wtorek, 22 lipca 2014

ROZDZIAŁ 1 - 2 740 MIL WYSTARCZY, ŻEBY ZAPOMNIEĆ?

Koniecznie przeczytajcie notkę na dole! ;* 



   - Nel! Idź do tego sklepu! - usłyszałam z salonu.
   - No przecież już idę! Nie musisz mnie wołać pięćdziesiąt razy! - warknęłam bardziej do siebie, niż do matki. Nie miałam chwili świętego spokoju. Potrzebowałam ciszy. Ona tego nie rozumiała i nawet się nie przejęła, dlaczego tak dziwnie się zachowuje. Gdy potrzebowałam matki, oczywiście jej nie miałam.
   Wyszłam niechętnie z pokoju, szybko ubrałam trampki i już po chwili byłam w drodze do sklepu. Moje stopy dotknęły rozgrzanego asfaltu po raz pierwszy od trzech dni. Bardzo rzadko wychodziłam z pokoju, a jak już, to nie na podwórko. Szybko doszłam na miejsce, wzięłam potrzebne rzeczy i już po chwili byłam w drodze powrotnej.
   Gdy szłam, owiał mnie lekki wiaterek, ochładzając w upalny dzień. Dobrze było mi tak iść. Nagle odechciało mi się wracać do domu, ale musiałam zanieść te rzeczy. Przyśpieszyłam więc i gdy tylko odłożyłam siatkę z zakupami na blat, krzyknęłam, że wychodzę i już mnie nie było.
   Doszłam do centrum miasta. Dość mało czasu mi to zajęło. Może dlatego, że potrzebowałam ruchu? A może z powodu nagłego dobrego samopoczucia... Spacer mnie uspokajałam. Jak byłam w LA też tak miałam. Trochę ruchu i myśli nie były aż takie męczące, jak przed chwilą.
   Weszłam do mojej niegdyś ulubionej kawiarni i usiadłam przy wolnym stoliku, a kelnerka od razu do mnie podeszła. Wiedziałam już na wejściu, co chcę, więc zamówiłam i czekałam, aż kobieta wróci. Już miałam zabierać się za lody, kiedy rozległ się dźwięk dzwonka. Spojrzałam na wyświetlacz. To Delly. Znowu. Nie miałam ochoty z nią gadać. Co miałam jej powiedzieć? Jak się tłumaczyć? Nie byłam przygotowana na tę rozmowę. Dlatego powiedziałam o swoim wyjeździe tylko Rocky'emu. Reszta i tak dowiedziałaby się w swoim czasie. I się dowiedziała... Tylko co teraz? Nie chciałam odbierać. Miałam wrażenie, że Lynch'owie mają do mnie pewien żal. Ciągle ich opuszczałam i wracałam. Tym razem nie wrócę. Ale może się zobaczymy? Może będą mieli jakiś koncert w Miami? Ale jeśli tak, to czy spotkanie z nimi i ponowne rozstanie, tylko tym razem z całą piątką twarzą w twarz nie będzie dla mnie zbyt bolesne? Boję się bólu. Boję się straty. I tracę. Ale nie chce cierpieć jeszcze raz. Już wystarczy, że teraz jest mi źle. Co będzie przy następnym rozstaniu?
   Odrzuciłam połączenie, a już po kilku sekundach dzwonek telefonu rozbrzmiał ponownie. Ze łzami w oczach wyłączyłam komórkę i schowałam w kieszeni spodni.
   Było już po świętach. Już nowy rok. Zaczęłam go z jakąś słabą komedią romantyczną, które Ross tak uwielbiał, oraz z solidną porcją lodów.
   No właśnie, Ross... Ciekawa byłam, jak zareagował, gdy się dowiedział, że wyjechałam...
   Nie! Nie mogę teraz o tym myśleć. Nie chciałam.
   Zapłaciłam rachunek i wyszłam z kawiarni, wpadając przy okazji na kogoś.
   - Przepraszam... - wymamrotałam, wpatrując się w chodnik i ruszyłam dalej.
   - Nelly? Nelly Moran? - rozległo się za mną, a ja odwróciłam się, słysząc swoje imię. Podniosłam wzrok i wtedy zobaczyłam nikogo innego, jak Natalie. Ostatnią osobę, jaką miałam ochotę teraz spotkać. Gdy tylko wyłaniałam się z domu na świeże powietrze, na przykład do sklepu, jak dzisiaj, zawsze ją widywałam, lecz starałam się jej unikać. Niestety, dzisiaj musiałam ją spotkać. - Widzę, że znowu się stoczyłaś - zaśmiała się.
   - Wiem co mi zrobiłaś - warknęłam, podchodząc bliżej dziewczyny. Ta twardo stała w miejscu, najwyraźniej pokazując, że się nie boi. - To przez ciebie straciłam pamięć!
   - Nie! No co ty! Ja bym w życiu nie zrobiła czegoś takiego przyjaciółce!
   - No błagam! Nigdy się nie przyjaźniłyśmy! Zawsze się ze mnie naśmiewałaś i szczerze cię nienawidziłam! Ale wiesz... Mam cię teraz gdzieś, daj mi spokój - rzuciłam i już miałam odchodzić, gdy ta mnie zatrzymała.
   - Może i to moja wina, ale nie udowodnisz tego! Jesteś śmieciem! Szmatą! Jestem ciekawa...
   - Daj mi spokój! - powtórzyłam i ruszyłam dalej, przed siebie.
   Gnana nie znaną mi siłą, skierowałam się do parku i już po chwili siedziałam na ławce na słońcu. Dlaczego moje życie musiało być takie nudne? Kiedyś mi to odpowiadało. Ale to było zanim przeprowadziłam się do LA i zanim wszystko wywróciło się do góry nogami. Stałam się chwilowo palaczką, schodziłam z dachu na ziemię trzymając się jedynie liny, ach no i moim chłopakiem był mój idol!
   Na tą ostatnią myśl łzy napłynęły mi do oczu, lecz szybko się ich pozbyłam. Kochałam Rocky'ego, ale starałam się o nim nie myśleć. Nie zerwaliśmy, ale wiedziałam podświadomie, że mamy zachować się tak, jakbyśmy ze sobą nigdy nie byli. W końcu dzieli nas sporo kilometrów, a za nim ugania się mnóstwo fanek! Na pewno już kogoś ma na oku, a taki związek na odległość... nie ma dla mnie sensu.
   Nagle poczułam mdłości, a wczorajszy obiad podszedł mi do gardła. Nie byłam pewna, czy to na myśl ponownego zerwania z Rocky'm, czy po prostu źle się poczułam... Wiedziałam, żeby nie jeść tej zapiekanki mamy. Przecież ona nigdy nie gotuje! 
   Odchyliłam głowę do tyłu i wciągnęłam głęboko powietrze, a wspomnienia poprzednich miesięcy uderzyły mnie z siłą huraganu.
   - Nie, nie, nie... Dzieli nas odległość 2 740 mil... Muszę zapomnieć - mruknęłam do siebie, wstałam i ze łzami w oczach ruszyłam w kierunku domu.
   Ale czy to 2 740 mil wystarczy, żeby zapomnieć?

____________________

Witam was po 20 dniowej przerwie koty! Brakowało mi tego bloga i to bardzo! Chciałam jeszcze trochę poczekać, no ale... nie mogłam. Rozdział jest... no... nudny. Po prostu. To dopiero początek, obiecuję, że później się rozkręci, już mam nawet tysiące pomysłów tylko muszę je jakoś ułożyć w sensowną całość. Już jak o tym pomyślę to dreszcze mi po plecach przechodzą! :D Mam nadzieję, że z wami będzie niedługo tak samo.
Jak już zauważyliście (albo nie, a jeśli nie, to pewnie teraz zauważycie ;) ) zmieniłam trochę postać Nelly, ale myślę, że to nie będzie zbytnio przeszkadzać. Wygląda bloga też się zmienił, ale to też taki szczególik. Ogólnie to, co się zmieni tu najbardziej to fabuła. Nie będzie podobna do poprzedniej części. 2 Część tego opowiadanka będzie bardziej... dramatyczna? Nie wiem, jak to powiedzieć, ale bardzo dużo rzeczy w życiu Nel ulegnie gwałtownej zmianie. I nie na lepsze. Życie dziewczyny będzie jeszcze bardziej się plątać, tworząc zagmatwaną, lecz całkiem sensowną całość. Ale co dokładnie będzie się działo musicie tutaj przeczytać ;*
Więc czekajcie na dalsze rozdziały. I do usłyszenia koty <33

3 komentarze:

  1. Jej cieszcze się że już druga część . Rozdzial super . Smuci mnie to ze musisla wtedy wyjechac ...Oby jeszcze byla z Rocky'm . Czekam na next'a :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz jak ja sie stesknilam za tym blogiem. Zawsze z niecierpliwoscia czekalam na kolejny rozdzial, a jak zobaczylam ze jest to taki usmiech na pyszczychu mialam, bo to oznacza, ze jednak nas nie zostawilas. Wohoo nie moge sie doczekac kolejnych next'ow i juz wierze, ze fabula bedzie boska jak po przednia <3 Rzycze weny i czekam

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak się ciesze, że wróciłaś. Kocham Twojego bloga <3. Rozdział zaczepisty, czekam na nexta :) ;)

    OdpowiedzUsuń