Powoli szłam ulicami Miami, wręcz ciągnąc nogi po chodniku. Miałam zadzwonić do taty lub mamy, lecz tego nie zrobiłam. Miałam ochotę się przejść, uporządkować rozbiegane myśli, trochę odpocząć. Nie mogłam uwierzyć w to, co powiedział mi lekarz. Na wszelki wypadek odwiedziłam też aptekę. Teraz wszystko złożyło się w jedną, koszmarną całość. Raz chciałam zaszaleć i ostro za to zapłaciłam. Tak to jest, gdy jest się przez całe życie grzeczną dziewczynką i nagle chce się zmienić. Gdy zaczęłam zadawać się z przyjaciółmi Tally było tak samo. Na początku dość fajnie, a później... musiałam schodzić z dachu, przez co trafiłam do szpitala. Miałam takiego pecha, ale nie spodziewałam się tego.
Jedno było pewne - nie mogłam powiedzieć rodzicom. Wręcz nie chciałam. Nie wiedziałam jak. Bałam się. Ale co miałam teraz zrobić?
Skręciłam w jedną z głównych ulic.
To dziwne, że miasto tak nagle opustoszało. Zwykle o tej godzinie jest mnóstwo ludzi i samochodów, a dzisiaj... pojedyncze osoby kręcące się gdzieniegdzie, dźwigające ciężar całego dnia, pełnego większych, lub mniejszych wrażeń. Ciekawe, czy ktoś przeżył dzisiaj to samo, co ja.
Nagle poczułam dłoń na nadgarstku. Gwałtownie otworzyłam szerzej oczy, a serce zabiło mi mocniej, prawie że wyrywając się z piersi. Odwróciłam się w stronę mężczyzny, który zaczął ciągnąć mnie w przeciwną stronę, niż zmierzałam. Zaczęłam się wyrywać, szarpać i krzyczeć. Facet od razu zareagował. Mocno walnął mnie w brzuch, a ja momentalnie zwinęłam się z bólu. Mężczyzna złapał mnie od tyłu, blokując ręce i pociągnął w jedną z ciemnych, brudnych uliczek. Dosłownie rzucił mną o ziemię. Zwinęłam się w kłębek, a chłodny wiatr owiał mi ramiona.
- Co taka ładna dziewczyna robi sama w mieście o tej godzinie? - usłyszałam ochrypnięty głos przebijający się przez szum w moich uszach.
- Zostaw mnie - wydusiłam, gdy mężczyzna zaczął się do mnie zbliżać. Brutalnie podciągnął mnie do góry, stawiając na nogi i popchnął na ścianę.
- To nie będzie bolało. Zajmie tylko chwilkę. Obiecuję - szepnął mi do ucha, a dreszcz przeszedł mi po plecach, później kolejny i kolejny. Ze strachu cała zesztywniałam, zaczęłam się trząść, gdy mężczyzna wręcz zdarł ze mnie bluzkę, zostawiając mnie w staniku. Patrzyłam na niego, ciężko dysząc. Nie wiedziałam, co mam robić.
Mężczyzna przycisnął mnie do ściany budynku i zaczął całować i pieścić moje piersi, które po chwili uwolnił ze stanika. Zaczęłam krzyczeć. Miałam jednak wrażenie, że mój głos nie przebija się przez mgłę panującą w uliczce. Że zamiera, wtapia się w zgiełk ulicznego życia.
Facet momentalnie skończył swoją zabawę i złapał mnie mocno za gardło, drugą ręką wyciągając nóż i mierząc nim prosto we mnie, powiedział:
- Jeszcze raz krzykniesz, a to będzie ostatnia rzecz, którą zrobisz w życiu. Rozumiesz? - ostry ton mężczyzny znowu przyprawił mnie o dreszcze. Niezdolna nic powiedzieć, tylko pokiwałam gwałtownie głową. Ten od razu zaczął mnie rozbierać, a ja z całej siły starałam się nie krzyczeć, na dotyk jego szorstkich dłoni na mojej skórze.
Mężczyzna zaczął się do mnie zbliżać. Chciał jednego. Mnie. A co ja mogłam zrobić? Nie obronię się. Jest ode mnie dwa razy większy i silniejszy.
Poczułam, jak zaczyna na mnie napierać, chcąc dostać się do mnie. I nagle... Odsunął się, odwrócił tyłem. I nie wiem, co dokładnie się stało. Po prostu po chwili leżał na ziemi, skulony. Ja w tym czasie osunęłam się na ziemię po zimnej ścianie i zwinęłam w kłębek, jakby to miało mnie ochronić, pomóc mi. Słyszałam jęki. Nie byłam pewna, czy moje, czy tego mężczyzny. Podniosłam na niego wzrok i od razu go odwróciłam. Po twarzy gwałciciela spływała krew.
- Nic ci nie jest? - usłyszałam niewyraźny głos. - Nelly?
Podniosłam wzrok na dźwięk mojego imienia.
- Nick?
- Jestem tu - poczułam, jak chłopak łapie mnie w pasie i po chwili stałam na nogach. Wtuliłam się w niego, a łzy zaczęły spływać po moich polikach strumieniami. Tak niewiele brakowało. Gdyby nie on, nie wiem, jakby się to skończyło. - Chodź, zabiorę cię do siebie - powiedział i poprowadził mnie w stronę drogi, na której zaparkowany był samochód. - Masz. Załóż na siebie - chłopak podał mi koszulkę. Nie obchodziło mnie to, że byłam pół naga. Chciałam tylko oddalić się od tego miejsca, zapomnieć. Ale czy takie zdarzenie da się wyrzucić z pamięci?
Nie mówiąc nic przyjęłam koszulkę i wciągnęłam ją na siebie. Nick pomógł wsiąść mi do samochodu i po chwili byliśmy pod blokiem chłopaka. Poprowadził mnie do mieszkania, a w środku usadził na kanapie i okrył kocem. Po kilku minutach siedzieliśmy razem z kubkami herbaty w dłoni, a ja wpatrywałam się tępo przed siebie.
- Jak ty się tam znalazłeś? - odezwałam się po jakimś czasie milczenia. Nie byłam pewna, ile minęło, ale około godziny na pewno.
- Usłyszałem krzyk. Musiałem sprawdzić, co się dzieje.
- Uratowałeś mnie. Nie wiem, jak ci dziękować - powiedziałam, a łzy ponownie spłynęły mi po policzkach.
- Nie musisz.
- Po prostu... dziękuję.
- Chcesz przenocować u mnie? - zaproponował chłopak.
- Jakbym mogła. Nie chce wracać teraz do domu, do rodziców...
- Rozumiem...
- Dlaczego to akurat musiało przydarzyć się mi? To najgorszy dzień w życiu - załkałam i schowałam twarz w dłoniach. - Gwałt i... lekarz... - jąkałam się.
- Coś się jeszcze stało?
- Ja... Nie. Nie ważne - powiedziałam. - Wszystko mi się sypie!
- Nelly, co się stało?
- Byłam dzisiaj u lekarza i... Źle się czułam, ale nie chciałam być chora, bo dopiero co zaczęłam pracować. Nie spodziewałam się jednak tego...
- Czego, Nelly?
- Nie wiem, czy powinnam ci to mówić... Przecież się nie znamy. Co sobie o mnie pomyślisz?
- Chce ci jakoś pomóc - Nick uśmiechnął się do mnie zachęcająco.
- To mi zrujnuje życie...
- Nelly, wysłów się. Chce ci pomóc. Może coś sobie pomyślę, ale nie wiem, jak było dokładnie, więc...
- Do czego zmierzasz?
- Nie! Nie do czego ja zmierza, tylko do czego ty zmierzasz - chłopak wpatrywał się we mnie, co wręcz doprowadzało mnie do szału, łącznie z tym jego ciągłym naciskaniem. Próbowałam się uspokoić, ale nie mogłam. Zaczęłam ciężej oddychać, a łzy zaszkliły mi oczy.
- Jestem w ciąży! - wrzasnęłam, a przed oczami znowu mi pociemniało i jedyne co zobaczyłam to zszokowany wyraz twarzy Nick'a.
Jedno było pewne - nie mogłam powiedzieć rodzicom. Wręcz nie chciałam. Nie wiedziałam jak. Bałam się. Ale co miałam teraz zrobić?
Skręciłam w jedną z głównych ulic.
To dziwne, że miasto tak nagle opustoszało. Zwykle o tej godzinie jest mnóstwo ludzi i samochodów, a dzisiaj... pojedyncze osoby kręcące się gdzieniegdzie, dźwigające ciężar całego dnia, pełnego większych, lub mniejszych wrażeń. Ciekawe, czy ktoś przeżył dzisiaj to samo, co ja.
Nagle poczułam dłoń na nadgarstku. Gwałtownie otworzyłam szerzej oczy, a serce zabiło mi mocniej, prawie że wyrywając się z piersi. Odwróciłam się w stronę mężczyzny, który zaczął ciągnąć mnie w przeciwną stronę, niż zmierzałam. Zaczęłam się wyrywać, szarpać i krzyczeć. Facet od razu zareagował. Mocno walnął mnie w brzuch, a ja momentalnie zwinęłam się z bólu. Mężczyzna złapał mnie od tyłu, blokując ręce i pociągnął w jedną z ciemnych, brudnych uliczek. Dosłownie rzucił mną o ziemię. Zwinęłam się w kłębek, a chłodny wiatr owiał mi ramiona.
- Co taka ładna dziewczyna robi sama w mieście o tej godzinie? - usłyszałam ochrypnięty głos przebijający się przez szum w moich uszach.
- Zostaw mnie - wydusiłam, gdy mężczyzna zaczął się do mnie zbliżać. Brutalnie podciągnął mnie do góry, stawiając na nogi i popchnął na ścianę.
- To nie będzie bolało. Zajmie tylko chwilkę. Obiecuję - szepnął mi do ucha, a dreszcz przeszedł mi po plecach, później kolejny i kolejny. Ze strachu cała zesztywniałam, zaczęłam się trząść, gdy mężczyzna wręcz zdarł ze mnie bluzkę, zostawiając mnie w staniku. Patrzyłam na niego, ciężko dysząc. Nie wiedziałam, co mam robić.
Mężczyzna przycisnął mnie do ściany budynku i zaczął całować i pieścić moje piersi, które po chwili uwolnił ze stanika. Zaczęłam krzyczeć. Miałam jednak wrażenie, że mój głos nie przebija się przez mgłę panującą w uliczce. Że zamiera, wtapia się w zgiełk ulicznego życia.
Facet momentalnie skończył swoją zabawę i złapał mnie mocno za gardło, drugą ręką wyciągając nóż i mierząc nim prosto we mnie, powiedział:
- Jeszcze raz krzykniesz, a to będzie ostatnia rzecz, którą zrobisz w życiu. Rozumiesz? - ostry ton mężczyzny znowu przyprawił mnie o dreszcze. Niezdolna nic powiedzieć, tylko pokiwałam gwałtownie głową. Ten od razu zaczął mnie rozbierać, a ja z całej siły starałam się nie krzyczeć, na dotyk jego szorstkich dłoni na mojej skórze.
Mężczyzna zaczął się do mnie zbliżać. Chciał jednego. Mnie. A co ja mogłam zrobić? Nie obronię się. Jest ode mnie dwa razy większy i silniejszy.
Poczułam, jak zaczyna na mnie napierać, chcąc dostać się do mnie. I nagle... Odsunął się, odwrócił tyłem. I nie wiem, co dokładnie się stało. Po prostu po chwili leżał na ziemi, skulony. Ja w tym czasie osunęłam się na ziemię po zimnej ścianie i zwinęłam w kłębek, jakby to miało mnie ochronić, pomóc mi. Słyszałam jęki. Nie byłam pewna, czy moje, czy tego mężczyzny. Podniosłam na niego wzrok i od razu go odwróciłam. Po twarzy gwałciciela spływała krew.
- Nic ci nie jest? - usłyszałam niewyraźny głos. - Nelly?
Podniosłam wzrok na dźwięk mojego imienia.
- Nick?
- Jestem tu - poczułam, jak chłopak łapie mnie w pasie i po chwili stałam na nogach. Wtuliłam się w niego, a łzy zaczęły spływać po moich polikach strumieniami. Tak niewiele brakowało. Gdyby nie on, nie wiem, jakby się to skończyło. - Chodź, zabiorę cię do siebie - powiedział i poprowadził mnie w stronę drogi, na której zaparkowany był samochód. - Masz. Załóż na siebie - chłopak podał mi koszulkę. Nie obchodziło mnie to, że byłam pół naga. Chciałam tylko oddalić się od tego miejsca, zapomnieć. Ale czy takie zdarzenie da się wyrzucić z pamięci?
Nie mówiąc nic przyjęłam koszulkę i wciągnęłam ją na siebie. Nick pomógł wsiąść mi do samochodu i po chwili byliśmy pod blokiem chłopaka. Poprowadził mnie do mieszkania, a w środku usadził na kanapie i okrył kocem. Po kilku minutach siedzieliśmy razem z kubkami herbaty w dłoni, a ja wpatrywałam się tępo przed siebie.
- Jak ty się tam znalazłeś? - odezwałam się po jakimś czasie milczenia. Nie byłam pewna, ile minęło, ale około godziny na pewno.
- Usłyszałem krzyk. Musiałem sprawdzić, co się dzieje.
- Uratowałeś mnie. Nie wiem, jak ci dziękować - powiedziałam, a łzy ponownie spłynęły mi po policzkach.
- Nie musisz.
- Po prostu... dziękuję.
- Chcesz przenocować u mnie? - zaproponował chłopak.
- Jakbym mogła. Nie chce wracać teraz do domu, do rodziców...
- Rozumiem...
- Dlaczego to akurat musiało przydarzyć się mi? To najgorszy dzień w życiu - załkałam i schowałam twarz w dłoniach. - Gwałt i... lekarz... - jąkałam się.
- Coś się jeszcze stało?
- Ja... Nie. Nie ważne - powiedziałam. - Wszystko mi się sypie!
- Nelly, co się stało?
- Byłam dzisiaj u lekarza i... Źle się czułam, ale nie chciałam być chora, bo dopiero co zaczęłam pracować. Nie spodziewałam się jednak tego...
- Czego, Nelly?
- Nie wiem, czy powinnam ci to mówić... Przecież się nie znamy. Co sobie o mnie pomyślisz?
- Chce ci jakoś pomóc - Nick uśmiechnął się do mnie zachęcająco.
- To mi zrujnuje życie...
- Nelly, wysłów się. Chce ci pomóc. Może coś sobie pomyślę, ale nie wiem, jak było dokładnie, więc...
- Do czego zmierzasz?
- Nie! Nie do czego ja zmierza, tylko do czego ty zmierzasz - chłopak wpatrywał się we mnie, co wręcz doprowadzało mnie do szału, łącznie z tym jego ciągłym naciskaniem. Próbowałam się uspokoić, ale nie mogłam. Zaczęłam ciężej oddychać, a łzy zaszkliły mi oczy.
- Jestem w ciąży! - wrzasnęłam, a przed oczami znowu mi pociemniało i jedyne co zobaczyłam to zszokowany wyraz twarzy Nick'a.
________________
Cześć! Wtacam do życia! Byłam na obozie i nie miałam jak dodać rozdziału no ale teraz już macie ;) komentujcie ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz