poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 22 - Impreza

Cześć! Przepraszam, że rozdział jest dopiero teraz, ale blog mi się zacinał i nic nie mogłam zrobić :/ No ale mam nadzieję, że mi wybaczycie.


ROZDZIAŁ 22

IMPREZA

   - Co się stało? - rozległo się w ciszy pytanie. Nie podniosłam głowy. - Nelly... - westchnęła Rydel, siadając obok mnie. Delikatnie dotknęła mojego ramienia. - Dziewczyno. Co jest?
   Pokiwałam tylko głową. Nie miałam ochoty teraz rozmawiać. Było mi smutno a zarazem - sama byłam tym zdziwiona - dobrze.
   - Choć - powiedziała po kilku minutach blondynka, podnosząc się z podłogi. Wyciągnęła do mnie rękę. Podniosłam głowę i spojrzałam na dziewczynę. Ta uśmiechała się do mnie krzepiąco. Złapałam jej dłoń i wstałam z ziemi. Rydel zaprowadziła mnie do swojego pokoju. Zamknęła za nami dokładnie drzwi i usiadła na łóżku, poklepując miejsce obok. W pomieszczeniu paliła się jedynie lampka nocna. Panował tutaj lekki półmrok.
   Usiadłam obok dziewczyny.
   - Co jest? - spytała jeszcze raz blondynka. Spojrzałam jej w oczy.
   - Jest... Lepiej - przyznałam. Sama się zdziwiłam tym, co powiedziałam, ale naprawdę czułam się o wiele lepiej. Tak było i nie wiedziałam dokładnie, dlaczego.
   - Naprawdę? - spytała Rydel unosząc brew. - Jakoś nie wyglądasz, żeby było lepiej.
   - Bo nie było, ale teraz jak o tym myślę... - przyznałam i zastanowiłam się chwilkę. Może to przez ten pocałunek z Rossem? A może chodzi tutaj o Rocky'ego? Może mi go brakowało, a to, co zrobiłam jakoś mi pomogło? To możliwe...
   - Chodzi o Rossa, prawda? - domyśliła się przyjaciółka. Uśmiechnęła się do mnie szeroko. - Co między wami zaszło?
   - Nic... - powiedziałam, rumieniąc się. Blondynka się roześmiała.
   - Całowaliście się? - spytała od razu. Spojrzałam na nią zaskoczona jej otwartością. Mówiła wprost. Ja bym tak nie umiała. I nie umiem.
   - Rydel... - zaczęłam słabo. - To nie tak, że my... Po prostu...
   Blondynka pisnęła cicho.
   - Ciszej!
   - Ale świetnie! - ożywiła się dziewczyna. - Zawsze wiedziałam, że do tego dojdzie. Ross tak na ciebie patrzy... I ostatnio zachowywał się trochę inaczej niż zwykle. Jakby był trochę przybity.
   - Rydel... Ja i Ross nie jesteśmy razem. Nie wiem czy będziemy, ale to prawda. Całowaliśmy się - mówiąc te ostatnie słowa, sama nie mogłam w to uwierzyć. Mimo że to nie był nasz pierwszy pocałunek, to zdawało się być takie niemożliwe. Starałam się go trochę trzymać na dystans, gdy chodziłam z Rocky'm, chociaż jak już odpuszczałam, to dobrze się bawiłam. Blondyn poprawiał mi humor, gdy było trzeba i potrafiliśmy się dogadać. C
   - Ale jestem pewna, że będziecie. Tak do siebie pasuje...
   - Nie miałaś przypadkiem iść spać? - przerwałam jej. - Jeszcze się nie wyśpisz, a przecież masz randkę... - przypomniałam.
   - Dobra... Rozumiem, że nie chcesz o tym gadać, więc będę musiała ciebie lekko wygonić. Chociaż z jednej strony masz rację - przyznała. Wstałam z łóżka.
   - Dobranoc - rzuciłam przez ramię, wychodząc.


   Otworzyłam sklejone oczy, a słońce zaświeciło mi w oczy. Leżałam wpatrując się w sufit, czekając, aż znikną mi plamki przed oczami. Było tak wygodnie. Nie chciało mi się wstawać. Wolałabym tutaj tak poleniuchować. Wyjątkowo jeden dzień mógłby się zdarzyć. Nie chciałam jednak natrafić na Rocky'ego, więc...
   Rocky!
   Błyskawicznie się podniosłam. Spojrzałam na zegarek. Dochodziła jedenasta. Pewnie już nie śpi.
   Zerwałam się z łóżka. Chwyciłam spodnie i wciągnęłam je na nogi, a później przebrałam koszulkę. Ogarnęłam lekko moje rozczochrane włosy i zaplotłam je w warkocz. Szybko wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę salonu. Dom był zupełnie pusty. Zatrzymałam się. Rozejrzałam po domu.
   Zaskoczyło mnie to, że jestem sama. Zwykle ktoś się tutaj kręcił. W sumie Marka i Stormie nie było. Pojechali na tydzień do San Diego.
   Zajrzałam do kuchni, w nadziei, że tam kogoś zastanę, ale pomieszczenie było puste. Później zobaczyłam do pokoju Delly, a na końcu do sali muzycznej. Gdy otworzyłam drzwi, serce mi zamarło. Na kanapie siedział Rocky, ze swoją gitarą na kolanach, zapatrzony w okno.
   - Przepraszam... - powiedziałam cicho i zaczęłam się wycofywać z powrotem.
   - Nie przeszkadzasz - rzucił szybko. Ja jednak już prawie zamykałam drzwi. - Zaczekaj! - usłyszałam.
   - Tak? - powiedziałam, wchodząc z powrotem do środka.
   - Posłuchaj Nelly... - zaczął chłopak, przypatrując się mi. - Jesteś dla mnie cały czas bardzo ważna i ja... Nie chce, żebyśmy teraz byli tak obojętni.
   - Ty też jesteś dla mnie ważny - powiedziałam powoli. - Tylko po prostu to już nie to samo.
   - Rozumiem. Chodzi mi o to, że moglibyśmy się chociaż przyjaźnić - zasugerował brunet, spoglądając na mnie. - Albo przynajmniej tolerować.
   Milczałam. Nie miałam pojęcia, co odpowiedzieć.
   - Proszę cię. Przecież byliśmy blisko - powiedział, na co przytaknęłam głową.
   - Słuchaj... - zaczęłam. - Też nie chce, żeby nasza znajomość kończyła się w taki sposób. Zostańmy przyjaciółmi - ostatnie słowo nie chciało przejść mi przez gardło. Uśmiechnęłam się jednak sztucznie. Chłopak zrobił to samo.
   - Super - powiedział głośnie, grając przy tym na gitarze.
   - Ja idę - rzuciłam, odwracając się. Zamknęłam za sobą drzwi, po czym wyszłam z domu Lynch'ów.
   W pewien sposób czułam się dobrze. Było mi lepiej z myślą, że Rocky nie chce tak po prostu ze mną skończyć. Że jeszcze trochę mu na mnie zależy. To było takie... fajne uczucie. Nawet nie można go konkretnie określić. Takie ciepło. Z drugiej strony bolało mnie to, że już miał nową dziewczynę, a jeszcze gorsze było w tym wszystkim to, że Tally jest moją przyjaciółką i to z nią zaczął chodzić Rocky.
   Ruszyłam w stronę domu, gdy nagle zadzwonił mój telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni i odebrałam.
   - Cześć - przywitał się od razu Peter. - Co robisz?
   - Nie jesteś na mnie zły? - spytałam. Chłopak milczał przez chwilę, po czym westchnął głęboko.
   - Trochę byłem, ale jest dobrze - przyznał Francuz. - Masz też swoje życie. Poza tym nie znamy się długo.
   - To prawda, ale ja ciebie lubię, Peter. Traktuję cię jak przyjaciela - wyznałam.
   - Ja ciebie też. Może dlatego tak dziwnie się poczułem, jak mówiłaś, że nie chcesz gadać... - rozmyślał chłopak.
   - Przepraszam. Dzisiaj jest duże lepiej.
   - Właśnie słyszę, że masz lepszy humor - zgodził się chłopak. - Słuchaj... - zaczął. - Robię jutro impreze w domu. Będzie paru znajomych. Chcesz może przyjść? - spytał. - Możesz kogoś przyprowadzić z sobą.
   Zastanowiłam się chwilę. W sumie co miałam do roboty? Mogłabym się chociaż raz rozerwać. Przecież jestem pełnoletnia. Mam już dziewiętnaście lat.
   - Jasne. O której? - odpowiedziałam.
   - Wyślę ci dokładne informacje później. To do zobaczenia - powiedział, po czym się rozłączył. Nie wiem, co się dzisiaj ze mną działo. Ból częściowo ustąpił.
   Nie czekając długo, wyjęłam ponownie telefon i wybrałam numer. Próbowałam się dodzwonić, ale nikt nie odbierał. Po trzeciej próbie, odebrała Rydel.
   - Halo? - odezwał się dziewczęcy głos w słuchawce.
   - Cześć, Rydel. Co jutro robisz? - spytałam od razu. Blondynka zastanawiała się chwilę.
   - Chyba nic - odpowiedziała.
   - Chcesz iść ze mną na imprezę? Peter mnie zaprosił i powiedział, że mogę kogoś ze sobą zabrać.
   - Jutro? - upewniła się. Przytaknęłam. - Dobra - zgodziła się, na co się ucieszyłam. - A właściwie to co za Peter? - spytała podejrzliwie.
   - Wiesz... poznałam go niedawno - wyjaśniłam. - To francuz. Przyjaźnimy się.
   - Przyjaźnimy... - mruknęła Rydel. Byłam pewna, że dziewczyna się teraz uśmiecha.
   - No tak. Przyjaźnimy. Tak samo jak ty i Ell. Chyba że to z nim idziesz na randkę... - podsunęłam, na co blondynka prychnęła.
   - Ratliff i ja jesteśmy przyjaciółmi. Znamy się już nie wiem ile czasu. Nie mogłabym z nim chodzić - broniła się dziewczyna.
   - Dobra. Niech ci będzie - zaśmiałam się.
   - Nelly... Muszę kończyć. No wiesz... randka - przypomniała. - Nie jestem wyszykowana.
   - To cześć - powiedziałam i się rozłączyłam, dochodząc do domu. Otworzyłam drzwi. Wchodząc do środka, przywitała mnie cisza. Ciocia musiała gdzieś wyjść. Westchnęłam i zamknęłam za sobą drzwi. Ruszyłam w stronę pokoju.


   Cały dzień siedziałam w domu. Tak mi się nudziło, że poszłam do parku. Później kręciłam się bezsensu po mieście. Zaszłam na kawę, a później kręciłam się po sklepach. Nie wiedziałam co dzisiaj z sobą zrobić.
   Wieczorem postanowiłam pójść do Lynch'ów. Chciałam jednak poczekać, aż Rydel wróci z randki. Byłam pewna, że teraz jej jeszcze nie ma. Mogłabym też pójść do nich wcześniej, ale nie chciałam spotkać Rossa. Po naszym pocałunku... Po prostu nie miałam ochoty go teraz zobaczyć. Szczególnie, gdyby w domu był jeszcze Rocky. Poprawiło się między nami - to fakt. Nie wiem, czy tak nagle mogłabym się przy niż zachowywać normalnie. Wcześniej byłam całkowicie oddana. Zakochana w Rocky'm. Gdy byliśmy razem, było to prostsze. Mogłam z nim na luzie pogadać i czułam się swobodnie. Gdy zerwaliśmy... było i dalej jest mi źle. Chociaż teraz już trochę lepiej. Po tym, jak się rozstaliśmy, starałam się go unikać i trzymałam na dystans. Nie byłam gotowa na rozmowy. Teraz jest trochę inaczej. Dzisiaj było już naprawdę lepiej. Nie wiem, czy to przez tą rozmowę z Rocky'm. A może przez Rossa. Przez ten pocałunek. Nie chciałam o tym myśleć. Czułam coś do Rossa, ale nie aż tak. Co innego było z Rocky'm. Blondyn... Nie mogłam zaprzeczyć, że był mi obojętny, bo tak nie było.
   Zapukałam do drzwi Lynch'ów. Po chwili otworzył mi Ratliff.
   - Nelly! Co tam? - spytał. Zdawał się być zdziwiony moją wizytą.
   - Jest Rydel?
   - Nie... Jeszcze nie ma - odpowiedział.
   - A mogę wejść i na nią poczekać? - spytałam. Ell zdawał się być spięty. Nie rozumiałam, o co mu chodzi. Chłopak obejrzał się za siebie.
   - Wiesz... Ale Rocky... - zająkał się.
   - Jeśli chodzi o to, że jest w domu, to nie ma sprawy - przerwałam mu. - Już z nim rozmawiałam. To... Mogę wejść? - powtórzyłam pytanie. Ratliff jednak dalej był spięty i niespokojnie oglądał się za siebie. Momentalnie domyśliłam się, o co chodzi. - Tally jest, prawda? - spytałam. Chłopak milczał. Nie wiedział co odpowiedzieć, albo po prostu nie chciał mi tego mówić. - Nie ma sprawy. Jak mówiłam gadałam z Rocky'm.
   - Na pewno? - spytał dla pewności. Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się delikatnie. Czułam, że okłamuję sama siebie, ale musiałam się z tym zmierzyć. Muszę się do tego przyzwyczaić. Nie będę ich unikać całymi wiekami. Osobno mogłam z nimi przebywać, a przynajmniej z Tally, więc teraz musiałam się przyzwyczaić do widzenia ich razem.
   Ratliff ostrożnie się odsunął, wpuszczając mnie do środka. Przez chwilę lekko się zawahałam, lecz śmiało weszłam do środka. Od razu przywitał mnie śmiech mojej przyjaciółki. Rozejrzałam się po domu. Od razu rzuciła mi się w oczy burza czarnych włosów. Ell uważnie mi się przyglądał. Czułam jego wzrok na plecach. Starałam się nie zwracać na to uwagi.
   - Cześć - rzuciłam z uśmiechem. Rocky i Tally obejrzeli się do tyłu. Brunet spojrzał mi w oczy. Tally też mi się przypatrywała. Ich uśmiechy nagle zniknęły. - Spokojnie. Przyszłam do Rydel.
   - Nie, nie - powiedział szybko Rocky. - Spoko. Siadaj.
   Nieśmiało podeszłam do kanapy. Ratliff ruszył za mną. Przysiadłam sobie na fotelu, a Ell usiadł obok Rocky'ego. Widać było, że obaj bruneci są skrępowani. Tally jednak szczerze się uśmiechała.
   - Oglądamy film. Komedia - poinformowała mnie szatynka.
   - Chociaż jak dla mnie badziewna - dorzucił Ell.
   - No trochę tak... - przyznał przyjacielowi Rocky.
   - Przesadzacie. Jest całkiem zabawna - broniła Tally.
   Po tym wszyscy zapatrzyliśmy się w telewizję. Nie wiem, ile to trwało, ale po jakimś czasie rozległ się dzwonek do drzwi. Do domu wpadła Rydel. Zatrzasnęła za sobą drzwi.
   - Ten Thomas to straszny idiota - rzuciła tylko i pobiegła do pokoju.


   - Cześć - przywitałam stojącego w drzwiach Rocky'ego. Wymusiłam uśmiech, lecz chłopak chyba nie zauważył jego sztuczności. - Jak z Rydel? - spytałam, wchodząc do środka. Brunet się odsunął, robiąc mi miejsce.
   Wczoraj przerwałam oglądanie filmu na rzecz porozmawiania z blondynką. Ta jednak nie otwierała drzwi. Stałam i pukałam, ale dziewczyna nic sobie z tego nie zrobiła. Nie wiedziałam, co się stało, ale domyślałam się, że jej randka to był koszmar. Zdziwiło mnie to, że Rocky w ogóle nie zareagował. Siedział z Tally na kanapie i wpatrywał się w ten durnowaty film. Ratliff poszedł ze mną. A młodszy brunet... On nic nie zrobił. Nawet nie jestem pewna, czy oglądał film. Jesteś na siedemdziesiąt procent pewna, że gapił się w błękitne oczy Tally. Pamiętam tylko, że pukając spoglądałam na Rocky'ego i nie wierzyłam, że tak obojętnie do tego podchodził. Przecież to była jego siostra! Wiem, że kilka razy też na mnie spojrzał. Gdy tylko nasze spojrzenia się skrzyżowały, od razu odwracałam wzrok.
   - Dzisiaj lepiej. Zachowuje się normalnie, jakby nic się nie stało - wyjaśnił chłopak. - Chyba nie chce stracić roli tej ,,twardej'' - zaśmiał się.
   Minęłam bruneta i rozejrzałam się po domu. Usłyszałam dźwięki pianina. Skierowałam się do pokoju z instrumentami. Rydel stała przy keyboardzie.
   - Co tam? - spytałam podchodząc do dziewczyny. - Wczoraj nic nie powiedziałaś. Nawet mnie nie chciałaś wpuścić.
   - Nic się takiego nie stało. Powiem tak. Nigdy się z Thomas'em nie umówię - westchnęła. - Ale trochę źle się czuję z tym, że moja pierwsza randka zakończyła się taką porażką.
   - Będziesz miała jeszcze dużo randek - zapewniłam.
   - Wiem - roześmiała się blondynka. - Wyjście na imprezę dobrze mi zrobi i poznam kilka nowych osób. Jest jednak mały problem - powiedziała. Patrzyłam na nią wyczekująco. - Nie wiem, co założyć - na te słowa, roześmiałam się.
   - Masz mnóstwo ubrań! - zauważyłam przez śmiech. - Coś wymyślimy. Tylko ja nie mam w co się ubrać - uświadomiłam sobie.
   - Coś wymyślimy - powiedziała Rydel, puszczając do mnie oko. - A teraz chodź. Musimy się szykować!
   - Ale jest dopiero piętnasta trzydzieści, a Peter mi napisał, że mamy być na dwudziestą - zauważyłam. Blondynka machnęła ręką.
   - Ale nie wiem, co na ciebie będzie pasować z moich rzeczy - powiedziała tylko, chwyciła mnie za rękę i zgarniając po drodze butelkę wody, wciągnęła mnie do swojego pokoju. Nie protestowałam, ale wiedziałam, że to lekka przesada. Oczywiście robiła to po to, żeby wiedziała co może na mnie pasować, ale... miałyśmy jednak te cztery i pół godziny!
   Rydel zamknęła za nami drzwi i od razu skierowała się do szafy. Ja przysiadłam sobie na łóżku dziewczyny. Blondynka przebierała w swoich rzeczach, od czasu do czasu głębiej się nad czymś zastanawiając. Po chwili wstałam.
   - Zaraz wracam - powiedziałam tylko, wychodząc. Rydel o nic nie pytała. Była zajęta szukaniem odpowiednich dla mnie rzeczy. Zamknęłam za sobą drzwi do pokoju dziewczyny i oparłam się o nie plecami.
   - Co jest? - spytał rozbawiony Rocky, który zobaczył mnie idąc do siebie do pokoju. Zmroziłam go spojrzeniem. On na to tylko wybuchnął śmiechem. Mnie jakoś nie było do śmiechu. Brunet wcześniej nie interesował się Rydel.
   - Nic - burknęłam tylko i ruszyłam w stronę kuchni. Rocky ruszył za mną.
   - Nie daje ci żyć, co? - domyślił się. - Ubrania i te sprawy?
   - Nie interesuje się modą - rzuciłam przez ramie do chłopaka. Rocky ponownie się roześmiał. - Wiesz... Właściwie to po co się tym interesujesz? Wczoraj jakoś się nie przejąłeś Rydel - zauważyłam.
   - Ale Tally... - zaczął.
   - Była - przerwałam mu. - Ale co z tego? Rydel to twoja siostra. Powinieneś się nią przejąć. Przynajmniej trochę. Albo chociaż poudawać, że się przejmujesz.
   - Rydel zawsze sobie bez nas radziła. Jest twarda.
   - Ale ma też uczucia - powiedziałam nieco głośniej, zła na Rocky'ego. - Każdy je ma - dorzuciłam cicho. Nalałam sobie wody do szklanki i wypiłam. - Jest człowiekiem.
   Rocky przewrócił oczami. Nagle się uśmiechnął.
   - Czy tu chodzi tylko o Rydel? - spytał dalej się szeroko uśmiechając. - A może o Tally?
   - Śmieszny jesteś tak samo, jak twój braciszek Ross - powiedziałam, również przewracając oczami. Minęłam bruneta, a ten ruszył za mną. Zatrzymałam się pod drzwiami do pokoju Rydel. - Wiesz... Zachowałeś się trochę nie w porządku - rzuciłam i zatrzasnęłam chłopakowi drzwi przed nosem.


   - Ale super! - mówiła podekscytowana Rydel. - Dobrze wyglądam?
   - Świetnie - zapewniłam. Blondynka miała na sobie sukienkę w kolorze pudrowego różu. Sięgała ona przed kolana. Miała lekko rozkloszowaną spódnicę, a góra była dopasowana do figury dziewczyny. Włożyła też wysokie, czarne szpilki. Włosy spięła sobie w wysokiego koka. Wyglądała pięknie. Mi za to dała podobnego kroju sukienkę, lecz w odcieniu ciemnego błękitu i moja była na szerokich ramionkach. Włosy zostawiłam rozpuszczone, a Rydel mi je wyprostowała. Również założyłam szpilki, lecz niższe i białe.
   - Ty też - zapewniła przyjaciółka. - Idziemy - powiedziała śmiało Rydel. Doszłyśmy właśnie pod dom Petera. Wcześniej wysłał mi dokładne informacje, jak tutaj dojść. Blondynka chwyciła mnie za rękę i ruszyłyśmy w stronę domu mojego przyjaciela. Zapukałam do drzwi. Po chwili otworzył mi jakiś chłopak.
   - Cześć - przywitała się śmiało Rydel. Ja nie byłam w stanie się odezwać. Byłam zbyt nieśmiała. - Jestem Rydel, a to Nelly - przywitała nas. Po chwili rozpoznałam chłopaka. Był to pewnie przyjaciel Petera. Wpadłam na niego na mieście.
   - Tak - uśmiechnął się brunet. - Peter mówił, że Nelly przyjdzie. Ja jestem Nathan - przywitał się chłopak, podając Rydel rękę, a po chwili mi. Nieśmiało ją uścisnęłam. - Wchodźcie - powiedział Nathan, odsuwając się i robiąc nam miejsce. Weszłyśmy do środka. Od razu przywitały nas głośne dźwięki muzyki. Rzuciło nam się w oczy kilka osób, lecz wiedziałam, że impreza jest trochę dalej. Ruszyłyśmy do przodu. Nathan nas wyprzedził i poprowadził na ogródek. Było dzisiaj bardzo ciepło. Podwórko było obwieszone kolorowymi lampkami, co nadawało fajnego klimatu. Dookoła było mnóstwo tańczących ludzi. W salonie też odbywała się impreza, lecz tam przebywało mniej osób. Pewnie dlatego, że dzisiaj było ciepło, a noc była bezchmurna.
   - Tam jest Peter - wskazałam chłopaka, którego właśnie zauważyłam. - Chodź - chwyciłam dłoń dziewczyny i podeszłam do niego. - Cześć - przywitałam się. Peter obrócił się do mnie. Zobaczywszy mnie, szeroko się uśmiechnął.
   - Cześć. Fajnie, że przyszłaś - powiedział chłopak. - A to...?
   - Jestem Rydel - przywitała się blondynka, uprzedzając mnie. Peter uścisnął jej dłoń.
   - Też fajnie, że jesteś. I dobrze się bawcie! - powiedział szatyn, po czy odszedł kawałek dalej. Rydel pociągnęła mnie na bok.
   - Ale on jest przystojny! - powiedziała głośniej blondynka. Zaśmiałam się. Ona też.
   - Idziemy. Trzeba się dzisiaj dobrze bawić!
   Ruszyłam z dziewczyną pomiędzy tłum ludzi. Kilka osób nas zaczepiło i się nam przyglądało. My jednak ruszyłyśmy tańczyć. W szpilkach nie było to dla mnie łatwe i przez moją nieśmiałość też, ale musiałam jakoś się przełamać. Ludzią chyba nie przeszkadzała moja mała umiejętność tańca. Po prostu dobrze się bawiliśmy. Podejrzewam, że kilka osób i tak czegoś się już napiło, bo nie zachowywali się do końca spokojnie ani normalnie.
   - Zatańczysz? - spytał nagle chłopak Rydel. Blondynka popatrzyła na mnie, a ja tylko się uśmiechnęłam do dziewczyny. Ruszyła za blondynem, a ja zostałam sama.
   - Hej! - zagadała nagle dziewczyna. - Ty jesteś Nelly? - spytała. Zdziwiłam się, że mnie zna. Przytaknęłam jednak.
   - Skąd mnie znasz? - spytałam.
   - Skąd? - zdziwiła się dziewczyna. - Piszą o tobie w większości gazet! O tobie i Rocky'm - wyjaśniła. Wytrzeszczyłam na nią oczy. - A tak w ogóle jestem Samantha. Ale mówią do mnie Ama - przywitała się.
   - Naprawdę o nas piszą? - spytałam. Dziewczyna się roześmiała, a jej rude włosy zakołysały się.
   - No tak. Prawie wszędzie - potwierdziła.
   - Tylko ja i Rocky... Już zerwaliśmy - powiedziałam, wlepiając wzrok w ziemię.
   - Przykre... - stwierdziła dziewczyna. - Chociaż Rocky jest sławny. Nie dziwię mu się, że nie umawia się ze zwykłymi dziewczynami - wzruszyła ramionami. Zabolało. Nie dałam jednak tego po sobie poznać. - Przedstawię cię mojemu chłopakowi - powiedziała, ruszając w stronę stołu. Poszłam za nią. Przedzierałyśmy się przez tłum ludzi. Nigdzie nie widziałam jednak Rydel. Trochę mnie to zmartwiło, ale w końcu nic się jej nie mogło stać. Ama rozglądała się przez chwilę. - Jest! - krzyknęła. Podeszłyśmy do wysokiego blondyna. - To Torry - przedstawiła chłopaka. On tylko lekko do mnie machnął ręką. - Chcesz? - spytała Samantha, podając mi kieliszek. Pokiwałam przecząco głową. - Dlaczego?
   - Nie mam ochoty - odpowiedziałam tylko, wzruszając ramionami.
   - Przecież to impreza! - krzyknęła Ama, wciskając mi do ręki kieliszek. Sama przechyliła swój, aż nic nie zostało. Tak samo zrobił Torry. W sumie Samantha miała trochę racji. Przecież to była impreza, a ja miałam dziewiętnaście lat. Nie mogłam cały czas siedzieć w cieniu. Musiałam się trochę ośmielić. Chwyciłam mocniej kieliszek i również go przechyliłam, wypijając całą zawartość. Alkohol lekko zachwiał moim światem, lecz wszystko było dalej w normie. - Masz jeszcze jeden - powiedziała ruda, podając mi jeszcze jeden kieliszek. Od razu wypiłam jego zawartość razem z Torry'm i niedawno poznaną dziewczyną.
   - Idziesz? - spytał blondyn, podając Amie rękę. Ta ją chwyciła i machając mi na pożegnanie, ruszyła na parkiet. Rozejrzałam się za Rydel, lecz jej nigdzie nie widziałam. Nagle mignął mi wysoki blond kok. To była ona. Tańczyła z chłopakiem. Uśmiechnęłam się na ten widok.
   - Cześć! Co tutaj tak stoisz? - spytał Nathan, podchodząc do mnie. - Chcesz zatańczyć?
   - Jasne! - odpowiedziałam od razu, podając mu rękę. Alkohol naprawdę mnie ośmielił. Ruszyliśmy na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć pomiędzy resztą gości. Głośny i szybki kawałek dodał mi energii. Nathan dobrze tańczył. Nie przejmował się moimi małymi zdolnościami. Dodatkowo przeszkadzały mi wyskokie buty. Pół godziny później, zrobiłam sobie przerwę.
   - O! Nelly! - krzyknął ktoś za mną. Obróciłam się i zobaczyłam Petera. Stał przy stole. Podeszłam do niego i od razu chwyciłam stojący za nim pełny kieliszek. Wypiłam kolejną porcję alkoholu. - Jak się bawisz? - spytał z uśmiechem.
   - Jest mega! Świetna impreza. Fajnie, że mnie zaprosiłeś.
   - Spoko - puścił do mnie oko. - Rydel... Fajna jest. Gadałem z nią trochę - przyznał. - Myślisz, że mogę się z nią umówić? - spytał. Uśmiechnęłam się do niego. Nie wiedziałam, czy mogłam mu powiedzieć to, co ona mi mówiła na samym początku. Czy w ogóle mogę mu coś powiedzieć o jej życiu towarzyskim. Alkohol jednak zrobił swoje.
   - Myślę, że jej się podobasz. Poza tym jest sama - wzruszyłam ramionami. Szatyn uśmiechnął się do mnie.
   - Dzięki! I baw się dobrze - powiedział, odchodząc. Ruszyłam przed siebie, a nogi mi się ugięły. Jednak po chwili wszystko wróciło do normy, więc szłam dalej.
   Weszłam do środka i usiadłam na chwilkę. Przypatrywałam się chłopakom, przechodzącym obok. Zauważyłam, że jeden też mi się przygląda. Pomachałam do niego delikatnie. On tylko się uśmiechnął. Czy ja z nim flirtowałam? Tak. W stu procentach. To nie było do mnie podobne. Wstałam i podeszłam do nonszalancko opartego o framugę drzwi wysokiego chłopaka o ciemno brązowych włosach. Spojrzałam w jego oczy. Miały szary kolor.
   - Cześć - przywitałam się z uśmiechem. - Jestem Nelly. Nel.
   - Taylor - powiedział, przypatrując się mi. - Jak się bawisz?
   - Jest całkiem nieźle. Ale brakuje mi trochę tańca - odpowiedziałam niewinnie. Taylor roześmiał się.
   - Rozumiem, że mam ciebie teraz zaprosić - domyślił się. - Muszę cię rozczarować. Ja nie tańczę - wzruszył ramionami. Uśmiechnęłam się do niego.
   - Szkoda - rzuciłam tylko. Chłopak przysunął się do mnie.
   - Wiesz... Śliczna jesteś - powiedział.
   - Nie tylko ty mi to mówisz - odpowiedziałam, a chłopak roześmiał się.
   - Poczekaj - Taylor wyszedł na chwilę na dwór i wrócił z dwoma szklaneczkami. Podał mi jedną. Wypiłam zawartość jednym dużym łykiem. Chłopak tak samo. Taylor zbliżył się do mnie z powrotem i pochylił. Spojrzałam w jego oczy. Widniało w nich... Pożądanie. Chłopak zatrzymał się i chwycił mnie za rękę, po czym pociągnął na korytarz, a później do jednego z pokoi. Przycisnął mnie plecami do ściany i namiętnie pocałował. Nie opierałam się. To było takie... dziwne całować dopiero co poznaną osobę, lecz też... przyjemne.
   Objęłam jego kark. Chłopak przerwał na chwilę, po czym zaczął całować mnie po szyi w dół. Zsunął mi szerokie ramionko od sukienki, a później stanika i zaczął całować mnie po ramieniu. Nie ukrywałam - sprawiało mi to przyjemność. Taylor świetnie całował i robił to tak... zmysłowo. Nie powinnam, ale jednak tych kilka kieliszków wódki zrobiło ze mną swoje.
   Nagle rozgległ się dźwięk mojego telefonu. Nie miałam ochoty odbierać. Spojrzałam na wyświetlacz. Rydel. Byłyśmy na tej samej imprezie. Mogłaby się trochę wysilić.
   Skupiłam się na gorących ustach chłopaka. Odchyliłam głowę do tyłu. Miałam wrażenie, że mogłabym się mu oddać tutaj. Teraz.
   Telefon cały czas do mnie dzwonił. Wkurzona, ostatni raz pocałowałam Taylora i wyszłam z pokoju. Widziałam, że wychodzi za mną. Rozejrzałam się, lecz dziewczyny w środku nie było. Wyszłam na zewnątrz. Dziewczyna od razu rzuciła mi się w oczy. Idąc w jej stronę, chwyciłam jeszcze jeden kieliszek alkoholu i od razu wypiłam go do dna.
   - Po co dzwonisz? - spytałam, a nogi znowu się pode mną ugieły. Rydel lekko mi się rozmazała przed oczami. Zamrugałam kilka razy.
   - Co ci się stało? - wytrzeszczyły oczy trzy takie same blondynki. Wodziłam wzrokiem od jednej do drugiej. - Jesteś pijana! - krzyknęła, domyślając się mojego stanu. Wyrwała mi już pusty kieliszek z rąk. - Idziemy do domu! Szukałam cię. A ty...
   - Nie denerwuj się. Wyluzuj - przerwałam jej. - Napij się, potańcz... To impreza!
   - Twoja już się skończyła - rzuciła dziewczyna, chwytając mnie za rękę. Pociągnęła mnie w stronę wyjścia. Przekraczając próg, pomachałam do Taylora stojącego w środku.

________________


To tyle. Jak wam się podoba rozdział?? Piszcie komentarze ^^ Czekam ;) I jeszcze raz was bardzo przepraszam, że rozdział jest dopiero teraz.

4 komentarze:

  1. Super rozdział. Naprawdę mega. Czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  2. WOW!!! Rozdział super. Bardzo lubię czytać twojego bloga. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham! twój blog jest super!!! czekam na kolejne rozdziały ^.^

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział boski,czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń