sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 2 - Kuzynka

Cześć Wam! Jak minął tydzień?? Jak wigilia klasowa?? U mnie i to i to świetnie minęło! W tygodniu przyjechał mój kolega z Anglii, z którym nie widziałam się od pół roku! A Wigilia naprawdę nam się udała :) Śpiewaliśmy kolędy, graliśmy na instrumentach, mieliśmy świetny występ w szkole... i kolega też przyszedł ;)

Chciałam wstawić rozdział wczoraj, ale nie miałam czasu. Za to dzisiaj go już możecie w spokoju przeczytać. ^^

ROZDZIAŁ 2

KUZYNKA

   Gdy podjechałyśmy pod dom cioci Mag, okolica wydawała się być uśpiona. Mieszkała ona na skraju miasta. Domki jednorodzinne stały rzędami obok siebie, a zielone trawniki były idealnie przycięte. Skąpane w zachodzącym słońcu ogrodowe kwiaty rozsiewały w około  delikatny zapach.
   To mój nowy dom.
   Nic nie mówiąc, wysiadłam z samochodu i wyciągnęłam walizkę. Ciocia otworzyła przede mną drzwi pomalowanego na beżowo domu. Ostrożnie, jakby bojąc się, stanęłam w holu. Mag weszła za mną i od razu skierowała się do pomieszczenia obok, gdzie -jak zapamiętałam- mieściła się kuchnia.
   - Choć, choć kochanie - rzuciła przez ramię.
   Chwyciłam walizkę i powoli ruszyłam za Mag. Zaciekawiona, a jednocześnie onieśmielona nowym domem, zaczęłam się rozglądać. Ostatnio byłam tu około czterech lat temu. To miejsce nic się nie zmieniło, a przynajmniej z tego co pamiętam.
    Ciocia poprowadziła mnie po schodach na górę. Z trudem zaczęłam wciągać walizkę. Mag pomogła mi, uśmiechając się do mnie przyjaźnie. Zagadywała mnie przy tym trochę, lecz ja nie miałam na to ochoty. Ochoty i odwagi.
    Mag to chyba zauważyła, bo już nie podejmowała prób wciągnięcia mnie do rozmowy. Miałam wyrzuty sumienia patrząc na jej zrezygnowany, a zarazem zaniepokojony wyraz twarzy.
    - Ciociu... - zaczęłam, a ona podniosła wzrok, zdziwiona. - Dziękuję.
    Mag zdawała się być jeszcze bardziej zdziwiona niż przed chwilą.
    - Za co? - spytała.
    - Za... Za to, że mogę u ciebie zamieszkać... Moja mama... mama... ona... - zawstydziłam się, pod ciekawym wzrokiem cioci. - Ona nie miałaby się kiedy mną zajmować - powiedziałam w końcu wlepiając wzrok w podłogę.
     Mag uśmiechnęła się do mnie.
    - Nelly przecież wiesz, że jesteśmy rodziną. Na mnie możesz liczyć.
    Nie odpowiedziałam.
    Gdy udało nam się wtargać walizkę na górę, ciocia poprowadziła mnie do pokoju na przeciwko schodów.
    - Od teraz to twój pokój - oznajmiła Mag, otwierając przede mną drzwi.
    Sypialnia nie była duża. Była utrzymana w różnych odcieniach brązu. Ściany były koloru kawy z mlekiem, a jedna pomalowana była na kolor czekoladowy. Meble również były ciemniejszego koloru, z kilkoma złotymi akcentami. Łóżko nakryto brązowo-złotą pościelą, tak samo jak poduszki.
    Moją uwagę jednak przykuł widok za dużym oknem - ogródek cioci, w którym rosły różnego rodzaju kwiaty, zaczynając od różnokolorowych róż.
    - Rozpakuj się, a później zawołam cię na kolację - powiedziała Mag i wyszła zostawiając mnie samą.
   Nie wiedziałam, co zrobić. Rozglądałam się po pokoju. Wyglądałam przez okno. Nie ruszałam walizki. Nie wiem co się ze mną działo, ale chyba po prostu miałam jeszcze nadzieję... Nadzieję na to, że zaraz zadzwoni mama i powie, żebym wracała do domu... Że tęskni...
   Wiedziałam jednak, że tak nie będzie.
   Westchnęłam i kucnęłam przy walizce. Otworzyłam ją, lecz nic nie zrobiłam. Patrzyłam tylko na jej zawartość. Raz kierowałam wzrok na nią, a po chwili wlepiałam oczy w piękny widok za oknem, po czym przenosiłam go na wyświetlacz telefonu.
   Żadnych nieodebranych połączeń... Zero sms'ów... Nic.
   Wstałam z podłogi i podeszłam do szafy. Otworzyłam ją i wyjęłam kilka wieszaków, po czym powiesiłam na nie kilka rzeczy. Nie chciałam tego robić. Miałam jeszcze nadzieję.
   Ale może spotkam R5.
   To mi poprawiło humor.
   Zaczęłam z większym entuzjazmem wyciągać rzeczy i wkładać do pustych szuflad oraz szafek. Nie miałam tego bardzo dużo.
    - Nelly! - usłyszałam krzyk dochodzący z dołu, akurat, gdy kończyłam się rozpakowywać. Nie chciałam iść. Wolałam jeszcze posiedzieć chwilę w spokoju. Nie ruszałam się więc z miejsca. Miałam nadzieję, że ciocia zostawi mnie jeszcze chociaż przez chwilę w spokoju.
    - Cześć! - krzyknęła jakaś dziewczyna, otwierając drzwi na całą szerokość i wbiegając do pokoju. Aż podskoczyłam, zdezorientowana.
    Chwyciła mnie za ręce i podciągnęła z podłogi, na której znów przed chwilką usiadłam. Przytuliła mnie, a ja stałam nie ruchomo, nie wiedząc, co się dzieje.
    - Jak ja ciebie dawno nie widziałam! Super, że do nas przyjechałaś. Będziemy razem chodzić do miasta, na plażę, wszędzie! - nawijała dziewczyna. - Tak jak kiedyś, gdy tutaj przyjeżdżałaś, tylko teraz we dwie - puściła mnie z objęć i puściła do mnie oko. Po chwili roześmiała się, widząc mój zdezorientowany wyraz twarzy.
    - To ja - oznajmiła, a ja tym bardziej nic nie zrozumiałam, na co dziewczyna znowu parsknęła śmiechem. - Twoja kuzynka. Sarah.
    Dopiero teraz rozpoznałam w niby obcej dziewczynie swoją kochaną kuzynkę.
    Bardzo się zmieniła. Kiedyś proste,cienkie blond włosy, stały się mocne, grube i kręcone. Zza zaokrąglonych okularów połyskiwały ciepłe, brązowe oczy. Sarah schudła i wydoroślała. Była nie do poznania.
    - Nie poznałam cię - powiedziałam tylko.
    - Ja ciebie też bym nie poznała, gdyby mama mi nie powiedziała, że przyjechałaś - przyznała. - Wyglądasz świetnie!
    Zaczerwieniłam się.
   - Ja... Nie. Zmieniłam się, ale... no po prostu nie jest aż tak... Nie wyglądam aż tak dobrze - wydukałam zakłopotana.
    Sarah zaśmiała się.
   - No na pewno. Tego mi, kochana, nie wmówisz.
   Na chwilę zapadła nie zręczna dla mnie cisza.
   - I jak tam u ciebie? - spytałam nieśmiało.
   - Jest dobrze. Staram się być sobą i idzie mi dobrze. Chodzę do miasta i próbuję znaleźć kilka sławnych osób. Wiem, że to dziwne, ale to taka ja - wzruszyła ramionami, po czym się roześmiała. - Kiedyś chciałabym spotkać moich idoli. Mój ulubiony zespół. To by było świetne. Takie nowe przeżycie... - rozmarzyła się trochę Sarah.
    Myślałam przez chwilę nad jej słowami. Po chwili pokiwałam głową.
    - Ja też o tym myślałam... O szukaniu... Chciałabym, ale... Ulubiony zespół fajnie by było spotkać - powiedziałam bez ładu.
    - Chyba każdy o tym marzy - westchnęła Sarah. - Właściwie, to czego słuchasz? - spytała zaciekawiona.
    - Ja? Uwielbiam zespół R5 - powiedziałam trochę śmielej, myśląc o mojej kochanej piątce wariatów.
    - Nie wierze! - pisnęła Sarah, a ja podskoczyłam zaskoczona jej reakcją. - R5 to też mój ulubiony zespół! Słyszałam wszystkie ich piosenki. Są świetni! Bardzo chciałam ich spotkać, ale jeszcze nigdy mi się nie udało - skończyła, trochę zasmucona tym faktem.
    - Wiesz... - zaczęłam. - Możemy ich kiedyś poszukać razem - rzuciłam, puszczając do niej oko.
    Sarah roześmiała się, po czym znowu rzuciła mi się na szyję. Tym razem śmielej ją przytuliłam.
    - Więc... - zaczęła, odrywając się ode mnie. - Od czego zaczynamy? - spytała ze śmiechem.
    Chwyciłam notes wystający z mojej torby oraz długopis.
    - Od planu - odpowiedziałam, puszczając do niej oko.
    ,,Może tutaj nie będzie tak źle, jak na początku przypuszczałam?'' - zadałam sobie pytanie w myślach, po czym puściłam piosenkę R5 z telefonu i wciągnęłam się do rozmowy z kuzynką.
    ,,Nie'' - odpowiedziałam sobie. - ,,Zdecydowanie nie będzie źle''.

_________________

To tyle ^^ Mam nadzieję, że wam się podobało. Zostawiajcie komentarze. Piszcie, co o tym myślicie. I do zobaczenia w następnym tygodniu :) A to już tak na święta :


Wesołych Świąt! I oby do was przyszli nasi dwaj kochani Mikołajowie ;) 

2 komentarze:

  1. zarąbisty rozdział :3 Masz wielki talent do pisania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :) .Też bym chciała mieć taką kuzynkę. Masz wielki talent do pisania . Czekamy na nexty :)

    OdpowiedzUsuń