niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 23 - Nadzieja

ROZDZIAŁ 23

NADZIEJA


   Otworzyłam oczy, lecz zobaczywszy jaskrawy blask wpadający przez okno, od razu je zamknęłam. Leżałam nie poruszając się. Słyszałam jakieś głosy, ale przyciszało je mocne łupanie w moją głowę. Dlaczego tak strasznie mnie bolała...? Złapałam się za nią, jakby to mogło złagodzić ostre kłucie. Nic. Jęknęłam i przewróciłam się na drugi bok. Jeszcze tak wcześnie.
   O dziwo pamiętałam większą część wieczoru. Byłyśmy na imprezie ponad dwie godziny. To nie było tak dużo. Zapamiętałam rudowłosą Amę, głośną muzykę, mnóstwo ludzi, alkohol i... Tayler'a. Co ja najlepszego zrobiłam? Ale ze mnie idiotka. Całowałam się z nieznajomym chłopakiem. Znaczy znajomym, ale tak nie do końca. Może inaczej - całowałam się z dopiero co poznanym chłopakiem! Mało tego! On mnie pożądał, a ja... Ja też bym nie pogardziła. Chociaż trzeba było przyznać, że to do mnie nie podobne. Ale przecież bardzo się zmieniłam przez te miesiące. I poznałam kilka osób, które się do tego przyczyniły. Na przykład Rocky... Przez niego stałam się bardziej śmiała i nauczyłam okazywać uczucia. Może nie tak bardzo, ale zrobiłam postęp. Sarah pokazała, że w życiu coś się dzieje. Nie musi być ono nudne. Peter... Peter! Powiedziałam mu, że Rydel go lubi! Ona mnie zabije. Nie powinnam tego robić.
   Głowa rozbolała mnie jeszcze bardziej. Muszę wziąć jakąś aspirynę - pomyślałam i zsunęłam się z łóżka. Stanęłam chwiejnie na nogach, lecz po kilku sekundach wszystko wróciło do normy. Ruszyłam do drzwi. Gdy tylko wyszłam za próg, usłyszałam wyraźną rozmowę, lecz dalej zakłócaną ostrym bólem głowy. Ruszyłam w stronę kuchni. Dom Lynch'ów był ożywiony. Doszłam do salonu, gdy zobaczyłam Rydel i Rocky'ego.
   - To po co ją tam zabierałaś? - spytał rozdrażniony brunet. - Nie znasz Nelly? Imprezy nie są dla niej. Poza tym mogło jej się coś stać! Tam było mnóstwo ludzi.
   - Powtarzam jeszcze jeden raz. To ona mnie tam zabrała! Poza tym nie miałam pojęcia, że się upije. Że się napije alkoholu! - wykłócała się Rydel.
   - Ale to zrobiła. Mogło jej się coś stać - powtórzył Rocky.
   - Dlaczego tak bardzo jej teraz bronisz? I tak wyżywasz się na mnie? - spytała blondynka spokojniej. - Kochasz ją, prawda?
   Na te słowa, zamarłam. Nie mogli mnie jednak teraz zobaczyć. Dyskretnie wycofałam się za zakręt.
   - Jestem z inną dziewczyną - odpowiedział tylko. Zapadła cisza. Mogłabym przysiąc, że Rydel pytająco unosi brwi, a odpowiedź chłopaka mnie upewniła. - No wiesz... Z Tarą. Nie. Z... z... - próbował sobie przypomnieć brunet.
   - Tally - podsunęła blondynka.
   - No właśnie! - krzyknął Rocky. - I jestem szczęśliwy.
   - Jesteś szczęśliwy z osobą, której nie pamiętasz imienia? - spytała Rydel kpiąco. - Nie oszukuj mnie. Poza tym Nelly też nie jest szczęśliwa. Tęskni za tobą.
   - Ale ja jestem szczęśliwy - powtórzył pewny siebie brunet. Rydel westchnęła.
   - Teraz oszukujesz i mnie, i samego siebie - rzuciła i wyszła z pomieszczenia.
   Odczekałam kilka minut, po czym weszłam do salonu. Starałam zachować się tak, jakbym nie słyszała ich rozmowy. Zobaczyłam Rocky'ego siedzącego na kanapie.
   - Cześć - burknął chłopak, gdy mnie zobaczył. - Jak się czujesz? Widzę, że impreza była niezła - dodał rozbawiony.
   - Bardzo śmieszne - rzuciłam tylko i wystawiłam do bruneta język. Było to takie dziecinne, ale... Rocky'emu to nie przeszkadzało. Roześmiał się tylko. - Macie może jakąś aspirynę? - spytałam.
   - Tak. Rydel jest w kuchni, to ci da - rzucił, zatapiając się we własnych myślach.
   - A tobie dzisiaj co? Jesteś nieobecny - stwierdziłam. Domyślałam się, że chodziło o tą rozmowę. Dziwie było siedzieć z Rocky'm, wiedzieć o co chodzi i mieć tą świadomość, że... Ona dalej mnie kocha? A przynajmniej o mnie myśli.
   - Nie ważne... - burknął tylko i przyjrzał mi się. - Cały czas ta koszula? - spytał z lekkim uśmiechem, lecz po chwili się do pozbył.
   - Tak - przytaknęłam. - Wzięłam ją wczoraj sobie z szafki w łazience. No wiesz... Tam gdzie ją zostawiliśmy - wyjaśniłam. Chłopak uśmiechnął się ponownie i znowu szybko się tego pozbył. Na ten widok, serce mi zamarło. Kiedyś ten uśmiech przeznaczony był dla mnie. Teraz już dla Tally... - Idę po aspirynę - rzuciłam szybko i weszłam do kuchni.
   - O! Już się obudziłaś - powiedziała Rydel. Wiedziałam, że jest zła.
   - Delly... - zaczęłam. - Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Nie powinnam... W sumie niczego.
   - No nie powinnaś... - przytaknęła. - Zachowałaś się mało dojrzale - powiedziała dziewczyna, co przypominało mi matkę zganiającą swoje niesforne dziecko. Poczułam się dziwnie. Wiedziałam jednak, że ma racje. Powinnam trochę myśleć. Na szczęście nie wiedziała na temat Tayler'a.
   - Wiem... - wlepiłam wzrok w podłogę.
   - No ale nie mogę się na ciebie gniewać - rzuciła radośnie dziewczyna. - Poznałam wielu fajnych ludzi. Świetnie się bawiłam - powiedziała, a ja przytuliłam ją mocno.
   - Dzięki - wyszeptałam. - A teraz... - zaczęłam odsuwając się od niej. - Macie może jakąś aspirynę? Głowa mi zaraz wybuchnie - powiedziałam, na co blondynka się roześmiała. Wyciągnęła z szafeczki dwie tabletki i podała mi je razem ze szklanką wody. Łyknęłam od razu.
   - Idź się jeszcze prześpij - zagoniła mnie Rydel. Odprowadziła mnie do pokoju. Nocowałam u Rikera. Ten natomiast przeniósł się do Rossa. Blondynka stwierdziła, że potrzebuję trochę ciszy. Rzuciłam się na łóżko. Dziewczyna zamknęła za mną drzwi i wyszła. Ja po chwili zasnęłam.


   Środek nocy. Wtedy właśnie obudziłam się ponownie. Dom spowity był ciemnością i ciszą. Jak mocno bym się starała to i tak nie mogłam zasnąć. Westchnęłam i wysunęłam się spod kołdry. Wstałam. Czułam się dużo lepiej. Otworzyłam drzwi i wyszłam na korytarz. Strasznie chciało mi się pić, więc skierowałam się do kuchni. Weszłam do salonu i zatrzymałam się gwałtownie. Telewizor był włączony, a na kanapie siedział Ross. Leciało jakieś tandetne romansidło.
   - Naprawdę coś takiego oglądasz? - spytałam po kilku minutach z uśmieszkiem na twarzy. Chłopak podskoczył na miejscu i obejrzał się zdezorientowany.
   - Czasami... - burknął pod nosem i wrócił do oglądania. Poszłam do kuchni i wróciłam ze szklanką wody, którą szybko wypiłam. Przysiadłam się do blondyna. - A ty dlaczego nie śpisz? - spytał, odwracając wzrok od filmu.
   - Obudziłam się i już nie jestem wcale zmęczona. Pewnie przez to, że spałam przed cały dzień...
   Blondyn roześmiał się.
   - A ty? Zawsze oglądasz romansidła, gdy wszyscy śpią? - spytałam rozbawiona.
   - Nie - zaprzeczył. - Chociaż może... - dorzucił, a ja parsknęłam śmiechem. - Po prostu w dzień nie mam czasu i...
   - ...nikt poza tobą i Rydel nie chce tego oglądać - dokończyłam. Chłopak przewrócił oczami, na co znowu się zaśmiałam. Nastała cisza, w czasie której oglądaliśmy niezwykle romantyczną scenę.
   - Dlaczego się z nami zadajesz? - spytał mnie nagle blondyn.
   - O co ci teraz chodzi, Ross? - odpowiedziałam pytaniem, speszona.
   - Kiedyś Riker poznał dziewczynę, fankę - poprawił się - która go tylko wykorzystała. Nie wiem, dlaczego był teraz taki ufny wobec ciebie.
   - Uważasz, że chce was tylko wykorzystać, tak jak ta dziewczyna i sobie odejść? Mylisz się. Nie jestem taka - odpowiedziałam tylko. - Poza tym uważam was za przyjaciół.
   - Na początku... Nie wiedziałem, co o tobie myśleć - przyznał chłopak. - Wydawałaś mi się taka do niej podobna. Z dnia na dzień zaczęłaś się z nami zadawać. Ale Riker ci zaufał, więc ja też.
   Nie miałam pojęcia, co odpowiedzieć. Musiałam się później spytać Rikera o to, co się stało wcześniej z tą fanką.
   - Wiesz... - zaczęłam ostrożnie. - Jakby nie patrzeć to dzięki Rikerowi trafiłam do szpitala. To, że później jakoś chciał mi to zrekompensować, to nie moja wina. A gdy się zaprzyjaźniliśmy... - urwałam.
   Blondyn przysunął się do mnie. Spojrzał mi w oczy.
   - Nie wiem, co bym zrobił, gdyby się okazało, że jesteś taka sama - powiedział. Przysunął się tak blisko, że stykaliśmy się nosami. Wpatrywałam się w niego uważnie. Chciałam go pocałować? Tak. Ale czy mogłam? Ja dalej czułam coś więcej do Rocky'ego. Nie byliśmy razem, to prawda, ale... Brunet był dla mnie ważniejszy niż Ross.
   Odsunęłam się trochę od chłopaka.
   - Co jest? - spytał speszony blondyn. Nie odpowiedziałam. Jak miałam mu to wyjaśnić? Tak prosto z mostu? Nie potrafiłam. Nie tak jak Rydel. Nie odważyłabym się tego zrobić. Byłam zbyt nieśmiała i nie chciałam skrzywdzić chłopaka. Jednak dając mu nadzieję, później będzie tylko gorzej. Ross ponownie się do mnie przysunął. Zastygłam w bezruchu. Nie wytrzymałam. Chciałam tego. Pragnęłam. Nie tak, jak było z Rocky'm, ale... Po prostu pragnęłam. Pocałowałam chłopaka delikatnie, opierając swoje ręce na jego biodrach. Chłopak jakby się spodziewał, że to zrobię. Odwzajemnił pocałunek, lecz namiętniej. Nie wiedziałam, ile to trwało. Po prostu po pewnym czasie odsunęliśmy się od siebie. Byłam pewna, że jestem cała czerwona. Blondyn też taki był. Uśmiechnęłam się na ten widok.
   - Cześć... - rozległo się za nami, a ja błyskawicznie się odwróciłam, jeszcze bardziej odsuwając się od chłopaka. W drzwiach stał Riker. - Nie przeszkadzam? - spytał skrępowany. Na moich policzkach pojawił się gorący rumieniec. Byłam ciekawa, co starszy chłopak dokładnie widział. Jak się całowaliśmy? Mam nadzieję, że nie. Jednak coś mi podpowiadało, że zobaczył nasz pocałunek. A jeśli nie, to przynajmniej się go domyślał.
   - Nie, nie - odpowiedziałam szybko. - Siadaj.
   Starszy blondyn przykuśtykał do kanapy i ciężko na niej usiadł.
   - Co was tak dzisiaj wzięło na wstawanie w nocy? Nie można nawet spokojnie filmu pooglądać... - burknął Ross pod nosem. Riker przewrócił oczami, tak jak ja wcześniej.
   - Nie mogłem spać... Ta noga - wyjaśnił blondyn, z grymasem na twarzy. Uśmiechnęłam się do niego krzepiąco. Zapadła cisza. Dziwnie się czułam. Riker cały czas mi się przypatrywał, od czasu do czasu zerkając na Rossa. Pewnie się zastanawiał, czy jesteśmy razem. Oczywiście całowaliśmy się... Chciałam być z młodszym blondynem, ale... Nie wiem, czy mogłam. Rocky...
   Zaraz, zaraz! Co mnie obchodzi Rocky? Przecież się przyjaźnimy, prawda? A poza tym on ma już dziewczynę - Tally, moją przyjaciółkę. Co mi przeszkadza, żeby być z Rossem? Nic. Poza mną samą. Więc ogarnij się dziewczyno! On tego chce! A ja... Ja też tego chce. Musiałam zapomnieć o Rocky'm i iść dalej. Najwyższy czas. Brunet już zapomniał, a ja dalej żyję przeszłością.
   Ale czy chłopak rzeczywiście już zapomniał? Przecież podsłuchałam rozmowę jego z Rydel. Martwił się o mnie. I... może mnie dalej kochał? Jeśli w ogóle kiedyś to robił. Ale... To jest taka nadzieja. Słowa, o których nie mogę zapomnieć. Nie pamiętał imienia Tally, a przecież z nią chodzi! - nasunęło mi się od razu.
   - Nelly - przedarł się przez moje myśli głos Rikera. - Czy ty mnie słyszysz?
   - Tak, tak... - powiedziałam, wracając do rzeczywistości.
   - Pytałem, czy podobał ci się ten film - rzucił starszy blondyn. Spojrzałam na ekran. Leciały już napisy końcowe.
   - Nie przepadam za romansidłami - wzruszyłam ramionami. Riker pokiwał wolno głową.
   - Ja też nie - przyznał. Spojrzeliśmy na Rossa, który tylko patrzył na nas niezadowolony. Roześmialiśmy się. - Idę spać - oznajmił Riker, z trudem wstając z kanapy. - Dobranoc - powiedział, odchodząc powoli. Czekaliśmy aż chłopak wyjdzie z pokoju.
   - Na czym stanęło? - spytał Ross, przysuwając się z powrotem do mnie.
   - Na niczym - odpowiedziałam, odsuwając się. Co ty wyprawiasz? Przecież chcesz z nim być! - Ross... Ja... przepraszam - wlepiłam wzrok w ręce.
   - Za co? Za to, że nie czujesz tego samego, co ja?
   - Nie - zaprzeczyłam. - Ja do ciebie coś czuję, tylko...
   - ...boisz się, że jak będziesz ze mną, dalej będziesz tęsknić za Rocky'm - dokończył za mnie Ross. Podniosłam wzrok na blondyna. Przypatrywał mi się uważnie. - Dlaczego nie chcesz chociaż spróbować? - spytał. Nie czekając na moją odpowiedź, namiętnie mnie pocałował, wplatając mi rękę we włosy. Oparłam dłonie na barkach chłopaka, a po chwili zjechałam w dół i zatrzymałam ręce na jego klatce piersiowej. Czułam, jak jego mięśnie się napinają, a pod moimi palcami mocno i szybko bije jego serce. Po chwili odsunęliśmy się od siebie, stykając nosami.
   Siedzieliśmy tak kilka minut, wyrównując oddech. Ross wstał z kanapy.
   - Dobranoc - powiedział tylko, odchodząc.


   - Nelly, możemy pogadać? - spytała ciocia, gdy miałam zamiar wejść na górę. Zawróciłam i weszłam z powrotem do kuchni. - Gdzie byłaś wczoraj? I przedwczoraj?
   - Ciociu... To nie jest tak, jak myślisz - zaczęłam. Mag patrzyła na mnie wyczekująco. - Dwa dni temu byłam u Petera - wolałam pominąć to, że była to impreza, na której się upiłam. - A wczoraj siedziałam u Tally - skłamałam. - Nie byłam u Lynch'ów.
   - A w nocy? Wtedy też ciebie nie było - przypomniała Mag. Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Wstrzymałam oddech, a Mag westchnęła głęboko. - Posłuchaj, nie wiem, co się z tobą dzieje, ale zachowujesz się zupełnie inaczej - powiedziała ciocia. - Myślałam, że będziesz zupełnie inna. Jean opowiadało mi o tobie. - Czekałam w napięciu. - Nie zadzwonię jednak teraz do twojej mamy. Wierzę ci, że nie byłaś u Lynch'ów.
   - Dziękuję - powiedziałam szybko, przytulając Mag.
   - Spoko - rzuciła na luzie ciocia, a ja się roześmiałam. - Muszę iść do pracy - powiedziała, zbierając rzeczy i dopijając do końca kawę. Pokiwałam tylko głową. - Do zobaczenia - ciocia wyszła, zamykając za sobą drzwi. Ruszyłam z powrotem w stronę schodów. Wspięłam się na górę i wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Westchnęłam ciężko i zeszłam na dół. Powoli przeszłam przez kuchnię i weszłam do korytarza. Otworzyłam drzwi, a do środka jak burza wpadła Rydel.
   - Co się stało? - spytałam zaskoczona. Blondynka skierowała się do kuchni i obróciła się gwałtownie. Prawie na nią wpadłam. Nie wiedziałam, co o tym myśleć.
   - Peter - rzuciła tylko. Dalej nic nie rozumiałam. - Zaprosił mnie na randkę - powiedziała trochę jaśniej blondynka. Teraz miałam jeszcze większy mętlik. Nie wiedziałam, czy jest zła, czy może szczęśliwa. Jej wyraz twarzy nic nie mówił. Patrzyłam na nią wyczekująco. - Ja nie wiem, co mam zrobić... - powiedziała tylko, opadając ciężko na krzesło przy stole.
   - Jak to nie wiesz? - spytałam zdziwiona.
   - No po prostu!
   - Lubisz go?
   - Ja go nawet nie znam! - powiedziała zdenerwowała blondynka. - Poznałam go na imprezie i nawet ze sobą nie rozmawialiśmy! A on zaprosił mnie na randkę.
   Usiadłam na przeciwko dziewczyny.
   - Znam Peter'a i on jest naprawdę w porządku - zapewniłam.
   - No nie wiem... - powiedziała Rydel, podpierając policzek ręką.
   - Nie wszyscy chłopacy są tacy sami - rzuciłam.
   - Mam nadzieję... - mruknęła blondynka. - Więc mówisz, żebym się z nim umówiła, tak? - upewniła się dziewczyna. Przytaknęłam głową. Rydel uśmiechnęła się. - To ja lecę. Papa - rzuciła blondynka, wstając. Przytuliła mnie szybko i wyszła, zostawiając mnie w osłupieniu. Zamknęłam za nią drzwi i uśmiechnęłam się pod nosem. Może Rydel się poszczęści?
   Nagle rozległ się dźwięk telefonu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Na blacie leżała komórka mojej cioci. Czułam, że nie powinnam, ale zerknęłam, kto dzwoni. Zmarszczyłam brwi. Na wyświetlaczu widniało imię: Mark Lynch. Chwyciłam telefon. Nie. Nie mogę odebrać. Ale co Mark chce od Mag? Z tego co wiem, ciocia już się z Lynch'ami nie zadaje. A przynajmniej tak twierdzi. Tak mi mówiła. Kłamała? Nie wiedziałam, co o tym myśleć. Miałam jeszcze większy mętlik w głowie, niż w przypadku Rydel.
 


   - Halo? Cześć, Nel! - rozległ się głos kuzynki, gdy tylko odebrałam telefon.
   - Cześć - przywitałam się, śpiąca, ponieważ Sarah obudziła mnie swoim telefonem.
   Wczoraj cały dzień leniłam się w domu. Czasami wyszłam do ogrodu. Kusiło mnie nawet, żeby zobaczyć do oddzielonej płotem części z pięknymi różami, ale furtka okazała się zamknięta. Nie wiedziałam, dlaczego ciocia mnie tam nie chce wpuścić. W każdym bądź razie, strasznie mi się nudziło. Wieczorem oglądałam film, a później ruszyłam do łóżka. Chciało mi się spać, ale nie mogłam zasnąć. Głowiłam się nad tym wszystkim, co mi się przytrafiło. Tak z dnia na dzień moje życie uległo zmianie. Na lepsze? Pewnie tak. Wszystko było zupełnie inne i znalazłam ludzi, którzy mnie akceptują. Po małej części było w tym wszystkim coś złego. Ból, którego wcześniej nie znałam. Ból złamanego serca, na który sama sobie zapracowałam. Ale teraz pojawiła się też ta głupia nadzieja.
   - Słuchaj... - zaczęła Sarah, lecz chyba nie wiedziała, jak się do tego zabrać. - Chciałam zrobić taki babski wieczór u mnie w domu.
   - Jasne. Chętnie wpadnę - powiedziałam od razu. Dawno nie widziałam kuzynki.
   - Pomyślałam, że... - mówiła ostrożnie Sarah. - Może zabrałabyś ze sobą Tally? - spytała.
   - Tally? - zdziwiłam się.
   - Tak... - powiedziała nieśmiało dziewczyna. - Wiem, że jest twoją przyjaciółką, więc pomyślałam, że może... Bym też spróbowała ją polubić.
   - Serio? - zdziwiłam się jeszcze bardziej.
   - No tak - potwierdziła.
   - Dobra. Postaram się ją wyciągnąć do ciebie - zapewniłam.
   - Jeszcze zadzwonię - powiedziała Sarah, po czym się rozłączyła. Nie mogłam uwierzyć w to, co się właśnie stało. Miałam tylko nadzieję, że to spotkanie coś da i dziewczyny się pogodzą. To moje dwie najlepsze przyjaciółki, które siebie nie lubią. Nie wiem, czy to Sarah coś sobie wymyśliła, czy coś naprawdę się między nimi stało. Po prostu muszę teraz zrobić wszystko, żeby się pogodziły. Albo przynajmniej wyjaśniły, dlaczego nie chcą tego zrobić.
   - Za dużo wszystkiego na raz... - mruknęłam do siebie i wyczołgałam się z łóżka. Szybko się ubrałam i zeszłam na śniadanie. Mag już nie było. Musiała rano wyjść. Zabrałam się więc za robienie jedzenia. Po chwili zajadałam się jajecznicą. Teraz kompletnie nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Wtedy rozległ się ponownie dźwięk mojego telefonu.
   - Tak? - spytałam, odbierając.
   - Siema - przywitał się od razu Ratliff. - Co dzisiaj robisz? - spytał od razu chłopak.
   - Właściwie to nic - przyznałam, ciekawa.
   - Wybieramy się dzisiaj na plaże. Jest fajna pogoda na surfing - wyjaśnił. - Chcesz jechać z nami?
   - Ratujecie mnie przed nudą, więc pewnie! - odpowiedziałam od razu. Ell roześmiał się. - O której?
   - Nie ma za co. Zawsze wybawimy dziewczyny z opresji zwanej nudą - rzucił, na co ja wybuchnęłam śmiechem. - Za dwie godzinki będziemy jechać, to po ciebie podjedziemy.
   - Dobra. To czekam. Cześć - pożegnałam się z brunetem i rozłączyłam. Od razu ruszyłam po rzeczy. Wspięłam się po schodach na górę i skierowałam do pokoju. Wyjęłam torbę, do której wrzuciłam ręcznik, koc, wodę i jakieś ciastka. Jednak jakbym się starała, nie mogłam znaleźć swojego stroju. Zaczęłam przekopywać szafę i wtedy wypadło z niej niedbale zapakowane pudełko. Zmarszczyłam brwi, lecz nagle serce mi zamarło. Wiedziałam już, co to jest. Chwyciłam je w ręce i siadając na łóżku, zaczęłam je rozpakowywać.
   To, co była w środku mnie zamurowało.
   Leżał w nim średniej wielkości pingwin, w kostiumie Hello Kitty. Uśmiechnęłam się na ten widok, a po chwili zaczęłam się śmiać. To jednak szybko minęło i poczułam ciężkie uczucie pustki i bólu. Na dnie pudełka leżała różowa karteczka. Rozłożyłam ją. Napis na niej brzmiał:

                 Pingwinek dla mojego pingwinka ♥
                                            - Rocky -

   Znowu się uśmiechnęłam. Ustawiłam maskotkę na szafeczce obok łóżka i obok położyłam kartkę. Patrzyłam na to przez chwilę, nie mogąc przestać się uśmiechać. Po parunastu minutach zabrałam się do ponownego szukania stroju. Tym razem go znalazłam. Przebrałam się i już byłam gotowa do wyjścia. Po krótkim czasie rozległ się klakson, więc zgarnęłam rzeczy i wyszłam na zewnątrz. Przed domem stały dwa auta. Z jednego przez okno od strony kierowcy wychylił się Ellington. Pomachał mi, dając do zrozumienia, żebym przyszła do nich. Wsiadłam więc do samochodu, gdzie od razu powitały mnie krzyki Rydel, Rocky'ego, Rossa, Ratliffa i... Tally. Z trudem pomieściliśmy się w środku.
   - Słyszałem, że trzeba ratować panią od nudy - powiedział Ell poważnym głosem.
   - Trzeba! - krzyknęłam zadowolona, po czym ruszyliśmy w stronę plaży.

________________

Cześć! Oto jest 23 rozdział! Przepraszam, że dodaje je tak rzadko, ale czasami nie mam po prostu czasu. Staram się je pisać i publikować kiedy tylko mam wolną chwilkę. Wiem, że wcześniej pojawiały się co dwa dni, ale teraz trochę się zmieniło no i mam więcej nauki. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. 
Zastanawiałam się, żeby dodawać rozdziały z perspektywy kilku osób. Wiecie chyba, o co chodzi? Nie jestem pewna, czy ten pomysł się wam podoba i czy uda mi się go zrealizować. Piszcie w komentarzach, co o tym myślicie. I oczywiście pamiętajcie, że komentarze są dla mnie bardzo motywujące. I dziękuję wszystkim, którzy czytają mojego bloga :* To dla mnie wielkie osiągnięcie. 
To na razie tyle. Mam nadzieję, że wam się podoba rozdział ^^ Ja osobiście nie zaliczam go do najlepszych, ale może wy uważacie inaczej. Piszcie ;) 

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział :D
    Jej dobrze, że się pocałowali. I mam nadzieję, że będą razem <3
    Czekam na next ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeden z lepszych rozdziałów! Mam nadzieje, ze Nel bedzie jednak z Rocky'iem. :3 czekam na nastepny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny. Rozumiem, że masz dużo nauki i obowiązki - to normalne :)
    Podoba mi się twój pomysł na pisanie z kilku perspektyw :)
    Fajnie, że się pocałowali ;) Mam nadzieję, że będą razem.

    Czekam na next;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział świetny ! Jestem bardzo ciekawa ,jaki będzie następny ;)) Uwielbiam tego bloga <3

    OdpowiedzUsuń