poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział 4 - Zdezorientowanie

Wolne i wolne a ja nie mam co robić :( Nudzę się trochę (nie ukrywam) ale przynajmniej mam czas, by pisać nowe rozdziały na bloga. Chciałabym pozdrowić, życzyć świetnego Sylwestra oraz podziękować jednej z czytelniczek bloga - Gabi Borkowskiej. Ostatnio do mnie napisała na Facebook'u. To bardzo miłe oraz motywujące do dalszego pisania, więc jeszcze raz dziękuję :)

Teraz już bez dalszego przeciągania - 4 Rozdział!

ROZDZIAŁ 4

ZDEZORIENTOWANIE

   Pierwsze, co zobaczyłam, gdy otworzyłam oczy to ostry błysk.
   Białe światło mocnej lampy świeciło mi prosto w oczy, powodując mnóstwo mroczków przed oczami. Nie wiedziałam, gdzie jestem. Nie pamiętałam, co się stało. Z trudem zaczęłam przypominać sobie, co się działo. Pamiętam tylko czerń i ostry ból rozchodzący się od głowy. I koniec. Tylko tyle udało mi się przypomnieć.
   Nagle przeszedł mnie strach. Duża fala dreszczy. Nie miałam w sumie pojęcia, czy to dreszcze, czy po prostu drżę. Nie wiedziałam, gdzie zaczyna się jeden, a gdzie drugi.
   Zamknęłam na chwilę oczy i starałam się wyrównać oddech. Gdy je otworzyłam, widziałam troszeczkę więcej - białe ściany, na dole lekko wpadające w błękitnawy odcień, pościel, którą byłam przykryta, również była biała. Na razie tylko tyle zobaczyłam. Byłam tak zmęczona, że ciężko było mi podnieść, czy nawet przekręcić głowę. Wszystko mnie bolało, a głowa pulsowała mi żywym ogniem.
    Nagle ciszę panującą w pomieszczeniu, w którym leżałam, przerwał trzask otwierania i zamykania drzwi a po chwili czyjeś zbliżające się kroki.
    Nie ukrywam, że bardzo się bałam.
    Byłam przestraszona, zdezorientowana i nie miałam bladego pojęcia, gdzie jestem. Z trudem nawet przypominałam sobie swoje imię. Nelly. Mój mózg nie miał najmniejszej ochoty teraz myśleć, a co dopiero zrobić jakąś sensowną analizę wydarzeń.
     Słyszałam, że ktoś się kręci po sali, obok mnie, ale byłam tak ociężała, że nie mogłam odwrócić głowy. Chciałam coś powiedzieć. Otworzyłam usta, lecz czułam się, jakbym miała w nich popiół.
     ,,Pić!'' - krzyknęłam w myślach, bo inaczej po prostu nie mogłam. - ,,Wody!''
    To na nic.
    Zamknęłam oczy i tylko nasłuchiwałam. Kroki. Same kroki. Żadnych rozmów. Nic, co by mi mówiło gdzie jestem.
    Nagle usłyszałam jeszcze jeden trzask i kolejne kroki, tym razem szybsze. Osoba, która weszła do pomieszczenia, prawie że biegła. Przystanęła niedaleko i zaczęła coś szeptać do drugiego człowieka, który już tutaj był. Wytężyłam słuch, by chociaż trochę się czegoś dowiedzieć.
    - ... zrobić? - usłyszałam tylko końcówkę pytania.
    - Przecież to był wypadek - odpowiedziała trochę głośniej druga osoba. - Nie mogłeś przewidzieć, że tam będzie.
   Przerwali w tym miejscu. Zadawałam sobie pytanie, dlaczego, ale szybko udzieliłam sobie sama odpowiedzi - musiałam jęknąć. I zrobiłam to jeszcze raz.
    - Pić - powiedziałam tak cicho i zachrypniętym głosem, że musieli mnie nie zrozumieć. - Pić - powtórzyłam głośniej, a któryś z nich zrozumiał. Podniósł mi lekko głowę i przyłożył do ust szklankę. Zimny płyn orzeźwił mnie od środka. Wypiłam małymi łyczkami całą szklankę a później moja głowa z powrotem opadła na poduszkę.
    Napój tak jakby odświeżył mi pamięć, bo zaczęłam sobie powoli przypominać, co się stało - rozpogodzona dziewczyna (hm... nie pamiętałam teraz jak się nazywała), uliczka, telefon spadający na ziemię z cichym trzaskiem, ból, a później musiałam stracić przytomność...
    Ile tutaj jestem? Kilka godzin, parę dni? Ciocia na pewno się martwi...
    Nagle mój umysł się wyłączył, a powieki stały się niezwykle ciężkie. Wszystko, co sobie w tej chwili przypomniałam odchodziło powoli w cień. Roześmiana dziewczyna, migające światła, ciemna uliczka... Chciałam złapać te strzępki wspomnień, z których mogłam przynajmniej trochę wywnioskować, co się stało. Jednak to mi się wymykało. Przed moimi oczami nastała ciemność. W mojej głowie znowu pustka...
    Usłyszałam jeszcze ponownie otwieranie drzwi i kolejne kroki. Tym razem wchodziły co najmniej dwie osoby.
     A ja powoli zasypiałam, dalej nie wiedząc, co się stało, ani gdzie jestem.

_______________

To tyle! Piszcie komentarze, bo to naprawdę mnie motywuje do dalszego pisania i poprawiania tego, co wam się nie spodoba. Jestem osobą cierpliwą i znoszę każdą krytykę, więc... Czekam na komentarze! Możecie mnie też znaleźć właśnie na Facebook'u oraz Twitterze (@Emilia_Official) więc i tam możecie do mnie pisać opinie ;)

Jeszcze chce wam wszystkim życzyć szalonego Nowego Roku! Wstawiam wam tutaj 3 nowe Covery, które w tym roku wstawiło R5, oraz jeszcze zdjęcie :) Taki jakby prezent.

http://www.youtube.com/watch?v=nKvZXHC-EOs
http://www.youtube.com/watch?v=8DhjmcXS078
http://www.youtube.com/watch?v=vAvqEmoQGnI


czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 3 - Miasto

Cześć wszystkim i Wesołych Świąt!

Przepraszam, że dopiero teraz, ale lepiej późno niż wcale, prawda? Jak wam minęły święta? Mi świetnie! Przyjechało w tym roku naprawdę dużo osób, z którymi nie widziałam się bardzo dużo czasu. I rodzice kupili mi w końcu gitarę! Teraz tylko zostało mi nauczyć się na niej grać ;)

W przerwę świąteczną miałam trochę czasu, by skończyć pisać rozdział i w sumie myślałam, żeby wstawić go jakoś w sobotę, ale pomyślałam, że już dzisiaj to zrobię. Taki jakby... hm... świąteczny prezent ode mnie? Mam nadzieję, że wam się spodoba ^^


ROZDZIAŁ 3

MIASTO

   Cały poprzedni wieczór spędziłam z kuzynką, z którą bardzo szybko się zaprzyjaźniłam. Była bardzo zabawna, uwielbiała R5 tak samo jak ja i nawet miałyśmy takie same hobby - muzyka.
    I przede wszystkim była rozgadana.To było plusem, bo ja nie lubiłam dużo mówić.
    Spędziłyśmy miło i wesoło czas, słuchając muzyki. Umówiłyśmy się na wypad na miasto. Chciała mi pokazać, jak tutaj jest.
    Po między gadaniem, o tym, co lubimy, czy jak nam minęły te lata, przez które się nie widziałyśmy, była pyszna kolacja, w czasie której przyszło kilka znajomych cioci Mag. Oczywiście musiałam ich poznać. Nie wiem dlaczego ciocia się na to uparła, no ale...
    I możecie się domyślać, że to bardziej oni opowiadali, a ja słuchałam.
    Jak na razie tylko przy mojej kuzynce potrafiłam się wyluzować i wydobyć z siebie głos. Nawet mama nie dawała mi takiej swobody. W ogóle nie rozmawiałyśmy. Może to też dlatego mnie tutaj wysłała...
   Teraz, ułożona wygodnie na łóżku, bazgrałam sobie w moim notesie. Nie było to nic ciekawego. Kilka kresek, nutek, czy innych napisów. Jean nienawidziła, jak to robiłam.
   - Cześć! - zawołała Sarah, wpadając do pokoju, niczym burza. Aż podskoczyłam, a notes spadł mi na podłogę. Zerwałam się na równe nogi, podniosłam go i spojrzałam na przyjaciółkę zdezorientowana. - Nie patrz się tak na mnie - powiedziała tylko. - Dlaczego jeszcze nie wyszykowana? Przecież miałyśmy razem iść na miasto.
   Wytrzeszczyłam na nią oczy i spojrzałam na zegarek.
   - To już jest piąta? - spytałam, podchodząc do szafy i wyciągając coś na przebranie.
   - Tak - odpowiedziała krótko Sarah, patrząc co robię.
   Szybko skierowałam się do łazienki, lecz dopiero przy otworzeniu drugich drzwi mi się udało ją znaleźć. Jeszcze się tutaj nie orientowałam za dobrze.
   Przeprałam się z prędkością błyskawicy. Rzuciłam na siebie ostatnie spojrzenie w lustrze, po czym wyszłam. Było wszystko dobrze. Do białej koszulki z krótkim rękawkiem i napisem ,,I Love Music'' oraz ciemnych dżinsów, włożyłam na nogi swoje wygodne, czarne trampki.
   - Możemy iść - rzuciłam, wchodząc do pokoju i zgarniając torbę z telefonem, portfelem i kilkoma innymi rzeczami.
   Sarah poprowadziła mnie na dół. Krzyknęłyśmy do cioci, że wychodzimy i po chwili siedziałyśmy w taksówce. Nie rozmawiałyśmy, chociaż i tak nie miałyśmy jakoś sporo czasu, bo kierowca w błyskawicznym tempie przewiózł nas skrótami pod centrum miasta.
   -To... - zaczęłam. - Gdzie idziemy?
   - Zobaczysz - odpowiedziała tajemniczo, po czym roześmiała się i chwyciła mnie za rękę.
   Skręciliśmy w uliczkę, a później w jeszcze jedną i następną, zaglądając do sklepów, szukając jakiś ciekawych rzeczy, lub ładnych ubrań. Czasami patrzyłyśmy tylko na wystawy mniej interesujących sklepów. Sarah pokazywała mi też miejsca, które są naprawdę świetne i warto je zobaczyć. Byłyśmy też w parku, zatrzymałyśmy się na kawę i skoczyłyśmy na jakiś mały obiad. Nie wiadomo kiedy zleciały nam godziny i już dochodziła dwudziesta druga. Trzeba było wracać...
   - Jutro możemy się wybrać jeszcze raz - powiedziała do mnie Sarah.
   - Wiesz... Nie wiem. Zobaczymy - odpowiedziałam. - Ale było świetnie. Nogi mi normalnie odpadają.
   Sarah zaśmiała się. Po chwili jej wzrok przykuło uwagę coś innego.
   - Patrz - wskazała ręką na drugą stronę ulicy. - To Ivy! - pomachała postaci na drugiej stronie ulicy, a ta jej odmachała. - Choć, poznasz ją.
    - Nie, Sarah. Ja ciebie proszę... - jęknęłam. Nie chciałam poznawać kolejnych nowych osób. Nie teraz.
   - No dobra, dobra... - westchnęła. - Ale kiedyś i tak ją poznasz - zapewniła. - Dobra ja idę się przywitać, a ty może złapiesz taksówkę, co? - zaproponowała. To mi nawet odpowiadało, więc przytaknęłam głową. - To pójdź tutaj - wskazała ręką uliczkę. - Wtedy dotrzesz na ulicę, gdzie zawsze jest pełno taksówek. Taki jakby... hm... raj? Jeśli chcesz szybko uciec - roześmiała się.
   - To spotkamy się tam - powiedziałam, również roześmiana.
   Sarah ruszyła w stronę przejścia dla pieszych, a ja skierowałam się we wskazanym przez nią kierunku. Było ciemno, lecz uliczkę, którą szłam rozświetlał delikatny blask padający ze stojących tutaj kilku marnych latarni. Nie dawały one dużo, bo gdy wysunęłam rękę do przodu, prawie jej nie widziałam.
   Ale nie zważałam na to. Przecież Sarah tutaj pewnie chodziła, skoro zna ten skrót.
   Wyciągnęłam telefon, w celu sprawdzenia godziny, lecz miałam też zamiar lekko oświetlić nim uliczkę. Gdy go odblokowywałam, wysunął mi się z ręki. Schyliłam się po niego i w tym samym czasie, zrobiło mi się ciemno przed oczami, a po głowie przeszła mnie fala bólu. Jęknęłam tylko, po czym przewróciłam się na ziemię.
   Ostatnie, co zapamiętałam, to czyjś niewyraźny głos, oraz widok pochylającej się nade mną rozmazanej postaci.

________________

To tyle jak na razie. Piszcie komentarze, czy wam się podobało czy nie. I chwalcie się, co dostaliście!

sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 2 - Kuzynka

Cześć Wam! Jak minął tydzień?? Jak wigilia klasowa?? U mnie i to i to świetnie minęło! W tygodniu przyjechał mój kolega z Anglii, z którym nie widziałam się od pół roku! A Wigilia naprawdę nam się udała :) Śpiewaliśmy kolędy, graliśmy na instrumentach, mieliśmy świetny występ w szkole... i kolega też przyszedł ;)

Chciałam wstawić rozdział wczoraj, ale nie miałam czasu. Za to dzisiaj go już możecie w spokoju przeczytać. ^^

ROZDZIAŁ 2

KUZYNKA

   Gdy podjechałyśmy pod dom cioci Mag, okolica wydawała się być uśpiona. Mieszkała ona na skraju miasta. Domki jednorodzinne stały rzędami obok siebie, a zielone trawniki były idealnie przycięte. Skąpane w zachodzącym słońcu ogrodowe kwiaty rozsiewały w około  delikatny zapach.
   To mój nowy dom.
   Nic nie mówiąc, wysiadłam z samochodu i wyciągnęłam walizkę. Ciocia otworzyła przede mną drzwi pomalowanego na beżowo domu. Ostrożnie, jakby bojąc się, stanęłam w holu. Mag weszła za mną i od razu skierowała się do pomieszczenia obok, gdzie -jak zapamiętałam- mieściła się kuchnia.
   - Choć, choć kochanie - rzuciła przez ramię.
   Chwyciłam walizkę i powoli ruszyłam za Mag. Zaciekawiona, a jednocześnie onieśmielona nowym domem, zaczęłam się rozglądać. Ostatnio byłam tu około czterech lat temu. To miejsce nic się nie zmieniło, a przynajmniej z tego co pamiętam.
    Ciocia poprowadziła mnie po schodach na górę. Z trudem zaczęłam wciągać walizkę. Mag pomogła mi, uśmiechając się do mnie przyjaźnie. Zagadywała mnie przy tym trochę, lecz ja nie miałam na to ochoty. Ochoty i odwagi.
    Mag to chyba zauważyła, bo już nie podejmowała prób wciągnięcia mnie do rozmowy. Miałam wyrzuty sumienia patrząc na jej zrezygnowany, a zarazem zaniepokojony wyraz twarzy.
    - Ciociu... - zaczęłam, a ona podniosła wzrok, zdziwiona. - Dziękuję.
    Mag zdawała się być jeszcze bardziej zdziwiona niż przed chwilą.
    - Za co? - spytała.
    - Za... Za to, że mogę u ciebie zamieszkać... Moja mama... mama... ona... - zawstydziłam się, pod ciekawym wzrokiem cioci. - Ona nie miałaby się kiedy mną zajmować - powiedziałam w końcu wlepiając wzrok w podłogę.
     Mag uśmiechnęła się do mnie.
    - Nelly przecież wiesz, że jesteśmy rodziną. Na mnie możesz liczyć.
    Nie odpowiedziałam.
    Gdy udało nam się wtargać walizkę na górę, ciocia poprowadziła mnie do pokoju na przeciwko schodów.
    - Od teraz to twój pokój - oznajmiła Mag, otwierając przede mną drzwi.
    Sypialnia nie była duża. Była utrzymana w różnych odcieniach brązu. Ściany były koloru kawy z mlekiem, a jedna pomalowana była na kolor czekoladowy. Meble również były ciemniejszego koloru, z kilkoma złotymi akcentami. Łóżko nakryto brązowo-złotą pościelą, tak samo jak poduszki.
    Moją uwagę jednak przykuł widok za dużym oknem - ogródek cioci, w którym rosły różnego rodzaju kwiaty, zaczynając od różnokolorowych róż.
    - Rozpakuj się, a później zawołam cię na kolację - powiedziała Mag i wyszła zostawiając mnie samą.
   Nie wiedziałam, co zrobić. Rozglądałam się po pokoju. Wyglądałam przez okno. Nie ruszałam walizki. Nie wiem co się ze mną działo, ale chyba po prostu miałam jeszcze nadzieję... Nadzieję na to, że zaraz zadzwoni mama i powie, żebym wracała do domu... Że tęskni...
   Wiedziałam jednak, że tak nie będzie.
   Westchnęłam i kucnęłam przy walizce. Otworzyłam ją, lecz nic nie zrobiłam. Patrzyłam tylko na jej zawartość. Raz kierowałam wzrok na nią, a po chwili wlepiałam oczy w piękny widok za oknem, po czym przenosiłam go na wyświetlacz telefonu.
   Żadnych nieodebranych połączeń... Zero sms'ów... Nic.
   Wstałam z podłogi i podeszłam do szafy. Otworzyłam ją i wyjęłam kilka wieszaków, po czym powiesiłam na nie kilka rzeczy. Nie chciałam tego robić. Miałam jeszcze nadzieję.
   Ale może spotkam R5.
   To mi poprawiło humor.
   Zaczęłam z większym entuzjazmem wyciągać rzeczy i wkładać do pustych szuflad oraz szafek. Nie miałam tego bardzo dużo.
    - Nelly! - usłyszałam krzyk dochodzący z dołu, akurat, gdy kończyłam się rozpakowywać. Nie chciałam iść. Wolałam jeszcze posiedzieć chwilę w spokoju. Nie ruszałam się więc z miejsca. Miałam nadzieję, że ciocia zostawi mnie jeszcze chociaż przez chwilę w spokoju.
    - Cześć! - krzyknęła jakaś dziewczyna, otwierając drzwi na całą szerokość i wbiegając do pokoju. Aż podskoczyłam, zdezorientowana.
    Chwyciła mnie za ręce i podciągnęła z podłogi, na której znów przed chwilką usiadłam. Przytuliła mnie, a ja stałam nie ruchomo, nie wiedząc, co się dzieje.
    - Jak ja ciebie dawno nie widziałam! Super, że do nas przyjechałaś. Będziemy razem chodzić do miasta, na plażę, wszędzie! - nawijała dziewczyna. - Tak jak kiedyś, gdy tutaj przyjeżdżałaś, tylko teraz we dwie - puściła mnie z objęć i puściła do mnie oko. Po chwili roześmiała się, widząc mój zdezorientowany wyraz twarzy.
    - To ja - oznajmiła, a ja tym bardziej nic nie zrozumiałam, na co dziewczyna znowu parsknęła śmiechem. - Twoja kuzynka. Sarah.
    Dopiero teraz rozpoznałam w niby obcej dziewczynie swoją kochaną kuzynkę.
    Bardzo się zmieniła. Kiedyś proste,cienkie blond włosy, stały się mocne, grube i kręcone. Zza zaokrąglonych okularów połyskiwały ciepłe, brązowe oczy. Sarah schudła i wydoroślała. Była nie do poznania.
    - Nie poznałam cię - powiedziałam tylko.
    - Ja ciebie też bym nie poznała, gdyby mama mi nie powiedziała, że przyjechałaś - przyznała. - Wyglądasz świetnie!
    Zaczerwieniłam się.
   - Ja... Nie. Zmieniłam się, ale... no po prostu nie jest aż tak... Nie wyglądam aż tak dobrze - wydukałam zakłopotana.
    Sarah zaśmiała się.
   - No na pewno. Tego mi, kochana, nie wmówisz.
   Na chwilę zapadła nie zręczna dla mnie cisza.
   - I jak tam u ciebie? - spytałam nieśmiało.
   - Jest dobrze. Staram się być sobą i idzie mi dobrze. Chodzę do miasta i próbuję znaleźć kilka sławnych osób. Wiem, że to dziwne, ale to taka ja - wzruszyła ramionami, po czym się roześmiała. - Kiedyś chciałabym spotkać moich idoli. Mój ulubiony zespół. To by było świetne. Takie nowe przeżycie... - rozmarzyła się trochę Sarah.
    Myślałam przez chwilę nad jej słowami. Po chwili pokiwałam głową.
    - Ja też o tym myślałam... O szukaniu... Chciałabym, ale... Ulubiony zespół fajnie by było spotkać - powiedziałam bez ładu.
    - Chyba każdy o tym marzy - westchnęła Sarah. - Właściwie, to czego słuchasz? - spytała zaciekawiona.
    - Ja? Uwielbiam zespół R5 - powiedziałam trochę śmielej, myśląc o mojej kochanej piątce wariatów.
    - Nie wierze! - pisnęła Sarah, a ja podskoczyłam zaskoczona jej reakcją. - R5 to też mój ulubiony zespół! Słyszałam wszystkie ich piosenki. Są świetni! Bardzo chciałam ich spotkać, ale jeszcze nigdy mi się nie udało - skończyła, trochę zasmucona tym faktem.
    - Wiesz... - zaczęłam. - Możemy ich kiedyś poszukać razem - rzuciłam, puszczając do niej oko.
    Sarah roześmiała się, po czym znowu rzuciła mi się na szyję. Tym razem śmielej ją przytuliłam.
    - Więc... - zaczęła, odrywając się ode mnie. - Od czego zaczynamy? - spytała ze śmiechem.
    Chwyciłam notes wystający z mojej torby oraz długopis.
    - Od planu - odpowiedziałam, puszczając do niej oko.
    ,,Może tutaj nie będzie tak źle, jak na początku przypuszczałam?'' - zadałam sobie pytanie w myślach, po czym puściłam piosenkę R5 z telefonu i wciągnęłam się do rozmowy z kuzynką.
    ,,Nie'' - odpowiedziałam sobie. - ,,Zdecydowanie nie będzie źle''.

_________________

To tyle ^^ Mam nadzieję, że wam się podobało. Zostawiajcie komentarze. Piszcie, co o tym myślicie. I do zobaczenia w następnym tygodniu :) A to już tak na święta :


Wesołych Świąt! I oby do was przyszli nasi dwaj kochani Mikołajowie ;) 

piątek, 13 grudnia 2013

Rozdział 1 - Nowy Dom

Dobra skończyłam! Mam nadzieję, że wam się spodoba ;)

ROZDZIAŁ 1

NOWY DOM

   - Nel, pośpiesz się! - usłyszałam z dołu zniecierpliwiony głos mamy. Szybko zgarnęłam ostatnie rzeczy do walizki. Zawartość kosmetyczki zagrzechotała, gdy rzuciłam na nią trampki.
   - Już idę! - krzyknęłam w stronę korytarza przez otwarte drzwi. Zwinęłam szybko ładowarkę i niedbale wrzuciłam ją do jednej z przegródek. Telefon zaś schowałam do torby razem ze słuchawkami, książką i notesem, do którego przyczepiony był długopis. Chwyciłam swoje rzeczy i z trudem wytargałam je na korytarz. Właśnie wtedy pod drzwiami stanęła mama, ubrana już w lekki płaszczyk.
   Sięgnęła za jedną rączkę walizki a ja za drugą i razem zanieśliśmy ją do samochodu. Słońce świeciło dzisiaj bardzo mocno i wiał wiatr. Idealna pogoda na surfing. Szkoda, że akurat dzisiaj musiałam wyjeżdżać...
   - Gotowa? - spytała mama.
   Skinęłam tylko głową. W duchu byłam przygotowana na wyjazd. Nie miałam się z kim żegnać. Gdy chodziłam do szkoły, nikt ze mną nie rozmawiał. Sama też się do nikogo nie odzywałam. Teraz nikt nie będzie za mną tęsknić. Mama może tak... Ale ona też przestała mi poświęcać uwagę odkąd skończyłam osiemnaście lat. Tata jest w delegacji. Dla niego najważniejsza jest praca. To dlatego postanowili z mamą, że wyślą mnie do Los Angeles, do cioci. Szkoda, że najpierw nie spytali co ja o tym myślę...
   Wsiadłam do samochodu, ostatni raz spoglądając na dom, w którym się wychowywałam. Gdzie zostaną wspomnienia z mojego dzieciństwa. Prawdopodobnie nie przyjadę tu przez najbliższy rok jak nie więcej.
   Mama chyba to zobaczyła. Moją tęsknotę za dzieciństwem odbitą w mych oczach. Te wspólne niedzielne obiady. Rodzinne wypady do kina, czy plażę. Tylko to było kiedyś. Gdy jeszcze rodzice nie zobaczyli, że sama potrafię o siebie dobrze zadbać.
   - Jeszcze to wrócisz - odezwała się mama. - Zobaczysz. Poza tym u cioci Mag też jest fajnie! Miasto, nowi znajomi... Pomyśl o tym - Jean dała mi zaczepnego kuksańca w bok.
   Uśmiechnęłam się do niej słabo.
   Nie wiedziała, o co naprawdę chodzi. Nie wiedziała, że nie mam żadnych znajomych tutaj, więc tam pewnie też nie. Nie wiedziała, że będę tęsknić za domem.
   - Wiem... - odpowiedziałam z westchnieniem.
   Siedziałyśmy w milczeniu w samochodzie jeszcze przez chwilę. Patrzyłam na znajomą fasadę. Na ogródek. Na podjazd. To nigdy nie miało dla mnie znaczenia. Teraz jednak, gdy musiałam pożegnać to miejsce na ponad rok czasu, zrobiło mi się żal.
   W końcu ruszyłyśmy. Ostatni raz rzuciłam okiem na naszą ulicę, która po chwili zniknęła za zakrętem. Opadłam na fotel i westchnęłam cicho.
    Dom... Nigdy nie myślałam, że tak szybko go opuszczę.

   Na lotnisko dojechałyśmy tak szybko, że miałam wrażenie, że mama chce się mnie jak najszybciej pozbyć. To było bardzo możliwe.
   Zanim się obejrzałam, a już siedziałam w samolocie. Już leciałam, słuchając muzyki.
   - Przepraszam - powiedziała dziewczyna, która siedziała obok mnie. Chciała przejść.
   Wstałam bez słowa, zbyt nieśmiała, bo powiedzieć chociaż ,,Proszę''. Byłam na siebie wściekła. Ale ja już taka byłam. Nieśmiała. Bojąca się do kogoś odezwać.
   Wstając pociągnęłam słuchawki, które z cichym łoskotem spadły na ziemię. Gdy chciałam je podnieść, ktoś mnie już uprzedził.
   Dziewczyna, która chciała przejść, trzymała teraz moje duże słuchawki w ręcę. Podała mi je i usiadła z powrotem na swoje miejsce.
   - Ja... no... Dziękuję - wydukałam w końcu. Spuściłam wzrok i znów zaczęłam słuchać swojej ukochanej muzyki. R5. Uwielbiałam ten zespół. Kiedyś nie raz myślałam, jak to by było pójść na ich koncert. Poczuć te emocje.
   Mimo, iż miałam okazję, to nigdy nie byłam na ich koncercie. Zawsze przeklinałam siebie za to w duchu.
   Ułożyłam się wygodnie, wsłuchana w If I Can't Be With You. Gdy po raz pierwszy usłyszałam tą piosenkę, zastanawiałam się, dla kogo była pisana. I dalej krążą mi myśli po głowie, czy ten tekst jest tak po prostu, czy śpiewając to o kimś myślą. Może o Kelly? Przecież była z Ratliffem tak długo...
   Pogrążona w myślach, zasnęłam.

   Wyrwałam się ze snu dopiero, gdy oznajmiono, że za chwilę lądujemy. Jeszcze pół przytomna zapięłam pasy i zgarnęłam słuchawki leżące na ziemi. Musiały mi spaść, gdy spałam.
   Wrzuciłam je z powrotem do torby, razem z telefonem.
   Bałam się spotkania z ciocią. Nie widziałam jej tak długo... Bardzo rzadko ją odwiedzałam. Wiedziałam jednak, że teraz już nie ma odwrotu. Już wcześniej nie miałam nic do gadania na temat mojej przeprowadzki, a co dopiero teraz, gdy już wylądowałam w Los Angeles.
    Jedną z rzeczy, które podtrzymywały mnie na duchu, było to, że tutaj mieszka też rodzina Lynch! Ratliff na pewno też tu jest! Będę miała mnóstwo czasu, by zobaczyć miasto i może uda mi się wyczaić gdzieś kogoś z R5. Miałam taką nadzieję.
    Nie raz wyobrażałam sobie spotkanie z nimi. Pewnie w środku szalałabym jak nienormalna. Jednak próbowałabym zachować spokój i pogadać z nimi jak człowiek z człowiekiem. Bo przecież to też są ludzie. Też mają potrzeby, pragnienia, marzenia... Żyją jak wszyscy inni, tylko teraz są rozpoznawani.
    Trzymając się tej myśli, ruszyłam za resztą pasażerów do wyjścia. Po chwili miałam już swój bagaż i czekałam na ciocię Mag na parkingu. Tu miała na mnie czekać.
    Kątem oka dostrzegłam dziewczynę z samolotu. Dopiero teraz trochę się jej przyjrzałam. Miała czarne włosy i jasną, mleczną cerę. Tylko tyle udało mi się zobaczyć.
    Z zamyślenia wyrwał mnie głos dochodzący zza pleców.
    - Nelly!
   Odwróciłam się błyskawicznie. Ciocia Mag pędziła do mnie, machając ręką. Lekko do niej pomachałam, nie zdolna wypowiedzieć żadnego słowa. Nieśmiałość.
    Chwyciła mnie w ramiona i uścisnęła mocno. Zesztywniałam. Lekko tylko ją poklepałam po plecach, i po chwili się odsunęłam. Uśmiechnęłam się delikatnie.
    - I co u ciebie? Opowiadaj. Tak dawno cię nie widziałam! - mówiła ciocia. - Jak urosłaś! Ostatnio, jak u mnie byłaś miałaś z czternaście lat!
    Ruszałam tylko ustami, nie wypowiadając żadnego słowa. Przypominałam sobie samej rybę.
    - Jest dobrze ciociu - odpowiedziałam po chwili.
    - No tak... Ty dalej taka nieśmiała. Już zapomniałam - zaśmiała się ciocia. - Choć. Musimy wrócić przed osiemnastą, bo kuzynka Sarah przyjeżdża, żeby się z tobą przywitać. Samochód mam tam -wskazała kierunek Mag.
    Chwyciłam walizkę i pociągnęłam ją za sobą, a kółka klekotały na rozgrzanym od słońca asfalcie.
     - Opowiadaj, Nelly. Jak ja cię dawno nie widziałam! I zdjęłaś aparat. Ślicznie teraz wyglądasz - zagadywała ciocia.
     - Tak... - zaczęłam. Mag spojrzała na mnie. - Zdjęłam całkiem nie dawno.
    Pamiętam, jak chodziłam z aparatem. Dziewczyny z klasy często się ze mnie przez to naśmiewały. Od tamtej pory z nimi nie rozmawiam.
    - Ciociu... Może ty poopowiadasz, co? - spytałam niewinnie.
    Mag uśmiechnęła się do mnie, otwierając bagażnik. Nawet się nie zorientowałam, kiedy doszłyśmy do samochodu.
    Wrzuciłam walizkę do środka i wskoczyłam na siedzenie w tym samym czasie, co ciocia. Przekręciła kluczyk w stacyjce i po chwili zaczęłyśmy przedzierać się przez parking w stronę wyjazdu.
    - U mnie wszystko po staremu, Nelly - powiedziała z westchnieniem. - Trochę męczy mnie ta codzienność... Ale ty przyjechałaś, to może coś się zmieni? - mówiąc to, uśmiechnęła się do mnie promiennie.
    Odwzajemniłam uśmiech.
    - Może... - szepnęłam, myśląc bardziej o swoim życiu, niż Mag, wpatrzona w zachodzące słońce na horyzoncie.

______________________________

To tyle! Zostawiajcie komentarze ;) Chce znać wasze opinie ^^ 

czwartek, 12 grudnia 2013

Prolog - Wspomnienia

Dobra trochę się sprężyłam i już skończyłam Prolog, a rozdział jest już prawie gotowy!Na szczęście miałam chwilkę czasu, żeby wejść na kompa, więc wstawię wam teraz prolog, a może jutro albo w weekend wstawię rozdzialik ;)

PROLOG

WSPOMNIENIA

   Siedząc z kubkiem gorącej herbaty w ręku, rozmyślałam o wszystkim, co stało się w ciągu tych wszystkich tygodni.  To było niesamowite, ekscytujące, a zarazem tak… bolesne. Nigdy wcześniej nie myślałam, że mnie coś takiego spotka. Kiedyś tylko o takich rzeczach mogłam pomarzyć.
   Tylko że to była prawda… i nie było teraz tak kolorowo, jak w wyobraźni.
   Na korytarzu zapaliło się światło, a po chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
   - Nel… Wszystko w porządku? – dobiegł mnie stłumiony głos zza drzwi.
   Nie miałam ochoty rozmawiać. Chciałam być sama. Zamknąć się w swoim pokoju. W domu. W Miami.
   ,,Nie’’ - pomyślałam– ,,Nic nie jest w porządku.’’
   - Nic mi nie jest – odezwałam się słabym głosem i wzięłam mały łyk herbaty. Gorący napój ogrzał mnie od środka, lecz ja i tak czułam chłód.
  - Nelly – zaczęła znowu moja ciocia. – Wiem, że coś jest nie tak. Otwórz drzwi. Wyjdź. Porozmawiajmy i…
   - Nie mam ochoty – przerwałam jej. – Chce teraz zostać sama.
   Nasłuchiwałam. Ciocia nie podjęła już próby rozmowy. Usłyszałam tylko ciche westchnienie, a później oddalające się kroki.
   Na początku chciałam wstać, podejść do drzwi i zawołać z powrotem zamartwiającą się ciocię, lecz doszłam do wniosku, że wolę być jednak sama. Pewnie padłyby niezręczne pytania - ,,Co się stało?'', ,,To przez chłopaka, prawda?'' itd.
   Ale wy jeszcze nie wiecie co się stało...
   Zacznijmy więc od początku...
__________________________


To na razie tyle. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Już niedługo rozdział 1! Komentujcie, jeśli się wam spodoba, a jeśli nie... Po prostu piszcie swoje opinie! Na tym mi w tej chwili najbardziej zależy ;)

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Krótko o bohaterach ;)

Bohaterowie:

Nelly Moran - Nieśmiała, trochę zamknięta w sobie, lecz miła, zabawna i pomocna dziewczyna. Uwielbia zespół R5. Mieszkała z rodzicami w Miami, lecz po wyjeździe jej taty w delegację zamieszkała z ciocią w Los Angeles.

Tally King - Przyjaciółka Nelly. Zabawna i miła, lecz czasami staję się wredna i sarkastyczna. Lubi być w centrum zainteresowania, zupełnie odwrotnie niż jej przyjaciółka. Również uwielbia R5. 

Sarah Jans - jedyna córka Mag. Kuzynka Nelly. Przeważnie jest bardzo wesoła, lecz łatwo można ją zdenerwować. Czasami jest naprawdę wredna, lecz Nelly bardzo ją lubi, za jej wyjątkowy charakter. Też słucha R5. 



Ross Lynch - Miły, przyjacielski, zabawny, lecz szybko się niecierpliwi. Uwielbia grać na gitarze, choć na wielu instrumentach też potrafi.

Riker Lynch - Odpowiedzialny, rozsądny, miły lecz również szalony chłopak. Gra na basie oraz śpiewa.


Rocky Lynch - Szalony, zabawny, przyjacielski, lecz potrafi być poważny i opanowany. Świetnie gra na gitarze.

Rydel Lynch - Pomocna, wesoła i przyjacielska. Interesuje się modą, grą na keyboardzie oraz śpiewem.


Ellington Ratliff - Zawsze uśmiechnięty, szalony, przyjacielski. Świetnie gra na perkusji. Bardzo rzadko śpiewa.

Stormie Lynch - Mama Rocky'ego, Rikera, Rossa, Rydel oraz Rylanda. Pomocna, uprzejma, życzliwa.

Mark Lynch - Tata Rikera, Rossa, Rocky'ego, Rydel i Rylanda. Miły, Pomocny, przyjacielski. Lubi sobie czasem pożartować.

Mag Jans - ciocia Nelly. Miła, lubi żartować. Jest również bardzo sympatyczna. Zawsze stara się nawiązać z innymi rozmowę.

Oczywiście, w czasie opowiadania mogą się przez chwilę pojawiać też inne postacie ;)

Trochę o mnie ;)

Cześć! Jestem Emilia. Znacie mnie z bloga R5 Family Poland. Jestem fanką R5, co na pewno już wiecie :D Moja koleżanka (również R5er'ka) namawiała mnie, żebym zaczęła pisać jakieś opowiadanie o zespole, ponieważ (jak uważała) mam do tego talent. Na początku nie chciałam się zgodzić, ale pomyślałam - Czemu nie? Już zaczęłam je pisać, więc pierwszego  rozdziału możecie się spodziewać pod koniec tygodnia, albo może nawet wcześniej... Nic nie obiecuję! Zaraz dodam wam trochę o postaciach, które będą w moim opowiadaniu występować ;)