy. Poczułam dłoń na ramieniu. To była Rydel. Uśmiechnęłam się do niej słabo. - Muszę jeszcze pogadać z Jean.
- Ja z nią pogadam, córciu - na to ostatnie słowo dreszcz przeszedł mi po plecach. Z ust Mag brzmiało to dziwnie.
- Powoli. Nie mogę się przyzwyczaić - wbiłam wzrok w podłogę i lekko się zaśmiałam próbując obrócić to w żart Mag szczerze zachichotała.
- Chodź, Nel, musimy iść - przypomniała Rydel, patrząc na zegarek w telefonie. Pokiwałam głową i bez słowa wyszłam z domu za blondynką.
- Nie wiem, co mam robić. Muszę pogadać z kuzynką... Znaczy siostrą i... To takie trudne! - wyżaliłam się przyjaciółce.
- Tylko na początku. Później będzie łatwiej - Rydel uśmiechnęła się do mnie pocieszająco.
- Mam nadzieję...
- Dlaczego trafiłam do Jean? - spytałam z żalem w głosie. Całej tej rozmowie przysłuchiwała się Rydel.
- Jean nie mogła mieć dzieci, więc postanowiłam, że po urodzeniu oddam ciebie jej. Sama nie dałabym rady utrzymać dwójkę dzieci i...
- Nie chciałaś mnie mieć - dodałam, bo domyślam się prawdy.
- To brzmi okropnie, ale wtedy były inne czasy - próbowała tłumaczyć się Mag. Bezskutecznie. Nerwowo zerkała na Rydel, jakby przeszkadzało jej towarzystwo dziewczyny. Nie chciałam jednak, żeby ta sobie poszła. Bez niej mogłam nie dać rady.
- Sarah wie?
- Wie. Obiecała, że Ci nie powie. Chcieliśmy, żebyś myślała, że to Jean jest twoją matką. Prawda nie miała wyjść na jaw.
Dopiero teraz zauważyłam podobieństwa, których nie widziałam u mnie i moich "rodziców". Mag miała takie same, brązowo szare oczy, jak ja. Drobny nos również dostałam od niej. Dlaczego wcześniej tego nie zauważyłam? Z Jean nie miałam nic w wyglądzie wspólnego.
- Zostaniesz w LA? Ze mną? - to pytanie gwałtownie wyrwało mnie z ciemnych zakamarków myśli. Nie mogłam się przyzwyczaić, że to Mag jest moją matką. Zawsze była kochaną ciocią Mag, do której przyjeżdżałam na wakacje, gdy byłam mała, i która zawsze zaczepiała mnie jakimś kiepskim żartem. A teraz okazuje się, że ta ciepła osóbka jest mi bliższa, niż myślałam.
- Zostanę w LA - westchnęłam, pomijając drugie pytanie i rozczesałam dłonią włosy. Poczułam dłoń na ramieniu. To była Rydel. Uśmiechnęłam się do niej słabo. - Muszę jeszcze pogadać z Jean.
- Ja z nią pogadam, córciu - na to ostatnie słowo dreszcz przeszedł mi po plecach. Z ust Mag brzmiało to dziwnie.
- Powoli. Nie mogę się przyzwyczaić - wbiłam wzrok w podłogę i lekko się zaśmiałam próbując obrócić to w żart Mag szczerze zachichotała.
- Chodź, Nel, musimy iść - przypomniała Rydel, patrząc na zegarek w telefonie. Pokiwałam głową i bez słowa wyszłam z domu za blondynką.
- Nie wiem, co mam robić. Muszę pogadać z kuzynką... Znaczy siostrą i... To takie trudne! - wyżaliłam się przyjaciółce.
- Tylko na początku. Później będzie łatwiej - Rydel uśmiechnęła się do mnie pocieszająco.
- Mam nadzieję...
- Zostań ze mną - wiatr targał mi włosy, gdy otworzyłam drzwi bloku. Ostrożnie się odwróciłam.
- Nie! Nienawidzę Cię! - usłyszałam własny głos jakby z oddali
- Nienawidzisz? Za co?
- Okłamywałaś mnie! Przez całe życie. Przecież jesteśmy... Rodziną - powiedziałam, bo słowo "siostra" nie przychodziło mi przez gardło. Sarah patrzyła na mnie z bólem w oczach. O dziwo nic nie czułam. Miałam wrażenie, że jestem jakąś bezduszną sucz.
- Dobra. Lynch'owie są dla ciebie ważniejsi niż rodzina.
- Może dlatego, że są ze mną szczerzy? - zasugerowałam z ironią w głosie.
- Jesteś pewna? Skąd wiesz, że mówią ci wszystko? I czy to prawda? Może ja wiem coś, czego Ty nie wiesz? - syknęła dziewczyna uśmiechając się podstępnie. Te słowa sprowadziły do mnie niechciane myśli i pytania.
- Nie! Nienawidzę Cię! - usłyszałam własny głos jakby z oddali
- Nienawidzisz? Za co?
- Okłamywałaś mnie! Przez całe życie. Przecież jesteśmy... Rodziną - powiedziałam, bo słowo "siostra" nie przychodziło mi przez gardło. Sarah patrzyła na mnie z bólem w oczach. O dziwo nic nie czułam. Miałam wrażenie, że jestem jakąś bezduszną sucz.
- Dobra. Lynch'owie są dla ciebie ważniejsi niż rodzina.
- Może dlatego, że są ze mną szczerzy? - zasugerowałam z ironią w głosie.
- Jesteś pewna? Skąd wiesz, że mówią ci wszystko? I czy to prawda? Może ja wiem coś, czego Ty nie wiesz? - syknęła dziewczyna uśmiechając się podstępnie. Te słowa sprowadziły do mnie niechciane myśli i pytania.
_________________
Cześć! Mamy kolejny rozdział! Miałam go napisanego już wcześniej i dodać też miałam go dwa dni temu, ale nie mam czasu... W czwartek występ dla Hiszpanów i tylko próby i lekcje... Mam nadzieję, że zrozumiecie. A teraz zachęcam do komentowania!
KOCHAM TEN BLOG <3 z nie cierpliwością czekam na następny rozdział ^^ zazdroszczę Ci talentu pisania <3
OdpowiedzUsuńsuper rozdział :)) Jestem ciekawa co dalej i kto jest jej ojcem , mam jednak duże podejrzenia , ale potem się okrze (; Końcówka rozdziału trochę mnie daje mi trochę do myślenia ... Czekam na next'a :))
OdpowiedzUsuń