wtorek, 22 kwietnia 2014
Rozdział 28 - Zamieszanie
ROZDZIAŁ 28
ZAMIESZANIE
Po pewnym czasie rzuciłam wypalonego szluga na ziemię i przydeptałam go butem. Dochodziłam do domu. Tak pchana emocjami nie zorientowałam się, kiedy pokonałam ten dystans. Podejrzewałam, że czas nieobecności Lynch'ów i Ell'a będzie najnudniejszym, tak jak im powiedziałam. Musiałam sobie wymyślić jakieś zajęcie. Coś sensownego. Może spotkam się z kuzynką? Tak dawno jej nie widziałam...
Nie zważając na godzinę, chwyciłam telefon i napisałam jej wiadomość.
Cześć co dzisiaj robisz?
Wbiegłam po schodkach na górę i pchnęłam drzwi domu. Po chwili siedziałam już w salonie z pilotem i herbatą w ręce. Ciocia już wyszła do pracy, a ja i tak na tą chwilę nie miałam co robić. Nagle poczułam, jak kieszeń mi wibruje. Chwyciłam komórkę w dłoń.
0 planów. A co chcesz gdzieś
wyjść??
Właśnie po to piszę ^^
Wpadnę po ciebie ;)
Ok ^^
Odpisałam jej od razu. Na tym nasza konwersacja się skończyła, ale byłam zadowolona, że wreszcie spotkam się z kuzynką. Tak dawno jej nie widziałam, a w końcu Sarah stała się tutaj moją pierwszą przyjaciółką i jej zaufałam.
Po ok. 20 minutach rozległ się dzwonek do drzwi. Zaskoczyło mnie, że Sarah tak szybko przyszła, chociaż po niej można się dużo spodziewać. Nie chętnie wstałam z kanapy i otworzyłam drzwi.
- Możemy... - zaczęłam, lecz szybko urwałam, widząc, że to nie kuzynka przyszła. Zaczerwieniłam się. - Co ty tutaj robisz?
- Wpadłem - chłopak wzruszył ramionami.
- Może to i dobrze? Chciałam z tobą pogadać - przypomniałam sobie. Skierowaliśmy się do salonu. Zajęłam swoje poprzednie miejsce, a chłopak usiadł na fotelu naprzeciwko mnie.
- Co jest? - spytał od razu. Odrzucił swoją zwykle zaczesaną do tyłu w artystyczny nieład grzywkę.
- Chciałam ciebie spytać o Delly - powiedziałam od razu. Może udawałam w tej chwili idealną przyjaciółkę, ale... nawet mi się to podobało i w końcu chciałam się dowiedzieć, jak jest między nimi. Blondynka jest naprawdę świetna i Peter jej się podoba, a ja musiałam wiedzieć, co on myśli.
- Blondi ciebie o to poprosiła? - spytał.
- Nie, nie... - zaprzeczyłam od razu. - Po prostu... Rydel się podobasz a ja chciałam wiedzieć, co ty myślisz - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Rozumiem... - chłopak westchnął. - Rydel jest cudowną dziewczyną - rzucił, zatapiając się w myślach. - Ma przepiękny uśmiech i włosy...
- Rozumiem, że ci się podoba?
- Tak... - przytaknął chłopak.
- Co się stało z twoim francuskim? - spytałam po chwili ciszy. Szatyn wzruszył ramionami.
- Ostatnio z nim skończyłem... - przyznał. Spojrzał na zegarek na wyświetlaczu w telefonie. - Spadam... Dzisiaj spotkanie, tam gdzie wcześniej, więc jak chcesz wpaść, to zapraszam - poinformował mnie chłopak, będą już przy drzwiach. - Tylko ubierz się jakoś... - chłopak zatoczył mały łuk ręką, po czym nie kończąc zdania wyszedł. Westchnęłam i oparłam się plecami o drzwi.
Później skierowałam się z powrotem do salonu. Nie wiem, ile tam siedziałam. Po prostu po jakimś czasie przyszła Sarah. Było po 12.
- Cześć! - krzyknęła na wejściu. - Co ty taka zamyślona?
- Nic... - westchnęłam tylko. Tak naprawdę przez ten cały czas myślałam o wyjeździe Lynch'ów. - Co chcesz robić? - spytałam.
- Słuchaj pomyślałam, że mogłybyśmy zrobić sobie mega deser i posiedzieć w ogrodzie, albo wyjść na miasto - zaproponowała kuzynka.
- Wolę to pierwsze - stwierdziłam po chwili zastanowienia. Blondynka roześmiała się.
- Ja też! - krzyknęła, wracając się do korytarza i wnosząc siatkę z jakimiś rzeczami. W środku były lody, ciastka, M&M'sy, orzechy i wiele innych rzeczy. Również się roześmiałam. Zaczęłyśmy wypakowywać zakupy i po chwili wzięłyśmy się do pracy. Najpierw Sarah nałożyła lody. Ja zrobiłam to samo. Później dobierałyśmy dodatki. Kuzynka wzięła sobie kilka ciastek z czekoladą, wiórki kokosowe, polała rozpuszczoną od gorącego słońca nutellą i posypała zmielonymi orzechami. Ja za to wzięłam sobie ciastka zbożowe, trochę żelków - miśków, orzechy, polewę truskawkową i na to wszystko M&M'sy. Całość tworzyła deser, który wyglądał całkiem niczego sobie. Roześmiane chwyciłyśmy miski i wyszłyśmy na dwór, rozsiadając się wygodnie na ławce. Brakowało mi kuzynki. Już zapomniałam, jak dobrze spędzałyśmy razem czas.
- Co jest, Nelly? - spytała mnie kuzynka widząc, że prawie jej nie słucham. Potrząsnęłam głową, jakby to miało mi pomóc w myśleniu.
- Serio nic - zapewniłam, lecz Sarah w to nie uwierzyła. - Lynch'owie... - rzuciłam pod nosem, czując na sobie wyczekujące spojrzenie kuzynki. Sarah wytrzeszczyła na mnie oczy, a ja nie była w stanie na nią spojrzeć. Okłamywałam ją i byłam tego świadoma. Twierdziłam, że z nimi skończyłam, a tak naprawdę byłam z Lynch'ami i Ell'em coraz bliżej. Nie dawałam rady spojrzeć w oczy blondynki.
- Dlaczego mi nie mówiłaś? - spytała drżącym głosem. Nie była smutna, tylko... zła. - Spotkałaś się z nimi? Zostawili ciebie?
- Wiedziałam, że tego nie zaakceptujesz... I tak, spotykałam się z nimi. Teraz pojechali w trasę... - szepnęłam. Jakby ją to obchodziło! Niech ma swoje życie i nie miesza się w moje! - Właściwie dlaczego się tym interesujesz? To moje życie! - powtórzyłam na głos swoje myśli. Teraz to w moim głosie pobrzmiewał gniew. Miałam wrażenie, że Sarah się w sobie kurczy. Nie wiedziała, co ma odpowiedzieć, a przynajmniej na taką wyglądała. Poruszała bezgłośnie ustami, jakby nie mogła wydobyć z siebie głosu. Chyba zaskoczyło ją, że to ja się jej stawiam, a nie siedzę skulona w kącie, co wcześniej miało miejsce. Tylko ja się zmieniłam i nie zamierzałam wracać do czasów, gdy byłam szarą myszką. Wybiłam się z końca łańcucha pokarmowego i podobało mi się to. - Ja i to, co łączy mnie z Lynch'ami i Ratliff'em to tylko moja sprawa. Ani ty, ani ciocia nie macie prawa się w to mieszać! - krzyknęłam, jeszcze bardziej się nakręcając.
- Uspokój się! Nam przecież nie o to chodzi! - również podniosła głos Sarah, lecz szybko się opanowała widząc, że to w żaden sposób nie polepszy sytuacji. - Chcemy ciebie chronić! Jesteśmy rodziną i...
- Jesteśmy rodziną, ale nie możecie podejmować takich decyzji ani zabraniać mi spotkań z Lynch'ami! Albo Ell'em! - przerwałam jej. - Właściwie to przed czym wy mnie chcecie chronić? Przed jakimiś ubzduranymi sobie historyjkami? Co mnie obchodzi, że Mark jako ostatni widział Sam'a? To nic nie znaczy! I jakoś pominęłyście fakt, że Mag sama kontaktuje się jeszcze z Markiem! - krzyknęłam. Kuzynkę zamurowało.
- Jak to? - spytała, siadając z powrotem na ławkę. Zorientowałam się, że też stoję. Z tych emocji nie zauważyłam nawet, kiedy się podniosłam.
- Nie wiedziałaś? - rzuciłam ironicznie.
- Mówiła, że zerwała z nim kontakt... - wydukała Sarah. - Okłamała mnie.
- Widzisz? - powiedziałam, podchodząc bliżej blondynki. - To nie ja jestem tutaj ta zła, tylko ona!
- Nie mów tak! Chciała nam pomóc! - broniła matkę kuzynka. Prychnęłam. Widziałam, że dziewczynie zaszkliły się oczy. Z trudem powstrzymywałam się, od powiedzenia czegoś więcej. Nawet jeśli bym chciała, to i tak bym nie zdążyła. Sarah błyskawicznie się podniosła i wyszła z domu, chowając twarz w dłoniach. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Chciałam za nią zawołać, lecz nie mogłam się odezwać. Otworzyłam usta, lecz nie wychodził z nich żaden dźwięk i czułam, jakbym w gardle miała popiół. Co ja najlepszego zrobiłam? Przecież Sarah to moja kuzynka, a Mag to w końcu jej matka! Powinnam się pohamować. Jesteśmy rodziną, a ja... Zachowałam się... Nawet nie potrafiłam tego nazwać!
Ukryłam twarz w dłoniach.
Dobrze zrobiłaś! Powiedziałaś to, co myślisz. I dobrze! Przecież nie mogą się cały czas pakować w moje życie. I zaraz co? Będą ustalać mi godzinę, kiedy mam wracać? Wąchać moje koszulki by sprawdzić, czy nie paliłam? Moje życie! Mam dziewiętnaście lat i mogę robić co chce! Niestety alkohol był dozwolony dopiero od dwudziestego drugiego roku życia, ale...
Nagle poczułam wibracje na udzie, które przerwały moje rozmyślania. Wyjęłam telefon i odczytałam wiadomość.
Dzisiaj o 18
Był to sms od Peter'a. Pokiwałam tylko głową, nic nie odpisując. Spojrzałam na zegarek. Nawet nie wiem, kiedy minął mi ten dzień. Była już 16:30. Podniosłam się więc z ławki i ruszyłam do pokoju. Musiałam wygrzebać jakieś inne rzeczy.
Szybkim ruchem otworzyłam dolną szufladę szafki, gdzie trzymałam różne, nie noszone na co dzień ubrania. Długo się zastanawiałam, po czym chwyciłam czarne, poszarpane spodenki, szarą koszulkę na grubych ramiączkach z flagą ameryki i stare trampki. Nowych wolałam nie brać ze względu na logo R5. Poza tym moje wcześniejsze nie były w takim złym stanie.
Skierowałam się do łazienki i szybko przebrałam. Cały czas podciągałam bluzkę, której dekolt nie należał do najmniejszych, a spodenki wręcz odwrotnie - ciągle próbowałam je obciągnąć niżej. Miałam wrażenie, że odsłaniają mi przynajmniej połowę tyłka. Nie, nie, nie. Nie mogę tak! Jak tamte dziewczyny mogą tak chodzić? To przecież jest tak niewygodne! Już chciałam zmienić strój, gdy przypomniałam sobie, co mówili. Że do nich nie pasuję. Nie jestem taka, jak tamte dziewczyny, a chciałam być i spróbować czegoś nowego. A żaby się wpasować, musiałam się poświęcić. Można się przyzwyczaić. One też miały takie początki.
Tak ubrana wyszłam z domu i skierowałam się w stronę miasta.
_________________
Hej ♥
Teraz mam fajne dni, więc piszę rozdziały i w końcu wolne! Niestety do jutra... Chciałam się wstrzymać z tym rozdziałem, ale pomyślałam, że skoro wcześniej rzadko dodawałam, to teraz trochę się przyłożę. Niestety to tylko do jutra, ponieważ wiecie... Szkoła, za czym ciągną się prace domowe i takie tam... Ale macie jeszcze rozdzialik dzisiaj ^^ Nie wiem kiedy (najprawdopodobniej w sobotę albo niedzielę) dodam 2 część rozdziału. Wypatrujcie!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Spoko rozdział ;p
OdpowiedzUsuń